wtorek, 24 marca 2015

8 ROZDZIAŁ.

CZYTASZ KOMENTUJ!



- Siema. Sory Li, ale nie przyszedłem dziś do was. - wszyscy patrzeli na niego zdezorientowaniem.
- A do kogo? - zapytał Zayn, który siedział koło Perrie. Jego wzrok był jakiś dziwny. Raz patrzał na mnie, raz na Andrew'a.
- Vi mam pytanie.


Czułam się niezręcznie, każda para oczu była teraz skierowana na mnie i na Andrew'a. Jezu, a jak mi zada jakieś durne pytanie... Koleś mów, bo tu nie wysiedzę. Rzuciłam w jego stronę wymowne spojrzenia, aby kontynuował.
- No wiesz... noo - zacinał się jak jakaś przegrzany magnetofon. Louis razem z Niall'em zaśmiali się cicho, na co ochroniarz rzucił im złowrogie spojrzenie.
- Wyduś to z siebie w końcu.
- Pójdziesz ze mną na randkę?
- Co? - powiedziałam razem z Zayn'em. Rzucając mu spojrzenie 'ty się lepiej kurwa zamknij' Nie wierze, że on chce się ze mną umówić. Dlatego mnie wtedy pytał czy mam kogoś? Dlatego mnie pocałował? Wszyscy stali jak słupy soli i oczekiwali na moja odpowiedź.
- Andrew ja... - nie wiedziałam co mam mu powiedzieć, nie chciałam z nim iść. Nie zrozumcie mnie źle, bo Andre jest na prawdę niesamowicie przystojny i do tego go lubię. No, ale nie ciągnie mnie do niego tak jak go do mnie.
Przejechałam wzrokiem po każdym z chłopaków. Wszyscy się szeroko szczerzyli nawet Perrie, oprócz Zayn'a. Chyba mu nie pasowała propozycja od Andrew'a. I to przez niego powiedziałam, to co powiedziałam!
- Jasne z przyjemnością.
- Serio?
- Tak Andrew. O której mam być gotowa? - w głębi serca miałam nadzieje, że ta randka nie będzie... No wiecie taka oficjalna. Troszkę żałowałam swojej decyzji, ale tylko do czasu. Kiedy tylko spojrzałam na minę Malik od razu wiedziałam, że dobrze zrobiłam. Nawet nie wiem o co mu chodzi. Przecież to on zapomniał kogo pieprzył wczoraj w nocy i poleciał do Perrie. Z którą rzekomo nie jest... Ale mniejsza z tym.
- o 18. Teraz muszę spadać, mam do załatwienia jeszcze pewne sprawy. Na razie chłopaki. Cześć Perrie. - pochylił się nade mną i złożył na moim policzku mokry pocałunek. Kiedy drzwi się za nim zamknęły. Została brutalnie porwana przez Harrego. Ciągnął mnie za rękę w stronę swojego pokoju. Kompletnie nie wiem o co mu chodzi.
- Ała puść mnie Harry to boli. - wepchnął mnie do pokoju i wreszcie puścił moją rękę.
- Czemu mi nie powiedziałaś, że umawiasz się z Andrew'em?!
- Co? Harry ja sama nie wiedziałam, że on chce się ze mną umówić.
- Myślałem, że się przyjaźnimy.
- Harry mówię prawdę. - nie wierze w niego. Drze się na mnie jak głupi o coś, czego sama nie wiedziałam. Jest kochany, ale zarazem głupi. Ciesze się, że się przyjaźnimy. Jest dla mnie jak starszy brat.
- Dobra wierze ci. Ale masz mi wszystko mówić rozumiesz?!
- Okej Loczku. - uniosłam ręce w geście obronnym. Moment później zostałam zgnieciona w uścisku.
- Jak coś ci zrobi masz mi od razu powiedzieć. Wtedy zabije skurwysyna. A teraz chodź, idziemy na dół. - zaśmiałam się na jego słowa, ale tylko kiedy spojrzałam na niego. Wiedziałam, że mówi poważnie.

