niedziela, 13 grudnia 2015

ROZDZIAŁ 17.

Od dobrych dwóch miesięcy, wszystko jest... idealne? Aż dziwne. Wiem, że nie powinnam tak myśleć tylko się cieszyć, ale to takie nie codzienne. Pomiędzy mną a Zaynem nie doszło do kłótni od 60 dni. Mieszkamy nawet razem w apartamencie, który kupiliśmy wspólnie. Perrie się nie wtrąca, Andrew się nie odzywa ani razu od świąt. A Ben, jak to Ben olał mnie. W naszej grupce wszystko jest super. Harry związał się z naszą gwiazdeczką Rosie. Jedynie Louis rozszedł się z El. A byli tacy uroczy. Cóż to ich decyzja.Dopóki mam kontakt z dziewczyną jest dobrze.
Muszę wam coś powiedzieć! Wydałam płytę! Znaczy się jeszcze nie wyszła w sklepach ale już lada moment. Jestem szczęśliwa. Ale nie o tym chciałam gadać. Wiecie co to jest 'kobiece przeczucie' czy jakoś tak? No to ja własnie takie mam. Coś mi mówiło, że stanie się coś złego i  to bardzo. No własnie... Tydzień później coś zaczęło się walić. Chłopaki zaczęli się kłócić o pierdoły. Z tydzień temu Louis tak pokłócił się z Zaynem, że myślałam, ze się pozabijała. Zayn zaczął wchodzić gdzieś nocą. W ogóle nie spędzamy ze sobą tyle czasu ile kiedyś. Za to mój kontakt z chłopakami się polepszył, I to z nimi spędzam wieczory, które miałam spędzić z Malikiem. Oddaliliśmy się od siebie. Jasne mogłabym go zostawić, ale problem w tym, że go kocham. I najgorsze jest to, że wszystko odbija się nie tylko na naszym związku, ale również na zespole.


***

- Kochanie pojechałbyś ze mną do studia? - zapytałam Zayna zakładając bluzkę.
- Och... Po co?
Widzą już jego minę wiedziałam, ze nigdzie się ze mną nie wybierze.
- Dobra wiesz co nie musisz... - chciałam wyjść z pokoju, kiedy dłoń Zayna objęła mnie w pasie. Rzucił mnie na łóżko pochylając się nade mną. I szepcząc do ucha:
- A co byś powiedziała, jakbyśmy zostali cały dzień sami tylko we dwoje?
- Kontynuuj . - chwyciłam go za szyje  przybliżając go do siebie. Tak bardzo mi go brakowało... Jego ust, oczu, zapachu. W nocy spać nie mogłam, gdy nie było go przy mnie. Na wspomnienia ostatniego tygodnia, aż cała posmutniałam.
- Ej kochanie co jest? - Zayn potarł delikatnie mój policzek.
- Mam pytanie. Kochasz mnie?
- Słucham? Skąd wzięło ci się to pytanie? Kocham Cię nad życie. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Jesteś dla mnie wszystkim Victorio.
Jego słowa wydawały się szczere. Po oczach widziałam, że mówi prawdę, ale bałam się. Sama dokładnie nie wiem czego.
- To czemu ni wracasz na noc do domu?
Czułam jak jego ciało się napina. Obawiał się tego pytania. Ukrywał coś... Odepchnęłam go od siebie. Zaczęłam zbierać wszystkie potrzebne rzeczy do torebki.
- Vi skarbie...
- Nie Zayn! Skończ już z tymi gierkami. Kiedy w końcu sobie przypomnisz, że każdego wieczora w domu czeka na ciebie kobieta która cie kocha i się martwi to... - wzięłam głęboki oddech. Wiedziałam, że to co teraz powiem może go lekko przerazić.- może być już za późno. Idę nie wiem kiedy wrócę.
Wyszłam. Nie mogłam patrzeć teraz na wyraz jego twarzy, widziałam że uderzyły go moje słowa, ale co innego mogłam zrobić ? Powiedziałam mu prawdę. Byłam szczera.

Po 20 minutach byłam pod studiem, gdzie miałam się spotkać z chłopakami i Rosie. Kiedy weszłam do pokoju wystarczyło spojrzenie Stylesa, abym się rozkleiła na dobre. Harry podbiegł do mnie szybko i objął mnie.

- Zabija Skurwysyna! Czy on nie widzi, że traci nie tylko nas, ale również kobietę swojego życia!! - Wiedziałam, że Lou nie zareaguje najlepiej, ale nie spodziewałam się takiego wybuchu z jego strony. Wtuliłam się jeszcze bardziej w Harrego. Przy nim czułam się bezpieczna. Miałam wrażenie, że uchroni mnie przed bólem powodowanym przez Zayna. Chociaż dobrze wiedziałam,że najbezpieczniej jest w ramionach MOJEGO ukochanego.
- Harry ja go kocham. - szepnęłam tak cicho, że z ledwością sama siebie słyszałam, ale najwidoczniej Loczek usłyszał. W odpowiedzi dostałam krótkie 'tak wiem kochanie'.
Po jakimś czasie odsunęłam się od bruneta, otarłam łzy i sztucznie się uśmiechnęłam.
- Nie traćmy czasu. Mam ochotę się najebać.
Do domu wróciłam koło 12 w nocy. Na pewno nie byłam trzeźwa, ale też nie nawalona. Można powiedzieć, że lekko wstawiona.  I co było dziwne to, to że Zayn był w domu. Siedział na fotelu w salonie. z ramką z naszym zdjęciem w dłoni.
- Co ty tu robisz? - zapytałam zaskoczona jego obecnością w domu.
- Mieszkam?
- Nie to miałam na myśli. Co robisz o tej godzinie w mieszkaniu? Nie powinieneś? - Zayn brutalnie mi przerwał wpijając się w moje usta.
- Przepraszam cię. To wszystko mnie wykańcza. Trasy, wywiady...
Przyssał się do mojej szyi. Kierował nas w stronę sypialni, co wcale mi nie przeszkadzało. Brakowało mi jego czułości, ciała, GO! Położył mnie delikatnie na łóżku i zaczął całować całe moje ciało. Wszystko działo się tak szybko, że nawet nie zauważyłam, kiedy zostaliśmy bez ubrań.
- Kocham cię Vi. - szepnął mi do ucha, wbijając się we mnie, powodując u mnie jęki. Poruszał się powoli, czym doprowadzał mnie do szału. Czucie go w sobie, było jednym z najlepszych uczuć jakie  mogło być. Łączyliśmy się w jedność.
Po jakimś czasie czułam, że Zayn jest blisko tak samo jak ja. Kilka pchnięć i oboje doszli. Czułam jak ciepło rozlewa się w środku mnie.
- Kocham cię Zayn.

***
Dwa miesiące później


- Zayn do cholery jasnej co ty wyprawiasz?!
- O co ci chodzi? - zapytał się mnie, wielce zdziwiony moim wybuchem...
- O co mi chodzi? Czy ty się słyszysz? Znikasz po nocach, a gdy już wracasz to kompletnie masz mnie kurwa w dupie! Co się z tobą dzieje człowieku!
-Musiałem przemyśleć pewne sprawy! - wstał gwałtownie z kanapy i krzyknął.
- Co przemyśleć? - obawiałam się co mi powie, przeczuwałam że nie będzie to nic, co mnie uszczęśliwi.
- Odchodzę... - przerwał na chwile, zamykając oczy.- ze zespołu. Chce zacząć wszystko od nowa.
Stałam jak wbita w ziemie. Co mu odbiło? On jest jakiś niepoważny. Co on sobie wyobraża.
- Nie żartuj sobie ze mnie!
- Nie żartuję, Już wszystko załatwiłem... Wyjeżdżam do Stanów.
- A co z... nami? - oczy zaszły mi łzami. - Przecież dobrze wiesz, że nie mogę na razie wyjechać.
Nie mogłam wyjechać z powodu promocji płyty. I on dobrze o tym wiedział!
- Chce zacząć WSZYSTKO od nowa!
Wystarczyły tylko 5 słów, jedno zdanie.  Aby złamać mnie doszczętnie.



________________________________________________________________________________
 ZOSTAŁ TYLKO PROLOG!  MAM NADZIEJĘ, ŻE PODOBA WAM SIĘ TEN ROZDZIAŁ.
A CO DO OSTATNIEJ MOJEJ PROPOZYCJI. PODJĘŁAM JUŻ DECYZJE.
TWORZĘ NOWE OPOWIADANIE!! BOHATEROWIE SIĘ ZMIENIĄ, NIE WSZYSCY ALE GŁÓWNI NA PEWNO. I OPOWIADANIE TE BĘDZIE I NA BLOGU, ALE RÓWNIEŻ NA WATTPADZIE. ALE DODAM JE DOPIERO JAK SKOŃCZĘ, ALE BĘDĘ MIEĆ CHOCIAŻ POŁOWĘ. CO DO GŁÓWNYCH BOHATERÓW DECYZJE PODJĘŁAM TAKĄ, ŻE ZOSTANĄ NIMI. NIALL HORAN I JADE THIRLWALL. 


niedziela, 15 listopada 2015

DECYZJA!!

Kochani podjęłam już decyzje.
Napiszę ostatnie dwa rozdziały i koniec. Będzie druga część, albo inne opowiadanie z innymi bohaterami. Ale nie tak od razu. Najpierw chciałabym je napisać, a potem dodać. Nie wiem jeszcze dokładnie, co zrobię. To jest temat rzeka ;c
Wiem, że minęły 2 miesiące od ostatniego rozdziału, ale jetem tak zabiegana, że ja pierdziele. ;c
Postaram się jak najszybciej coś napisać.

A TERAZ TAKA MAŁA POMOC !!!!!!
Jeżeli zdecyduję się na inne opowiadanie to kogo chcecie w roli głównej:
a) Zayn                                  b) Niall

A dziewczynę jaką:
a)Lily Collins                    b)Selena Gomez         c)Jade Thirlwall     d)Kendall Jenner

PROSZĘ WAS POMÓŻCIE !!!
Dziękuję Wam bardzo za cierpliwość Kocham Was <3

wtorek, 22 września 2015

16 ROZDZIAŁ.

PRZECZYTAJCIE NOTKĘ NA DOLE. CHODZI O DALSZE LOSY TEGO OPOWIADANIA!

Siedzimy u Zayna od wczoraj. Dziewczyny ucieszyły się z mojego przyjazdu, ale chyba najbardziej radością tryskała Trisha. Uwielbiam tę kobietę. Od rodziców nadal nie dostałam żadnej wiadomości, ani telefonu. To przykre, ale cóż rodziny się nie wybiera.
Od rana siedzę z mamą Malika w kuchni, przygotowując ciasta na przyjazd ich rodziny. Nie wiem czemu, ale stresuję się tym spotkaniem. Nie jest to w żadnym stopniu moja rodzina, więc to chyba normalne.
Około godziny 16 siedziałam w kuchni, już ubrana i gotowa do spotkania z rodziną Malików. Dziewczyny od rana wywiały gdzieś ze swoim bratem przez to nie widziałam się z Zaynem do tego czasu. Zaraz przede mną został postawiony kubek z ciepłą herbatą.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się do Trish, która w tym momencie usiadła obok mnie.
- Victorio? Mogę o coś zapytać?
- Jasne. - odwróciłam się w jej stronę, tak żebyśmy były twarzą do siebie. Kobieta spojrzała na mnie niepewnie.
- Czujesz coś do Zayna?
Okej? Tego pytania się nie spodziewałam. Było to dziwne. Ja sama nie wiem co do niego czuje.
- Jeżeli wszystkie motylki, kiedy mnie dotyka, dreszcze i gęsia skórka, to uczucie... To chyba tak.  Ale jakie, sama nie wiem. Po za tym on ma już Perrie. A ja sama już odpuściłam - jakbym coś zaczęła - więc proszę cię zachowaj to dla siebie.
- Ale kochaniutka, ja widzę jak on na ciebie patrzy. Jest zakochany po uszy. - brunetka pocałowała mnie w czoło i odeszła. Zostawiając mnie samą, ze swoimi myślami. Czyżby Zayn był zakochany? We mnie? Wątpię. Chociaż... To jednak jej syn, zna go lepiej niż ja.
- Cześć księżniczko. - przywitał się ze mną Mulat całując mnie w policzek. - Jestem tak wykończony. Padam na twarz. Nie wyobrażasz sobie, jakie te kobiety potrafią być wkurzające, gdy co chwile zmieniają zdanie co do sukienki.
- Uwierz zdaje sobie z tego sprawę. Jakbyś nie zauważył sama jest kobietą. - zaśmiałam się wstając z krzesła. Przez co byliśmy bardzo blisko siebie, aż za blisko.
- Och zauważyłem, nawet bardzo dobrze. - chłopak chciał mnie chyba pocałować, ale do kuchni wbiegła starsza pani po 60, która zaczęła się witać - jak się okazało po chwili - ze swoim wnukiem. 
- Babciu to jest Victoria, moja...
- O jejuniu wreszcie! Kochanie, ale ty jesteś piękna! Zayn gdzieś ty znalazł taką piękną dziewczynę? Oświadczyłeś się jej już? - staliśmy jak dwa słupy soli. Czy ta kochana staruszka, która ściskała mnie z całej siły, twierdzi, że my... O nie! - Oj jaka ja głupia. Jestem Saliha, babcia Zayna. A to jest mój mąż Naim.
Do pomieszczenia wszedł starszy mężczyzna również po 60. Który nic, a nic nie zwrócił uwagi na swoją żonę. Od razu wziął swojego wnuka w ramiona.
Od 3 godzin siedzimy w salonie z prawie całą rodziną Zayna. Poznałam jego babcie, dziadka, kuzynów, kuzynki, ciocie, wujków. Nie pamiętam imion wszystkich, ale staram się je powoli zapamiętywać. Wszyscy są dla mnie przemili.
- Jak się poznaliście? - zapytała się kuzynka Camilla, jak dobrze pamiętam.
- Na przesłuchaniu do X-factor. Pamiętam to, byłam tak wściekła na Zayna, że odrzucił taki talent. Myślałam, że go rozszarpie, ale jak zobaczyłam Vi w jego domu... - odpowiedziała na nasze pytanie Wali. Widziałam, jak Zayn uśmiecha się na wspomnienie naszych 'początków'. Spojrzał na mnie tymi swoimi brązowymi oczami, w których za każdym razem się zatracałam.
- Śpiewasz? - zapytała tym razem ciocia.
- Tak, ale jeszcze nie zawodowo. Znaczy się, pracuję nad swoją płytą, ale idzie to powoli. Na razie chce zobaczyć jak to wszystko wygląda z innej strony. Dla tego też mieszkam z chłopakami. 
Zayn, który siedział po mojej prawej stronie, objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie.
- Oooo mielibyście piękne dzieci.
- Idealne. - szepnął Zayn, myśląc, że tego nie słyszę. Odwróciłam głowę w jego stronę. Spalił buraka. Pocałowałam go w policzek, wstając z kanapy. Pożegnałam się ze wszystkim i poszłam na górę. Byłam okropnie zmęczona.
Kiedy się już ogarnęłam położyłam się i zasnęłam.

