niedziela, 12 lipca 2015

KIEDY ROZDZIAŁ?

Kochani dostaje pytania kiedy kolejny rozdział. Jak wiecie mamy wakacje, więc każdy z nas chce jak najwięcej czasu spędzać poza domem. Ja również tak chce. Mam bardzo dużo wyjazdów, więc wtedy też mnie nie ma w domu.
Jasne mogę pisać poza domem, ale to jest męczące. Pisanie zajmuj czasem kilka godzin, a czasami 20 minut. Wszystko zależy od weny i sił i czy masz dzień na składanie polskich zdań. Potem trzeba to sprawdzić, poprawić.
Rozumiem, że możecie być na mnie wściekli, ale ja również jestem człowiekiem i mam nadzieję, że rozumiecie mnie.
Mam zarysy na 15 i 16 rozdział. I chce napisać od razu dwa, jak nie więcej. Przez ten jeden miesiąc. Żeby mieć na zapas. Myśle, że od sierpnia znowu zacznę dodawać.
Była bym mega wdzięczna gdybym wiedziała ilu was tu ze mną jeszcze jest! Mam nadzięję, że was nie zawodzę.
Pozdrawiam Wasza Saa Saa <3

niedziela, 21 czerwca 2015

14 ROZDZIAŁ.

 OTO MAMY 14 ROZDZIAŁ. MAM NADZIEJĘ, ŻE SIE SPODOBA. KOŃCÓWKI NIE SPRAWDZAŁAM. 
CZYTASZ SKOMENTUJ MNIE TO MOTYWUJE! <3 WIEM ROZDZIAŁ NIE JEST JAKOŚ DŁUGI.
POZA TYM CHCIAŁABYM WAM PODZIĘKOWAĆ ZA TE 15 OBSERWUJĄCYCH I 10611 TYS. WYŚWIETLEŃ I ZA WSZYSTKIE MIŁE KOMENTARZE JESTEŚCIE NIESAMOWICI. 
POZDRAWIAM WAS. 
SAA

_______________________________________________________________________________
- Victoria?
- Yy nie, nie to chyba pomyłka. - robiłam wszystko, tylko żeby na niego nie spojrzeć. To był ból dla moich oczu jak i serca. Po roku czasu, on znowu się pojawił! I mam nadzieję, że widzę go ostatni raz.
Szybko szarpnęłam Zayn'a za rękę. Zdezorientowany Mulat nie wiedząc co zrobić po prostu spojrzał ostatni raz na chłopaka i poszedł z mną. Do samochodu biegłam, dosłownie. Wszystko wróciło. Wspomnienia i te dobre, i złe.
- Otwierajcie te cholerne drzwi! - krzyknęłam kiedy Zayn z ochroniarzami pojawił się koło mnie. Gdy drzwi się otwarły weszłam do samochodu i czekałam, aż ruszymy. Chłopak całą drogę nie odzywał się.
Od razu gdy samochód się zatrzymał, ruszyłam w stronę pokoju. Stanęłam na środku naszego apartamentu i szarpałam się za włosy, aby tylko się uspokoić.  Pewnie se myślicie 'co za głupia laska, wpadła na jakiegoś kolesia i teraz wpada w jakiś szał'. Ale jakiś tam koleś zranił mnie raz, ale porządnie. Boli mnie to do teraz. Bardziej niż wszystko co zrobił Malik! Musze zapomnieć.
- Vi.  Co jest? Kto to był?- zapytał się. Mówił szeptem, tak jakby miała się rozlecieć przez te słowa. Czułam zbierające się łzy. Odwróciłam się do Zayn'a przodem. Stał niedaleko mnie. Musiałam odreagować i zanim się zorientowałam, stałam już przy nim, całując go namiętnie. Mulat natychmiast oddwzajemnił moje pieszczoty. Co jeszcze bardziej mnie podkręcało. Chwycił mnie za uda i podniósł, dzięki czemu owinęłam nogi wokół jego bioder. Moja dłoń powędrowała do jego włosów i lekko za nie szarpnęłam. Na co Zayn jęknął w moje usta. Poczułam, że porusza się w stronę łóżka, na którym usiadł. Zaczęłam się o niego ocierać. Oboje wydawaliśmy głośne jęki, które powstrzymywaliśmy pocałunkami. Moja i jego bluzka znalazły się w kącie pokoju. Obrócił nas tak, że leżałam pod nim. Całował moją szczękę tworząc sobie ścieżkę do mojego brzucha.
- Zayn... - jęknęłam, gdy ścisnął moją prawą pierś.
- Jesteś taka piękna!
Jego ręka odnalazła guzik od moich spodni. Pewnie skończylibyśmy oboje nago, uprawiając sex. Ale oczywiście, ktoś musiał nam przerwać! Powinnam dziękować temu komuś, że nic więcej się nie wydarzyło, ale jakoś nie umiałam. Chciałam... więcej? Kurwa co się ze mną dzieje!
- Tak? No okej... No dobra. Rozumiem. Dobra. Cześć. - spojrzałam na niego pytająco. Pochylił się do mnie z uśmiechem. - Szykuj się na imprezę kochanie. - cmoknął moje usta, wywołując u mnie fale motylków.

***

Po niecałych dwóch godzinach byliśmy już w klubie, pijąc najmocniejsze i najlepsze drinki jakiekolwiek piłam. Nie wiem czy to przez zmianę godziny, czy alkohol, ale zapomniałam o wszystkim co się wydarzyło pomiędzy mną a Malikiem. Teraz nie mogłam wzroku od niego oderwać. Chyba upadłam na głowę.
- Coś mam na twarzy? - odwrócił się w moją stronę, przygryzając seksownie wargę. Osz kurwa!

- Yyy nie... tylko... - nie wiedziałam co powiedzieć - a pierdolić, chodź tańczyć!
Zdecydowanym krokiem ruszyliśmy na parkiet. Zayn objął mnie w tali, a moje ręce wylądowały na jego szyj. Poruszaliśmy się w rytm muzyki. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, tracąc się w nich. Nie zwracaliśmy na nic uwagi byliśmy teraz tylko my.
- Co my wyrabiamy Vi? - zapytał mnie szepcząc do ucha.
- Co masz na myśli?
- Raz się nienawidzimy, jakbyśmy mogli to zabilibyśmy się, a potem wpadamy sobie w ramiona i znowu jest wszystko okej.
- To źle, że zawsze kończymy razem? - zapytałam. Z garstką nadziei, że powie, że się cieszy.
- NIE! To bardzo dobrze, ale jednak wolałbym, żebyśmy zawsze byli razem. Bez tych kłótni. McMalik razem bez kłótni. Przyjaźń bez kłótni...
- To nie przyjaźń Panie Malik! - zacisnął szczękę na moje powiedzenie. Uśmiechnęłam się do niego uroczo, na co zmrużył oczy.
- Ma Pani w sobie coś, co mnie przyciąga i mam ochotę całować Pani malinowe usta całą noc, Pani McCartney.
- Czyżby? A co z Panną Edwards? - Zayn cały się spiął na wspomnienie o jego niedoszłej jeszcze dziewczynie. Pięknie Victoria! Wszystko potrafisz zjebać. - yy Zayn przepra...
- Nie... zapomnij Vi. Idę zapalić. - odsunął się ode mnie i zostawił samą. Wściekła podeszłam do barku, prosząc barmana o najmocniejszego drinka jakiego mieli. Wypiłam już z trzy, a Zayn nadal nie wracał! Pierdole go. Nie będę stała jak idiotka! Od momentu kiedy znalazłam się na parkiecie czuje czyjś wzrok na sobie. Rozglądam się po sali, ale nie widzę żeby ktokolwiek zwracał na mnie uwagę.
Nagle na moich biodrach poczułam dwie duże dłonie. Pewnie gdyby nie alkohol nie tańczyłabym z nieznajomym w taki sposób. Mężczyzna zaczął ocierać się o mnie.
- Nadal jesteś seksowna. - szepnął mi do ucha, a ja przestałam się poruszać.
- Ben!
- Tak. Dawno się nie widzieliśmy kochanie. - chciałam się odsunąć, lecz on przysuwał mnie bliżej siebie. Jego miękkie usta przylegały do mojej szyi. Jego wargi były takie jakie je zapamiętałam ciepłe i miękkie.
- Co ty tu robisz? - zapytałam cicho. Jego usta doprowadzały mnie do szaleństwa. Wszystkie wspomnienia wróciły.
- Tańcze. - zaśmiał się. - Chciałbym wszystko naprawić. - tymi słowami sprowadził mnie na ziemię.
- Naprawić?! - prychnęłam. Jak on śmie! Zaczął mnie ciągnąć, jak chwile potem się okazało na zewnątrz. Gdy w końcu wyszliśmy, wybuchłam - Przypomnieć Ci co mi kurwa zrobiłeś? Bo pewnie już nie pamiętasz, jak śmiałeś mi się potem w twarz!
- Victoria? - obok mnie pojawił się Zayn, który wyglądał teraz na zmartwionego całą sytuacją. Uciszyłam go ręką. Lepiej będzie jak się nie będzie wtrącał.
- Pamiętam, ale żałuje! -krzyknął Ben.
- Z-Zdradziłeś mnie! Z moją najlepszą ppprzyjaciółką!  - jąkałam się przez łzy. - Byłam w tobie zakochana po uszy, a ty... a ty, tak po prostu przespałeś się z Spencer! Ufałam wam.

