- Co ty tu robisz?! - warknęłam na niego.
- Przyszedłem porozmawiać.
- O czym?! O tym jak przyjebałeś Andre czy o tym jak zmyślasz? A może o tym, że jestem nikim?! - Zayn wstał i podszedł do mnie. Stał niebezpiecznie blisko, a byłam w samym ręczniku.
- Widzę, że nie da się z tobą teraz porozmawiać spokojnie. Ale cóż... będę miał no to, aż 4 dni. - odsunął się tylko po to, aby przybliżyć się jeszcze bliżej mojego ucha. - przepraszam słońce. - wyszedł.
-6 dni później-
Od jebanych sześciu dni chodzę wkurwiona na cały świat. Nikt się do mnie nie zbliża, ani nie rozmawia dłużej niż 2 minuty. Bo tylko jak mnie wkurwili, dostawali po głowach. Zayn od naszej rozmowy w pokoju nie odezwał się do mnie, nawet na mnie nie spojrzał. Czy mnie to wkurzało? Pewnie z tydzień temu tak, ale teraz miałam go serdecznie dość. Przynajmniej tak mi sie wydawało. Sama se to wmawiasz! A Andrew... od tych 6 dni próbował się skontaktować ze mną, na każdy możliwy sposób.Wydzwania, pisze, nachodzi. To są chyba jedyne czynności, które robi od kilku dni. Chciałam odciąć się od nich 2 na cały wyjazd. Ale jest to niemożliwe.
- Vi otwórz drzwi! - ten idiota Harry mnie wykończy. Wstałam powoli z kanapy i poczołgałam się do drzwi wejściowych. Otwarłam je i stanęłam jak słup.
- Cześć.
- Co tu robisz Andrew? - brunet stał przed mną z bukietem białych róż. Na dodatek były one moje ulubione.
- Chciałem Cię przeprosić. Victoria ja naprawdę nie chciałem. Zayn, ty, to wszystko... Przepraszam.
- Wejdź do środka. - weszliśmy do środka i od razu kierowaliśmy się w stronę mojego pokoju. Wchodząc po schodach trafiliśmy na Niall'a, Harrego i Zayn, który pomagał znieść im walizki. Bo ci dwaj idioci dziś wylatują do Irlandii. Kiedy Mulat zobaczył na Andre, zatrzymał się.
- Co. on. tu. do. cholery. robi! - warknął
- Skończ! Przyszedł mnie przeprosić!
- Przeprosić?! Jak ja cię chciałem przeprosić to mnie wyjebałaś za drzwi, a go to do chuja wysłuchasz! - krzyczał jak opętany.
- KURWA! Jesteś okropny. Gówno cię powinno obchodzić co robię i z kim. - stanęłam na tym samym schodku co on, aby być twarzą w twarz. - a teraz pozwól, że pójdę pożegnać z moimi przyjaciółmi. Zaczekaj na mnie w moim pokoju Andre.
- Ej chłopaki! Chyba zapomnieliście o mnie. - powiedziałam, robiąc przy tym smutną minę.
- No coś ty Vi. Ja Niall James Horan zapomnieć o mojej najlepszej przyjaciółce. Coś ty...
- Oooo przytul mnie!
- Ty gnoju puść ją! - zostałam brutalnie wyrwana z objęć Horana. - Siostrzyczko. Pamiętaj w Dubaju musisz być grzeczna i nie zrób nam siary w telewizji. A no i jak tam się trafi jakiś i przypadkiem... czego bym nie chciał. Po prostu się zabezpieczaj młoda.
- Harry! Jebnij się w główkę. - przytuliłam go.
- Okej my zmykamy. Nara młoda kochamy cię.
- Ja was też! - pomachałam im i wbiegłam jak najszybciej na górę.
Brunet siedział na moim łóżku, przyglądając się swoim dłoniom. Które z daleka jak szło zauważyć miał lekko sine. Kleknęłam przy nim i chwyciłam jego dłonie.
- Dlaczego? - zapytałam, dotykając każdej sinej kostki.
- Dlaczego, co?
- Dlaczego biłeś się z nim?
- To on uderzył mnie pierwszy. - westchnęłam. Niby dorośli, a jednak dzieci.
- Mogłeś odpuścić. Wtedy byś mnie nie uderzył i miałbyś prace.
- Spójrz na mnie. - objął moją twarz dłońmi, tak abym patrzała na niego.- o moja prace się nie martw. Zayn ma gówno do gadania. Zmienili tylko to, że nie będę już jego ochroniarzem. Teraz pracuje dla Liam'a. A co do uderzenia. Bardzo żałuje, że tak się stało. I mam nadzieję, że mi wybaczysz.