Zayn pov

Kiedy Victoria wychodziła, obserwowałem każdy jej ruch. Nie mogłem nacieszyć oczu.  Była taka piękna, a ja taki głupi. Żałuje wszystkich rzeczy, które ją zraniły. Ale wtedy nie wiedziałem co do niej czuje. Pff wtedy nawet nie wiedziałem, że coś czuje.  Jednakże teraz wiem co do niej czuje i jestem pewien tego w 100%.
- Zależy Ci. - powiedziała moja mama. Odwróciłem wzrok od schodów i spojrzałem na nią. Wszyscy patrzeli na mnie.
- W cholerę, mamo. W cholerę!
- To postaraj się o nią. - zachęcała mnie babcia.
- To nie takie proste.
- Kto powiedział, że miłość jest prosta, braciszku? - spojrzałem w oczy mojej starszej siostry, która uśmiechała się do mnie. Pokiwała mi głową, że mam iść na górę do Vi. Tak też zrobiłem.
Wstałem i poszedłem do góry. Słysząc jeszcze za sobą głosy mojej rodziny, która mówiła jacy my to zakochani w sobie jesteśmy.
Otwarłem powoli drzwi i wszedłem do naszego pokoju. Victoria leżała na łóżku przykryta. Oddychała miarowo co oznaczało, że spała. Poszedłem wziąć prysznic i w samych bokserkach położyłem się obok brunetki. Nie chcąc jej obudzić, leżałem dalej od niej. Leżałem i patrzałem na nią. Wyglądała tak spokojnie, pięknie. Odgarnąłem jej włosy  z buzi. Przez co się poruszyła.
- Zayn? - szepnęła.
- Tak kochanie, to ja.
Mruknęła tylko coś pod nosem i przysunęła się do mnie. Obejmując mnie w pasie i kładąc głowę na mojej klatce. Kiedy jej ręka dotknęła mojego nagiego ciała, przeszedł mnie miły dreszcz. Zaczynałem słabnąć. Wiedziałem, że ona mnie osłabia, ale i wzmacnia.

Rano obudził mnie śpiew Victorii, który dochodził za drzwi łazienki. Jej głos był tak kojący, że każdy by przy nim zasnął.  Wizja budzącej się przy mnie brunetki, witając ją słodkim pocałunkiem, każdego poranka... To jest coś co chciałbym robić codziennie. Telefon Vi zaczął wydawać z siebie cholernie wkurzający dźwięk. Podniosłem go, sprawdzając kto się dobija do niej o godzinie 9 rano. Z chwilą w której spojrzałem na ekran, miałem ochotę rozjebać go o ścianę. Dzwonił ten jebany cwel - Andrew. No ja pierdole, wkurwia mnie on jak nikt inny. Za każdym razem jak się zbliża do MOJEJ Vi, mam ochotę wyjebać go przez okno. Gdyby ode mnie zależała jego praca...  Nagle telefon zaczął znowu dzwonić, jednak tym razem był to sms.

Od: Andrew <3
Kochanie jak Ci mija przerwa? Tęsknie za tobą. Oddzwoń.  :*

Nic nie poradzę, że nie mogłem się powstrzymać od usunięcia tej wiadomości.
- Czemu trzymasz mój telefon? - wystraszony spojrzałem w stronę drzwi, w których stała Vi w samym ręczniku.
- Uuu sprawdzałem godzinę.
- Okej.
Uśmiechnęła się do mnie uroczo i ruszyła do swojej walizki, bo ubrania. Gdy się schylała, czułem jak moje bokserki się napinają. Wstałem i podszedłem do niej. Prostując się zderzyła się z moim torsem.
- Jesteś piękna. - położyłem ręce, na jej biodrach.
- Zayn...
Przerwałem jej, całując ją. Jej usta były takie miękkie. Zakochałem się w nich... W całej jej...

 ******

Dzisiaj mamy wigilie. Wszyscy siedzimy przy stole i czekamy na Vi, która szykuje się i składa życzenia Tomlinsonowi. Cieszyłem się ogromnie, że te święta spędzam z rodziną i McCartney. Jednak widziałem, że tęskni za rodzicami. Nawet do niej nie zadzwonili... Znaczy się jednie jej tata przeprosił ją za to wszystko. Twierdząc, że mama to wymyśliła. Szczerze? Jakoś nie przepadam za nią. Zawsze wydawała mi się jakaś taka dziwna.
- Kochanie? - szturchnęła mnie Safaa. A bym spojrzał na mamę.
- Tak?
- Powiedz jej to dziś. - poprosiła mnie. Uśmiechając się uroczo.
- Ale co? - och dobrze wiedziałem o co jej chodzi.
- Kocham cię.
Chciałem jej odpowiedzieć, że się postaram, ale do jadalni weszła Victoria. I do cholery nie mogłem oderwać od niej oczu. Wyglądała przecudownie. Miała na sobie piękną, białą sukienkę. Sięgająca jej do kolan.

- Mhyy przepraszam, że tak długo, ale Lou nie mógł przestać gadać. - uśmiechnęła się i usiadła po mojej prawej stronie.
-Okej to no smacznego kochani. I wesołych świąt. - odezwał się mój tata.
Kiedy zaczęliśmy jeść, położyłem swoją dłoń na udzie brunetki. Miałem cichą nadzieję, że jej nie odtrąci. Lecz ona zrobiła coś całkiem innego. Swoją małą dłoń położyła na mojej, splatając nasze palce razem.
- Czas na prezenty! - Krzyknęła Safaa, gdy już każdy zjadł.
Usiedliśmy wszyscy w salonie, a dziewczyny wzięły się  za rozdawanie prezentów. Cała moja uwaga była poświęcona Victorii, która otwierała małe pudełko.
- Jeju jest piękny! - pisnęła.
- Podoba ci się?
- Żartujesz Zayn?! Jest piękny. - spojrzała na złoty łańcuszek z każdej strony, aż natknęła się na napis. - Z & V  FOREVER?
- Zayn i Victoria na zawsze. - szepnąłem, spuszczając głowę. Sam nie wiem czemu.

Victoria pov

Nie mogłam w to uwierzyć. Naprawdę kupił mi taki łańcuszek? Patrzałam na niego niedowierzająco. Miał spuszczoną głowę, jednak nie to przykuło moją uwagę. Miał na szyi łańcuszek taki sam jak ja. Chwyciłam go w palce, poszukując tego samego napisu. Nie mogłam kurwa uwierzyć! Miał identyczny, tylko zamiast FOREVER miał TOGETHER. Nie mogłam się powstrzymać, przytuliłam go z całej siły. Tak bardzo mi zależało. Z moich oczu zaczęły cieknąć łzy.
- Tak bardzo ci dziękuję Zayn. - odsunął mnie od siebie i patrzał prosto w moje oczy. Musnął delikatnie moje usta. Nie wiedziałam co mam zrobić, przecież jego rodzina siedzi koło nas i patrzy na nas. Ale byłam uzależniona od niego. Oddałam pocałunek. Zayn uśmiechnął się szeroko i powiedział dwa słowa, 9 liter, które zmieniły moje życie o 360 stopni. I sami się o tym za niedługo przekonacie.
- Kocham cię Victoria. Jestem ślepo zakochany.


____________________________________________________________________________

Kochani pewnie połowa z Was chce mnie zabić. Za to, że tak rzadko dodawałam rozdziały. Tak wiem ZAWALIŁAM, ale po prostu nie mam kiedy ich pisać i siły. Może się wydawać, że to takie łatwe, ale powiem szczerze, że nie. Dlatego mam dla Was propozycje :
1) Mogę zawiesić opowiadanie i oddawać dopiero wtedy kiedy będę miała skończoną cała pierwszą cześć (ja osobiście nie jestem za tą opcją)
2) Mogę dokończyć tą część kilkoma rozdziałami (2-4) i wziąć się za drugą część, ale drugą część zaczęłabym publikować dopiero kiedy miałaby ją całą. (PISANIE ZAJĘŁOBY MI Z KILKA MIESIĘCY) 
3) Będę pisać tą część do końca. Rozdziały bym dodawała co miesiąc, może dwa. Ale wtedy nie pisałabym drugiej części. Skończyło by się na pierwszej i tyle. 
CHOCIAŻ MACIE TEŻ OPCJE TAK: Jeżeli nie podoba Wam się przygoda McMalik mogę zawiesić opowiadanie albo skończyć je tak jak jest i zacząć pisać nowe. CAŁKIEM INNE. 
 I TERAZ NAJWAŻNIEJSZE. POMÓŻCIE. PISZĘ TO WSZYSTKO DLA WAS, WIĘC TO WASZE ZDANIE SIĘ LICZY NAJBARDZIEJ!!!!!! 