- Zrozumiałem... - przerwałam mu, nie mogłam go słuchać. Łzy leciały mi ciurkiem.
- Zrozumiałeś?! A pamiętasz może jak was przyłapałam, a ty mnie wyśmiałeś i powiedziałeś mi, że jestem małą, naiwną suką?! Trochę za późno na zrozumienie Ben... - ruszył wolnym krokiem do mnie. Przez co ja powoli zaczęłam się cofać.
- Porozmawiaj ze mną Vi. - prosił.
- Nie podchodź! - krzyczałam, ale on nic sobie z tego nie robił. Był coraz bliżej, a ja zachodziłam się jeszcze większym płaczem. Był coraz bliżej... - Proszę odejdź!
- Czy ty kurwa głuchy jesteś!
- Nie wtrącaj się śmieciu! - odpyskował mu Ben. Nawet nie musiałam patrzeć na Zayn'a, żeby wiedzieć, że cały się spiął i zaraz wybuchnie. Długo na to nie musieliśmy czekać. Pięść Malika znalazła się na twarzy Bena. Chłopak zatoczył się do tyłu, ale nie był długo dłużny Zayn'owi. Ten go uderzył z całej siły w brzuch. Mulat przez chwile nie umiał złapać oddechu, co wykorzystał Allen i kopnął go z kolanka w brzuch. Stałam jak wryta. Zayn nie wytrzymał i przyjebał mu w twarz. I powiem wam, że zrobił to nieźle, bo aż ja słyszałam jak łamie mu nos.
- Jeszcze raz kurwa nazwiesz mnie śmieciem, albo zbliżysz się do Victorii skończy się to jeszcze gorzej!
Malik wziął mnie za rękę i ruszył w stronę wyjścia!
- Ja nie odpuszę Vi! - krzyczał za nami Ben. Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz.
W samochodzie panowała przytłaczając cisza, która mnie dołowała! Dobrze, że ochroniarze nie mogą nas zobaczyć przez szybę. Odpięłam swój pas i powoli przysunęłam się w stronę Zayn'a. Był chyba pogrążony w swoich myślach, bo mnie nie zauważył. Wspięłam się na jego kolana i wtuliłam w tors. Chwile mu zajęło zanim również mnie przytulił. Mogłabym tak zostać wieczność.
- Dziękuję. - szepnęłam. Byłam mu wdzięczna, że tam się pojawił i mi pomógł. Jestem zmęczona całą tą sytuacją
- Nie masz za co księżniczko.Idź spać! - pocałował mnie w czoło, a ja odpłynęłam.

***

Obudziły mnie promienie słoneczne, wpadające przez okno do naszego pokoju. Z tego co pamiętam, kiedy dojechaliśmy pod hotel. Zayn wyjął mnie z samochodu i położył do łóżka, przed tym przebierając w jego koszulkę. Co do Pana Bena Allena... Nachodzi mnie w myślach... Pamiętam każdy szczegół z wczorajszej sytuacji. Co mi się w ogóle nie uśmiecha. Wstałam leniwie z łóżka, do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam nową bieliznę, narzucając na siebie jakąś koszulkę Zayn'a. Weszłam do kuchni, mając nadzieję, że spotkam tu Malika, ale nie było go tu. Podeszłam do lodówki wyciągając swój ulubiony jogurt. Zawołam Zayn'a, ale odpowiedziała mi cisza. Zrezygnowana opadłam na kanapę w salonie, podziwiając przez okna widok na basen. Jednak po chwili mój 'krajobraz' został zakłócony przez mokrą, umięśnioną sylwetkę, która wychodziła z basenu tylko po to, aby znowu do niego wskoczyć.
Podążyłam do drzwi balkonowych. Usiadłam na krawędzi basenu, zamaczając nogi w ciepłej wodzie. Postać wynurzyła się z wody, a ja wpatrywałam się w nią jak w piękny obrazek.
- Ładnie to się tak skradać Pani McCartney? - zapytał przejeżdżając ręką po mokrych włosach.
- Nie, oczywiście, że nie Panie Malik. Ale nie mogłam się powstrzymać. - uśmiechnęłam się do niego uroczo, kiedy podpływał do mnie. 
- Popływaj ze mną.
- O nie. Nie ma mowy Zayn.
- Proszę?
- Ale nie mam stroju.
- Och ale masz bieliznę. Zdejmuj... Moją? Koszulkę i wchodź. - zdjęłam powoli koszulkę, ukazując moją czarną koronkową bieliznę. Mulat chwycił za tył moich ud przysuwając mnie do siebie, tak że owinęłam nogi wokół jego bioder.
- Zayn? Jeszcze raz ci dziękuję.
- Skończ. Zasłużył chuj. - kompletnie nie wiedziałam, czy powinnam to zrobić, ale cóż... Najpierw robię potem myślę. Pochyliłam się i pocałowałam jego miękkie usta. Odsunęłam się lekko i szepnęłam:
- Nieźle mu przyjebałeś. - czułam jak się uśmiecha.
- Co się stało pomiędzy wami? - zapytał. - Jak nie chcesz nic nie mów.
- Nie w porządku, powinieneś wiedzieć za co mu wpierdoliłeś. - zaśmiałam się lekko. Ale zaraz spoważniałam. - Było to z rok temu. Byłam z Benem półtorej roku, zakochana po uszy. Ufałam mu jak nikomu innemu. Była również Spencer. Moja przyjaciółka od małego. To dzięki niej byłam z Benem. Pomogła mi go 'zdobyć' - zrobiłam w powietrzu cudzysłów. - Pff gdybym wiedziała jak to się skończy. Przez ostatnie 4 miesiące naszego związku jakoś dziwnie się zachowywali. Znikali często w tym samie czasie. Tłumaczyłam to sobie ich próbami z tańca. Oboje uczestniczyli w tej samej grupie. - zrobiło mi się jakoś smutno, opowiadając to wszystko. Zayn musiał to wyczuć, bo przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie. - Pewnego miesiąca musiałam wyjechać na tydzień do babci. Jednak postanowiłam zrobić im niespodziankę i przyjechać dwa dni wcześniej. Wtedy się nie spodziewałam tego co zastałaamm - zaczęłam się jąkać przez łzy.
- Ciii księżniczko. Nie musisz...
- Och zamknij się i słuchaj.  - wytarł kciukiem moją pojedynczą łzę. - Weszłam do domu Bena, dzięki kluczom, które mi dał. W salonie nikogo nie zastałam, tak samo w kuchni. Zmierzałam do jego sypialni skąd dochodziły dziwne odgłosy. Weszłam i zamarłam. Kochali się w jego łóżku. On i ona. Dwie najbardziej zaufane mi osoby. Zdradziły mnie. - teraz rozpłakałam się na dobre.
- Nie był Ciebie wart.
- A wiesz co jest najlepsze? Że jak ich nakryłam i żeby mi się jakoś tłumaczyć. To on mnie wyśmiał i nazwał naiwną, mała suką.
- Księżniczko! - szepnął w moje ucho, gdy byłam wtulona w jego szyje. Podniosłam wzrok i spojrzałam w te hipnotyzujące tęczówki. - Gdybyś była moją. Nigdy, nigdy bym cię nie zdradził. - wiecie jak dziwnie musiało to brzmieć w jego ustach? Mówi to ten który zdradza... W sensie nie mogę powiedzieć, ze zdradza Perrie, skoro z nią nie jest.
- Czyżby? - zapytałam, kiedy nasze twarze był coraz bliżej.
- Jesteś zbyt idealna...
Czy on powiedział to? Czy tylko mi się zdawało? To była najcudowniejsza rzecz jaką usłyszałam. Poczułam to dziwne uczucie w brzuchu, gdy to powiedział.
- Niezbyt idealna dla ciebie Panie Malik.
- Idealna akurat dla mnie! - odpowiedział mi schodząc pod wodę, łącząc nasze usta w pocałunku. Jednak ten pocałunek różnił się od pozostałych. Był delikatny i bardziej... intymny.



wtorek, 9 czerwca 2015

13 ROZDZIAŁ.

Kochani jestem już tu z 13 rozdziałem. Chciałam przeprosić, że tak długo musieliście czekać, ale mam nadzieje, że zostaliście ze mną i zostaniecie do końca. Z 10  obserwowanych wzrosło mi do 14. Za co chce podziękować Wam z całego serca.  Każda osoba, która przeczyta niech napisze krótki komentarz. Chce wiedzieć ilu Was jest. _______________________________________________________________________________

- Co ty tu robisz?! - warknęłam na niego.
- Przyszedłem porozmawiać.
- O czym?! O tym jak przyjebałeś Andre czy o tym jak zmyślasz?  A może o tym, że jestem nikim?!  - Zayn wstał i podszedł do mnie. Stał niebezpiecznie blisko, a byłam w samym ręczniku.
- Widzę, że nie da się z tobą teraz porozmawiać spokojnie. Ale cóż... będę miał no to, aż 4 dni. - odsunął się tylko po to, aby przybliżyć się jeszcze bliżej mojego ucha. - przepraszam słońce. - wyszedł.

-6 dni później-

  Od jebanych sześciu dni chodzę wkurwiona na cały świat. Nikt się do mnie nie zbliża, ani nie rozmawia dłużej niż 2 minuty. Bo tylko jak mnie wkurwili, dostawali po głowach. Zayn od naszej rozmowy w pokoju nie odezwał się do mnie, nawet na mnie nie spojrzał. Czy mnie to wkurzało? Pewnie z tydzień temu tak, ale teraz miałam go serdecznie dość. Przynajmniej tak mi sie wydawało. Sama se to wmawiasz! A Andrew... od tych 6 dni próbował się skontaktować ze mną, na każdy możliwy sposób.Wydzwania, pisze, nachodzi. To są chyba jedyne czynności, które robi od kilku dni. Chciałam odciąć się od nich 2 na cały wyjazd. Ale jest to niemożliwe.
- Vi otwórz drzwi! - ten idiota Harry mnie wykończy. Wstałam powoli z kanapy i poczołgałam się do drzwi wejściowych. Otwarłam je i stanęłam jak słup.
- Cześć.
- Co tu robisz Andrew? - brunet stał przed mną z bukietem białych róż. Na dodatek były one moje ulubione.
- Chciałem Cię przeprosić. Victoria ja naprawdę nie chciałem. Zayn, ty, to wszystko... Przepraszam.
- Wejdź do środka. - weszliśmy do środka i od razu kierowaliśmy się w stronę mojego pokoju. Wchodząc po schodach trafiliśmy na Niall'a, Harrego i Zayn, który pomagał znieść im walizki. Bo ci dwaj idioci dziś wylatują do Irlandii. Kiedy Mulat zobaczył na Andre, zatrzymał się.
- Co. on. tu. do. cholery. robi! - warknął
- Skończ! Przyszedł mnie przeprosić!
- Przeprosić?! Jak ja cię chciałem przeprosić to mnie wyjebałaś za drzwi, a go to do chuja wysłuchasz! - krzyczał jak opętany.
- KURWA! Jesteś okropny. Gówno cię powinno obchodzić co robię i z kim. - stanęłam na tym samym schodku co on, aby być twarzą w twarz. - a teraz pozwól, że pójdę pożegnać z moimi przyjaciółmi. Zaczekaj na mnie w moim pokoju Andre.
- Ej chłopaki! Chyba zapomnieliście o mnie. - powiedziałam, robiąc przy tym smutną minę.
- No coś ty Vi. Ja Niall James Horan zapomnieć o mojej najlepszej przyjaciółce. Coś ty...
- Oooo przytul mnie!
- Ty gnoju puść ją! - zostałam brutalnie wyrwana z objęć Horana. - Siostrzyczko. Pamiętaj w Dubaju musisz być grzeczna i nie zrób nam siary w telewizji. A no i jak tam się trafi jakiś i przypadkiem... czego bym nie chciał. Po prostu się zabezpieczaj młoda.
- Harry! Jebnij się w główkę. - przytuliłam go.
- Okej my zmykamy. Nara młoda kochamy cię.
- Ja was też! - pomachałam im i wbiegłam jak najszybciej na górę.
Brunet siedział na moim łóżku, przyglądając się swoim dłoniom. Które z daleka jak szło zauważyć miał lekko sine. Kleknęłam przy nim i chwyciłam jego dłonie.
- Dlaczego? - zapytałam, dotykając każdej sinej kostki.
- Dlaczego, co?
- Dlaczego biłeś się z nim?
- To on uderzył mnie pierwszy. - westchnęłam. Niby dorośli, a jednak dzieci.
- Mogłeś odpuścić. Wtedy byś mnie nie uderzył i miałbyś prace.
- Spójrz na mnie. - objął moją twarz dłońmi, tak abym patrzała na niego.- o moja prace się nie martw. Zayn ma gówno do gadania. Zmienili tylko to, że nie będę już jego ochroniarzem. Teraz pracuje dla Liam'a. A co do uderzenia. Bardzo żałuje, że tak się stało. I mam nadzieję, że mi  wybaczysz.
Wszystko było by idealnie gdyby nie to, że za wszelką cenę chciałam, żeby to Zayn siedział na jego miejscu i mnie przepraszał. Ale cóż musiałam postawić mu sprawę jasno. Zranił mnie już za dużo razy.
Wiedziałam jedno. Musze wybaczyć Andre i przemyśleć pewne sprawy.
- Wybaczam. - nagle zadzwonił jego telefon. Odebrał i powiedział, że zaraz będzie. Po czym pożegnał się ze mną, powiedział żebyśmy zaczęli od nowa i zapomnieli o tym co było. Gdy miał już wychodzić odwrócił się do mnie.
- A i bym zapomniał.- podszedł do mnie pocałował mnie przelotnie w usta. - baw się dobrze w Dubaju.
Zostawił mnie samą w wielkim szoku.