*************

Od kliku godziny siedzę z chłopakami w salonie i oglądam jakieś głupie seriale. Przepraszam siedziałam... Teraz to latamy po całym ogrodzie z pistoletami na wodę. Zostało nas sześcioro, Perrie już dawno poszła. I dobrze już działa mi na nerwy. Za każdym razem, kiedy gadałam z którymś z idiotów ona musiała wpieprzyć swoje 2 zdania. Ale to się wytnie. Podzieliliśmy się na dwie drużyny. Ja, Niall i Harry przeciwko Zayn'owi, Lou i Liam'ie. To była porażka... Kto by się spodziewał, że to blondynek i loczek, będą najsłabszymi ogniwami. Już po 20 minutach odpadli, bo byli cali mokrzy. Oczywiście to dzięki mnie odpadł już Liam. Został mi teraz Lou i Zayn, który się gdzieś schował.
Szłam w stronę kilku drzew w roku ogrodu. Mając nadzieję, że spotkam tam któregoś.
- McCartney wygraj to!
- Zamknij się Horan!! - zrobił tak komiczną minę, że aż musiałam się zatrzymać koło jednego z drzew, aby się uspokoić. Znienacka jakaś duża dłoń zakryła mi usta i przywarto mnie do drzewa.
- Wezmę rękę, ale nie wołaj chłopaków. I nie strzelaj do mnie. - pokiwałam głową na znak, że rozumiem. A po chwili mogłam już mówić.
- O co chodzi? Boisz się, że przegrasz Lou.
- Pff nie? Ale mam dla ciebie propozycje.
- Zamieniam się w słuch. - uśmiechną się do mnie jak ostatni idiota.
- Musze się zemścić na Maliku. I chce abyś mi pomogła.
- Niby jak?
- Niedawno rozbił mi na głowie cały tort bananowy. Przez tydzień! Rozumiesz tydzień, nie mogłem pozbyć się ich zapachu z włosów i czas się zemścić. Chce abyś poszła nad basen i jak on się tam zjawi to go wtedy wrzucisz. Co ty na to? Wtedy dam ci wygrać. - na wygranej mi nie zależało, ale chciałam wpierdolić tego idiotę do basenu. Dlatego się zgodziłam.
Stałam nad basenem nie całe dwie minuty, aż w końcu się pojawił pan 'idealny'.
- Wiesz, że teraz przegrasz? - zapytał.
- Czyżby? - uśmiechnęłam się bezczelnie do niego. Zaczęłam iść łukiem w jego stronę. Zayn nawet się nie kapnął o co chodzi. Zatrzymałam się, kiedy to on stał przy basenie. Podeszłam bliżej.
- Co tam u ciebie Malik? - patrzał na mnie, nie wiedząc o co mi chodzi. Podeszłam jeszcze bliżej. Tak, że staliśmy teraz od siebie kila centymetrów.
- Dobrze, a jak tamu twojego chłopaka?
- Ooo czyżby Pan Malik zazdrosny? - zaśmiał mi się w twarz. Idiota parszywy... Pochylił się do mojego ucha i szepnął.
- Tylko przypadkiem nie krzycz moje imienia jak będzie cię... - nie dokończył. Wepchałam go do basenu. Kleknęłam  przy brzegu.
- Oj nie martw się nie będę. Jedyne co mogę zrobić, kiedy będę się z nim pieprzyć, to wspomnieć sobie jaki to słaby byłeś.- widziałam jak zaciska szczękę. Wkurzył się. Nawet nie wiem czemu sam zaczął.
- Wczoraj nie narzekałaś piękna. - znowu to jego piękna. Aaa jak on mnie teraz wkurza. Pokazałam mu środkowy palec i weszłam do domu. Chłopaki siedzieli już w suchych ciuchach przed telewizorem.
- Tak zrobiłam to Louis. - przerwałam mu. Sięgnęłam po swój telefon i poszłam na górę.
Po moim długim prysznicu, postanowiłam się położyć na chwile. Gdy już prawie spałam, zabrzęczał mi telefon. Sięgnęłam po niego i odblokowałam. Pisała Rosie, szybko jej odpisałam. Jutro czeka
mnie przesłuchanie. Miałam jeszcze nie całe dwie godziny. Usiadłam przed lustrem i wzięłam się za makijaż i włosy. Po godzinie pierwsza część miałam za sobą. Teraz tylko w co się ubrać. Po krótkim namyśle postawiłam na białej spódniczce z zamkiem pośrodku, czarnej bluzce i czarnej ramonesce. 
Kiedy byłam już gotowa miałam jeszcze 10 minut.  Zdecydowałam się zadzwonić do mamy, było mi głupio. Nie zadzwoniłam do niej, ani razu od kiedy tu jestem.
Pierwszy sygnał, drugi za trzecim dopiero odebrała.
- Cześć mamo.
- Oo Victoria jak u ciebie słonko? - nie była jakoś zadowolona. 
- A w porządku, a u ciebie? Przepraszam, że nie dzwoniłam. - w tle słyszałam jakiś męski głos,  ale nie należał on do mojego ojca. Co ona tam robi? 
- Mamo kto jest z tobą? 
- Co? Co, nikogo tu ze mną nie słońce. Wiesz ja muszę kończyć. Zadzwoń w inny dzień. Pa kocham cię. 
- Ugh rozłączyła się. - powiedziałam sama do siebie. To było mega dziwne, mogę przysiąc, że ktoś tam był.
  Usłyszałam z dołu dzwonek. Wzięłam torebkę i zeszłam na dół. 
Przy drzwiach stał Andrew razem z Zayn'em. Przeszłam koło Mulata obojętnie i podeszłam do ochroniarza. Podniosłam się na palcach, dzięki czemu mogłam dać mu buziaka w policzek. Rzecz jasna nie obyło się bez prychnięcia Zayn'a. Ten koleś ma ze sobą jakieś problemy, mówię wam. 
Założyłam swoje buty i już mieliśmy wchodzić. Ale... No właśnie z nimi zawsze jest jakieś ale.
- Vi wróć przed 1! - rzucił Louis rozkazującym tonem. Czułam się w tym momencie jak 16-latka. 
- Oczywiście tato. Cześć! 
Andrew położył swoją dłoń na dole moich pleców i prowadził w stronę samochodu. Otworzył mi drzwi, a ja wpełzałam się niezdarnie na miejsce pasażera. Chwile potem jechaliśmy. 
- Gdzie mnie zabierasz? - jechaliśmy drogą której w ogóle nie znałam. Miałam poczucie, że chce mnie uprowadzić, zgwałcić i zabić. Ale oczywiście moja wyobraźnia działała na wyższych obrotach.
Jechaliśmy jeszcze chwile, aż zatrzymaliśmy się pod miejskim kinem. Serio kino?  Nie lubię ich. W sensie, że na randkach to takie oklepane.
- Chodź miejsca już mamy zaklepane. - wymusiłam uśmiech i wyszłam z auta, kierując się w stronę wejścia.