środa, 5 sierpnia 2015

15 ROZDZIAŁ



Mamy grudzień. Za oknem sypie śnieg, co nie jest za częstym zjawiskiem w Anglii. Jest dziś dokładnie 20 grudzień czyli, że jutro wyjeżdżam do Northampton. Tak, tak to moje rodzinne miasto. Jadę na święta do rodziców.  Dawno się z nimi nie widziałam, oczywiste jest to, że rozmawialiśmy przez telefon. Ale jednak to nie to samo...
Pewnie zastanawia Was mój kontakt z Malikiem. A więc nie ma za bardzo o czym mówić. Po naszym wspólny wyjeździe, który był wspaniały i myślałam, że pomiędzy nami też tak będzie. Ale jest nijak. Pogadamy, wygłupiamy się ale tyle. Ostatnio panna Edwards zrobiła się bardziej ''czuła''. Na każdym kroku musiała pokazać jaką to miłością bije do Zayna. Mu to najwyraźniej nie przeszkadza. A mnie to, nie interesuje.
Mam swoje sprawy na głowie. Na przykład nie ma kto mnie zawieźć do rodziców. Lou, Harry, Niall i Liam wyjechali kilka dni temu do swoich domów. Andrew nie może, a dziewczyny też już dawno wyjechały.. Został tylko Zayn, ale jeszcze nie miałam okazji się go spytać.
Dopakowywałam swoją walizkę, która z ledwością się domyka.
- Pomóc? - poczułam koło ucha ciepły oddech, który należał do Andrew'a.
- Nie. Skończyłam. - odwróciłam się do niego. By móc się z nim przywitać. Cmoknął mnie przelotnie w usta.  NIE, nie jesteśmy parą. Przynajmniej nic o tym nie wiem.
- Kiedy jedziesz kochanie?
- Jutro. Muszę jeszcze dziś dorwać Malika i poprosić go o podwózkę. - westchnęłam domykając walizkę.
- A może czas kupić samochód. Przecież masz kasę, więc... - przerwałam mu.
- Kupię, ale nie teraz.
- Jak chcesz. - Andre podszedł do mnie. Chwycił mnie w talii, przyciągając do swojego torsu. - Mam coś dla ciebie.
Spojrzałam na chłopaka zdziwiona. Trzymał przede mną trochę większe pudełko od tego na buty. Otworzył mi je, a w nim znajdowała się piękna, czarna sukienka. Sięgająca trochę za tyłek.
- Ale... Andre
- Proszę cię ubierz ją na imprezę sylwestrową. Wesołych świąt kochanie. - brunet chciał już wyjść jednak uniemożliwiłam mu to, chwytając go za nadgarstek. Obróciwszy się do mnie, chwyciłam go za kark i namiętnie pocałowałam.
- Dziękuję. Wesołych.
Uśmiechnął się do mnie i wyszedł. Cieszyłam się, że pomiędzy nami było dużo lepiej. Nie żałowałam, że dałam się zaprosić na te wszystkie randki.
Wieczorem po długi prysznicu, przebrałam się w wygodne ubrania i zeszłam na dół do kuchni. Musiałam zrobić sobie coś ciepłego do picia, miałam wrażenie że zamarzam. Z przygotowaną już gorącą czekoladą ruszyłam w stronę salonu. W progu zderzyłam się z silnym osobnikiem i cały napój wylał się na moją bluzkę.
 - Jasna cholera! - czułam jak pali moją skórę. Nie zwracając uwagi na osobę, która się ze mną zderzyła szybko zdjęłam bluzkę i przyłożyłam lód, który wyjęłam z zamrażalki.
- Przepraszam Vi nie zauważyłem cię.
- Okej. Spoko skąd mogłeś wiedzieć, że będę szła. - spojrzałam na Zayna, który nie spuszczał wzroku z moich rąk, którymi przytrzymuje lód.
- Pokaż to. - wyjął mi lód z rąk i przyjrzał się lekko zaczerwionemu miejscu. - na szczęście nic poważnego. Idź do salonu, zaraz przyniosę ci nową.
- Zayn! - spojrzał na mnie - Dawaj bluzę!
W bluzie Zayna ruszyłam do salonu. Włączyłam Disney i czekałam na moją czekoladę. Po 10 minutach Mulat wrócił z dwoma kubkami i usiadł koło mnie. W ciszy patrzeliśmy na bajki, popijając czekoladą.
- Nie wiedziałem, że lubisz bajki. - zachichotał co sprawiło, że poczułam ciarki. Dawno nie byliśmy w takiej sytuacji sam na sam.
- Mało jeszcze wie pan o mnie, panie Malik.
- Nie zaprzeczam. - wbił we mnie te swoje brązowe tęczówki. I gapił się bezczelnie prosto we mnie!
Minęły dobre 3 godziny, które spędziliśmy na leżeniu, patrzeniu na bajki i na gadaniu. Były to dobre 3 godziny. Mieliśmy się już rozejść do swoich pokoi, kiedy go zapytałam...
-Zayn odwiózł byś mnie jutro do domu? Znaczy się rozumiem jak nie możesz, ale...
- Nie ma spawy księżniczko. Wstań o 10. Dobranoc. - pocałował mnie w czoło i poszedł.


Zayn pov

- Zayn obudź się. Zayn... - cały czas ktoś mi szeptał do ucha. I pewnie nieźle by mnie to wkurwiło gdyby nie to, że jej głos bym bardzo kojący. Chwyciłem ją w talii i rzuciłem na łóżko, nadal nie otwierając oczu. Przysunąłem ją jak najbliżej siebie i próbowałem zasnąć. lecz utrudniało mi to drganie ze śmiechu jej klatki. - Zayn proszę cię obudź się. - jednak po raz kolejny olałem jej prośby.
Nagle spadłem z łóżka upadając na podłogę, momentalnie otwierając oczy. I to co zobaczyłem, zabrało mi cały tlen w płucach. nade mną stała roześmiana Victoria. Był to przepiękny widok.

 Nie wiem czemu nie mogłem jej się oprzeć. Byłem zazdrosny o wszystko! Może nie było tego widać, ale rozrywało mnie od środka. Nie wiedziałem co mnie do niej tak ciągnęło, ale wiedziałem jedno. Było to UCZUCIE I NIE SKOŃCZY SIĘ TO DOBRZE.  Staram się tego nie pokazywać, nic co mogło nawiązać do moich czuć do niej dlatego, robię wszystko aby być jak najdalej od niej. Ostatnio dzięki Perrie mi wychodziło. Od naszego wyjazdu było okej. Do wczoraj.
- Masz szczęście, że jesteś piękna! - wstałem udając oburzonego i poszedłem się ogarnąć.
- Masz 20 minut Panie Malik! Inaczej wyciągnę cię siłą- krzyczała za mną, kiedy zamykałem drzwi. Zaśmiałem się z niej. Całkiem spodobała mi się wizja, Victorii wyciągającej mnie siłą z wanny.
Kąpiel zajęła mi zaskakująco mało czasu. Kiedy już ubrałem na siebie swoje białe spodnie i czarną bluzkę, wyszedłem z łazienki i zeszedłem do kuchni po coś do zjedzenia na drogę. Jednak na blacie czekała karteczka od Vi. Mówiąca, że ma jedzenie dla mnie i czeka w samochodzie.
Pożegnałem się z ziomkami z ochrony i wszedłem do auta.
- To co gotowa na godzinną jazdę z nieziemsko przystojnym facetem? - poruszałem znacząco brwiami, co wywołało śmiech u dziewczyny. Z ręką na sercu mogę przysiąc, że zakochałem się w tym dźwięku.
- W drogę kutasie!
- Uważasz, że mój kutas jest tak samo przystojny co ja? Ooo słyszałeś Dylan'ku, jesteśmy przystojni. Może... - Victoria zatrzymała moją rękę, gdy sięgałem aby rozpiąć rozporek
- Nawet nie próbuj wypuścić swojego Dylan'ka! - oboje wybuchliśmy niepohamowanym śmiechem. Odpaliłem auto, ruszając z naszego podjazdu.

******************

Jechałem wzdłuż drogi, gdzie stały szeregi ładnych, dużych domów. W jednym z nich pewnie Vi spędziła swoje dzieciństwo.
- Zayn na prawo, to tu. - chwyciła mnie za dłoń abym zatrzymał samochód. Zjechałem na podjazd domu, który był z brązowej cegły. Był bardzo ładny i duży. W środku musi być naprawdę bardzo ładnie.
- Okej pomogę ci z walizką i będę się zwijać.
Wyjąłem walizkę Victorii i podszedłem do niej, kiedy otwierała drzwi kluczem. Wszedłem ostrożnie za nią, rozglądając się po bardzo eleganckim salonie. Położyłem walizkę i usiadłem na kanapie, czekając aż dziewczyna się rozbierze. Rozejrzała się po salonie uważnie, choćby jej tu coś nie pasowało.
- Mamo? - cisza. - Tato? Gdzie oni są.
- Vi uspokój się pewnie są na zakupach. - podszedłem do niej chwytając za ramiona, aby spojrzała na mnie.
- Nie Zayn oni nigdy... - wpatrywała się za mną w jeden punkt. - A co to jest? - podeszła do blatu w kuchni, który łączył się z salonem i jadalnią. Wzięła kartkę w ręce i zaczęła czytać na głos.
- Przepraszamy Cię kochanie, ale te święta spędzimy osobno. Pojechaliśmy z tatą na Karaiby. Poinformowalibyśmy cię wcześniej, ale dziś w nocy się o tym dowiedzieliśmy. Wybacz nam. Twój prezent dostaniesz jak wrócimy. Kochający rodzice.

Victoria pov

- ... Kochający rodzice. - czułam jak moje oczy wypełniają się słonym płynem. Nie mogłam w to uwierzyć. Jak mogli zostawić mnie samą w święta! Co za koszmar! Nie umiałam już trzymać łez. One po prostu wyleciały z moich oczu. Leciały strumieniem. Jednym wielkim strumieniem. Chwile potem poczuła sile ramiona, które mnie objęły i przysunęły do torsu Mulata. Zaczęłam płakać jak małe dziecko. Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej.
- Księżniczko nie płacz. To nie jest warte twoich łez. Poj...
- Nie Zayn. Nie rozumiesz. Własna matka i ojciec, zostawiają swoją córkę na święta. Samą w tak ogromnym domu. - odepchnęłam go od siebie, zamachem rzuciłam z blatu wszystko co akurat się na nim znajdowało.
- Ejeje kochanie uspokój się. Chodź się położyć. Potem coś wymyśle. - przytaknęłam mu. Zayn wziął mnie w stylu panny młodej i zaniósł do pokoju, który mu wskazałam. Położył mnie na ogromnym łóżku dwuosobowym. Zrobiłam się jakaś zmęczona. Miałam ochotę iść spać, ale wiedziałam, że sama nie dam rady. Nadal chciało mi się płakać po tym co odjebali moi rodzice. Wiecie jakie to  jest uczucie spędzać samej święta? Nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek spędzał święta sam jak palec. Chyba, że ktoś lubi. Potrzebowałam pocieszenia, a najbliżej był Malik.
- Połóż się ze mną. -szepnęłam cicho. Nawet nie wiem czemu to zrobiłam. Po prostu potrzebowałam ramienia do płakania. Zayn spojrzał na mnie niepewnie, ale po chwili ta niepewność wyparowała i położył się obok mnie.
- Będzie dobrze kochanie. - chwycił mnie za talie i przysunął bliżej siebie. Momentalnie się uśmiechnęłam, kiedy poczułam tytoń pomieszany z jego perfumami. Uwielbiałam ten zapach, mogłabym się od niego uzależnić. Jego dłoń podwinęła moją bluzkę i zaczął ''rysować'' nieznane mi wzory na moim biodrze.
- Nie chce spędzać tych świąt sama Zayn. - szepnęłam nie pozwalając wypłynąć moim łzom na powierzchnię. Obrócił nas tak, że leżałam, a on opierał się o jeden ze swoich łokci, aby widzieć moją twarz. A drugą rękę trzymał na moim brzuchu łaskocząc go.
- Nie spędzisz ich sama. - pochylił się do mojego ucha. - Spędzisz je ze mną.
- Ale ja nie mogę! Nie wypada.
- Dużo rzeczy nie wypada McCartney. A poza tym moja rodzina sama cię zaprosiła i pewnie się ucieszą jak zjawię się tam z tobą. I nie chcę słyszeć odmowy! - uśmiechnął się do mnie, tym swoim firmowym uśmieszkiem. Który wywołał stado motyli w moim brzuchu. Nie wiem czemu nadal tak na niego reagowałam. Czemu do kurwy nie mogłam tak na Andrew'a reagować!?
- Dziękuję Zayn. Jesteś najlepszy!
- Nie uważasz, że coś mi się należy? - zapytał, odwracając twarz w bok, pokazując tym samym, że mam mu dać buziaka w policzek. Przewróciłam oczami, chichocząc. Czy to grzech chcąc pocałować innego w usta? Podniosłam się lekko. Zamknęłam oczy, stykając się z jego... ustami? Tak to zdecydowanie były usta. Chłopak zaczął ruszać swoimi wargami. Każdy pocałunek z nim był inny. Ale każdy był cudowny i niesamowity.  Powodowały u mnie ciarki, motyle i dreszcze. To nie wróżyło nic dobrego.


Oddałam jego pocałunki. Co było niedorzeczne! Nie powinnam tego robić, ale nosz kurde. Jak to kiedyś Zayn powiedział, cokolwiek by nie było zawsze kończymy razem. Kiedy oboje oderwaliśmy się od siebie, aby zaczerpnąć powietrza. Odezwałam się.
- Zayn my nie powinniśmy.
- Bo? Są święta kochanie. Pozwól sobie na chwile...- zjechał wargami do mojej szyi, co było w chuj przyjemne. - przyjemności.
- Zayn nie możemy.
- Dlaczego?
- Bo ty masz Perrie, a ja Andrew'a. Nie możemy ich ranić. - spuściłam wzrok. Sama dobrze wiedziałam, że w końcu i tak skończymy razem, ale musiałam się uwolnić od Zayna. To co było pomiędzy nami było toksyczne.
- Tak masz rację. - szepnął cicho, wstając. Poczułam nieprzyjemne zimno. - Chodź mała jedziemy do Bradford! - zatańczył taniec szczęścia, wywołując u mnie śmiech. Wstałam i chwyciłam jego dłoń.
Czas jechać na niezapomniane świętą do Bradford.