- Victoria. - dotknął mojego policzka. - muszę ci coś wyznać.
- Słucham cię. - rozpływałam się pod jego dotykiem.
- Obiecaj mi, że nie odwrócisz się ode mnie . Choćby nie wiem co.
- Ale... Zayn.
- Obiecaj! - byłam zmieszana. Nie wiedziałam o co mu chodzi, a jak chce mi powiedzieć, że zabił człowieka. Tego nie zniosę.
- Ja cię ko... - nagle poczułam na policzku lodowatą ciecz.
- Kurwa! Pojebało was!
- Ooo patrz Liam nasza księżniczka wreszcie się obudziła.- Louis śmiał się tak głośno, że miałam ochotę mu przywalić.
- Co ci się śniło? Bo nieźle się śliniłaś.
- Och Liam zamknij się i znieś te walizki na dół, a ja idę się przygotować.
Dziękowałam Bogu, że nie mówię przez sen. Nigdy nie sądziłam, że ten idiota będzie mi się śnił.Wstałam leniwie z łóżka. Musiałam jak najszybciej zdjąć z siebie te przemoczone ubrania. Wzięłam ze sobą ubrania naszykowane na lot. Gdy się już ogarnęłam, nałożyłam na siebie kremowy sweterka, czarne spodnie i czarne buty.

 
Byłam nieźle podekscytowana wyjazdem. Jedyna rzecz która mi przeszkadzała to Zayn! Nie odzywaliśmy się do siebie nawet w aucie, ani na lotnisku. Tylko spoglądaliśmy na siebie z nadzieją, że drugi tego nie widzi. Tak bardzo jak mnie wkurza, to nie mogłam od niego oderwać wzroku. Co się ze mną do cholery dzieję! Na dodatek był ubrany inaczej niż zawsze. Jego brązowe rurki zwisały lekko na nim. Jego bluza była dopasowana, że z daleka mogłam zobaczyć jego napinające się mięśnie jak wsiadaliśmy do samolotu. Na głowie miał czapkę, a jego buty idealnie pasowały do całego stroju.

Usiedliśmy na swoich miejscach, które mieliśmy obok siebie. Wiecie jak jest zajebiście lecieć prywatnym samolotem? 
- Proszę zapiąć pasy, zaraz będziemy startować. - odezwała się jakaś kobieta w mikrofonie. Jakbym jeszcze wiedziała gdzie są te pasy i jak to się zapina. 
- Daj pomogę ci. 
- Nie, nie trzeba Zayn. - zaprzeczałam sama sobie.
- Ślepy nie jestem. Daj to. - kiedy zapinał moje pasy, przez przypadek dotknął mojego biodra, które się odkryło. Czułam ciarki, iskry, motyle. Wszystko na raz. Patrzeliśmy sobie w oczy przez długi moment, pewnie nadal byśmy się tak gapili, gdyby nie on. 
- Yyy proszę. 
- Dziękuję. 

Lecimy, lecimy i lecimy. Nie miałam co robić. Laptop mi się rozładował tak samo telefon. A pozostali spali. Podniosłam się z siedzenia i właśnie wtedy musiało zatrząść. Straciłam równowagę i upadłam. Oczywiście na moje nieszczęście na Malika.
- Co ty robisz? - zapyta zachrypniętym głosem, wywołując u mnie motylki. Do kurwy !
- Przepraszam potknęłam się. Już wstaje. 
- Nie! Tak mi wygodnie. - zaśmiał się, obejmując mnie w pasie i przyciągając bliżej siebie. 
- Zayn puść...
- Och zamknij się. Dobrze wiemy, że nie umiemy być długo źli na siebie. - czy on musi mieć racje?  Za każdym razem, sama przed sobą udaję, że umiem być na niego wściekła. A prawda jest całkiem inna. - widzisz nawet zaprzeczyć nie możesz. 
- Dobra już niech ci będzie.
- No uśmiechnij się. Mcmalik znowu razem.
- Haha kto? Mcmalik nie szło czegoś lepszego wymyślić Panie Malik? - zapytała z uśmiechem na twarzy.
- Nie bądź taka zadziorna Panno McCartney. 
- Zastanowię się na tym Panie... 
- Nie mów do mnie tak! 
- Dlaczego? 
- Bo to mnie pociąga. - wyszeptał mi do ucha, przygryzając przy tym płatek mego ucha. Co po raz chyba 3 wywołało o mnie ciarki. Spojrzałam na niego, a on uśmiechał się tym swoim cwaniackim uśmiechem. Dotknęłam dłonią jego policzka. On przysunął mnie jeszcze bliżej swojego ciała. Nasze twarze zbliżały się do siebie. Były coraz bliżej i bliżej, i bliżej. 
- Proszę zapjąć pasy, przechodzimy do lądowania. - piękna chwila poszła się jebać. Wstałam i usiadłam na swoje miejsce. 
On miał coś w sobie co nie dawało mi spokoju. Przyciągało do niego jak magnes. I wiem jedno, to było złe.

- Dzień dobry jestem Amanda Sulivana. I jestem do Państwa usług. - przywitała się z nami wysoka brunetka o ciemnych oczach. Była ładna.
- Proszę o pokoje rezerwowane na Malik i McCartney. 
- A tak już. - brunetka sprawdzała coś w swoich danych. Jej mina nie byłą za ciekawa. - Przepraszam Państwa bardzo, ale z systemem coś się musiało stać i mam do dyspozycji tylko dwa pokoje. Jeden dla pańskiej ochrony, a drugi dla państwa. Zrozumiem jeśli ... - przerwałam jej.
- Nic nie szkodzi. W tym pokoju ile jest łóżek? 
- Tak, tak już sprawdzam. No jest tam jedno małżeńskie. Jeśli to problem, a wezwę.
- Nie, nie trzeba. Można prosić klucz? - spojrzałam na Zayn'a, który uśmiechał się szeroko. Super jeszcze muszę dzielić z nim łóżko. Nie dam rady.
Weszliśmy na górę. Szukaliśmy swojego pokoju.  Zayn zatrzymał się przed jedną parą drzwi. Otworzył je szeroko. 
- Panie przodem. - ukłonił się na co się zaśmiałam. Weszłam do środka i zaniemówiłam. Pokój był prześliczny. Jeszcze nigdy w takim nie byłam. 
- I jak? 
- I jak?! Tu jest cudownie. - okręciłam się wokół własnej osi
- Czyżby? Jeszcze nie widziałaś najlepszego. - Zayn wziął mnie na ręce w stylu panny młodej. Co po raz kolejny wywołało u mnie śmiech. Otworzył taras i postawił mnie na ziemi.
- Czy-czy to tylko dla nas? - jąkałam się.
- Tak. Cały basen tylko dla nas.

- To jest idealne.
- A wiesz jaki widok jest najlepszy? - zapytał. Podnosząc mnie znowu i idąc w nieznaną mi drogę. Nie oglądałam się za siebie. Byłam pochłonięta jego tęczówkami. I bardzo tego żałuje.
- Jaki?
- Widzącą cię mokrą w ubraniach, w basenie.
- O nie! Nie odważysz się! - krzyczałam, wierzgałam nogami, ale to nic nie dało.
- O tak! Odważę. - teraz jedyne co czułam, to że całe ubrania mi moknął. Pan Malik pożałuje. Wyszłam z basenu. Powoli do niego podchodząc. Nawet mnie nie zauważył, był zajęty śmianiem się. Gdy byłam wystarczająco blisko, obeszłam go od tyłu i z całej siły wepchałam do basenu. Kleknęłam przy basenie. Czy tylko mi się wydaję, że podobna sytuacja miała już miejsce?
- Ze mną się nie zadziera Panie Malik. Dobranoc.