To były dwie godziny męczarni. Ten film był tak nudny, że o pożal się. Siedziałam na tej sali jak ostatni idiota. Była dopiero przed 22, a mi się już nudziło. Miałam nadzieję, że wymyśli coś lepszego. Teraz chciałam jechać do domu i pograć z chłopakami. Ale chcieć to ja sobie mogłam. Zatrzymał samochód i z niego wyszedł. Nie wiedząc co zrobić, również wysiadłam. Staliśmy przed parkiem, który był oświetlony przez jedną latarnie na krzyż. W tym momencie wiedziałam, że chce mnie zabić. Kto normalny przyprowadza dziewczynę do ciemnego parku w nocy. Odwrócił się do mnie i chwycił mnie za ręce.
- Chce Ci coś pokazać, ale zamknij oczy. - no chyba go pojebało?! Bałam się jak sam skurwysyn, a ten mi każe oczy zamykać. 
- Nie ma mowy! 
- Ha ha Vi nic ci nie zrobię. Obiecuje. 
- Okej. 
Gdy zamknęłam oczy, poczułam jak kładzie swoje dłonie na moich biodrach. Prowadził mnie w nieznane przez jakąś chwile, aż się zatrzymał. Przez ciepło przy moim uchu przeszedł mnie dreszcz.
- Otwórz oczy. - tak jak powiedział, tak zrobiłam. Otwarłam oczy i nie mogłam wydusić z siebie, ani słowa. To było piękne.
Po środku kółku z latarni był rozłożony koc na którym był szampan i jedzenie. Jednak myliłam się co do niego. 
- Chodź usiądziemy. 
- Andre to- to jest cudowne. - jąkałam się.
- Miałem nadzieję, że Ci się spodoba.
- Dziękuję. To moja najlepsza randka. 
- Nie może być inaczej laseczko. 
- Psujesz atmosferę gnoju! 
Śmialiśmy się i zajadaliśmy. Mówię poważnie to jedna z moich najlepszych randek. Najedzona położyłam się na kocu. Nad nami nie było żadnych drzew, co umożliwiało nam podziwianie gwiazd.
- Chciałabym polecieć do kosmosu. 
- Czemu? - moje widoki zasłoniła mi twarz bruneta. 
- Zobaczyć to wszystko z góry. Raz w życiu chciałbym, być gdzieś, gdzie nie muszę się przejmować niczym.
- Dlatego wybrałaś kosmos? - przytaknęłam mu głową na tak. Nie mogłam nic z siebie wydusić utonęłam w jego tęczówkach. Dopiero teraz zauważyłam jakie są cudowne. Podniosłam się lekko na łokciach, złączając nasze wargi. Całował mnie bardzo delikatnie i powoli. Wszystko było idealnie. Oprócz jednego. Nie czułam tych motylków co w zeszłej nocy. 
- Jest już późno wracamy. - musnął moje usta i pomógł mi wstać.Kiedy spojrzałam na zegarek w telefonie nie mogłam uwierzyć jak ten czas szybko leci. 

Zayn POV

Jest już po 3 w nocy, a jej nadal nie ma. Do chuja pana co ona z nim robiła?! Byłem wściekły. Czemu ona w ogóle się z nim umówiła? Przecież mówiłem jej, ze to nie facet dla nie. Chyba to nie dociera do niej! Czekam w jej pokoju od dobrej godziny. Dzwonił do nas Paul, że jutro mamy jakiś występ w programie. I że mamy przekazać Vi, że też ma być. A więc siedzie i czekam. Wstałem leniwie z łóżka. Podeszłe do jej szafy i ją otwarłem. Same ubrani i ubrania. Tak wiem, że nie powinienem, ale to jej wina. Gdyby wróciła wcześniej to bym się nie nudził i nie zaglądał do jej szafy. Moją uwagę przykuło małe pudełko. Wziąłem je i usiadłem z powrotem na łóżko. Nie było w nim nic ciekawego same jakieś zdjęcie... I płyta? Wyjąłem i wsadziłem w odtwarzać DVD. Nagranie przedstawiało nastolatkę, która tańczyła. I to nieźle. Była naprawdę niezła. Kogoś mi przypomniała. Tylko nie wiedziałem kogo. Spojrzałem na opakowanie płyty. 'Vi 14.06.2012' że co? To była Victoria. Patrzałem na nagranie zachwytem. Była w tym tak dobra. Tylko dlaczego mi nie powiedziała? Pff jak ty jesteś głupi Malik! Przecież ona mnie teraz nienawidzi. Wpatrywałem się w ekran, nie wiedziałem co się dzieje wokół mnie. Patrzałbym do końca gdyby nie trzaśnięcie drzwi. Odwróciłem głowę i od razu pożałowałem. 
- Co ty tu kurwa robisz? - zaczęła krzyczeć. Patrząc na ekran telewizora.
- Czekam na ciebie?
- Czekasz? Chyba przeglądasz moje rzeczy ciulu! - rzucała rękami na wszystkie strony. Byłą cholernie wkurwiona. Ale szczerze to cieszył mnie ten fakt.  Gdyby mnie posłuchała i nie poszła na tą randkę, to bym nie musiał tu siedzieć.
- Co się tak drzesz? 
- Malik wypierdalaj bo ci wyjebie! - nadal się darła. Nawet nie wiem o co robi tyle hałasu, to tylko nagranie. Jeszcze trochę ją po wkurwiam i pójdę.
- Ha ha ha ha ty mi? Błagam cię piękna. Twoje rączki nadają się tylko do jednego. 
Podeszła do mnie i zaczęła uderzać pięściami w mój tors. Krzycząc w tym samym momencie tysiąc wyzysk w moją osobę. Do pokoju wparowali chłopaki. Odciągając ode mnie Victorie. 
- Nienawidzę cie! Zapamiętaj to Malik. 
- Ciii uspokój się. - Liam mocno przytulił piękną, próbując ją uspokoić. 
- Zayn wyjdź stąd. - nie wierze,  że nawet Louis stoi po jej stronie. Rzuciłem mu martwe spojrzenie. Przy samych drzwiach się odwróciłem do nich. 
- Wyżywa się na mnie bo Andrew nie umiał jej dobrze zaspokoić. 
- Wyjdź! - krzyknęła, odwracając się w moją stronę. Nasz wzrok na chwile się spotkał i od razu wyszedłem.



Położyłem się do łóżka i próbowałem zasnąć. Jednak za nic nie mogłem. W głowie miałem tylko ten jej wzrok przepełniony nienawiścią i bólem. Moje zachowanie i słowa ją zabolały. Przestań o tym myśleć Zayn! Potrząsłem głową, aby wyrzuć jej obraz z moich myśli. Lecz nawet to nie pomogło.
Zraniłem ją.
- KURWA! 