 ________________________________________________________________________________

 Okej mamy rozdział 15! Wiem, że długo czekaliście i wiem, że ten rozdział dużo nie wniósł. Ale mam nadzieję, że się podoba. Zayn w końcu sam przed sobą wyznał, że czuje coś do Victorii. Mam nadzieje, że również jesteście ze mną tu nadal. Dziękuję więc, Wszystkim Wam, którzy nadal są ze mną.
FAJNIE BY BYŁO GDYBYŚCIE ZOSTAWILI PO SOBIE KOMENTARZ! <3
KOCHAM WAS !!
SAA


niedziela, 12 lipca 2015

KIEDY ROZDZIAŁ?

Kochani dostaje pytania kiedy kolejny rozdział. Jak wiecie mamy wakacje, więc każdy z nas chce jak najwięcej czasu spędzać poza domem. Ja również tak chce. Mam bardzo dużo wyjazdów, więc wtedy też mnie nie ma w domu.
Jasne mogę pisać poza domem, ale to jest męczące. Pisanie zajmuj czasem kilka godzin, a czasami 20 minut. Wszystko zależy od weny i sił i czy masz dzień na składanie polskich zdań. Potem trzeba to sprawdzić, poprawić.
Rozumiem, że możecie być na mnie wściekli, ale ja również jestem człowiekiem i mam nadzieję, że rozumiecie mnie.
Mam zarysy na 15 i 16 rozdział. I chce napisać od razu dwa, jak nie więcej. Przez ten jeden miesiąc. Żeby mieć na zapas. Myśle, że od sierpnia znowu zacznę dodawać.
Była bym mega wdzięczna gdybym wiedziała ilu was tu ze mną jeszcze jest! Mam nadzięję, że was nie zawodzę.
Pozdrawiam Wasza Saa Saa <3

niedziela, 21 czerwca 2015

14 ROZDZIAŁ.

 OTO MAMY 14 ROZDZIAŁ. MAM NADZIEJĘ, ŻE SIE SPODOBA. KOŃCÓWKI NIE SPRAWDZAŁAM. 
CZYTASZ SKOMENTUJ MNIE TO MOTYWUJE! <3 WIEM ROZDZIAŁ NIE JEST JAKOŚ DŁUGI.
POZA TYM CHCIAŁABYM WAM PODZIĘKOWAĆ ZA TE 15 OBSERWUJĄCYCH I 10611 TYS. WYŚWIETLEŃ I ZA WSZYSTKIE MIŁE KOMENTARZE JESTEŚCIE NIESAMOWICI. 
POZDRAWIAM WAS. 
SAA

_______________________________________________________________________________
- Victoria?
- Yy nie, nie to chyba pomyłka. - robiłam wszystko, tylko żeby na niego nie spojrzeć. To był ból dla moich oczu jak i serca. Po roku czasu, on znowu się pojawił! I mam nadzieję, że widzę go ostatni raz.
Szybko szarpnęłam Zayn'a za rękę. Zdezorientowany Mulat nie wiedząc co zrobić po prostu spojrzał ostatni raz na chłopaka i poszedł z mną. Do samochodu biegłam, dosłownie. Wszystko wróciło. Wspomnienia i te dobre, i złe.
- Otwierajcie te cholerne drzwi! - krzyknęłam kiedy Zayn z ochroniarzami pojawił się koło mnie. Gdy drzwi się otwarły weszłam do samochodu i czekałam, aż ruszymy. Chłopak całą drogę nie odzywał się.
Od razu gdy samochód się zatrzymał, ruszyłam w stronę pokoju. Stanęłam na środku naszego apartamentu i szarpałam się za włosy, aby tylko się uspokoić.  Pewnie se myślicie 'co za głupia laska, wpadła na jakiegoś kolesia i teraz wpada w jakiś szał'. Ale jakiś tam koleś zranił mnie raz, ale porządnie. Boli mnie to do teraz. Bardziej niż wszystko co zrobił Malik! Musze zapomnieć.
- Vi.  Co jest? Kto to był?- zapytał się. Mówił szeptem, tak jakby miała się rozlecieć przez te słowa. Czułam zbierające się łzy. Odwróciłam się do Zayn'a przodem. Stał niedaleko mnie. Musiałam odreagować i zanim się zorientowałam, stałam już przy nim, całując go namiętnie. Mulat natychmiast oddwzajemnił moje pieszczoty. Co jeszcze bardziej mnie podkręcało. Chwycił mnie za uda i podniósł, dzięki czemu owinęłam nogi wokół jego bioder. Moja dłoń powędrowała do jego włosów i lekko za nie szarpnęłam. Na co Zayn jęknął w moje usta. Poczułam, że porusza się w stronę łóżka, na którym usiadł. Zaczęłam się o niego ocierać. Oboje wydawaliśmy głośne jęki, które powstrzymywaliśmy pocałunkami. Moja i jego bluzka znalazły się w kącie pokoju. Obrócił nas tak, że leżałam pod nim. Całował moją szczękę tworząc sobie ścieżkę do mojego brzucha.
- Zayn... - jęknęłam, gdy ścisnął moją prawą pierś.
- Jesteś taka piękna!
Jego ręka odnalazła guzik od moich spodni. Pewnie skończylibyśmy oboje nago, uprawiając sex. Ale oczywiście, ktoś musiał nam przerwać! Powinnam dziękować temu komuś, że nic więcej się nie wydarzyło, ale jakoś nie umiałam. Chciałam... więcej? Kurwa co się ze mną dzieje!
- Tak? No okej... No dobra. Rozumiem. Dobra. Cześć. - spojrzałam na niego pytająco. Pochylił się do mnie z uśmiechem. - Szykuj się na imprezę kochanie. - cmoknął moje usta, wywołując u mnie fale motylków.

***

Po niecałych dwóch godzinach byliśmy już w klubie, pijąc najmocniejsze i najlepsze drinki jakiekolwiek piłam. Nie wiem czy to przez zmianę godziny, czy alkohol, ale zapomniałam o wszystkim co się wydarzyło pomiędzy mną a Malikiem. Teraz nie mogłam wzroku od niego oderwać. Chyba upadłam na głowę.
- Coś mam na twarzy? - odwrócił się w moją stronę, przygryzając seksownie wargę. Osz kurwa!

- Yyy nie... tylko... - nie wiedziałam co powiedzieć - a pierdolić, chodź tańczyć!
Zdecydowanym krokiem ruszyliśmy na parkiet. Zayn objął mnie w tali, a moje ręce wylądowały na jego szyj. Poruszaliśmy się w rytm muzyki. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, tracąc się w nich. Nie zwracaliśmy na nic uwagi byliśmy teraz tylko my.
- Co my wyrabiamy Vi? - zapytał mnie szepcząc do ucha.
- Co masz na myśli?
- Raz się nienawidzimy, jakbyśmy mogli to zabilibyśmy się, a potem wpadamy sobie w ramiona i znowu jest wszystko okej.
- To źle, że zawsze kończymy razem? - zapytałam. Z garstką nadziei, że powie, że się cieszy.
- NIE! To bardzo dobrze, ale jednak wolałbym, żebyśmy zawsze byli razem. Bez tych kłótni. McMalik razem bez kłótni. Przyjaźń bez kłótni...
- To nie przyjaźń Panie Malik! - zacisnął szczękę na moje powiedzenie. Uśmiechnęłam się do niego uroczo, na co zmrużył oczy.
- Ma Pani w sobie coś, co mnie przyciąga i mam ochotę całować Pani malinowe usta całą noc, Pani McCartney.
- Czyżby? A co z Panną Edwards? - Zayn cały się spiął na wspomnienie o jego niedoszłej jeszcze dziewczynie. Pięknie Victoria! Wszystko potrafisz zjebać. - yy Zayn przepra...
- Nie... zapomnij Vi. Idę zapalić. - odsunął się ode mnie i zostawił samą. Wściekła podeszłam do barku, prosząc barmana o najmocniejszego drinka jakiego mieli. Wypiłam już z trzy, a Zayn nadal nie wracał! Pierdole go. Nie będę stała jak idiotka! Od momentu kiedy znalazłam się na parkiecie czuje czyjś wzrok na sobie. Rozglądam się po sali, ale nie widzę żeby ktokolwiek zwracał na mnie uwagę.
Nagle na moich biodrach poczułam dwie duże dłonie. Pewnie gdyby nie alkohol nie tańczyłabym z nieznajomym w taki sposób. Mężczyzna zaczął ocierać się o mnie.
- Nadal jesteś seksowna. - szepnął mi do ucha, a ja przestałam się poruszać.
- Ben!
- Tak. Dawno się nie widzieliśmy kochanie. - chciałam się odsunąć, lecz on przysuwał mnie bliżej siebie. Jego miękkie usta przylegały do mojej szyi. Jego wargi były takie jakie je zapamiętałam ciepłe i miękkie.
- Co ty tu robisz? - zapytałam cicho. Jego usta doprowadzały mnie do szaleństwa. Wszystkie wspomnienia wróciły.
- Tańcze. - zaśmiał się. - Chciałbym wszystko naprawić. - tymi słowami sprowadził mnie na ziemię.
- Naprawić?! - prychnęłam. Jak on śmie! Zaczął mnie ciągnąć, jak chwile potem się okazało na zewnątrz. Gdy w końcu wyszliśmy, wybuchłam - Przypomnieć Ci co mi kurwa zrobiłeś? Bo pewnie już nie pamiętasz, jak śmiałeś mi się potem w twarz!
- Victoria? - obok mnie pojawił się Zayn, który wyglądał teraz na zmartwionego całą sytuacją. Uciszyłam go ręką. Lepiej będzie jak się nie będzie wtrącał.
- Pamiętam, ale żałuje! -krzyknął Ben.
- Z-Zdradziłeś mnie! Z moją najlepszą ppprzyjaciółką!  - jąkałam się przez łzy. - Byłam w tobie zakochana po uszy, a ty... a ty, tak po prostu przespałeś się z Spencer! Ufałam wam.

- Zrozumiałem... - przerwałam mu, nie mogłam go słuchać. Łzy leciały mi ciurkiem.
- Zrozumiałeś?! A pamiętasz może jak was przyłapałam, a ty mnie wyśmiałeś i powiedziałeś mi, że jestem małą, naiwną suką?! Trochę za późno na zrozumienie Ben... - ruszył wolnym krokiem do mnie. Przez co ja powoli zaczęłam się cofać.
- Porozmawiaj ze mną Vi. - prosił.
- Nie podchodź! - krzyczałam, ale on nic sobie z tego nie robił. Był coraz bliżej, a ja zachodziłam się jeszcze większym płaczem. Był coraz bliżej... - Proszę odejdź!
- Czy ty kurwa głuchy jesteś!
- Nie wtrącaj się śmieciu! - odpyskował mu Ben. Nawet nie musiałam patrzeć na Zayn'a, żeby wiedzieć, że cały się spiął i zaraz wybuchnie. Długo na to nie musieliśmy czekać. Pięść Malika znalazła się na twarzy Bena. Chłopak zatoczył się do tyłu, ale nie był długo dłużny Zayn'owi. Ten go uderzył z całej siły w brzuch. Mulat przez chwile nie umiał złapać oddechu, co wykorzystał Allen i kopnął go z kolanka w brzuch. Stałam jak wryta. Zayn nie wytrzymał i przyjebał mu w twarz. I powiem wam, że zrobił to nieźle, bo aż ja słyszałam jak łamie mu nos.
- Jeszcze raz kurwa nazwiesz mnie śmieciem, albo zbliżysz się do Victorii skończy się to jeszcze gorzej!
Malik wziął mnie za rękę i ruszył w stronę wyjścia!
- Ja nie odpuszę Vi! - krzyczał za nami Ben. Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz.
W samochodzie panowała przytłaczając cisza, która mnie dołowała! Dobrze, że ochroniarze nie mogą nas zobaczyć przez szybę. Odpięłam swój pas i powoli przysunęłam się w stronę Zayn'a. Był chyba pogrążony w swoich myślach, bo mnie nie zauważył. Wspięłam się na jego kolana i wtuliłam w tors. Chwile mu zajęło zanim również mnie przytulił. Mogłabym tak zostać wieczność.
- Dziękuję. - szepnęłam. Byłam mu wdzięczna, że tam się pojawił i mi pomógł. Jestem zmęczona całą tą sytuacją
- Nie masz za co księżniczko.Idź spać! - pocałował mnie w czoło, a ja odpłynęłam.