***

- Wchodzimy za 1,2,3...
- Witam Wszystkich serdecznie! Powitajmy naszych gości. Niepowtarzalnego, przystojnego Zayn'a Malika i prześliczną, podbijając swoją muzyką cały świat Victorie McCartney!
- Cześć. - odpowiedzieliśmy równocześnie, uśmiechając się do wszystkich.
- Kochani! Jest mi niesamowicie miło, że mogę was tu gościć. Mam do was tyle pytań, że hoho. - wywiad prowadziła z nami niska blondynka, która wyglądała na bardzo miłą.
-  My również się cieszymy, że możemy tu być.
- Okej dojdźmy do sedna. Zayn jak idą wam przygotowania do następnej trasy?
Kobieta zadawała nam pytania o trasę, o to czy jadę razem z chłopakami, jak zaczęła się nasz przyjaźń. Były również pytania o moje piosenki i płytę. Było naprawdę bardzo miło.
- Dochodzimy prawie do końca naszego wywiadu, ale mam jeszcze dla kilka pytań. - uśmiechnęłam się do niej.- Vi. Taka piękna, utalentowana, sympatyczna dziewczyna musi mieć jakiegoś wybranka. Zdradzisz nam kto nim jest?
Spojrzałam na Zayn'a, który mi się uważnie przyglądał. Co mam teraz powiedzieć. Przecież nie powiem, że... Czy zawsze na wywiadach muszą zadać TO pytanie?!
- Muszę cię rozczarować kochana, ale nie ma nikogo takiego.
- Jak to?! Nie uwierzę. A może łączy cię z którymś z chłopaków. Harry czy Zayn? Ostatnio byłaś widziana z Zayn'em  i jego rodziną.
- Co? Nie! Harry jest dla mnie jak starszy brat. A Zayn to mój przyjaciel, z resztą tak jak każdy z nich. - od razu zaprzeczyłam.
- To jak wyjaśnicie sytuacje z rodziną Zayn'a? - och co za irytująca baba. Cofam to co mówiłam o niej przedtem.
- Vi pojechała z nami, ponieważ moje siostry ją o to poprosiły. Są one jej fankami. I bardzo chciały ją poznać. - odpowiedział jej Zayn, za co jestem mu wdzięczna. Bo ja nie wiedziałam co jej powiedzieć.
- A więc kochani fani. Wiecie już, że Zayn'a i Victorie nic nie łączy. Muszę jednak się już z Wami żegnać. Do następnego !

- Och wreszcie! Miałem wrażenie, że nigdy nie przestanie gadać.
- Hahah przesadzasz Panie Malik! - zaśmiałam się.
- Znowu zaczynasz?
- Nie. Wymknęło mi się. - droczyłam się z nim to uwielbiałam. 
- Powiedzmy, że Ci wierzę. Chodźmy coś zjeść.
Zayn wybrał chyba najdroższą restauracje jaka była w Dubaju. Ale za to jedzenie, było ponoć przepyszne!
Zamówił nam do jedzenia spaghetti i wino.
- Mam pytanie.
- Jakie? - spojrzałam na niego. Jakie to Malik może zadać mi pytanie.
- Co łączy cię z Andrew'em? 
- Słucham? Czy ty... - nie no, nie wierzę że o to pyta.
- Tak. Pytam czy łączy cię coś z Andre. - po jego ciele zauważyłam, że się spina. Ale czemu?
- Jak chodzi ci o to czy spałam z nim tamtej nocy to... NIE! Ale wczoraj przed naszym wyjazdem, jak wiesz przyszedł. I mnie pocałował.
- Pocałował tak? A pewnie 2 godziny przed obściskiwał się z tą panna do której tak mu się spieszyło ostatnio. - podniósł głos. Zauważyłam, że Zayn ostatnio zrobił się jakiś wybuchowy. Rozglądałam się po restauracji czy przypadkiem ktoś na nas nie patrzy. Ale na szczęście, każdy był zajęty sobą.
- Zayn uspokój się! To jest moja sprawa, nie twoja. Ja się nie wtrącam w ciebie i Perrie. A więc skończmy ten temat i kończmy te jedzenie. Chce iść już spać. - Mulat mruknął coś pod nosem.  I zajęliśmy się jedzeniem.
Zjedliśmy spaghetti, które było przepyszne. Trochę inaczej smakowało, niż te co dotychczas jadłam. Ale było o niebo lepsze.  Gdy wychodziliśmy z restauracji ktoś na mnie wpadł, z taką siła, że upadłam.
- O mój Boże. Bardzo Cię przepraszam. Nie zauważyłem cię. - znałam ten głos, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd. Zayn pomógł mi wstać. A chłopak, który mnie wywalił odwrócił się. Nie mogę uwierzyć. Niech to będzie tylko sen!
- Victoria?

wtorek, 5 maja 2015

12 ROZDZIAŁ.

KOCHANI MEGA WAS PRZEPRASZAM!!! MÓJ CZAS JEST OGRANICZONY DO MINIMUM, NIE MAM KIEDY PISAĆ ALBO COŚ MI WYPADAM, ALBO ŹLE SIĘ CZUJE. OBIECAŁAM WAM DODAĆ GO DO 1 MAJA ALE ZJEBAŁAM. WIEM I BARDZO PRZEPRASZAM. WŁAŚNIE TERAZ DOKAŃCZAŁAM GO, ABYŚCIE JUŻ NIE MUSIELI CZEKAĆ. DLATEGO JEST TAKI KRÓTKI I NUDNY. 
BARDZO PRZEPRASZAM. MAM NADZIEJE, ŻE MI WYBACZYCIE. NAWET NIE CZYTAŁAM TEGO ROZDZIAŁU WIĘC, BARDZO JESZCZE RAZ PRZEPRASZAM. JESTEŚCIE ZE MNĄ TO KOMENTUJCIE I MOTYWUJCIE MNIE1
NIE BĘDĘ PISAĆ, KIEDY BĘDZIE NASTĘPNY ROZDZIAŁ, BO NIE CHCE ZNOWU ZAWALIĆ. NA MOIM ASKU MOŻECIE PYTAĆ JAK IDĄ MI PRACE NA ROZDZIAŁEM. 
KOCHAM WAS. DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKO.

PS. JAK MYŚLICIE, KTO CZEKA NA VI ?




Stałam i patrzyłam jak Zayn znika za drzwiami swojego pokoju. Byłam pewna, że wszystko będzie teraz dobrze. A co? A chuja, a nie dobrze. Chyba tam na górze mnie nienawidzą. Czułam się choćby cały alkohol się ze mnie ulotnił. W biegłam do pokoju i od razu opadłam na łóżko. Byłam wściekła na Mulata. Wkurwiało mnie to, że nie umiałam go po prostu olać.
- O co poszło Ci z Malik'em?- zapytał brunet. Poczułam ugięcie się materaca i dużą dłoń obejmującą mnie w pasie.
- O nic. Śpij. - cmoknęłam Andrew'a przelotnie w usta. Nie, nie byliśmy parą. Ale miałam lekką nadzieję, że lada moment to się zmieni! Pff! Chyba żartujesz. Sama w to nie wierzysz. Mój rozum mówi co innego, a serce co innego. No do kurwy!

***

Czekałam rano w pokoju na Andrew'a, który miał przynieść mi wodę. Miałam takiego kaca jak nigdy.
Emocje nadal we mnie buzowały. Byłam wściekła, smutna i... szczęśliwa. Przynajmniej tak sobie wmawiałam. Cieszyłam, że brunet jest ze mną. Ale nie czułam tych wszystkich motylków, jak wszystkie zakochane osoby. Spotykaliśmy się już jakiś czas, ale nic nie czułam. Był dla mnie bardziej przyjacielem. Ale za wszelką cenę wmawiałam sobie, że może się to zmieni.
- Weź się kurwa zamknij, bo ci wyjebie! - usłyszałam wrzaski z dołu.
- Andrew zostaw go! - szybko wyskoczyłam z łóżka i wybiegłam z pokoju. Co chwile było słychać jak coś się tłucz. Bałam się! Wbiegając do salonu, stanęłam jak wmurowana. ZAYN BIŁ SIĘ Z ANDRE. Okładali się pięściami, jakby byli workami treningowymi. Louis i Harry próbowali ich od siebie od ciągnąć, ale nic to nie dało. Chłopaki byli jak w transie. W rogu pokoju stała zapłakana El, która krzyczała, że mają przestać. Otrząsnęłam się, kiedy Harry dostał z pięści w nos od Andre. Mulat obrócił się w stronę przyjaciela, a brunet wykorzystał sytuacje i przyłożył mu. Nie wytrzymałam! Andre był w jakimś transie.
- Skończ! - stanęłam przed nim, kiedy miał zamiar po raz drugi przyłożyć Zayn'wi. Mogłam wybrać inny moment, na przerwanie tej bójki. Poczułam pięść na swoim policzku. Czułam jak moja warga się rozrywa. Do oczu napłynęły łzy. Przykucnęłam i schowałam twarz w rękach. Wszystkie krzyki ucichły. Przytulała mnie do siebie El. Dobrze wiedziałam, że to była moja wina. Mogłam nie wchodzić pomiędzy go, a Zayn'a.
- Przegiąłeś!  - wysyczał Mulat przez zaciśnięte zęby. - wypierdalaj stąd!
- Vi, jja nie ch-chiałem. Przepraszam
- Idź stąd na razie stary. - skierował do niego Lou.
- Aaa i jeszcze coś - podniosłam głowę i spojrzałam na Zayn'a. - zwalniam cię!
Chłopak rzucił mi przepraszające spojrzenia i wyszedł. Wstałam na równe nogi i podeszłam do Harry'go.  Wtuliłam się w jego tor. Pocałował mnie w czubek głowy i usiadł ze mną na kanapie sadzając mnie sobie na kolanach.

Kiedy El razem z Louis'em oczyścili nasze wszelkie rany, wszyscy usiedliśmy w salonie. Byłam wściekła. Nie na to, że dostałam, ale za to, że doprowadzili do takiej sytuacji!
- O. co. poszło?! - podniosłam głos.
- Vi uspokój się!
- Nie uspokajaj mnie do kurwy nędzy Harry!
- Zayn powiedział coś co wkurzyło Andre i mu wyjebał. - przemówił Louis.
- Ha czemu mnie to nie dziwi!?
- Ale Vi to Andrew sprowokował Zayn'a! - spojrzałam na Eleanor i się zaśmiałam. Nie wierzyłam jej!
- Słyszałem jak gadał z jakąś inną laską przez telefon! I mówił jej, że wraca już do domu! ON CIĘ DO CHUJA ZDRADZA.
Siedziałam i patrzałam tępo na Zayn'a. Pewnie znowu kłamał. Nie lubi go. Ale po co by kłamał, jakbyś była dla niego nikim? Mówiła mi podświadomość. Musiałam ochłonąć. Wstałam z kolan Harrego i wyszłam z domu.