Wszystko było by idealnie gdyby nie to, że za wszelką cenę chciałam, żeby to Zayn siedział na jego miejscu i mnie przepraszał. Ale cóż musiałam postawić mu sprawę jasno. Zranił mnie już za dużo razy.
Wiedziałam jedno. Musze wybaczyć Andre i przemyśleć pewne sprawy.
- Wybaczam. - nagle zadzwonił jego telefon. Odebrał i powiedział, że zaraz będzie. Po czym pożegnał się ze mną, powiedział żebyśmy zaczęli od nowa i zapomnieli o tym co było. Gdy miał już wychodzić odwrócił się do mnie.
- A i bym zapomniał.- podszedł do mnie pocałował mnie przelotnie w usta. - baw się dobrze w Dubaju.
Zostawił mnie samą w wielkim szoku.
- Victoria. - dotknął mojego policzka. - muszę ci coś wyznać.
- Słucham cię. - rozpływałam się pod jego dotykiem.
- Obiecaj mi, że nie odwrócisz się ode mnie . Choćby nie wiem co.
- Ale... Zayn.
- Obiecaj! - byłam zmieszana. Nie wiedziałam o co mu chodzi, a jak chce mi powiedzieć, że zabił człowieka. Tego nie zniosę.
- Ja cię ko... - nagle poczułam na policzku lodowatą ciecz.
- Kurwa! Pojebało was!
- Ooo patrz Liam nasza księżniczka wreszcie się obudziła.- Louis śmiał się tak głośno, że miałam ochotę mu przywalić.
- Co ci się śniło? Bo nieźle się śliniłaś.
- Och Liam zamknij się i znieś te walizki na dół, a ja idę się przygotować.
Dziękowałam Bogu, że nie mówię przez sen. Nigdy nie sądziłam, że ten idiota będzie mi się śnił.Wstałam leniwie z łóżka. Musiałam jak najszybciej zdjąć z siebie te przemoczone ubrania. Wzięłam ze sobą ubrania naszykowane na lot. Gdy się już ogarnęłam, nałożyłam na siebie kremowy sweterka, czarne spodnie i czarne buty.
Byłam nieźle podekscytowana wyjazdem. Jedyna rzecz która mi przeszkadzała to Zayn! Nie odzywaliśmy się do siebie nawet w aucie, ani na lotnisku. Tylko spoglądaliśmy na siebie z nadzieją, że drugi tego nie widzi. Tak bardzo jak mnie wkurza, to nie mogłam od niego oderwać wzroku. Co się ze mną do cholery dzieję! Na dodatek był ubrany inaczej niż zawsze. Jego brązowe rurki zwisały lekko na nim. Jego bluza była dopasowana, że z daleka mogłam zobaczyć jego napinające się mięśnie jak wsiadaliśmy do samolotu. Na głowie miał czapkę, a jego buty idealnie pasowały do całego stroju.
Usiedliśmy na swoich miejscach, które mieliśmy obok siebie. Wiecie jak jest zajebiście lecieć prywatnym samolotem?
- Proszę zapiąć pasy, zaraz będziemy startować. - odezwała się jakaś kobieta w mikrofonie. Jakbym jeszcze wiedziała gdzie są te pasy i jak to się zapina.
- Daj pomogę ci.
- Nie, nie trzeba Zayn. - zaprzeczałam sama sobie.
- Ślepy nie jestem. Daj to. - kiedy zapinał moje pasy, przez przypadek dotknął mojego biodra, które się odkryło. Czułam ciarki, iskry, motyle. Wszystko na raz. Patrzeliśmy sobie w oczy przez długi moment, pewnie nadal byśmy się tak gapili, gdyby nie on.
- Yyy proszę.
- Dziękuję.
- Co ty robisz? - zapyta zachrypniętym głosem, wywołując u mnie motylki. Do kurwy !
- Przepraszam potknęłam się. Już wstaje.
- Nie! Tak mi wygodnie. - zaśmiał się, obejmując mnie w pasie i przyciągając bliżej siebie.
- Zayn puść...
- Och zamknij się. Dobrze wiemy, że nie umiemy być długo źli na siebie. - czy on musi mieć racje? Za każdym razem, sama przed sobą udaję, że umiem być na niego wściekła. A prawda jest całkiem inna. - widzisz nawet zaprzeczyć nie możesz.
- Dobra już niech ci będzie.
- No uśmiechnij się. Mcmalik znowu razem.
- Haha kto? Mcmalik nie szło czegoś lepszego wymyślić Panie Malik? - zapytała z uśmiechem na twarzy.
- Nie bądź taka zadziorna Panno McCartney.