________________________________________________________________

Hej! 8 rozdział już za nami. Mam nadziej, że Wam się spodoba. (opinie podawajcie w komentarzach) Będę się starała dodawać rozdział co wtorek/środa, jak mi się uda, ale różnie u mnie bywa z czasem i nie zawsze zdążę napisać rozdział.  Dziękuję Wszystkim tym którzy komentują rozdziały! To jest dla mnie bardzo ważne i mega motywuje.
CZYTASZ KOMENTUJ!

 

środa, 18 marca 2015

7 ROZDZIAŁ.

CZYTASZ = KOMENTARZ    KOMENTARZE= NOWE ROZDZIAŁY

- Uśmiechaj się tak częściej.- rzuciłam rozkazującym tonem.
- Tak, a co  z tego będę miał? - patrzeliśmy na siebie jeszcze przez chwile. Później wszystko działo się szybko. 

Nachylił się nade mną. Moje tętno wzrosło, a oddech przyspieszył swoją prace. Czułam jego rękę na moim biodrze, która rysowały nieznane mi wzory. Nie odrywaliśmy od siebie wzroku. Uniosłam swoją dłoń do jego policzka i przejechałam po kilkudniowym zaroście. Jego wargi lekko musnęły moją szyje, zostawiając na niej mokre ślady. Pod jego dotykiem przeszedł mnie miły dreszcz. Zayn podwinął nieco moją bluzkę, odsłaniając mój brzuch. Na który przeniósł swoje delikatne wargi. Jednak ja chciałam poczuć te jego miękkie usta na swoich ustach. Pociągnęłam go za bluzkę, tak że mieliśmy wzrok na tej samej wysokości. Wbiłam się w jego usta. Całowaliśmy się delikatnie. Tak jakby każdy z nas chciał zapamiętać ten pocałunek jak najlepiej.  

- Och teraz to kocham twoje miękkie usta. - powiedział przygryzając moją dolną wargę. Przejechał po niej językiem, a ja uchyliłam swoje usta dając mu dostęp. Nasze języki walczyły o dominacje.
- Jesteś taka piękna. - otarł się o moje krocze, sprawiając, że zareagowałam jęknięciem. Pożądanie wypełniało całe moje ciało, chciałam go poczuć. Przewróciłam nas tak, że siedziałam na nim okrakiem. Pochyliłam się całując go teraz brutalniej niż przed chwilą. Złapał za końce mojej bluzki, która po chwili znalazła się w kącie. Jego ręce błądziły po całym moim ciele. Zatrzymały się na tyłku, który mocno ścisnął. Ocierałam się o jego krocze. Nasze jęki wypełniały całym pokoju. Zayn znowu nas przewrócił, że tym razem ja byłam pod nim. Zdjął z siebie bluzkę i spodnie. Stał przede mną w całej okazałość. Jego bokserki mówiły same za siebie. Zaczął mnie całować od ust zjeżdżając niżej, aż dojechał do guzika spodni. Odpiął go i zdjął razem z majtkami. Po chwili leżałam tam już całkiem naga. 
- Jesteś taka mokra dla mnie. - szepnął mi do ucha i niespodziewanie wbił we mnie swoje palce. Plecy wygięłam w łuk. Zaczął ruszać nim coraz szybciej. A ja jęczałam jeszcze głośniej.  Byłam już blisko, a ten idiota przerwał.
- Z-zayn 
- Chcesz mnie? - szepnął w moje usta po czym mnie pocałował. Nie mogłam wydusić z siebie, ani słowa. Chciałam go poczuć. Chwyciłam za gumkę jego bokserek i je ściągnęłam. Jego długa erekcja uderzyła o jego brzuch. Zayn sięgnął po coś do swojej nocnej szafki. 
- Nie używasz tabletek co nie?  - zapytał ukazując swój zniewalający uśmiech. 
- Niee. 
Mulat rozerwał małą paczuszkę zębami i nałożył. Pochylił się nade mną i cmoknął moje usta. Oderwał się od moich ust i spojrzał mi w oczy. Widziałam w nich to samo co moich. Pożądanie, ale też ten błysk, który nie wiem co miał oznaczać. 
- Na pewno ? - zdziwił mnie tym pytaniem. Byłam pewna, że tak jak każdy inny facet wyrucha mnie bez żadnego ale... A on się mnie pyta czy ja tego chce. 
- Chce, a ty? 
- Kto by nie chciał z taką osobą jak ty Vi. - uśmiechnął się i wbił się we mnie, powodując, że jęknęłam. Jego pchnięcia były delikatne, jakby się bał, że zrobi mi krzywdę. Z każdym pchnięciem przyspieszał, a ja stękałam w jego usta. Tak dobrze było go czuć w sobie. Byliśmy coraz bliżej. Jego usta nie odrywały się od moich. Pchnięcia Zayn'a słabły co oznaczało, że jest coraz bliżej. Tak samo jak ja. Mojego nogi zaczęły drżeć tak samo jak erekcja Mulata, we mnie. Ostatnie pchnięcie, po czym obje doszliśmy w tym samym momencie. Wyszedł ze mnie, zdjął prezerwatywę i opadł koło mnie. Wtuliłam się w jego ramie i zamknęłam oczy.  Opadałam z sił. Moje ciało było jak z waty. Powoli odpływałam w sen. Poczułam koło swojego ucha ciepły oddech.
- Lubię Cię Victorio McCartney. I to bardzo. - pocałował mnie w czoło, a ja odpłynęłam w sen z bananem na pół twarzy.