Chodziłam po okolicy chyba przez  3 godziny i zapewne chodziłabym dłużej, gdybym nie musiała iść nagrywać piosenki. Weszłam do domu. Było cicho jak nigdy. Szybko poszłam się przebrać wygodny dres. Tak się cieszę, że chłopaki mają studio u siebie. Zeszłam na dół do piwnic, gdzie znajdowało się studio.
- Dzień dobry. - przywitałam się.
- O cześć Victoria. Gotowa na nagranie pierwszej piosenki? - zapytał Simon. Ekspresowo znalazłam się przed mikrofonem. Nałożyłam słuchawki. I zaczęłam się rozgrzewać. Muzyka mnie oderwie od całego tego zamieszania.
- Muzyka za 1...2...3...- w uszach usłyszałam pierwszy takt muzyki. I zaczęłam śpiewać.

(WYOBRAŹ SOBIE, ŻE ŚPIEWA TO VI) WŁĄCZ
'Down by the water, under the willow
Sits a lone ranger, minding the willow
He and his wife, once lived happily
Planted a seed, that grew through the reeds
Summers and winters, through snowy Decembers
Sat by the water close to the embers
Missing out the lives that they once had before'




Przez cała pierwszą zwrotkę tak się wczułam, że cały czas miałam zamknięte oczy. Kiedy je otwarłam mój wzrok padł na  blondyna, który wpatrywał się we mnie z uśmiechem.


 - Wyszło świetnie! -pochwalił Simon. - Myślę, że nie będzie trzeba drugi raz powtarzać.
- Okej. Dziękuję!
- To ja dziękuję, że mogę pomóc takiej utalentowanej dziewczynie. Muszę już iść, ale wszyscy macie być o 20 w domu. Paul wam coś przekaże. Idę.
- Nonono młoda! Niezła piosenka. - skomentował blondasek. Rzuciłam mu się na szyje i przytuliłam z całej siły. - ej du-dusisz mnie.
- Przepraszam. - odskoczyłam od niego i spaliłam buraka.
- Okej kochanie. Idziemy jeść! Musimy pogadać.
- Mhy to lecę się przebrać i możemy iść.

***


- No proszę cię Niall. Jedno zdjęcie. -  prosiłam go tak od 10 minut.  Ale on upierdliwy.
- Jedno i spadamy powoli do domu bo zimno!
-Tak! - rzeczywiście robiło się już zimno na tym dworze. Siedzieliśmy w parku po naszej wspólnej kolacji. Ale dobra... Trzeba zrobić to zdjęcie.
- Aaa jest cudowne!
- Musze przyznać ci racje. Dobra będę robić teraz z tobą 1000 zdjęć. Wracamy. - uśmiechnął się czarująco. Mówiłam już, że go kurwa uwielbiam?

Wracamy już z 15 minut i jeszcze z 10 przed nami. Ale droga z tym imbecylem mija tak szybko, że  nie zauważyłam, kiedy minęło tyle czasu.
- Ej Vi jak tam z Andrew'em? - zjebałeś Horan.
- Normalnie. Chyba.
- Nie kłam! Dobrze wiem co się dziś działo. - to na chuj sie pyta?!
- Nie gadam ani z nim, ani z Zayn'em i nie mam zamiaru przez najbliższy czas.
- Wątpię, że ci się uda nie gadać z Malikiem. - dodał.
- Zobaczymy.
Nagle spostrzegłam, że stoimy pod domem. Spojrzałam na zegarek 20:05.
- Kurwa! Jesteśmy spóźnieni!. Rusz się Horan.
Wbiegłam do salonu. Wszyscy już byli. Chłopaki patrzeli na nas wzrokiem 'siadaj i siedź cicho' , więc rzuciliśmy ciche cześć i usiedliśmy.
- No to jak jesteśmy już WSZYSCY. - spojrzał na nas i zaśmiał się cicho Paul. - To muszę wam coś przekazać ważnego.
- Nie gadaj, że jesteś w ciąży! - palną Harry, a wszyscy śmiali się z jego 'żartu'
- Pierdolnij się Styles i morda w kubeł. - ale go zgasił. Przybiłam mu piątkę.  - Jak wiecie, albo i nie. Mieliście mieć wywiad w Dubaju. Ale okazało się, że nie wszyscy możecie tam lecieć.
- Co?! Czemu? - zapytał Zayn. Który od samego początku spotkania, gapi się na mnie.
- Bo okazało się, że macie w tym samym czasie dwa inne wywiady. Jeden tu, a drugi w Irlandii. - blondyn się zaśmiał jak dziecko.- Więc zdecydowaliśmy tak, że Louis i Liam zostają tu. Harry i Niall lecą do Irlandii.
- Okej, ale co ze mną? - znowu odezwał się Mulat.
- No właśnie. Dostałem dziś telefon, z Dubaju, że z przyjemnością przeprowadzą wywiad też z Vi. A więc zdecydowałem, że ty i Victoria polecicie razem do Dubaju. - to go chyba pojebało po tej kłótni! Patrzeliśmy na siebie z Zayn'em. Czy ten idiota się uśmiecha?! Nie wierze.
- Na ile?! - zapytałam.
- Macie wywiad razem, ale dwa dni później chcą, żebyście przyszli na zdjęcia do magazynu. Więc 4 dni tam spędzicie.
- Super. - czujecie ten sarkazm?
- To ja lecę. Za tydzień wylatujecie.
Jestem wściekła! Miałam się trzymać przez jakiś czas z daleka od Malika, a co? A tu muszę lecieć z nim do Dubaju na 4 dni! Jedyna korzyść z tego to, to że zwiedzę to piękne miasto. Siedziałam z Harrym w jego pokoju i graliśmy. I przegrywam już chyba 8 raz w tą jebaną fife. Ja wierzycie w to?!
- Idź spać słonko, już jest późno. A ty jakaś nie w sosie. - mrugnęłam coś i wstałam. Dałam buziaka i wyszłam.
Wzięłam długi prysznic. Oczywiście zapomniałam wziąć ze sobą bielizny. Owinęłam się ręcznikiem. Podeszłam to szafki i wyjęłam to co trzeba.  Odwróciłam się i zamarzłam. Co on tu do chuja pana robi?! Dziś już mnie wystarczająco wkurwił!







poniedziałek, 27 kwietnia 2015

KOCHANI!

Słuchajcie! Przez ostatni czas nie miałam laptopa i nie miałam jak pisać. A jak pewnie wiecie, pisze rozdziały na bieżąco. Ale cóż ostatnio czas mi nie sprzyja. Informuje Was, że postaram się rozdział wstawić do piątku! PRZEPRASZAM WAS Z CAŁEGO SERCA. MAM NADZIEJĘ, ŻE NADAL JESTEŚCIE ZE MNĄ.<3 
PYTANIA DO BOHATERÓW!!  

I mam dla Was pewną zabawę. Pisze w komentarzach, kto bardziej pasuje do Victorii.
Andrew czy Zayn ? 

PS. Dziękuję wszystkim za miłe słowa pod ostatnim rozdziałem. KOCHAM WAS!!

środa, 22 kwietnia 2015

11 ROZDZIAŁ.

KOCHANI BARDZO, BARDZO WAS PRZEPRASZA, ŻE MUSIELIŚCIE CZEKAĆ TAK DŁUGO NA ROZDZIAŁ.
Ale z czasem jest u mnie kiepsko. Ale wróciłam ! I mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba! Bardzo mnie zmotywuje krótki komentarz, od każdej osoby, która to czyta. CHCE WIEDZIEĆ ILE WAS ZE MNĄ JEST!!!

POSTANOWIŁAM, ŻE INFORMACJE O TYM JAK IDĄ PISANIE ROZDZIAŁÓW I TE SPRAWY BĘDĘ UMIESZCZAŁA NA ASKU,
KIEDY DOSTANE OD WAS PYTANIA. WIĘC ŚMIAŁO PYTAĆ O WSZYSTKO!!