***

Obudziły mnie promienie słoneczne, wpadające przez okno do naszego pokoju. Z tego co pamiętam, kiedy dojechaliśmy pod hotel. Zayn wyjął mnie z samochodu i położył do łóżka, przed tym przebierając w jego koszulkę. Co do Pana Bena Allena... Nachodzi mnie w myślach... Pamiętam każdy szczegół z wczorajszej sytuacji. Co mi się w ogóle nie uśmiecha. Wstałam leniwie z łóżka, do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam nową bieliznę, narzucając na siebie jakąś koszulkę Zayn'a. Weszłam do kuchni, mając nadzieję, że spotkam tu Malika, ale nie było go tu. Podeszłam do lodówki wyciągając swój ulubiony jogurt. Zawołam Zayn'a, ale odpowiedziała mi cisza. Zrezygnowana opadłam na kanapę w salonie, podziwiając przez okna widok na basen. Jednak po chwili mój 'krajobraz' został zakłócony przez mokrą, umięśnioną sylwetkę, która wychodziła z basenu tylko po to, aby znowu do niego wskoczyć.
Podążyłam do drzwi balkonowych. Usiadłam na krawędzi basenu, zamaczając nogi w ciepłej wodzie. Postać wynurzyła się z wody, a ja wpatrywałam się w nią jak w piękny obrazek.
- Ładnie to się tak skradać Pani McCartney? - zapytał przejeżdżając ręką po mokrych włosach.
- Nie, oczywiście, że nie Panie Malik. Ale nie mogłam się powstrzymać. - uśmiechnęłam się do niego uroczo, kiedy podpływał do mnie. 
- Popływaj ze mną.
- O nie. Nie ma mowy Zayn.
- Proszę?
- Ale nie mam stroju.
- Och ale masz bieliznę. Zdejmuj... Moją? Koszulkę i wchodź. - zdjęłam powoli koszulkę, ukazując moją czarną koronkową bieliznę. Mulat chwycił za tył moich ud przysuwając mnie do siebie, tak że owinęłam nogi wokół jego bioder.
- Zayn? Jeszcze raz ci dziękuję.
- Skończ. Zasłużył chuj. - kompletnie nie wiedziałam, czy powinnam to zrobić, ale cóż... Najpierw robię potem myślę. Pochyliłam się i pocałowałam jego miękkie usta. Odsunęłam się lekko i szepnęłam:
- Nieźle mu przyjebałeś. - czułam jak się uśmiecha.
- Co się stało pomiędzy wami? - zapytał. - Jak nie chcesz nic nie mów.
- Nie w porządku, powinieneś wiedzieć za co mu wpierdoliłeś. - zaśmiałam się lekko. Ale zaraz spoważniałam. - Było to z rok temu. Byłam z Benem półtorej roku, zakochana po uszy. Ufałam mu jak nikomu innemu. Była również Spencer. Moja przyjaciółka od małego. To dzięki niej byłam z Benem. Pomogła mi go 'zdobyć' - zrobiłam w powietrzu cudzysłów. - Pff gdybym wiedziała jak to się skończy. Przez ostatnie 4 miesiące naszego związku jakoś dziwnie się zachowywali. Znikali często w tym samie czasie. Tłumaczyłam to sobie ich próbami z tańca. Oboje uczestniczyli w tej samej grupie. - zrobiło mi się jakoś smutno, opowiadając to wszystko. Zayn musiał to wyczuć, bo przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie. - Pewnego miesiąca musiałam wyjechać na tydzień do babci. Jednak postanowiłam zrobić im niespodziankę i przyjechać dwa dni wcześniej. Wtedy się nie spodziewałam tego co zastałaamm - zaczęłam się jąkać przez łzy.
- Ciii księżniczko. Nie musisz...
- Och zamknij się i słuchaj.  - wytarł kciukiem moją pojedynczą łzę. - Weszłam do domu Bena, dzięki kluczom, które mi dał. W salonie nikogo nie zastałam, tak samo w kuchni. Zmierzałam do jego sypialni skąd dochodziły dziwne odgłosy. Weszłam i zamarłam. Kochali się w jego łóżku. On i ona. Dwie najbardziej zaufane mi osoby. Zdradziły mnie. - teraz rozpłakałam się na dobre.
- Nie był Ciebie wart.
- A wiesz co jest najlepsze? Że jak ich nakryłam i żeby mi się jakoś tłumaczyć. To on mnie wyśmiał i nazwał naiwną, mała suką.
- Księżniczko! - szepnął w moje ucho, gdy byłam wtulona w jego szyje. Podniosłam wzrok i spojrzałam w te hipnotyzujące tęczówki. - Gdybyś była moją. Nigdy, nigdy bym cię nie zdradził. - wiecie jak dziwnie musiało to brzmieć w jego ustach? Mówi to ten który zdradza... W sensie nie mogę powiedzieć, ze zdradza Perrie, skoro z nią nie jest.
- Czyżby? - zapytałam, kiedy nasze twarze był coraz bliżej.
- Jesteś zbyt idealna...
Czy on powiedział to? Czy tylko mi się zdawało? To była najcudowniejsza rzecz jaką usłyszałam. Poczułam to dziwne uczucie w brzuchu, gdy to powiedział.
- Niezbyt idealna dla ciebie Panie Malik.
- Idealna akurat dla mnie! - odpowiedział mi schodząc pod wodę, łącząc nasze usta w pocałunku. Jednak ten pocałunek różnił się od pozostałych. Był delikatny i bardziej... intymny.



wtorek, 9 czerwca 2015

13 ROZDZIAŁ.

Kochani jestem już tu z 13 rozdziałem. Chciałam przeprosić, że tak długo musieliście czekać, ale mam nadzieje, że zostaliście ze mną i zostaniecie do końca. Z 10  obserwowanych wzrosło mi do 14. Za co chce podziękować Wam z całego serca.  Każda osoba, która przeczyta niech napisze krótki komentarz. Chce wiedzieć ilu Was jest. _______________________________________________________________________________

- Co ty tu robisz?! - warknęłam na niego.
- Przyszedłem porozmawiać.
- O czym?! O tym jak przyjebałeś Andre czy o tym jak zmyślasz?  A może o tym, że jestem nikim?!  - Zayn wstał i podszedł do mnie. Stał niebezpiecznie blisko, a byłam w samym ręczniku.
- Widzę, że nie da się z tobą teraz porozmawiać spokojnie. Ale cóż... będę miał no to, aż 4 dni. - odsunął się tylko po to, aby przybliżyć się jeszcze bliżej mojego ucha. - przepraszam słońce. - wyszedł.

-6 dni później-

  Od jebanych sześciu dni chodzę wkurwiona na cały świat. Nikt się do mnie nie zbliża, ani nie rozmawia dłużej niż 2 minuty. Bo tylko jak mnie wkurwili, dostawali po głowach. Zayn od naszej rozmowy w pokoju nie odezwał się do mnie, nawet na mnie nie spojrzał. Czy mnie to wkurzało? Pewnie z tydzień temu tak, ale teraz miałam go serdecznie dość. Przynajmniej tak mi sie wydawało. Sama se to wmawiasz! A Andrew... od tych 6 dni próbował się skontaktować ze mną, na każdy możliwy sposób.Wydzwania, pisze, nachodzi. To są chyba jedyne czynności, które robi od kilku dni. Chciałam odciąć się od nich 2 na cały wyjazd. Ale jest to niemożliwe.
- Vi otwórz drzwi! - ten idiota Harry mnie wykończy. Wstałam powoli z kanapy i poczołgałam się do drzwi wejściowych. Otwarłam je i stanęłam jak słup.
- Cześć.
- Co tu robisz Andrew? - brunet stał przed mną z bukietem białych róż. Na dodatek były one moje ulubione.
- Chciałem Cię przeprosić. Victoria ja naprawdę nie chciałem. Zayn, ty, to wszystko... Przepraszam.
- Wejdź do środka. - weszliśmy do środka i od razu kierowaliśmy się w stronę mojego pokoju. Wchodząc po schodach trafiliśmy na Niall'a, Harrego i Zayn, który pomagał znieść im walizki. Bo ci dwaj idioci dziś wylatują do Irlandii. Kiedy Mulat zobaczył na Andre, zatrzymał się.
- Co. on. tu. do. cholery. robi! - warknął
- Skończ! Przyszedł mnie przeprosić!
- Przeprosić?! Jak ja cię chciałem przeprosić to mnie wyjebałaś za drzwi, a go to do chuja wysłuchasz! - krzyczał jak opętany.
- KURWA! Jesteś okropny. Gówno cię powinno obchodzić co robię i z kim. - stanęłam na tym samym schodku co on, aby być twarzą w twarz. - a teraz pozwól, że pójdę pożegnać z moimi przyjaciółmi. Zaczekaj na mnie w moim pokoju Andre.
- Ej chłopaki! Chyba zapomnieliście o mnie. - powiedziałam, robiąc przy tym smutną minę.
- No coś ty Vi. Ja Niall James Horan zapomnieć o mojej najlepszej przyjaciółce. Coś ty...
- Oooo przytul mnie!
- Ty gnoju puść ją! - zostałam brutalnie wyrwana z objęć Horana. - Siostrzyczko. Pamiętaj w Dubaju musisz być grzeczna i nie zrób nam siary w telewizji. A no i jak tam się trafi jakiś i przypadkiem... czego bym nie chciał. Po prostu się zabezpieczaj młoda.
- Harry! Jebnij się w główkę. - przytuliłam go.
- Okej my zmykamy. Nara młoda kochamy cię.
- Ja was też! - pomachałam im i wbiegłam jak najszybciej na górę.
Brunet siedział na moim łóżku, przyglądając się swoim dłoniom. Które z daleka jak szło zauważyć miał lekko sine. Kleknęłam przy nim i chwyciłam jego dłonie.
- Dlaczego? - zapytałam, dotykając każdej sinej kostki.
- Dlaczego, co?
- Dlaczego biłeś się z nim?
- To on uderzył mnie pierwszy. - westchnęłam. Niby dorośli, a jednak dzieci.
- Mogłeś odpuścić. Wtedy byś mnie nie uderzył i miałbyś prace.
- Spójrz na mnie. - objął moją twarz dłońmi, tak abym patrzała na niego.- o moja prace się nie martw. Zayn ma gówno do gadania. Zmienili tylko to, że nie będę już jego ochroniarzem. Teraz pracuje dla Liam'a. A co do uderzenia. Bardzo żałuje, że tak się stało. I mam nadzieję, że mi  wybaczysz.
Wszystko było by idealnie gdyby nie to, że za wszelką cenę chciałam, żeby to Zayn siedział na jego miejscu i mnie przepraszał. Ale cóż musiałam postawić mu sprawę jasno. Zranił mnie już za dużo razy.
Wiedziałam jedno. Musze wybaczyć Andre i przemyśleć pewne sprawy.
- Wybaczam. - nagle zadzwonił jego telefon. Odebrał i powiedział, że zaraz będzie. Po czym pożegnał się ze mną, powiedział żebyśmy zaczęli od nowa i zapomnieli o tym co było. Gdy miał już wychodzić odwrócił się do mnie.
- A i bym zapomniał.- podszedł do mnie pocałował mnie przelotnie w usta. - baw się dobrze w Dubaju.
Zostawił mnie samą w wielkim szoku.

- Victoria. - dotknął mojego policzka. - muszę ci coś wyznać.
- Słucham cię. - rozpływałam się pod jego dotykiem.
- Obiecaj mi, że nie odwrócisz się ode mnie . Choćby nie wiem co.
- Ale... Zayn.
- Obiecaj! - byłam zmieszana. Nie wiedziałam o co mu chodzi, a jak chce mi powiedzieć, że zabił człowieka. Tego nie zniosę.
- Ja cię ko... - nagle poczułam na policzku lodowatą ciecz.
- Kurwa! Pojebało was!
- Ooo patrz Liam nasza księżniczka wreszcie się obudziła.- Louis śmiał się tak głośno, że miałam ochotę mu przywalić.
- Co ci się śniło? Bo nieźle się śliniłaś.
- Och Liam zamknij się i znieś te walizki na dół, a ja idę się przygotować.
Dziękowałam Bogu, że nie mówię przez sen. Nigdy nie sądziłam, że ten idiota będzie mi się śnił.Wstałam leniwie z łóżka. Musiałam jak najszybciej zdjąć z siebie te przemoczone ubrania. Wzięłam ze sobą ubrania naszykowane na lot. Gdy się już ogarnęłam, nałożyłam na siebie kremowy sweterka, czarne spodnie i czarne buty.

 
Byłam nieźle podekscytowana wyjazdem. Jedyna rzecz która mi przeszkadzała to Zayn! Nie odzywaliśmy się do siebie nawet w aucie, ani na lotnisku. Tylko spoglądaliśmy na siebie z nadzieją, że drugi tego nie widzi. Tak bardzo jak mnie wkurza, to nie mogłam od niego oderwać wzroku. Co się ze mną do cholery dzieję! Na dodatek był ubrany inaczej niż zawsze. Jego brązowe rurki zwisały lekko na nim. Jego bluza była dopasowana, że z daleka mogłam zobaczyć jego napinające się mięśnie jak wsiadaliśmy do samolotu. Na głowie miał czapkę, a jego buty idealnie pasowały do całego stroju.