****


Obudziłam się bardzo wcześnie jak na mnie bo było jakoś po 8. Leżałam w łóżku jakoś już z 20 minut. I przyglądałam się Mulatowi, który spał koło mnie. Nie mogę uwierzyć, że to wczoraj zrobiliśmy. To było niesamowite. Podobało mi się. Leżałam jeszcze chwile, kiedy za okna usłyszałam jak jakiś samochód podjeżdża pod dom. Powoli uwolniłam się z objęcia chłopaka. Podeszłam do okna, żeby spojrzeć kto przyjechał. Odsłoniłam lekko zasłonę i zamarłam. 
- Kurwa! - szepnęłam sama do siebie. I migiem ubrałam na siebie wszystkie moje ubrania. Stanęłam w progu drzwi i odwróciłam się aby spojrzeć na niego ostatni raz. Słyszałam z dołu otwieranie się drzwi. Musiałam się zmywać.
- Ja pierdole kondom! - szybko wróciłam się po niego i wybiegłam z pokoju. Słyszałam, że jest już na schodach. Kuźwa nie zdążę do swojego pokoju. Zatrzymałam się w połowie drogi do niego. Usłyszałam za sobą jej głos, na co od razu mnie wzięło na wymioty. Co on w niej widział? No właśnie kurwa... Jest z nią, a ja się z nim przespałam. Zajebista jesteś Vi. 

- Zayn u siebie? - zapytała nawet nie patrząc na mnie. 
- Skąd to mam wiedzieć? - nagle drzwi od pokoju się otworzyły, a w nich stanął Mulat. Razem z Perrie odwróciłyśmy do niego wzrok. Moje oczy spotkały się z jego. Chciałam po prostu do niego podejść i pocałować. Po czasie oderwał ode mnie wzrok. I spojrzał na blondynkę, która miała za to wzrok wbity w jego nagi tors. 
- Kochanie ubierz się. Nie chce, żeby ona cię oglądała bez koszulki w samych bokserkach. - podeszła do niego i go pocałowała. A on odwzajemnił pocałunek. Że co? Ha czego ja się spodziewałam, że pan Malik po jednej nocy będzie mój. 
- Pff widziałam więcej niż myślisz. - powiedziałam sama do siebie. 
- Mówiłaś coś? - zapytała. 
- Nie, nie. - odwróciłam się i poszłam do swojego pokoju. Wzięłam z szafy białe szorty, czarną bluzę z napisami, czarno-białe buty. I poszłam pod prysznic.



Po 2 godzinach leżenia w łóżku, w domu zaczęło się robić coraz głośniej. Zeszłam do kuchni gdzie spotkałam wszystkich. Dosłownie wszystkich... 

-  Dzień dobry. - przywitałam się i każdego z chłopców pocałowałam. Oprócz Zayn'a, który i tak nie zauważył mojej obecności był zbyt zajęty Perrie. Podeszłam do Niall'a i ukradłam mu jedną kanapkę przez co zostałam obdarzona morderczym wzrokiem. Usiadłam na blacie kuchennym i jadłam. Śmialiśmy się głośno z żartów Louis'a. Ale cały mój humor znikł kiedy zadali mi pytanie.
- Vi gdzieś ty była w nocy? Byliśmy w twoim pokoju, a ciebie tam nie było. - wszystkie 6 par oczu były skierowane na moją osobę. Spojrzałam w stronę Zayn'a, aby jakoś mi pomógł, ale ten tylko patrzał się na mnie wzrokiem mówiącym 'Nie mów im'. Dzięki L, nie mogłeś zadać innego pytania. 
- Yyy musiałam się przejść. - durna wymówka...
- W środku nocy? - Liam nie dawał za wygraną, zdawało mi się, że wiedział gdzie byłam.
- Tak. Dobra koniec tego przesłuchania, kto ze mną zagra? - zeskoczyłam z  blatu i ruszyłam w stronę konsoli. Mijając Zayn'a spojrzałam na niego złowrogo i uderzyłam go z bara. Wkurwiał mnie. To nie był ten Malik, który był ze mną w nocy. Udawałam, że wczoraj się nic nie stało. No na chuja ze mną spał skoro teraz ma mnie w dupie. Mieliście kiedyś tak, że nawet jak chcieliście kogoś nienawidzić to i tak było na odwrót? Nie? To się kurwa cieszcie. 
Opadłam na kanapę i włączyłam xbox-a. Niall położył głowę na moich kolanach, sięgnął pada i zaczęliśmy grać. Blondyn był kochany. Zawsze poprawiał mi humor. Mówiliśmy sobie wszystko. Miałam wrażenie choćbyśmy się znali co najmniej kilka lat. 
- Tak kurwa!! - Nialler porwał się w górę jak oparzony. Nie mogłam powstrzymać śmiechu.
- Moi drodzy przyjaciele. Wiedzcie, że ograłem o tą idiotkę Victorie McCartney. - wszyscy wybuchli śmiechem. Wstałam udając wkurzoną. 
- Idiotkę tak? Liczę do 3 i ma cię tu nie być Horan! 1... 2... i. - zaczął uciekać po całym salonie, aż zatrzymał się po jednej stronie stołu. Stałam naprzeciwko niego. Przesunęłam się bliżej niego, natomiast blondyn uciekał w stronę wyjścia. Byłam już tak blisko niego, kiedy nagle ktoś mnie chwycił w pasie i przerzucił sobie przez ramię.
- Aaa puść mnie! - wierzgałam nogami i rękami jak głupia. Od razu wiedziałam, że to nie jest żaden z chłopaków. Ten facet był zbyt umięśniony. Rzucił mnie na kanapę.Spojrzałam no osobnika przede mną, który szczerzył się do mnie głupio. 
- Andrew! Siema stary. Chodź pograsz ze mną fife, bo ci idioci nie umieją. - przywitał się z nim Liam. Ostatni raz go widziałam... wczoraj. Wyszedł z imprezy od razu po tym jak mnie pocałował. Szczerze nie spodziewałam się go tu następnego dnia. Ale cieszyłam się, że go tu widzę.
- Siema. Sory Li, ale nie przyszedłem dziś do was. - wszyscy patrzeli na niego zdezorientowaniem.
- A do kogo? - zapytał Zayn, który siedział koło Perrie. Jego wzrok był jakiś dziwny. Raz patrzał na mnie, raz na Andrew'a.
- Vi mam pytanie.