- Victoria! -niech się już ten ktoś zamknie.
- Victoria, wstawaj. Jedziemy!! 
- Nigdzie nie jadę! - mruknęłam. Nagle zrobiło mi się nieprzyjemnie zimno. Odwróciłam się w stronę 'wroga', którym okazała się Safaa. Wskoczyła na łóżko i mocno mnie przytuliła. Właśnie łóżko?! Co? Dobrze pamiętam, że zasnęłyśmy na kanapie. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, uważnie je skanując. Świetnie znałam ten pokój, przecież to był pokój...
- O Vi wstałaś. - właśnie to był pokój Zayn'a. Tylko co ja tu robiłam. 
- Yyy tak. Słyszałam, że mamy gdzieś jechać. - uśmiechnęłam się.
- Tak. Jedziemy na wycieczkę. Dziewczyny błagały mnie, abyś jechała z nami. Masz 10 minut słonko.
Mulat posłał mi oczko i wyszedł razem z siostrzyczką. Wyglądali przeuroczo. Wstałam leniwie z łóżka. Podeszłam do stolika, na którym leżały złożone ubrania i karteczka. 
Vi razem z Wal pozwoliłyśmy sobie na wybranie ci stroju. Mam nadzieję, że ci się spodoba.  Doniya
Mówiłam już, że je uwielbiam?
Wzięłam szybki prysznic, pomalowałam się i przebrałam się w naszykowany strój. Miały naprawdę niezły styl.  Szare rurki i i biała koszula w paski idealnie pasowały do czarnych szpilek i zielonej parki. Zeszłam do salonu, gdzie wszyscy czekali na mnie już ubrani.
- Dzień dobry.  - przywitałam się. 
- Aaa wyglądasz super! - krzyknęła Waliyha, przytulając mnie. Spojrzałam w stronę jej brata, który przyglądał mi się uważnie. Zayn wstał i oznajmił nam wszystkim, że śniadanie zjemy na mieście. 
Po z jedzonym śniadaniu, najstarsza z córek zaproponowała małe zakupy, a po nich wesołe miasteczko. Na co każdy z nas się zgodził.  Współczułam Mulatowi. Robił za naszego tragarza, a te zakupy wcale nie były takie małe, jak miały być.  W końcu po 3 godzinach męczarni i narzekania Zayn'a, zadecydowałyśmy iść do miasteczka. Dziewczyny były świetne,a ich mama cudowna. Całe zakupy przegadałyśmy, śmiałyśmy się i robiłyśmy zdjęcia. Może tak je polubiłam, bo nie mam rodzeństwa, a Trish przypomniała mi matkę, którą zawsze chciałam. Nie zrozumcie mnie źle, bo kocham moją mamusie najbardziej na świecie. Ale ona wszystko bierze na poważnie i jest bardzo zajęta. Dlatego nie dogadywałyśmy się jakoś super.
- Ja chce na diabelski młyn! - biegła Safaa i Waliyha, kiedy rozmawiałam z Zayn'em o przyszyłeś trasie. Szczerze nie mogłam jej się doczekać.  Było to coś nowego. Na dodatek z piątką moich najlepszych przyjaciół. Dziewczyny pewnie też będą od czasu, do czasu z nami. Więc będzie idealnie.
-Dobra, to chodźmy. - Zayn objął mnie ramieniem i pociągną w stronę kolejki. 
- Wagony są dwu osobowe. To ja pojadę z Vi, a ty Zayn z Saffą. 
- O nie! Victoria jedzie ze mną! Nie spędziłem z nią dziś, ani godziny sam na sam. - żalił się chłopak.
- Aleeee ty ją masz na co dzień! 
- Gówno mnie to obchodzi!
- Ej, skończcie się kłócić! A ty, język! - krzyknęłam, śmiejąc się z ich dziecinnego zachowania. - pojadę z Zayn'em i tak nie dokończyliśmy rozmowy. 
- Tak!! I co teraz ci łyso?! - wszystkie śmiałyśmy się w niebo głosy z chłopaka. Staliśmy jeszcze może z 5 minut w kolejce, aż nastała nasza kolej. Usiadłam koło Zayn'a. Zapieliśmy pasy. Młyn ruszył, a ja odruchowo chwyciłam jego rękę. Mówiłam wam już, ze mam lęk wysokości? 
- To był zły pomysł. 
- Czy ty masz lęk... 
- Tak mam lęk wysokości. I zamknij się! - tak się bałam, że nie mogłam go po prostu słuchać. 
- Ej słonko spokojnie! - splótł nasz palce razem i ścisnął moją dłoń mocniej. - spójrz na mnie. 
- Nie. 
- Spójrz! - otwarłam powoli powieki, a jego oczy wpatrywały się we mnie. Zatraciliśmy się w naszych spojrzeniach. Tkwiliśmy tak do momentu, aż nasz wagon nie zatrzymał się na samej górze. Niechętnie oderwałam wzrok od Zayn'a i  powoli odwróciłam głowę w stronę horyzontu. Widok był niesamowity, wszystko było widać. Całe miasteczko. Było coś koło 19, więc słońce powoli zachodziło, co dawało zjawiskowy efekt. Zerknęłam na Mulata obok, który patrzał na mnie uważnie.  
- Co? - zapytałam.
- Nic. Słodko wyglądasz, z otwartą buzią. 
- Ej nie śmiej się ze mnie! - uderzyłam go w ramie... Znaczy zamierzała, ale był szybszy i przytrzymał moją rękę. Pochylił się nade mną.
- Nie próbuj nawet. - był tak blisko, że gdy mówił jego wargi muskały moje. Miałam taką ochotę go pocałować.  Ale nie powinnam.
- Bo co? 
- Bo to! - przywarł wargami do moich. Poruszał nimi leniwie i powoli. Doprowadzał mnie do szaleństwa. Objęłam jego szyje i przysunęłam bliżej. Ugryzł lekko moją wargę, przez co jęknęłam, umożliwiając mu dojście do języka. Wśliznął rękę pod moją bluzkę. Jeździł dłonią wzdłuż moich pleców. Jednak wszystko piękne, co się szybko kończy... Zasrany wagon musiał ruszyć, przez  co się zachwiałam i odsunęłam od Zayn'a.
- Yyy pięknie tu... - nie wiedziałam jak się zachować. Gdybyśmy byli na lądzie dawno bym uciekła. Teraz tej możliwości nie było. 
- No masz racje. 
- Wiesz,  masz najlepszą rodzinę na świecie. - bardziej oznajmiłam, niż zapytałam.
- Mhy są kochane, ale czasami wkurzające bardziej niż ty!
- Co?! 
- Haha żartuje. One cię pokochały. -oznajmił, chwytając mnie znowu za dłoń. To chyba nie jest żaden grzech trzymać przyjaciela za rękę. A po za tym on nie jest z Perrie oficjalnie. Więc nic złego nie robię.
- Ja je też. 
- Nie tylko o... 
- Proszę o wyjście.  - nie dokończył, bo jakiś facet kazał nam wyjść. Nawet nie zauważyłam kiedy zjechaliśmy na sam dół. 
- Wracamy do domu. - oznajmiła nam Trish, kiedy znaleźliśmy się pod kasą. 

***

-Victoria skup się! 
-Skończ się drzeć na mnie Harry! - kłóciliśmy się od 10 minut o to, że niby nie staram się wyciągnąć odpowiedniego dźwięku. Co to jest za idiota! Nie macie pojęcia, jak bardzo go kocham, a zarazem nienawidzę! Te całe nagrania i próby mnie ogromnie męczyły. Jest listopad, a trasa zaczyna się w styczniu. A oni meczą mnie jak idioci. Przy jednej piosence tyle zamieszania.
- Możemy już skończyć na dziś? Proszę. 
- IDŹ! - krzyknął. Podbiegłam do niego, przytulając i całując w policzek.
- Kocham cię braciszku! 
Wchodząc na górę usłyszałam znane mi głosy, które słyszałam codziennie przez tydzień. 
- Ja nie chce jechać! 
- Jak to? Jedziecie? - stanęłam koło Zayn'a i patrzyłam na dziewczyny z szeroko otwartymi oczami. 
- Tak, musimy. Musze wracać do pracy, a dziewczyny do szkoły. 
- O nie. - Trish podeszła do mnie. Wzięła mnie w swoje objęcia. 
- Słuchaj Vi. Może to nie jest za najlepszy pomysł,  ale święta są lada moment. I może chciałabyś spędzić je z nami? Znaczy się przemyśl to, ale pamiętaj, że my się bardzo ucieszymy. - dziewczyny za nami zaczęły krzyczeć, że Zayn ma się beze mnie nie pokazywać w domu. One były najlepsze. Będę za nimi tęsknić. Dzięki nim zbliżyliśmy się do siebie z Mulatem. Każdy dzień od tygodnia spędzaliśmy razem. No tak oprócz jednego, kiedy przyjechała Perrie. Aby 'poznać' się z rodziną chłopaka. Na jej nieszczęście, nie bardzo się polubili. 
- Dziękuje bardzo. Zastanowię się.
Pożegnałam się z dziewczynami, co mi trochę zajęło i poszłam z Niall'em pograć w piłkę nożną.

Kiedy wracałam do swojego pokoju, usłyszałam krzyki z pokoju Zayn'a. Nie ciekawiło mnie to co tam się działo, dopóki nie padło moje imię.
- Czemu mi kurwa powiedź, twoje zdjęcie z tą idiotką jest w gazecie?! - krzyczała,  jak się nie mylę Perrie.
- Ona się nazywa Victoria! I gówno na tym zdjęciu jest!  Idziemy koło siebie, więc skończ się czepiać!
- Nie rób, ze mnie idiotki Zayn! Po co ona była z tobą i twoją rodziną w tym miasteczku?! - czy ją pojebało. Zaraz nie wytrzymam i wejdę tam!
- Bo moję siostry chciały! Skończ się kurwa już czepiać! Ona nic dla mnie nie znaczy! -
Cofnęłam się od drzwi choćby płonęły.  Zabolało mnie to, że jednak nic dla niego nie znaczyłam. Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi... Nie no. On mnie kurwa pocałował! Był miły przez cały tydzień, jak nikt inny! Każdą noc przespaliśmy w jednym łóżku, przytuleni!  
Nagle drzwi się otwarły, a przede mną pojawiła się Perrie. Spuściłam wzrok. Usłyszałam prychnięcie i poczułam uderzenie w bark. Dziwka!! Kogo ja nazywam dziwką?! Powinnam sama o sobie tak powiedzieć.
Spojrzałam za nią, a później na chłopaka, który stał przede mną. Odwróciłam się natychmiast i weszłam do swojego pokoju. 
- Jak dużo usłyszałaś? - zapytał.
- Tyle, aby dowiedzieć się, że jestem nikim! 
- Wcale tak nie myślę.
- Nie takie kity słyszałam! 
- Vi. - położył brodę na moim ramieniu. - Musiałem jej powiedzieć coś, aby się nie czepiała! 
- Nie mogłeś powiedzieć, że się przyjaźnimy?! - zamilkł - Wyjdź !  
- Kurwa mać! O co ci chodzi?! Chodzi ci o ten jebany pocałunek?! Przecież to tylko nic znaczący pocałunek! - łzy po raz kolejny od ponad miesiąca, spłynęły po moim policzku. Znowu się mną zabawił. Tak jak w tamtą noc. Udawał, że się  przyjaźnimy? Teraz mnie to nie obchodziło. Byłam wściekła! Moja cierpliwość się skończyła.
- Wyjdź! I się do mnie nie odzywaj! 
- Co znowu zrobiłem nie tak!?
- Po prostu wyjdź! -  krzyknęłam pokazując drzwi. Zayn machnął dłonią i wyszedł.
Musiałam wyjść się rozerwać! 
Zayn POV:

Pierwszy raz w życiu byłem tak wkurwiony! Wydawało się, że wszystko jest w porządku. Że wreszcie zakopaliśmy mur wojenny. Mieliśmy zostać przyjaciółmi! Co ja pierdole?! Nie chciałem być jej przyjacielem! Ja sam nie wiem kim chciałem być! Gdy na nią patrze, mam ochotę ją pocałować, kochać się z nią i robić tysiąc innych rzeczy. Jednak potrafi mnie wyprowadzić z równowagi, jak nikt inny i wtedy... Ciągnie mnie do niej jeszcze bardziej! Przez ostatni miesiąc wiele się zmieniło pomiędzy nami. Rozmawialiśmy bez kłótni, wygłupialiśmy się jak najlepsi przyjaciele. A teraz? Przez jedno jebane zdanie, wszystko poszło się jebać! 
To wszystko przez kłótnie z Perrie. Ogólnie wszystko komplikuje ona. Kocham ją, chyba. 
Wiem, że coś do niej  czuje, ale czy to jest miłość, nie wiem. Jest... Znaczy się była bardzo ważną kobietą w moim życiu.  Dopóki nie zaczęło się pomiędzy nami psuć. Może to przez to, że ona chciała oficjalnego związku. A ja? Pff no właśnie, ja nie wiem.
Znowu zjebałem wszytko po całemu.  A najgorsze jest to, że bardziej boli mnie kłótnia z Victorią, niż z osobą którą rzekomo kocham. 