- Zastanowię się na tym Panie...
- Nie mów do mnie tak!
- Dlaczego?
- Bo to mnie pociąga. - wyszeptał mi do ucha, przygryzając przy tym płatek mego ucha. Co po raz chyba 3 wywołało o mnie ciarki. Spojrzałam na niego, a on uśmiechał się tym swoim cwaniackim uśmiechem. Dotknęłam dłonią jego policzka. On przysunął mnie jeszcze bliżej swojego ciała. Nasze twarze zbliżały się do siebie. Były coraz bliżej i bliżej, i bliżej.
- Proszę zapjąć pasy, przechodzimy do lądowania. - piękna chwila poszła się jebać. Wstałam i usiadłam na swoje miejsce.
On miał coś w sobie co nie dawało mi spokoju. Przyciągało do niego jak magnes. I wiem jedno, to było złe.
- Dzień dobry jestem Amanda Sulivana. I jestem do Państwa usług. - przywitała się z nami wysoka brunetka o ciemnych oczach. Była ładna.
- Proszę o pokoje rezerwowane na Malik i McCartney.
- A tak już. - brunetka sprawdzała coś w swoich danych. Jej mina nie byłą za ciekawa. - Przepraszam Państwa bardzo, ale z systemem coś się musiało stać i mam do dyspozycji tylko dwa pokoje. Jeden dla pańskiej ochrony, a drugi dla państwa. Zrozumiem jeśli ... - przerwałam jej.
- Nic nie szkodzi. W tym pokoju ile jest łóżek?
- Tak, tak już sprawdzam. No jest tam jedno małżeńskie. Jeśli to problem, a wezwę.
- Nie, nie trzeba. Można prosić klucz? - spojrzałam na Zayn'a, który uśmiechał się szeroko. Super jeszcze muszę dzielić z nim łóżko. Nie dam rady.
Weszliśmy na górę. Szukaliśmy swojego pokoju. Zayn zatrzymał się przed jedną parą drzwi. Otworzył je szeroko.
- Panie przodem. - ukłonił się na co się zaśmiałam. Weszłam do środka i zaniemówiłam. Pokój był prześliczny. Jeszcze nigdy w takim nie byłam.
- I jak?
- I jak?! Tu jest cudownie. - okręciłam się wokół własnej osi
- Czyżby? Jeszcze nie widziałaś najlepszego. - Zayn wziął mnie na ręce w stylu panny młodej. Co po raz kolejny wywołało u mnie śmiech. Otworzył taras i postawił mnie na ziemi.- Czy-czy to tylko dla nas? - jąkałam się.
- Tak. Cały basen tylko dla nas.
- To jest idealne.
- A wiesz jaki widok jest najlepszy? - zapytał. Podnosząc mnie znowu i idąc w nieznaną mi drogę. Nie oglądałam się za siebie. Byłam pochłonięta jego tęczówkami. I bardzo tego żałuje.
- Jaki?
- Widzącą cię mokrą w ubraniach, w basenie.
- O nie! Nie odważysz się! - krzyczałam, wierzgałam nogami, ale to nic nie dało.
- O tak! Odważę. - teraz jedyne co czułam, to że całe ubrania mi moknął. Pan Malik pożałuje. Wyszłam z basenu. Powoli do niego podchodząc. Nawet mnie nie zauważył, był zajęty śmianiem się. Gdy byłam wystarczająco blisko, obeszłam go od tyłu i z całej siły wepchałam do basenu. Kleknęłam przy basenie. Czy tylko mi się wydaję, że podobna sytuacja miała już miejsce?
- Ze mną się nie zadziera Panie Malik. Dobranoc.
***
- Wchodzimy za 1,2,3...
- Witam Wszystkich serdecznie! Powitajmy naszych gości. Niepowtarzalnego, przystojnego Zayn'a Malika i prześliczną, podbijając swoją muzyką cały świat Victorie McCartney!
- Cześć. - odpowiedzieliśmy równocześnie, uśmiechając się do wszystkich.
- Kochani! Jest mi niesamowicie miło, że mogę was tu gościć. Mam do was tyle pytań, że hoho. - wywiad prowadziła z nami niska blondynka, która wyglądała na bardzo miłą.
- My również się cieszymy, że możemy tu być.
- Okej dojdźmy do sedna. Zayn jak idą wam przygotowania do następnej trasy?
Kobieta zadawała nam pytania o trasę, o to czy jadę razem z chłopakami, jak zaczęła się nasz przyjaźń. Były również pytania o moje piosenki i płytę. Było naprawdę bardzo miło.