_________________

TAK WIEM MEGA KRÓTKI. I BARDZO ZA TO PRZEPRASZAM, ALE DŁUGO JUŻ ROZDZIAŁU NIE BYŁO I CHCIAŁAM JUŻ DODAĆ. MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ SPODOBA.

środa, 11 marca 2015

ZWIASTUN.

Kochani! Dziś przychodzę do Was z zwiastunem.
Został on zrobiony przez
Mam nadzieję, że się Wam spodoba tak samo bardzo jak mi.
 Czekam na waszą opinie w komentarzach. :*

sobota, 7 marca 2015

6 ROZDZIAŁ.

CZYTASZ=KOMENTARZ 

Zayn POV:

Siedziałem na tej zasranej kanapie i nie wiedziałem co powiedzieć.Czy musiała zadać akurat to pytanie?!Spotkałem się z Perrie kilka razy, ale nie było to nic poważnego. Przynajmniej dla mnie.
Przecież nie powiem im, że nie, bo nie jestem tego pewien. Ale również nie powiem, że tak. Jeszcze do tego wszystkiego pojawiła się Victoria, której nie umiem się oprzeć.Wszyscy czekali na odpowiedź,a ja jej nie umiałem podać. Myśl Zayn, myśl! Spojrzałem w stronę brunetki, która stała za kulisami. Patrzałem na nią, ale ona uciekała wzrokiem. Sam czułem na sobie wzrok wszystkich.
 - Och na razie to nic poważnego.
 - A planujesz coś poważnego? - ja pieprze niech się już odpierdoli!
 - Nie wiem. Zobaczymy co przyniesie czas. - wymusiłem uśmiech.
 - Okej. No to muszę się z wami pożegnać chłopaki.

Vi POV:

Siedziałam w aucie z Andrew'em czekając na chłopaków. Jak się czuje po wywiadzie? Szczerze to normalnie. Jestem tylko trochę wkurzona. Na chuj się klei do mnie, skoro nie wie czy chce coś na poważnie z Perrie! Ciśnienie mi podniósł. Spojrzałam na ochroniarza obok, który przeglądał swój telefon.
 - Co robisz? - zapytałam
 - A nic. Masz kogoś?
 - Słucham? - chyba się przesłyszałam Poza tym wyleciał z tym pytaniem jak z orbity.
 - Masz ko...- nagle do auta wlecieli chłopaki.
 - No cześć. - powiedzieli chórem,na co wraz z brunetem odpowiedzieliśmy uśmiechem.
Byliśmy już pod domem,kiedy odezwał się Louis,że zaprasza Andrew'a dziś do nas na mini imprezę.I że obowiązkowo ma być bo przyjeżdża Eleanor. Gdy tylko weszliśmy do domu to chłopaki polecieli do salonu na kanapę. Musieli być wykończeni i głodni, więc postanowiłam, że zrobię coś im do jedzenia.
 - Chcecie tosty czy kanapki?
 - Tosty! - odpowiedział mi Niall. No oczywiście, że on. Przecież to największy głodomorek jakiego znam. Po 20 minutach były już gotowe. Zawołałam chłopaków do jadalni, a oni po kilku sekundach wbiegli do pomieszczenia. Usiadłam na krześle pomiędzy blondynem i Lou. Tak sobie usiadłam, że naprzeciwko miałam Zayn'a. Od naszego ostatniego spotkania w jego pokoju nie rozmawialiśmy. I nic na to nie wskazywało, aby cokolwiek się zmieniło.
 - Nie jesz? - zapytał mnie Harry.
 - Nie,nie jestem głodna.O której zaczyna się impreza?
 - O 20. I to mini impreza Vi, więc nie upij się za bardzo.
 - Ha ha i kto to mówi mój drogi! - wyśmiałam go. Pocałowałam każdego w policzek. I wyszłam, była już 18, a ja nie byłam gotowa.
Weszłam do siebie, zdjęłam swoje ubrania. Zostałam w samej czarnej bieliźnie i ruszyłam do mojej szafy w poszukiwaniu wygodnego zestawu na mini imprezę. Dziś poznam dziewczynę Louis'a, trzeba zrobić dobre wrażenie. Chyba już z godzinę grzebałam w tej ogromnej szafie, ale nic nie umiałam znaleźć. Zmarnowana opadłam na łóżko. Nagle drzwi do pokoju się otwarły, a przez nie wpadła Rosie. Uśmiechnęłam się do niej lekko i znowu opadłam na łóżko.
 - Może byś się ubrała już jest 19:30, a ty dalej nie gotowa! Jeszcze by któryś z debili wpadł tu, a ty w samej bieliźnie. - miała racje, ale nie miałam w co się ubrać.
 - Nie mam w co się ubrać Rose. - na moje słowa blondynka się zaśmiała i podeszła do szafy. Po chwili dostałam jakąś bluzką i spodniami w twarz. Podniosłam się i dokładnie obejrzałam zestaw, który mi zaproponowała. Był idealny. Poszłam szybko do łazienki, przebrałam się, spięłam włosy i zrobiłam lekki makijaż.Usta podkreśliłam czerwoną szminką.Wyszłam z łazienki i stanęłam przed lustrem.
 - Wyglądasz idealnie, na twój widok stanie każdemu mowie ci! - klasnęła w ręce i zaczęła się śmiać. Sama nie mogłam powstrzymać chichotu.Spojrzałam ostatni raz w lustro i zeszłam na dół.
Z głośników leciała, już muzyka. Razem z Rosie stałyśmy w przejściu i szukałyśmy kogoś kogo znamy. Lou mówił,że to ma być niby mini impreza. A było tu z 50 osób. W końcu znalazłyśmy Louis'a i Liam'a.
 - Ooo hej ! - przywitali nas mocnym przytulasem.Chyba byli już lekko wstawieni. Zaraz obok pojawiła się wysoka, szczupła, brunetka. Louis od razu objął ją ramieniem.
 - Cześć jestem Eleanor, ale mówcie mi El. - uśmiechnęła się do nas szeroko i przytuliła.
 - A ja Victoria, a to Rosie.
 - Chodźcie zatańczyć - odezwała się blondynka. Na co El jej przytaknęła i uwolniła się z ucisku bruneta. A ja stałam jak wmurowana. Znowu tańczyć, a tak się przed tym chroniłam.
Dziewczyny czekały na mnie szeroko uśmiechnięte. W mojej głowie pojawiły się wspomnienia. Uśmiechnięta babcia, kiedy tańczyłam. Jej słowa, abym nigdy z tym nie kończyła.
Ruszyłam za dziewczynami na parkiet. Akurat leciała piosenka 'Mark Ronson - Uptown Funk ft. Bruno Mars'. Tak się wczułyśmy, że wokół nas zrobiło się kółko. Razem z Rosie zaczęłyśmy śpiewać. Potem każda z nas miała solówkę. Najpierw była Rosie. Potem El, która bardzo dobrze tańczyła, a na końcu ja. Kiedy skończyłam tańczyć zapadła cisza. Wszyscy patrzeli na mnie z szeroko otwartymi oczami, a mi zaczęły płonąć policzki.
 - Nie mówiłaś, że umiesz tańczyć. - odezwał się za nami blondyn.
 - Bo nie pytałeś. - uśmiechnęłam się.
 - Jesteś niezła. - zrobiło mi się mega głupio. Dlatego się tylko uśmiechnęłam i powiedziałam, żebyśmy tańczyli dalej. Przetańczyłyśmy jeszcze kilka piosenek, a potem El porwał Lou, Rosie jakiś inny chłopak, którego nie znałam. Poszłam po drinka i wyszłam na taras. Siedziałam na jednym z leżaków i wpatrywałam się w gwiazdy. Moją cisze przerwał Andrew.
 - Co tu tak sama siedzisz? 
 - A musiałam odpocząć,zmęczyłam się. - posłałam mu szczery uśmiech.
 - No widziałem właśnie. Nieźle tańczysz.
 - Andrew?
 - Tak ? - nie wiedziałam czy chce wiedzieć czemu pytał o to czy jestem wolna. Ale coś mi kazało zapytać.
 - Czemu pytałeś czy mam kogoś? - nie odpowiedział. Tylko cmoknął mnie w usta i wyszedł.
Co to było? Chyba już za dużo wypił.