Po dobrych 5 godzinach leżenia w łóżku i rozmyślaniu, o tym co powinienem zrobić. Usłyszałem głośne śmiechy z korytarzu.
- Kurwa kto hałasuje tak głośno o 3 w nocy?! - wyjrzałem zza drzwi. I nie mogłem uwierzyć!  Mogłem się spodziewać, że się spotykają. Bo przecież widać to jak chuj, że ciągnie go do niej. Ale no kurwa, jeszcze nie dawno spała ze mną w jednym łóżku i całowała się. A teraz obacuję się najebana z tym ciulem Andre.
- Możecie kurwa ciszej?!- warknąłem
- Ooo mó-ówiłam ci, że musimy być ciszej! - zachwiała się Victoria i pewnie by upadła, gdybym jej nie złapał. 
- Co wy do jasnej cholery tu robicie? 
- Idziemy się pieprzyć. Dołączysz? - szepnęła mi do ucha. I kurwa! Zrobiła to tak gorąco, że miałem ochotę ją pieprzyć tu i teraz. Tylko kiedy doszedł do mnie sens jej słów, zrobiłem się jeszcze bardziej wkurwiony. 
- Nie dzięki! Idę spać, więc proszę cię abyś nie jęczała za głośno. - pochyliłem się do jej ucha.- I nie pomyl imion. Pamiętaj pieprzyć będziesz Andrew'a, a nie mnie.



wtorek, 7 kwietnia 2015

10 ROZDZIAŁ.

 CZYTASZ=KOMENTARZ

Obudził mnie mój telefon, który wydał z siebie odgłos, którego rano nienawidzę. Odwróciłam się na plecy, wpatrzona w sufit. W mojej głowie odtwarzały się sytuacje z wczorajszego dnia. Na myśl o tym, że pogodziłam się z Zayn mimowolnie się uśmiechnęłam. Spojrzałam na miejsce obok siebie, ale było ono puste. Co ja sobie myślałam? Że będzie tu leżała i tulił się do mojego boku? Ha ha o czym ja myślę. Sięgnęłam po telefon z szafki i odczytałam wiadomość od El. Od razu jej odpisując.
Po 5 minutach bezczynnego leżenia, zostałam zmuszona iść się przebrać i coś zjeść. Musiałam wyjść z pokoju Mulata nie zauważona, aby uniknąć krepującej sytuacji. Otworzyłam lekko drzwi, wychylając za nich głowę. Z dołu mogła usłyszeć głośny śmiech moje kochanego Niall i Louis'a. Szybko wyszłam z pokoju i biegłam w stronę swojego. Ale jak zwykle na moje nieszczęście musiało coś puść nie tak i uderzyłam biodrem o kant komody.
- Kurwa! - krzyknęłam. To bolało, bardzo bolało.
- Tori? Stało się coś? - zapytał się Lou, który jakimś cudem stał koło mnie.
- Nie, idę się umyć! - warknęłam, chociaż wcale tego nie chciałam i zrobiło mi się bardzo głupio. Musiałam go przeprosić.
Wyszłam z kabiny i spojrzałam na swoje nagie ciało w lustrze. Niby nie przytyłam, ani nic z tych rzeczy, ale brakowało mi siłowni. Poproszę któregoś z chłopaków, żeby chodzili ze mną. Zjechałam wzrokiem wzdłuż ciała. Na moim biodrze zrobił się ogromny siniak. Wyglądało to okropnie. Owinęłam wokół siebie ręcznik i wyszłam z łazienki. Nałożyłam na siebie czarną, koronkową bieliznę. Otwarłam szafę i stałam przy niej jak ostatnia kretynka. Pożałowałam, że miałam tyle ubrań. Wybór stroju stał się już moim codziennym problem.
Drzwi do mojego pokoju się otwarły, przez które wszedł Harry. Szybko zasłoniłam się rękami.
- Harry! Puka się. - krzyknęłam.
- Jeju kochanie, nie zachowuj się choćbym nigdy nie widział kobiety w bieliźnie. - zrezygnowana opuściłam ręce i odwróciłam się z powrotem do szafy.
- Po co przyszedłeś?
- Obudzić cię. A i Zayn kazał przekazać ci telefon, który zostawiłaś wczoraj u niego. - pokiwałam głową, na znak że go słucham. Harry rozłożył się na łóżku. Czułam jego wzrok na sobie, ale totalnie go olałam. Hazza był dla mnie jak starszy brat, wiedziałam że zawsze stanie w mojej obronie i mi pomoże. Wyjęłam z szafy rurki, białą bluzkę z czarnym napisem, chciałam jeszcze do tego zieloną koszule, ale nie mogłam do niej dosięgnąć.
- Te wielki mógłbyś? - stanęłam na palcach, aby sięgnąć po koszule, ale to nic nie dało. Loczek zaśmiał się cicho i wstał mi pomóc. Bez problemu sięgnął do półki i podał mi koszule. Podziękowałam mu i się odwróciłam. Ale po chwili znowu byłam przodem do niego. Stałam zdezorientowana, brunet kucnął przede mną. Co on wyprawia?! Po chwili poczułam jego palce, na moim sinym biodrze. Syknęłam lekko z bólu. Wstał szybko, widziałam w jego oczach złość.
- Kto ci to zrobił?! - zapytał o ton za głośno.
- Harry nie krzycz. Chłopaki cię usłyszą i tu przyjdą, a stoję tu w samej bieliźnie.
- Kto ci to zrobił? Nikt nie będzie dotykał mojej siostry! - znowu krzyczał.
- Harry nikt mi nic nie zrobił! Uderzyłam się o komodę na korytarzu.
- Okej. - westchnął z ulgą, a ja uśmiechałam się do niego jak głupia.
- O ja braciszku to takie kochane, że się o mnie martwisz. - objęłam go z całej siły w pasie, co on odwzajemnił.
- Dobra ubieraj się i schodź na śniadanie. Jest już 10:40.
Po tym jak Harry wyszedł, przesiedziałam w pokoju jeszcze z 20 minut. Przebrałam się w naszykowany strój, spięłam włosy w kucyk i przejechałam rzęsy lekko tuszem.
Weszłam do kuchni, a moje nozdrza wypełnił cudowny zapach omletu, który smażył Liam.
- Dzień dobry. - wszyscy mi odpowiedzieli chórem. Podeszłam do Louis, który siedział na krześle barowym, robiąc coś na telefonie. Wyrwałam mu go z ręki, na co on rzucił mi złowrogie spojrzenie. Rzuciłam mu się na szyje i usiadłam na kolanach. Tak długo go przytulałam, aż nie odwzajemnił uścisku.
- Przepraszam, że byłam dziś rano taka nie miła.
- Rozumiem Torii. Co się w ogóle stało? - zapytał.
- A uderzyłam się o tą cholerną komodę na korytarzu. Nie wiem po co ją w ogóle mamy. Co w niej trzymacie?
- Oj Torii. Kiedyś ci pokaże. - szepnął mi do ucha. Zaśmiałam się.
- Zboczeniec! I od kiedy mówisz do mnie Torii?
- Od dziś. A teraz idź jeść. - pokiwałam głową, odwróciłam się do blatu, ale nadal nie zeszłam z jego kolan.
Z jakieś dobre 5 godziny siedzimy z chłopakami w pokoju. Przez pierwsze dwie godziny śpiewaliśmy, potem jedliśmy, bo Niall zgłodniał. A teraz gramy w fife. Ograłam już wszystkich. Byłam w tym najlepsza! Spojrzałam na zegarek  i wstałam jak oparzona.
-  Kurwa już tak późno! - była już 15:50, a do Starbucksa miałam z 20 minut pieszo. Potrzebowałam auta, a jedyną deską ratunku, był jeden z tych frajerów.
- Ejjjjj wiecie jak was kocham, prawda? - zrobiłam maślane oczy.
- Gadaj co chcesz McCartney. - odpowiedział mi, śmiejąc się Liam.
- Umówiłam się z dziewczynami i potrzebuje samochód. Obiecuje, że nie zniszczę! Proszeee...
- Kluczyki mam w lewej kieszeni kurtki. - podbiegłam do Zayn'a. Wskoczyłam mu na kolana i wycałowałam chyba całą twarz. Rzuciłam krótkie cześć i wyszłam.