Usiedliśmy na swoich miejscach, które mieliśmy obok siebie. Wiecie jak jest zajebiście lecieć prywatnym samolotem? 
- Proszę zapiąć pasy, zaraz będziemy startować. - odezwała się jakaś kobieta w mikrofonie. Jakbym jeszcze wiedziała gdzie są te pasy i jak to się zapina. 
- Daj pomogę ci. 
- Nie, nie trzeba Zayn. - zaprzeczałam sama sobie.
- Ślepy nie jestem. Daj to. - kiedy zapinał moje pasy, przez przypadek dotknął mojego biodra, które się odkryło. Czułam ciarki, iskry, motyle. Wszystko na raz. Patrzeliśmy sobie w oczy przez długi moment, pewnie nadal byśmy się tak gapili, gdyby nie on. 
- Yyy proszę. 
- Dziękuję. 

Lecimy, lecimy i lecimy. Nie miałam co robić. Laptop mi się rozładował tak samo telefon. A pozostali spali. Podniosłam się z siedzenia i właśnie wtedy musiało zatrząść. Straciłam równowagę i upadłam. Oczywiście na moje nieszczęście na Malika.
- Co ty robisz? - zapyta zachrypniętym głosem, wywołując u mnie motylki. Do kurwy !
- Przepraszam potknęłam się. Już wstaje. 
- Nie! Tak mi wygodnie. - zaśmiał się, obejmując mnie w pasie i przyciągając bliżej siebie. 
- Zayn puść...
- Och zamknij się. Dobrze wiemy, że nie umiemy być długo źli na siebie. - czy on musi mieć racje?  Za każdym razem, sama przed sobą udaję, że umiem być na niego wściekła. A prawda jest całkiem inna. - widzisz nawet zaprzeczyć nie możesz. 
- Dobra już niech ci będzie.
- No uśmiechnij się. Mcmalik znowu razem.
- Haha kto? Mcmalik nie szło czegoś lepszego wymyślić Panie Malik? - zapytała z uśmiechem na twarzy.
- Nie bądź taka zadziorna Panno McCartney. 
- Zastanowię się na tym Panie... 
- Nie mów do mnie tak! 
- Dlaczego? 
- Bo to mnie pociąga. - wyszeptał mi do ucha, przygryzając przy tym płatek mego ucha. Co po raz chyba 3 wywołało o mnie ciarki. Spojrzałam na niego, a on uśmiechał się tym swoim cwaniackim uśmiechem. Dotknęłam dłonią jego policzka. On przysunął mnie jeszcze bliżej swojego ciała. Nasze twarze zbliżały się do siebie. Były coraz bliżej i bliżej, i bliżej. 
- Proszę zapjąć pasy, przechodzimy do lądowania. - piękna chwila poszła się jebać. Wstałam i usiadłam na swoje miejsce. 
On miał coś w sobie co nie dawało mi spokoju. Przyciągało do niego jak magnes. I wiem jedno, to było złe.

- Dzień dobry jestem Amanda Sulivana. I jestem do Państwa usług. - przywitała się z nami wysoka brunetka o ciemnych oczach. Była ładna.
- Proszę o pokoje rezerwowane na Malik i McCartney. 
- A tak już. - brunetka sprawdzała coś w swoich danych. Jej mina nie byłą za ciekawa. - Przepraszam Państwa bardzo, ale z systemem coś się musiało stać i mam do dyspozycji tylko dwa pokoje. Jeden dla pańskiej ochrony, a drugi dla państwa. Zrozumiem jeśli ... - przerwałam jej.
- Nic nie szkodzi. W tym pokoju ile jest łóżek? 
- Tak, tak już sprawdzam. No jest tam jedno małżeńskie. Jeśli to problem, a wezwę.
- Nie, nie trzeba. Można prosić klucz? - spojrzałam na Zayn'a, który uśmiechał się szeroko. Super jeszcze muszę dzielić z nim łóżko. Nie dam rady.
Weszliśmy na górę. Szukaliśmy swojego pokoju.  Zayn zatrzymał się przed jedną parą drzwi. Otworzył je szeroko. 
- Panie przodem. - ukłonił się na co się zaśmiałam. Weszłam do środka i zaniemówiłam. Pokój był prześliczny. Jeszcze nigdy w takim nie byłam. 
- I jak? 
- I jak?! Tu jest cudownie. - okręciłam się wokół własnej osi
- Czyżby? Jeszcze nie widziałaś najlepszego. - Zayn wziął mnie na ręce w stylu panny młodej. Co po raz kolejny wywołało u mnie śmiech. Otworzył taras i postawił mnie na ziemi.
- Czy-czy to tylko dla nas? - jąkałam się.
- Tak. Cały basen tylko dla nas.

- To jest idealne.
- A wiesz jaki widok jest najlepszy? - zapytał. Podnosząc mnie znowu i idąc w nieznaną mi drogę. Nie oglądałam się za siebie. Byłam pochłonięta jego tęczówkami. I bardzo tego żałuje.
- Jaki?
- Widzącą cię mokrą w ubraniach, w basenie.
- O nie! Nie odważysz się! - krzyczałam, wierzgałam nogami, ale to nic nie dało.
- O tak! Odważę. - teraz jedyne co czułam, to że całe ubrania mi moknął. Pan Malik pożałuje. Wyszłam z basenu. Powoli do niego podchodząc. Nawet mnie nie zauważył, był zajęty śmianiem się. Gdy byłam wystarczająco blisko, obeszłam go od tyłu i z całej siły wepchałam do basenu. Kleknęłam przy basenie. Czy tylko mi się wydaję, że podobna sytuacja miała już miejsce?
- Ze mną się nie zadziera Panie Malik. Dobranoc.

***

- Wchodzimy za 1,2,3...
- Witam Wszystkich serdecznie! Powitajmy naszych gości. Niepowtarzalnego, przystojnego Zayn'a Malika i prześliczną, podbijając swoją muzyką cały świat Victorie McCartney!
- Cześć. - odpowiedzieliśmy równocześnie, uśmiechając się do wszystkich.
- Kochani! Jest mi niesamowicie miło, że mogę was tu gościć. Mam do was tyle pytań, że hoho. - wywiad prowadziła z nami niska blondynka, która wyglądała na bardzo miłą.
-  My również się cieszymy, że możemy tu być.
- Okej dojdźmy do sedna. Zayn jak idą wam przygotowania do następnej trasy?
Kobieta zadawała nam pytania o trasę, o to czy jadę razem z chłopakami, jak zaczęła się nasz przyjaźń. Były również pytania o moje piosenki i płytę. Było naprawdę bardzo miło.
- Dochodzimy prawie do końca naszego wywiadu, ale mam jeszcze dla kilka pytań. - uśmiechnęłam się do niej.- Vi. Taka piękna, utalentowana, sympatyczna dziewczyna musi mieć jakiegoś wybranka. Zdradzisz nam kto nim jest?
Spojrzałam na Zayn'a, który mi się uważnie przyglądał. Co mam teraz powiedzieć. Przecież nie powiem, że... Czy zawsze na wywiadach muszą zadać TO pytanie?!
- Muszę cię rozczarować kochana, ale nie ma nikogo takiego.
- Jak to?! Nie uwierzę. A może łączy cię z którymś z chłopaków. Harry czy Zayn? Ostatnio byłaś widziana z Zayn'em  i jego rodziną.
- Co? Nie! Harry jest dla mnie jak starszy brat. A Zayn to mój przyjaciel, z resztą tak jak każdy z nich. - od razu zaprzeczyłam.
- To jak wyjaśnicie sytuacje z rodziną Zayn'a? - och co za irytująca baba. Cofam to co mówiłam o niej przedtem.
- Vi pojechała z nami, ponieważ moje siostry ją o to poprosiły. Są one jej fankami. I bardzo chciały ją poznać. - odpowiedział jej Zayn, za co jestem mu wdzięczna. Bo ja nie wiedziałam co jej powiedzieć.
- A więc kochani fani. Wiecie już, że Zayn'a i Victorie nic nie łączy. Muszę jednak się już z Wami żegnać. Do następnego !

- Och wreszcie! Miałem wrażenie, że nigdy nie przestanie gadać.
- Hahah przesadzasz Panie Malik! - zaśmiałam się.
- Znowu zaczynasz?
- Nie. Wymknęło mi się. - droczyłam się z nim to uwielbiałam. 
- Powiedzmy, że Ci wierzę. Chodźmy coś zjeść.
Zayn wybrał chyba najdroższą restauracje jaka była w Dubaju. Ale za to jedzenie, było ponoć przepyszne!
Zamówił nam do jedzenia spaghetti i wino.
- Mam pytanie.
- Jakie? - spojrzałam na niego. Jakie to Malik może zadać mi pytanie.
- Co łączy cię z Andrew'em? 
- Słucham? Czy ty... - nie no, nie wierzę że o to pyta.
- Tak. Pytam czy łączy cię coś z Andre. - po jego ciele zauważyłam, że się spina. Ale czemu?
- Jak chodzi ci o to czy spałam z nim tamtej nocy to... NIE! Ale wczoraj przed naszym wyjazdem, jak wiesz przyszedł. I mnie pocałował.
- Pocałował tak? A pewnie 2 godziny przed obściskiwał się z tą panna do której tak mu się spieszyło ostatnio. - podniósł głos. Zauważyłam, że Zayn ostatnio zrobił się jakiś wybuchowy. Rozglądałam się po restauracji czy przypadkiem ktoś na nas nie patrzy. Ale na szczęście, każdy był zajęty sobą.
- Zayn uspokój się! To jest moja sprawa, nie twoja. Ja się nie wtrącam w ciebie i Perrie. A więc skończmy ten temat i kończmy te jedzenie. Chce iść już spać. - Mulat mruknął coś pod nosem.  I zajęliśmy się jedzeniem.
Zjedliśmy spaghetti, które było przepyszne. Trochę inaczej smakowało, niż te co dotychczas jadłam. Ale było o niebo lepsze.  Gdy wychodziliśmy z restauracji ktoś na mnie wpadł, z taką siła, że upadłam.
- O mój Boże. Bardzo Cię przepraszam. Nie zauważyłem cię. - znałam ten głos, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd. Zayn pomógł mi wstać. A chłopak, który mnie wywalił odwrócił się. Nie mogę uwierzyć. Niech to będzie tylko sen!
- Victoria?

wtorek, 5 maja 2015

12 ROZDZIAŁ.

KOCHANI MEGA WAS PRZEPRASZAM!!! MÓJ CZAS JEST OGRANICZONY DO MINIMUM, NIE MAM KIEDY PISAĆ ALBO COŚ MI WYPADAM, ALBO ŹLE SIĘ CZUJE. OBIECAŁAM WAM DODAĆ GO DO 1 MAJA ALE ZJEBAŁAM. WIEM I BARDZO PRZEPRASZAM. WŁAŚNIE TERAZ DOKAŃCZAŁAM GO, ABYŚCIE JUŻ NIE MUSIELI CZEKAĆ. DLATEGO JEST TAKI KRÓTKI I NUDNY. 
BARDZO PRZEPRASZAM. MAM NADZIEJE, ŻE MI WYBACZYCIE. NAWET NIE CZYTAŁAM TEGO ROZDZIAŁU WIĘC, BARDZO JESZCZE RAZ PRZEPRASZAM. JESTEŚCIE ZE MNĄ TO KOMENTUJCIE I MOTYWUJCIE MNIE1
NIE BĘDĘ PISAĆ, KIEDY BĘDZIE NASTĘPNY ROZDZIAŁ, BO NIE CHCE ZNOWU ZAWALIĆ. NA MOIM ASKU MOŻECIE PYTAĆ JAK IDĄ MI PRACE NA ROZDZIAŁEM. 
KOCHAM WAS. DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKO.

PS. JAK MYŚLICIE, KTO CZEKA NA VI ?




Stałam i patrzyłam jak Zayn znika za drzwiami swojego pokoju. Byłam pewna, że wszystko będzie teraz dobrze. A co? A chuja, a nie dobrze. Chyba tam na górze mnie nienawidzą. Czułam się choćby cały alkohol się ze mnie ulotnił. W biegłam do pokoju i od razu opadłam na łóżko. Byłam wściekła na Mulata. Wkurwiało mnie to, że nie umiałam go po prostu olać.
- O co poszło Ci z Malik'em?- zapytał brunet. Poczułam ugięcie się materaca i dużą dłoń obejmującą mnie w pasie.
- O nic. Śpij. - cmoknęłam Andrew'a przelotnie w usta. Nie, nie byliśmy parą. Ale miałam lekką nadzieję, że lada moment to się zmieni! Pff! Chyba żartujesz. Sama w to nie wierzysz. Mój rozum mówi co innego, a serce co innego. No do kurwy!