Wróciłam do środka i resztę wieczoru bawiłam się z Niall'em, Harrym, Rosie i Liam'em, czasami dołączyli do nas El z Louis'em, ale przez większość wieczoru byli zajęci sobą. Całą imprezę nie widziałam Zayn'a. Co było dziwne. Po tym jak wyszłam z kuchni, nie było po nim śladu.
 - Gdzie jest Zayn? - zapytałam się Liam'a, kiedy tańczyliśmy.
 - Pojechał do rodziny przyjedzie dziś w nocy. Ha ha czyli tak zaraz.
Ludzi było coraz mniej, aż w końcu została nasza grupka. Lou zaproponował grę 'Nigdy dotąd nie...' Na co wszyscy się zgodzili. Oprócz Harrego który w tym momencie zgonował na kanapie. Ja byłam najbardziej trzeźwa z naszego towarzystwa. Każdy wziął sobie kubek piwa i usiedliśmy w kółku na ziemi. Koło siebie miałam Niall'a i Louis'a. Mieliśmy już zaczynać kiedy do salonu wszedł Mulat.
 - O Zayn siadaj i graj z nami. - Zayn skanował nas wzrokiem,aż zatrzymał się na mnie.
 - Zaraz, tylko pójdę się przebrać.
Po 5 minutach siedzieliśmy już wszyscy na ziemi. l zaczęliśmy grę. Najpierw była Rosie.
 - Nigdy dotąd nie robiłam nikomu loda. -  nikt nie wziął łyka,oprócz El.Wszyscy spojrzeli na nią i Louis'a wymownie. Na co brunetka skuliła głowę. Potem był Niall.
 - Nigdy dotąd nie uprawiałem seksu w aucie. - razem z Rosie wzięłyśmy łyka. Kiedyś na imprezie się tak upiłam, że poszłam ze swoim kolegą z klasy do auta. No i sami wiecie. Kolej na mnie.
 - Nigdy dotąd nie uciekłam z domu. - wiem głupie, ale nie miałam co wymyślić. Zayn i blondyn wzięli łyka. Co mnie trochę zdziwiło
 - Nigdy dotąd nie całowałem się z chłopakiem. - Louis uśmiechnął się cwanie. Żaden z chłopaków nie wziął łyka co mnie nie zdziwiło. Teraz kolej El.
 - Nigdy dotąd nie całowałam się z ochroniarzem chłopaków. - no to super... łyka wzięłam tylko ja, a każdy para oczu patrzał na mnie ze zdziwieniem.
 - To nie ja go pocałowałam tylko on mnie! Wyjaśnię wam jutro. Teraz kolej Zayn'a
 - Nigdy dotąd nie uprawiałem seksu analnego - łyka wziął Liam. Na co cały pokój wypełniły nasze śmiechy,ostatni był Liam.
 - Nigdy dotąd nie miałem ochoty pocałować żadnej dziewczyny stąd. - mój wzrok spoczywał na Zayn'ie. Wziął łyka. Tak samo jak Louis i Niall. Louis'a to rozumie, ale Niall? Kogo on chciał pocałować?
 - Znudziło mi się to.Teraz gramy w '7 minut w niebie' Niall podaj butelkę.To ja kręcę. - Lou wziął butelkę od Niall'a i zakręcił.Butelka kręciła się i kręciła,aż w końcu zatrzymała się na Zayn'nie.
- Okej.Zayn ha ha ciekawe, która ci się wylosuje. Ale jeżeli będzie to El kręcisz jeszcze raz. - zagroził mu Louis. Za pierwszym razem zatrzymała się na El. Więc musiał kręcić się jeszcze raz.
 - Tylko nie na mnie! - prosiłam w myślach, ale na moje nieszczęście butelka zatrzymała się akurat na wprost mnie.
 - Nie mamy tu szafy więc musicie iść do najbliższego pokoju, a nim akurat jest mój.Więc proszę was bardzo nie bzykajcie się w nim! - spojrzałam na niego złowrogo, na co pozostali się zaśmiali.
Weszliśmy do pokoju, a z salonu Rosie krzyknęła że odliczają. Stałam przy drzwiach może z 4 minuty .Nie wiedziałam co mam zrobić.
 - Nic mnie nie łączy z Perrie. - po co on mi to mówi?
 - Pff nie wydaje mi się.
 - Nie uważam Cię za dziwkę. - podszedł do mnie bliżej,a ja się cofnęłam.Podszedł jeszcze bliżej, a ja wpadłam na drzwi.
 - Wiesz kogo mam ochotę pocałować z naszej grupki? - nie odpowiedziałam, byłam zbyta zajęta wpatrywanie się w jego oczy. Znowu był tak blisko mnie, że czułam jak mnie dotyka. A jego usta prawie dotykały moich. - Ciebie. - zbliżał się, kiedy nagle ktoś zaczął szarpać z klamkę.Odsunęliśmy się od siebie i otworzyliśmy drzwi. W których stała El.
 - 7 minut minęło kochani.I koniec imprezy bo Niall z Rosie usnęli. Dobranoc - dała mi buziaka w policzek i wyszła.
 - No to dobranoc Zayn.