***

Razem z Rosie, El i Sophi, opuściłyśmy Starbucks i teraz kierowałyśmy się do parku. Usiadłyśmy na ławce przy jeziorku. Świeciło słońce i było wystarczająco ciepło, abyśmy mogły pogadać na zewnątrz, bez dodatkowych par uszu. Na razie nasze tematy krążyły koło nowej płyty Rose i Sophi do której miałam milion pytań. Może z dwa razy podeszły do nas jakieś dziewczyny prosząc o zdjęcie i autograf. Było to dla mnie ogromnie dziwne. Dobra, zdarzały mi się już kilka razy takie sytuacje, ale nadal nie mogłam do tego przywyknąć.
- O co chodzi z tobą i z Malikem? - zapytała mnie El, kiedy kilka młodych dziewczyny odeszło ode mnie.
- Nic. Tylko troszkę się posprzeczaliśmy.
- Troszkę? Słyszałam od Liam'a co innego. - odezwała się teraz Sophia. Super wiedzieć, Ci idioci nie mają co robić już ze swoimi dziewczynami?! Mogą je pieprzyć całą noc, a ci se o mnie gadają!
- Och... Dobra trochę bardziej się posprzeczaliśmy, ale już jest w porządku.
- Ale o co? Mów McCartney! - kurde... Wszystko zaczęło się od tej cholernej nocy, ale tego im nie powiem. Nie zrozumcie mnie źle. Ufam im i są moimi najlepszymi przyjaciółkami, pomimo to mieliśmy o tym zapomnieć i nikomu nie gadać. Musiałam trochę ukrócić moją historię.
- Zaczeło się od randki z Andre.
- Czekaj, co ma Zayn do twojej randki? - przerwała mi Rosie, a ja przewróciłam oczami. Ciężko będzie im cokolwiek wytłumaczyć, jak będą mi co chwile przerywać.
- Nic. Siedź cicho i słuchaj. Kiedy z niej wracałam, było grubo po 2 w nocy. Weszłam do swojego pokoju, z nadzieją że położę się spać. Ale moje plany poszły się jebać, z chwilą otwarcia drzwi. Siedział tam Zayn, oglądając mój prywatny film, z przed kilku lat. Nieźle się wkurzyłam, że grzebał w moich prywatnych rzeczach. Zaczęłam się na niego drzeć, że nie ma prawa szperać w moich rzeczach. Wiecie ta płyta nie leżała sobie na wierzchu. Ale najlepsze w tym wszystkim jest to, że powiedział, że wyżywam się teraz na nim bo Andrew nie zaspokoił mnie tak jak trzeba. 
I to chyba tyle. - skończyłam swój monolog. Spojrzałam na każdą z nich. A one nic nie mówiły.
- Aha... A co było na tym nagraniu? Chyba nie była to żadna seks taśma? - zapytała śmiejąc się Sophi, ale było widać powagę w jej oczach.
- Co? Nie! Było to nagranie z 2012, jak tańczyłam.
- I co w tym takiego złego że Malik to zobaczył? Przecież zajebiście tańczyć, więc nie masz co się martwić. - rzuciła El. A ja spuściłam wzrok. Teraz będą mnie męczyć tysiącami pytań.
- Tak. Ale nie tańczyłam już długo. A imprez unikałam jak ognia. Tylko ostatnio wy i chłopaki to utrudniacie. Zaczęłam tańczyć dzięki mojej kochanej babuni. A przestałam rok temu, kiedy zmarła. I wychodziło mi to bardzo dobrze dopóki was nie poznała. - uśmiechnęłam się do niech przez łzy, które zgromadziły się w kącikach moich oczu. Dziewczyny je zauważyły i po chwili byłam zgnieciona przez trzy wariatki. Na skutek czego spadłyśmy z ławki. Po jakieś chwili leżenia i śmiania wstałyśmy, i ruszyłyśmy wzdłuż jezior.
- A teraz tak z innej beczki. - zaczęła Sophi. - Kto was pociąga najbardziej z naszego kochanego ONE DIRECTION?! Ty się zamknij El, my już dobrze wiemy kogo lubisz zadowalać ustami. - wybuchłyśmy niepohamowanym śmiechem. A brunetka zalała się rumieńcami.
- Myślę, że Harry. - odezwała się nieśmiało Rosie.
- Ooo Harold! Pasowalibyście się do siebie! Bierz się z tego idiotę! - zaczęłam krzyczeć. Wyobrażam ich sobie razem. Byli by uroczą parą! Mój stary brat z najlepszą przyjaciółką.
- Dobra, zamknij się. Mam za dużo na głowie. A ciebie kto pociąga?! - droczyła się blondynka.
- Nikt. - skłamałam. Mimo to dziewczyny uśmiechnęły się jedno znacznie do siebie i nie ciągły dalej tematu.
Po godzinie gadania w parku, ruszyłyśmy na pogrom sklepów, które zajęło nam z 5 godzin.  Oczywiście nie obyło się bez pytań, na temat mojej randki.

Weszłam do domu, w którym było dziwnie cicho. Wszędzie było ciemno. Co oznaczało, że chłopaków nie ma lub śpią. Ale była dopiero 22, a oni buszują co najmniej do 12 w nocy. Z salonu usłyszałam odgłosy telewizora. Podeszłam cicho do kanapy, na której leżała jakaś postać wpatrzona w telewizor.
- Buu! - krzyknęłam, przeskakując kanapie i spadając na chłopaka.
- Kurwa! Siostra pojebało cię?
- Przepraszam Harry. -  położyłam się na jego torsie, wtulając głowę w szyje.
- Jak było?
- Dobrze, padam na ryj. Targałam chyba z 6 toreb ciuchów. Jednak dziwi mnie to, czemu tu jest tak cicho.
- A trochę popiliśmy, no i zaliczyli zgon. Śpią u siebie w pokojach. - mruknęłam cicho, na znak że go słyszałam. Był tak wygodny, że prawie zasnęłam. I pewnie bym spała, gdyby się nie odezwał.
- Vi pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.
- Wiem Harry. Kocham Cię, ale idź spać. - poczułam jak jego klatka wibruje od chichotu. Uwielbiam go, jest najlepszym przyjacielem na świecie.
- Też cie kocham siostrzyczko. - złożył pocałunek na moim czole i zasnęliśmy.

***
- miesiąc później-

Siłowałam się z tym cholernym kurczakiem dobre 2 godziny. Ten facet w telewizorze tak mi pomaga, że niech go chuj strzeli! W kuchni jest taki bałagan, jakiego w życiu nie widziałam. Dobrze, że tego Harry nie widzi, bo by mnie chyba ugotował razem z tym kurczakiem. Jest godzina 14:30, a ja już dostaje do głowy. Chłopaków nie ma od rana. Pojechali se na koncert beze mnie. Zabije ich! Chciałam się umówić z dziewczynami, ale one oczywiście też nie mają czasu. Andrew pojechał razem z chłopaki, więc jestem skazana na siebie. W ogóle co do mnie i Andre, spotkaliśmy się kilka razy i bardzo dobrze się dogadujemy. No ale cóż na razie nic wielkiego. Nie jestem przekonana jeszcze w 100%... Zayn. Właśnie. Dogadujemy się chyba lepiej niż kiedykolwiek. Można powiedzieć, że jesteś na dobrej drodze do przyjaźni. Nawet Perrie nie widuję za często, więc jest okej.
- Dobra mam dość cie kurczaku! Nie chcesz się upiec to nie! - wkurzyłam się. Musiałam wyglądać idiotycznie krzycząc na kurczaka. Moją kłótnie z kurczakiem przerwał dzwonek do drzwi.
- Jeszcze z tobą nie skończyłam! - rzuciłam do kurczaka. Przejrzałam się w lustrze koło drzwi, żeby ocenić mój stan wyglądu. Okej, nie było źle. Otwarłam drzwi, a przede mną stały 4 dziewczyny z torbami. Najstarsza z nich, która była chyba ich mamą przyglądała mi się z uśmiechem. Dziewczyna z czarnymi długimi włosami i najniższa z nich, jak zgaduj też najmłodsza, wpatrywały się we mnie z szeroko otwartymi oczami, co było mega dziwne ale za razem urocze. A ostatnia z nich stała i się uśmiechała.
- W czym mogę pomóc? - zapytałam, posyłając im szczery uśmiech.
- My do Zayn'a.
- Yyy Zayn pojechał na koncert i nie wiem kiedy wróci. Ale wejdźcie. - otwarłam szerzej drzwi umożliwiając wejście.
- Oj na prawdę? Nic mi o tym nie powiedział.
- Ale powinni wrócić dziś w nocy. Tak po za tym jestem Victoria. - podałam dłoń najstarszej z nich, którą odrzuciła. W zamian za to zostałam przytulona.
- Miło mi. Jestem Trisha mama Zayn'a. Przepraszam, że przeszkadzamy, ale miałyśmy dziś przyjechać na tydzień w odwiedzinach.
- Nie ma za co pani przepraszać. Zayn musiał zapomnieć powiedzieć, ale nic nie szkodzi. Tak się składa, że ja umieram z nudów. Zostawcie tu torby, potem zaniesiemy je do pokoi. - kiedy się rozebrały weszłyśmy do kuchni, a ja momentalnie zalałam się rumieńcami.
- Przepraszam za bałagan, no ale cóż próbowałam upiec kurczaka.
- Nie ma sprawy. Razem z Doniya się nim zajmę. Tak się składa, że jesteśmy głodne. A wy idźcie coś porobić.
Po krótkiej 'sprzeczce' o to kto ma gotować, poddałam się i z dziewczynami udałam się do salonu.
- W takim razie wy to siostry Zayn'a? - zapytałam się.
- Tak. Jestem Waliyha, a to Safaa.
- Powiem Ci Waliyha, ze jesteś bardzo podobna do brata. - pokiwała głową i uśmiechnęła się szeroko. Usiadła koło mnie i włączyła telewizor. Do obiadu rozmawiałam i śmiałam się z nimi. Są takie kochane i urocze. Od razu je polubiłam. Dowiedziałam się, że Waliyha jest moją fanką, jak można to tak nazwać. I była wściekła na brata, kiedy nie przepuścił mnie dalej. Zrobiłyśmy z 500 zdjęć, wybierając najlepsze i wstawiłyśmy na swoje instagramy.
- Dziewczyny obiad. - zawołano nas kiedy toczyłam wojnę z Safaa na łaskotki. W kuchni unosił się cudowny zapach pieczonego kurczaka. Usiadłam pomiędzy najmłodszymi dziewczynami. Mama Mulata usiadła naprzeciwko mnie, a koło niej najstarsza z jej córek. Jadłyśmy cały czas rozmawiając, ani razu nie zapadła niezręczna cisza. Dziewczyny zadały mi pytania, co tu robię, czy nagram własną płytę i tym podobne. Ja również dużo się o nich dowiedziałam, ile mają lat, co lubią robić. Trish była najmilszą kobietą, jaką kiedykolwiek poznała. Z Doniya rozumiałyśmy się nawet bez słów, dosłownie. Waliyha gadała jak najęta, ale przez tą godzinę zdołałam ją pokochać, a Safaa to skarb. Po obiedzie, zaprowadziłam ich do wolnych pokoi, co było trochę problem. Zostały nam 2 pokoje gościnne, więc udostępniłam najmłodszym swoją sypialnie. Po ciężkich bojach zgodziły przyjąć się moją propozycje. Na wieczór postanowiłyśmy pooglądać jakieś filmy. Pani Trish, Doniya i Safaa nie wytrzymały do końca drugiego filmu i poszły spać. Powiem szczerze pokochałam te dziewczyny. Był miłe, zabawne i szczere. Razem z Wali obejrzałyśmy może jeszcze 2 filmy, a potem zasnęłyśmy.
___________________________________________________________________________________
Cześć kochani! Mamy o to 10 rozdział... i szczerze nie jestem jakoś bardzo z niego zadowolona. Nic się w nim superowego nie dzieje, ale mam nadzieję, że niektórym z Was się spodoba. I pamiętajcie komentujecie, to motywuje mnie do dalszego pisanie. Bym zapomniała. Nie wiem kiedy pojawi się 11 rozdział, bo mam lekkie problemy z internetem. :) DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM ZA MIŁE KOMENTARZE <3
CZYTASZ=KOMENTARZ