***

Czekałam rano w pokoju na Andrew'a, który miał przynieść mi wodę. Miałam takiego kaca jak nigdy.
Emocje nadal we mnie buzowały. Byłam wściekła, smutna i... szczęśliwa. Przynajmniej tak sobie wmawiałam. Cieszyłam, że brunet jest ze mną. Ale nie czułam tych wszystkich motylków, jak wszystkie zakochane osoby. Spotykaliśmy się już jakiś czas, ale nic nie czułam. Był dla mnie bardziej przyjacielem. Ale za wszelką cenę wmawiałam sobie, że może się to zmieni.
- Weź się kurwa zamknij, bo ci wyjebie! - usłyszałam wrzaski z dołu.
- Andrew zostaw go! - szybko wyskoczyłam z łóżka i wybiegłam z pokoju. Co chwile było słychać jak coś się tłucz. Bałam się! Wbiegając do salonu, stanęłam jak wmurowana. ZAYN BIŁ SIĘ Z ANDRE. Okładali się pięściami, jakby byli workami treningowymi. Louis i Harry próbowali ich od siebie od ciągnąć, ale nic to nie dało. Chłopaki byli jak w transie. W rogu pokoju stała zapłakana El, która krzyczała, że mają przestać. Otrząsnęłam się, kiedy Harry dostał z pięści w nos od Andre. Mulat obrócił się w stronę przyjaciela, a brunet wykorzystał sytuacje i przyłożył mu. Nie wytrzymałam! Andre był w jakimś transie.
- Skończ! - stanęłam przed nim, kiedy miał zamiar po raz drugi przyłożyć Zayn'wi. Mogłam wybrać inny moment, na przerwanie tej bójki. Poczułam pięść na swoim policzku. Czułam jak moja warga się rozrywa. Do oczu napłynęły łzy. Przykucnęłam i schowałam twarz w rękach. Wszystkie krzyki ucichły. Przytulała mnie do siebie El. Dobrze wiedziałam, że to była moja wina. Mogłam nie wchodzić pomiędzy go, a Zayn'a.
- Przegiąłeś!  - wysyczał Mulat przez zaciśnięte zęby. - wypierdalaj stąd!
- Vi, jja nie ch-chiałem. Przepraszam
- Idź stąd na razie stary. - skierował do niego Lou.
- Aaa i jeszcze coś - podniosłam głowę i spojrzałam na Zayn'a. - zwalniam cię!
Chłopak rzucił mi przepraszające spojrzenia i wyszedł. Wstałam na równe nogi i podeszłam do Harry'go.  Wtuliłam się w jego tor. Pocałował mnie w czubek głowy i usiadł ze mną na kanapie sadzając mnie sobie na kolanach.

Kiedy El razem z Louis'em oczyścili nasze wszelkie rany, wszyscy usiedliśmy w salonie. Byłam wściekła. Nie na to, że dostałam, ale za to, że doprowadzili do takiej sytuacji!
- O. co. poszło?! - podniosłam głos.
- Vi uspokój się!
- Nie uspokajaj mnie do kurwy nędzy Harry!
- Zayn powiedział coś co wkurzyło Andre i mu wyjebał. - przemówił Louis.
- Ha czemu mnie to nie dziwi!?
- Ale Vi to Andrew sprowokował Zayn'a! - spojrzałam na Eleanor i się zaśmiałam. Nie wierzyłam jej!
- Słyszałem jak gadał z jakąś inną laską przez telefon! I mówił jej, że wraca już do domu! ON CIĘ DO CHUJA ZDRADZA.
Siedziałam i patrzałam tępo na Zayn'a. Pewnie znowu kłamał. Nie lubi go. Ale po co by kłamał, jakbyś była dla niego nikim? Mówiła mi podświadomość. Musiałam ochłonąć. Wstałam z kolan Harrego i wyszłam z domu.

Chodziłam po okolicy chyba przez  3 godziny i zapewne chodziłabym dłużej, gdybym nie musiała iść nagrywać piosenki. Weszłam do domu. Było cicho jak nigdy. Szybko poszłam się przebrać wygodny dres. Tak się cieszę, że chłopaki mają studio u siebie. Zeszłam na dół do piwnic, gdzie znajdowało się studio.
- Dzień dobry. - przywitałam się.
- O cześć Victoria. Gotowa na nagranie pierwszej piosenki? - zapytał Simon. Ekspresowo znalazłam się przed mikrofonem. Nałożyłam słuchawki. I zaczęłam się rozgrzewać. Muzyka mnie oderwie od całego tego zamieszania.
- Muzyka za 1...2...3...- w uszach usłyszałam pierwszy takt muzyki. I zaczęłam śpiewać.

(WYOBRAŹ SOBIE, ŻE ŚPIEWA TO VI) WŁĄCZ
'Down by the water, under the willow
Sits a lone ranger, minding the willow
He and his wife, once lived happily
Planted a seed, that grew through the reeds
Summers and winters, through snowy Decembers
Sat by the water close to the embers
Missing out the lives that they once had before'




Przez cała pierwszą zwrotkę tak się wczułam, że cały czas miałam zamknięte oczy. Kiedy je otwarłam mój wzrok padł na  blondyna, który wpatrywał się we mnie z uśmiechem.


 - Wyszło świetnie! -pochwalił Simon. - Myślę, że nie będzie trzeba drugi raz powtarzać.
- Okej. Dziękuję!
- To ja dziękuję, że mogę pomóc takiej utalentowanej dziewczynie. Muszę już iść, ale wszyscy macie być o 20 w domu. Paul wam coś przekaże. Idę.
- Nonono młoda! Niezła piosenka. - skomentował blondasek. Rzuciłam mu się na szyje i przytuliłam z całej siły. - ej du-dusisz mnie.
- Przepraszam. - odskoczyłam od niego i spaliłam buraka.
- Okej kochanie. Idziemy jeść! Musimy pogadać.
- Mhy to lecę się przebrać i możemy iść.

***


- No proszę cię Niall. Jedno zdjęcie. -  prosiłam go tak od 10 minut.  Ale on upierdliwy.
- Jedno i spadamy powoli do domu bo zimno!
-Tak! - rzeczywiście robiło się już zimno na tym dworze. Siedzieliśmy w parku po naszej wspólnej kolacji. Ale dobra... Trzeba zrobić to zdjęcie.
- Aaa jest cudowne!
- Musze przyznać ci racje. Dobra będę robić teraz z tobą 1000 zdjęć. Wracamy. - uśmiechnął się czarująco. Mówiłam już, że go kurwa uwielbiam?

Wracamy już z 15 minut i jeszcze z 10 przed nami. Ale droga z tym imbecylem mija tak szybko, że  nie zauważyłam, kiedy minęło tyle czasu.
- Ej Vi jak tam z Andrew'em? - zjebałeś Horan.
- Normalnie. Chyba.
- Nie kłam! Dobrze wiem co się dziś działo. - to na chuj sie pyta?!
- Nie gadam ani z nim, ani z Zayn'em i nie mam zamiaru przez najbliższy czas.
- Wątpię, że ci się uda nie gadać z Malikiem. - dodał.
- Zobaczymy.
Nagle spostrzegłam, że stoimy pod domem. Spojrzałam na zegarek 20:05.
- Kurwa! Jesteśmy spóźnieni!. Rusz się Horan.
Wbiegłam do salonu. Wszyscy już byli. Chłopaki patrzeli na nas wzrokiem 'siadaj i siedź cicho' , więc rzuciliśmy ciche cześć i usiedliśmy.
- No to jak jesteśmy już WSZYSCY. - spojrzał na nas i zaśmiał się cicho Paul. - To muszę wam coś przekazać ważnego.
- Nie gadaj, że jesteś w ciąży! - palną Harry, a wszyscy śmiali się z jego 'żartu'
- Pierdolnij się Styles i morda w kubeł. - ale go zgasił. Przybiłam mu piątkę.  - Jak wiecie, albo i nie. Mieliście mieć wywiad w Dubaju. Ale okazało się, że nie wszyscy możecie tam lecieć.
- Co?! Czemu? - zapytał Zayn. Który od samego początku spotkania, gapi się na mnie.
- Bo okazało się, że macie w tym samym czasie dwa inne wywiady. Jeden tu, a drugi w Irlandii. - blondyn się zaśmiał jak dziecko.- Więc zdecydowaliśmy tak, że Louis i Liam zostają tu. Harry i Niall lecą do Irlandii.
- Okej, ale co ze mną? - znowu odezwał się Mulat.
- No właśnie. Dostałem dziś telefon, z Dubaju, że z przyjemnością przeprowadzą wywiad też z Vi. A więc zdecydowałem, że ty i Victoria polecicie razem do Dubaju. - to go chyba pojebało po tej kłótni! Patrzeliśmy na siebie z Zayn'em. Czy ten idiota się uśmiecha?! Nie wierze.
- Na ile?! - zapytałam.
- Macie wywiad razem, ale dwa dni później chcą, żebyście przyszli na zdjęcia do magazynu. Więc 4 dni tam spędzicie.
- Super. - czujecie ten sarkazm?
- To ja lecę. Za tydzień wylatujecie.
Jestem wściekła! Miałam się trzymać przez jakiś czas z daleka od Malika, a co? A tu muszę lecieć z nim do Dubaju na 4 dni! Jedyna korzyść z tego to, to że zwiedzę to piękne miasto. Siedziałam z Harrym w jego pokoju i graliśmy. I przegrywam już chyba 8 raz w tą jebaną fife. Ja wierzycie w to?!
- Idź spać słonko, już jest późno. A ty jakaś nie w sosie. - mrugnęłam coś i wstałam. Dałam buziaka i wyszłam.
Wzięłam długi prysznic. Oczywiście zapomniałam wziąć ze sobą bielizny. Owinęłam się ręcznikiem. Podeszłam to szafki i wyjęłam to co trzeba.  Odwróciłam się i zamarzłam. Co on tu do chuja pana robi?! Dziś już mnie wystarczająco wkurwił!







poniedziałek, 27 kwietnia 2015

KOCHANI!

Słuchajcie! Przez ostatni czas nie miałam laptopa i nie miałam jak pisać. A jak pewnie wiecie, pisze rozdziały na bieżąco. Ale cóż ostatnio czas mi nie sprzyja. Informuje Was, że postaram się rozdział wstawić do piątku! PRZEPRASZAM WAS Z CAŁEGO SERCA. MAM NADZIEJĘ, ŻE NADAL JESTEŚCIE ZE MNĄ.<3 
PYTANIA DO BOHATERÓW!!  

I mam dla Was pewną zabawę. Pisze w komentarzach, kto bardziej pasuje do Victorii.
Andrew czy Zayn ? 

PS. Dziękuję wszystkim za miłe słowa pod ostatnim rozdziałem. KOCHAM WAS!!

środa, 22 kwietnia 2015

11 ROZDZIAŁ.

KOCHANI BARDZO, BARDZO WAS PRZEPRASZA, ŻE MUSIELIŚCIE CZEKAĆ TAK DŁUGO NA ROZDZIAŁ.
Ale z czasem jest u mnie kiepsko. Ale wróciłam ! I mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba! Bardzo mnie zmotywuje krótki komentarz, od każdej osoby, która to czyta. CHCE WIEDZIEĆ ILE WAS ZE MNĄ JEST!!!

POSTANOWIŁAM, ŻE INFORMACJE O TYM JAK IDĄ PISANIE ROZDZIAŁÓW I TE SPRAWY BĘDĘ UMIESZCZAŁA NA ASKU,
KIEDY DOSTANE OD WAS PYTANIA. WIĘC ŚMIAŁO PYTAĆ O WSZYSTKO!!