- Dochodzimy prawie do końca naszego wywiadu, ale mam jeszcze dla kilka pytań. - uśmiechnęłam się do niej.- Vi. Taka piękna, utalentowana, sympatyczna dziewczyna musi mieć jakiegoś wybranka. Zdradzisz nam kto nim jest?
Spojrzałam na Zayn'a, który mi się uważnie przyglądał. Co mam teraz powiedzieć. Przecież nie powiem, że... Czy zawsze na wywiadach muszą zadać TO pytanie?!
- Muszę cię rozczarować kochana, ale nie ma nikogo takiego.
- Jak to?! Nie uwierzę. A może łączy cię z którymś z chłopaków. Harry czy Zayn? Ostatnio byłaś widziana z Zayn'em i jego rodziną.
- Co? Nie! Harry jest dla mnie jak starszy brat. A Zayn to mój przyjaciel, z resztą tak jak każdy z nich. - od razu zaprzeczyłam.
- To jak wyjaśnicie sytuacje z rodziną Zayn'a? - och co za irytująca baba. Cofam to co mówiłam o niej przedtem.
- Vi pojechała z nami, ponieważ moje siostry ją o to poprosiły. Są one jej fankami. I bardzo chciały ją poznać. - odpowiedział jej Zayn, za co jestem mu wdzięczna. Bo ja nie wiedziałam co jej powiedzieć.
- A więc kochani fani. Wiecie już, że Zayn'a i Victorie nic nie łączy. Muszę jednak się już z Wami żegnać. Do następnego !
- Och wreszcie! Miałem wrażenie, że nigdy nie przestanie gadać.
- Hahah przesadzasz Panie Malik! - zaśmiałam się.
- Znowu zaczynasz?
- Nie. Wymknęło mi się. - droczyłam się z nim to uwielbiałam.
- Powiedzmy, że Ci wierzę. Chodźmy coś zjeść.
Zayn wybrał chyba najdroższą restauracje jaka była w Dubaju. Ale za to jedzenie, było ponoć przepyszne!
Zamówił nam do jedzenia spaghetti i wino.
- Mam pytanie.
- Jakie? - spojrzałam na niego. Jakie to Malik może zadać mi pytanie.
- Co łączy cię z Andrew'em?
- Słucham? Czy ty... - nie no, nie wierzę że o to pyta.
- Tak. Pytam czy łączy cię coś z Andre. - po jego ciele zauważyłam, że się spina. Ale czemu?
- Jak chodzi ci o to czy spałam z nim tamtej nocy to... NIE! Ale wczoraj przed naszym wyjazdem, jak wiesz przyszedł. I mnie pocałował.
- Pocałował tak? A pewnie 2 godziny przed obściskiwał się z tą panna do której tak mu się spieszyło ostatnio. - podniósł głos. Zauważyłam, że Zayn ostatnio zrobił się jakiś wybuchowy. Rozglądałam się po restauracji czy przypadkiem ktoś na nas nie patrzy. Ale na szczęście, każdy był zajęty sobą.
- Zayn uspokój się! To jest moja sprawa, nie twoja. Ja się nie wtrącam w ciebie i Perrie. A więc skończmy ten temat i kończmy te jedzenie. Chce iść już spać. - Mulat mruknął coś pod nosem. I zajęliśmy się jedzeniem.
Zjedliśmy spaghetti, które było przepyszne. Trochę inaczej smakowało, niż te co dotychczas jadłam. Ale było o niebo lepsze. Gdy wychodziliśmy z restauracji ktoś na mnie wpadł, z taką siła, że upadłam.
- O mój Boże. Bardzo Cię przepraszam. Nie zauważyłem cię. - znałam ten głos, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd. Zayn pomógł mi wstać. A chłopak, który mnie wywalił odwrócił się. Nie mogę uwierzyć. Niech to będzie tylko sen!
- Victoria?
OOOOOOO!!!!!!!! McMalik <3 so seet :) błagam dalej !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńAri <3
McMalik haha wymyślałam na szybko. Postaram się, żebyście nie czekali, aż tak długo jak teraz.
UsuńUbóstwiam nad życie ten fan fiction i kocham Ciebie :D życzę weny kotku <3
OdpowiedzUsuńTo takie miłe! Dziękuje!!
UsuńKocham, kocham, kocham <3
OdpowiedzUsuńMcMalik <3
Ciekawe kogo spotkała.
Czekam na kolejny ;*
Czekam na następny
OdpowiedzUsuń♥♥♥
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)Życzę weny i czekam na next :D
OdpowiedzUsuńfav <33 czekam nn zycze weny����
OdpowiedzUsuńCzekam na next i zapraszam na moj tysiasblogs.blogspot.co.uk
OdpowiedzUsuń