Leżałam w moim łóżku już od godziny i nie mogłam zasnąć. Cały czas coś mnie straszyło, kilka razy nawet same drzwi się otworzyły, a jak podeszłam je zamknąć nikogo tam nie było. Bałam się. Chciałam iść do Harrego, ale ten zgonował na kanapie na dole. Coś mocno uderzyło w moje okno, jak oparzona wyleciałam z łóżka. I poszłam do pokoju obok. Weszłam do niego cicho. Podeszłam do łóżka, w którym spał Mulat. Wyglądał tak słodko. Uklęknęłam koło łóżka.
 - Zayn! - szepnęłam cicho,ale odpowiedziała mi tylko cisza.
 - Zayn! - nadal nic.
 - Zayn!Proszę cie obudź się. - co chwile się oglądałam za siebie, czy ktoś przypadkiem tam nie stoi.
 - Co jest? - otworzył jedno oko, spoglądając na mnie
 - Boje się. Nie umiem zasnąć cały czas drzwi mi się otwierają. Później ktoś uderzył czymś w moje okno.
 - Ha ha ha Vi.
 - Co cię tak śmieszy?! - warknęłam na niego.
 - To pewnie chłopacy robią sobie z ciebie żarty, jak zawsze. Nie jesteś pierwsza. Ale jak chcesz możesz zostać. - uśmiechnął się słabo do mnie.Wstałam powoli z ziemi i usiadłam na łóżko obok Zayn'a. Między nami nastała cisza. Najpierw myślałam, że znowu usnął, ale poczułam jak obraca się w moją stronę.
- Serio całowałaś się z Andrew'em ? - patrzał na mnie.
- Skąd wiesz, że to akurat z nim? Przecież nie mówił kto to był. - zaśmiał się cicho.
- Po pierwsze tylko go znasz z naszych ochroniarzy. Po drugie nie jestem głupi i wiedzę, że jak na ciebie patrzy. Ale ostrzegam Cię Vi on nie jest odpowiednim facetem dla Ciebie.
- A skąd ty możesz wiedzieć kto jest dla mnie odpowiedni? - pociągnął mnie za rękę,tak że teraz leżałam. Podniósł się na łokciu i patrzał na mnie z góry.
- Bo znam go kilka lat, a ty nie. Chcesz obejrzeć jakiś film, albo pograć na xbox'sie ?
- Xbox. - Zayn wstał z łóżka i zapalił lampkę nocną. Był w samym dresie. Na widok jego nagiego torsu robiło mi się mokro.

Graliśmy już może z godzinę w fife i za każdym razem go ogrywałam.
- Nie wierze w to. Oszukujesz! - oskarżył mnie. Na co dostał ode mnie z poduszki. Jak tata kiedyś miał dużo czasu dla mnie to często graliśmy. I teraz mam wprawę.
- Jesteś słaby i tyle.
- Że słucham?! Radze Ci piękna uciekać bo dostaniesz. - wstałam jak oparzona z kanapy i ruszyłam w stronę łóżka po jakąś poduszkę, ale nie zdążyłam.Zostałam popchnięta na łóżko. Obrócił mnie, tak że byłam twarzą do niego. Ręce położył obok mojej głowy. Zwisał nade mną, wpatrując się we mnie.
- Czy ty uważasz,że jestem słaby ?
- Tak! - zaśmiałam się.
- Oj to się mylisz. - pokazał mi szereg białych zębów. Nogi miałam jak z waty. Gdybym teraz stała, pewnie bym upadła.
- Uśmiechaj się tak częściej.- rzuciłam rozkazującym tonem.
- Tak,a co  z tego będę miał? - patrzeliśmy na siebie jeszcze przez chwile. Później wszystko działo się szybko.
 

_________________________________________________________________--
Mam nadzieję, że się spodoba !! Dziękuje mojej kuzynce, za sprawdzenie i poprawienie błędów. 
Komentuj to mnie motywuje! Dziękuje również Wam za miłe komentarze <3