- Victoria! -niech się już ten ktoś zamknie.
- Victoria, wstawaj. Jedziemy!! 
- Nigdzie nie jadę! - mruknęłam. Nagle zrobiło mi się nieprzyjemnie zimno. Odwróciłam się w stronę 'wroga', którym okazała się Safaa. Wskoczyła na łóżko i mocno mnie przytuliła. Właśnie łóżko?! Co? Dobrze pamiętam, że zasnęłyśmy na kanapie. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, uważnie je skanując. Świetnie znałam ten pokój, przecież to był pokój...
- O Vi wstałaś. - właśnie to był pokój Zayn'a. Tylko co ja tu robiłam. 
- Yyy tak. Słyszałam, że mamy gdzieś jechać. - uśmiechnęłam się.
- Tak. Jedziemy na wycieczkę. Dziewczyny błagały mnie, abyś jechała z nami. Masz 10 minut słonko.
Mulat posłał mi oczko i wyszedł razem z siostrzyczką. Wyglądali przeuroczo. Wstałam leniwie z łóżka. Podeszłam do stolika, na którym leżały złożone ubrania i karteczka. 
Vi razem z Wal pozwoliłyśmy sobie na wybranie ci stroju. Mam nadzieję, że ci się spodoba.  Doniya
Mówiłam już, że je uwielbiam?
Wzięłam szybki prysznic, pomalowałam się i przebrałam się w naszykowany strój. Miały naprawdę niezły styl.  Szare rurki i i biała koszula w paski idealnie pasowały do czarnych szpilek i zielonej parki. Zeszłam do salonu, gdzie wszyscy czekali na mnie już ubrani.
- Dzień dobry.  - przywitałam się. 
- Aaa wyglądasz super! - krzyknęła Waliyha, przytulając mnie. Spojrzałam w stronę jej brata, który przyglądał mi się uważnie. Zayn wstał i oznajmił nam wszystkim, że śniadanie zjemy na mieście. 
Po z jedzonym śniadaniu, najstarsza z córek zaproponowała małe zakupy, a po nich wesołe miasteczko. Na co każdy z nas się zgodził.  Współczułam Mulatowi. Robił za naszego tragarza, a te zakupy wcale nie były takie małe, jak miały być.  W końcu po 3 godzinach męczarni i narzekania Zayn'a, zadecydowałyśmy iść do miasteczka. Dziewczyny były świetne,a ich mama cudowna. Całe zakupy przegadałyśmy, śmiałyśmy się i robiłyśmy zdjęcia. Może tak je polubiłam, bo nie mam rodzeństwa, a Trish przypomniała mi matkę, którą zawsze chciałam. Nie zrozumcie mnie źle, bo kocham moją mamusie najbardziej na świecie. Ale ona wszystko bierze na poważnie i jest bardzo zajęta. Dlatego nie dogadywałyśmy się jakoś super.
- Ja chce na diabelski młyn! - biegła Safaa i Waliyha, kiedy rozmawiałam z Zayn'em o przyszyłeś trasie. Szczerze nie mogłam jej się doczekać.  Było to coś nowego. Na dodatek z piątką moich najlepszych przyjaciół. Dziewczyny pewnie też będą od czasu, do czasu z nami. Więc będzie idealnie.
-Dobra, to chodźmy. - Zayn objął mnie ramieniem i pociągną w stronę kolejki. 
- Wagony są dwu osobowe. To ja pojadę z Vi, a ty Zayn z Saffą. 
- O nie! Victoria jedzie ze mną! Nie spędziłem z nią dziś, ani godziny sam na sam. - żalił się chłopak.
- Aleeee ty ją masz na co dzień! 
- Gówno mnie to obchodzi!
- Ej, skończcie się kłócić! A ty, język! - krzyknęłam, śmiejąc się z ich dziecinnego zachowania. - pojadę z Zayn'em i tak nie dokończyliśmy rozmowy. 
- Tak!! I co teraz ci łyso?! - wszystkie śmiałyśmy się w niebo głosy z chłopaka. Staliśmy jeszcze może z 5 minut w kolejce, aż nastała nasza kolej. Usiadłam koło Zayn'a. Zapieliśmy pasy. Młyn ruszył, a ja odruchowo chwyciłam jego rękę. Mówiłam wam już, ze mam lęk wysokości? 
- To był zły pomysł. 
- Czy ty masz lęk... 
- Tak mam lęk wysokości. I zamknij się! - tak się bałam, że nie mogłam go po prostu słuchać. 
- Ej słonko spokojnie! - splótł nasz palce razem i ścisnął moją dłoń mocniej. - spójrz na mnie. 
- Nie. 
- Spójrz! - otwarłam powoli powieki, a jego oczy wpatrywały się we mnie. Zatraciliśmy się w naszych spojrzeniach. Tkwiliśmy tak do momentu, aż nasz wagon nie zatrzymał się na samej górze. Niechętnie oderwałam wzrok od Zayn'a i  powoli odwróciłam głowę w stronę horyzontu. Widok był niesamowity, wszystko było widać. Całe miasteczko. Było coś koło 19, więc słońce powoli zachodziło, co dawało zjawiskowy efekt. Zerknęłam na Mulata obok, który patrzał na mnie uważnie.  
- Co? - zapytałam.
- Nic. Słodko wyglądasz, z otwartą buzią. 
- Ej nie śmiej się ze mnie! - uderzyłam go w ramie... Znaczy zamierzała, ale był szybszy i przytrzymał moją rękę. Pochylił się nade mną.
- Nie próbuj nawet. - był tak blisko, że gdy mówił jego wargi muskały moje. Miałam taką ochotę go pocałować.  Ale nie powinnam.
- Bo co? 
- Bo to! - przywarł wargami do moich. Poruszał nimi leniwie i powoli. Doprowadzał mnie do szaleństwa. Objęłam jego szyje i przysunęłam bliżej. Ugryzł lekko moją wargę, przez co jęknęłam, umożliwiając mu dojście do języka. Wśliznął rękę pod moją bluzkę. Jeździł dłonią wzdłuż moich pleców. Jednak wszystko piękne, co się szybko kończy... Zasrany wagon musiał ruszyć, przez  co się zachwiałam i odsunęłam od Zayn'a.
- Yyy pięknie tu... - nie wiedziałam jak się zachować. Gdybyśmy byli na lądzie dawno bym uciekła. Teraz tej możliwości nie było. 
- No masz racje. 
- Wiesz,  masz najlepszą rodzinę na świecie. - bardziej oznajmiłam, niż zapytałam.
- Mhy są kochane, ale czasami wkurzające bardziej niż ty!
- Co?! 
- Haha żartuje. One cię pokochały. -oznajmił, chwytając mnie znowu za dłoń. To chyba nie jest żaden grzech trzymać przyjaciela za rękę. A po za tym on nie jest z Perrie oficjalnie. Więc nic złego nie robię.
- Ja je też. 
- Nie tylko o... 
- Proszę o wyjście.  - nie dokończył, bo jakiś facet kazał nam wyjść. Nawet nie zauważyłam kiedy zjechaliśmy na sam dół. 
- Wracamy do domu. - oznajmiła nam Trish, kiedy znaleźliśmy się pod kasą. 

***

-Victoria skup się! 
-Skończ się drzeć na mnie Harry! - kłóciliśmy się od 10 minut o to, że niby nie staram się wyciągnąć odpowiedniego dźwięku. Co to jest za idiota! Nie macie pojęcia, jak bardzo go kocham, a zarazem nienawidzę! Te całe nagrania i próby mnie ogromnie męczyły. Jest listopad, a trasa zaczyna się w styczniu. A oni meczą mnie jak idioci. Przy jednej piosence tyle zamieszania.
- Możemy już skończyć na dziś? Proszę. 
- IDŹ! - krzyknął. Podbiegłam do niego, przytulając i całując w policzek.
- Kocham cię braciszku! 
Wchodząc na górę usłyszałam znane mi głosy, które słyszałam codziennie przez tydzień. 
- Ja nie chce jechać! 
- Jak to? Jedziecie? - stanęłam koło Zayn'a i patrzyłam na dziewczyny z szeroko otwartymi oczami. 
- Tak, musimy. Musze wracać do pracy, a dziewczyny do szkoły. 
- O nie. - Trish podeszła do mnie. Wzięła mnie w swoje objęcia. 
- Słuchaj Vi. Może to nie jest za najlepszy pomysł,  ale święta są lada moment. I może chciałabyś spędzić je z nami? Znaczy się przemyśl to, ale pamiętaj, że my się bardzo ucieszymy. - dziewczyny za nami zaczęły krzyczeć, że Zayn ma się beze mnie nie pokazywać w domu. One były najlepsze. Będę za nimi tęsknić. Dzięki nim zbliżyliśmy się do siebie z Mulatem. Każdy dzień od tygodnia spędzaliśmy razem. No tak oprócz jednego, kiedy przyjechała Perrie. Aby 'poznać' się z rodziną chłopaka. Na jej nieszczęście, nie bardzo się polubili. 
- Dziękuje bardzo. Zastanowię się.
Pożegnałam się z dziewczynami, co mi trochę zajęło i poszłam z Niall'em pograć w piłkę nożną.

Kiedy wracałam do swojego pokoju, usłyszałam krzyki z pokoju Zayn'a. Nie ciekawiło mnie to co tam się działo, dopóki nie padło moje imię.
- Czemu mi kurwa powiedź, twoje zdjęcie z tą idiotką jest w gazecie?! - krzyczała,  jak się nie mylę Perrie.
- Ona się nazywa Victoria! I gówno na tym zdjęciu jest!  Idziemy koło siebie, więc skończ się czepiać!
- Nie rób, ze mnie idiotki Zayn! Po co ona była z tobą i twoją rodziną w tym miasteczku?! - czy ją pojebało. Zaraz nie wytrzymam i wejdę tam!
- Bo moję siostry chciały! Skończ się kurwa już czepiać! Ona nic dla mnie nie znaczy! -
Cofnęłam się od drzwi choćby płonęły.  Zabolało mnie to, że jednak nic dla niego nie znaczyłam. Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi... Nie no. On mnie kurwa pocałował! Był miły przez cały tydzień, jak nikt inny! Każdą noc przespaliśmy w jednym łóżku, przytuleni!  
Nagle drzwi się otwarły, a przede mną pojawiła się Perrie. Spuściłam wzrok. Usłyszałam prychnięcie i poczułam uderzenie w bark. Dziwka!! Kogo ja nazywam dziwką?! Powinnam sama o sobie tak powiedzieć.
Spojrzałam za nią, a później na chłopaka, który stał przede mną. Odwróciłam się natychmiast i weszłam do swojego pokoju. 
- Jak dużo usłyszałaś? - zapytał.
- Tyle, aby dowiedzieć się, że jestem nikim! 
- Wcale tak nie myślę.
- Nie takie kity słyszałam! 
- Vi. - położył brodę na moim ramieniu. - Musiałem jej powiedzieć coś, aby się nie czepiała! 
- Nie mogłeś powiedzieć, że się przyjaźnimy?! - zamilkł - Wyjdź !  
- Kurwa mać! O co ci chodzi?! Chodzi ci o ten jebany pocałunek?! Przecież to tylko nic znaczący pocałunek! - łzy po raz kolejny od ponad miesiąca, spłynęły po moim policzku. Znowu się mną zabawił. Tak jak w tamtą noc. Udawał, że się  przyjaźnimy? Teraz mnie to nie obchodziło. Byłam wściekła! Moja cierpliwość się skończyła.
- Wyjdź! I się do mnie nie odzywaj! 
- Co znowu zrobiłem nie tak!?
- Po prostu wyjdź! -  krzyknęłam pokazując drzwi. Zayn machnął dłonią i wyszedł.
Musiałam wyjść się rozerwać! 
Zayn POV:

Pierwszy raz w życiu byłem tak wkurwiony! Wydawało się, że wszystko jest w porządku. Że wreszcie zakopaliśmy mur wojenny. Mieliśmy zostać przyjaciółmi! Co ja pierdole?! Nie chciałem być jej przyjacielem! Ja sam nie wiem kim chciałem być! Gdy na nią patrze, mam ochotę ją pocałować, kochać się z nią i robić tysiąc innych rzeczy. Jednak potrafi mnie wyprowadzić z równowagi, jak nikt inny i wtedy... Ciągnie mnie do niej jeszcze bardziej! Przez ostatni miesiąc wiele się zmieniło pomiędzy nami. Rozmawialiśmy bez kłótni, wygłupialiśmy się jak najlepsi przyjaciele. A teraz? Przez jedno jebane zdanie, wszystko poszło się jebać! 
To wszystko przez kłótnie z Perrie. Ogólnie wszystko komplikuje ona. Kocham ją, chyba. 
Wiem, że coś do niej  czuje, ale czy to jest miłość, nie wiem. Jest... Znaczy się była bardzo ważną kobietą w moim życiu.  Dopóki nie zaczęło się pomiędzy nami psuć. Może to przez to, że ona chciała oficjalnego związku. A ja? Pff no właśnie, ja nie wiem.
Znowu zjebałem wszytko po całemu.  A najgorsze jest to, że bardziej boli mnie kłótnia z Victorią, niż z osobą którą rzekomo kocham. 

Po dobrych 5 godzinach leżenia w łóżku i rozmyślaniu, o tym co powinienem zrobić. Usłyszałem głośne śmiechy z korytarzu.
- Kurwa kto hałasuje tak głośno o 3 w nocy?! - wyjrzałem zza drzwi. I nie mogłem uwierzyć!  Mogłem się spodziewać, że się spotykają. Bo przecież widać to jak chuj, że ciągnie go do niej. Ale no kurwa, jeszcze nie dawno spała ze mną w jednym łóżku i całowała się. A teraz obacuję się najebana z tym ciulem Andre.
- Możecie kurwa ciszej?!- warknąłem
- Ooo mó-ówiłam ci, że musimy być ciszej! - zachwiała się Victoria i pewnie by upadła, gdybym jej nie złapał. 
- Co wy do jasnej cholery tu robicie? 
- Idziemy się pieprzyć. Dołączysz? - szepnęła mi do ucha. I kurwa! Zrobiła to tak gorąco, że miałem ochotę ją pieprzyć tu i teraz. Tylko kiedy doszedł do mnie sens jej słów, zrobiłem się jeszcze bardziej wkurwiony. 
- Nie dzięki! Idę spać, więc proszę cię abyś nie jęczała za głośno. - pochyliłem się do jej ucha.- I nie pomyl imion. Pamiętaj pieprzyć będziesz Andrew'a, a nie mnie.