sobota, 11 czerwca 2016

WRACAM, ale NIE z ROZDZIAŁEM!!

Cześć Wam wszystkim!
 Długo mnie nie było... Bardzo długo, ale mam nadzieję, że jeszcze ktoś tu zagląda...
Mam dla Was informacje. Podjęłam decyzje co do tego opowiadania.
Jak wiecie założyłam albo i nie wiecie Wattpada, na którym tworze nowe opowiadanie. Tworzę je od kilku dni, ale bardzo dużo zajęło wymyślenie fabuły i wybranie nowych bohaterów. ( I do tego miałam dużo nauki.)
Który nosi tytuł ' This is not perfect life, baby', którymi głównymi bohaterami są: Niall Horan i Jade Thirlwall. Pewnie dużo osób wkurzy to, że akurat oni, bo dużo opowiadań jest z nią, ale taką podjęłam decyzje. Oni pasują mi najlepiej. Opowiadanie będę tworzyć regularnie i dodawać rozdziały, ale nie tak, że obiecuje, że będzie co tydzień. Absolutnie! Jak napisze rozdział i sprawdzę to dodam. I postanowiłam, że nie będę tworzyć na blogu. Zostaję tylko na Wattpadzie. Będzie mi po prostu łatwiej.
A co do Zayn'a i Vi! Postanowiłam poprawić trochę to opowiadanie i udostępnić je na Wattpada. Biorę się za to od dziś! I po prostu go tam dokończę. Mam nadzieję, że taki plan Wam pasuję.
Chciałabym, żeby wszyscy, którzy to przeczytają poinformowali mnie co o tym wszystkim myślą!!
MÓJ PROFIL NA WATTPADZIE!! : https://www.wattpad.com/user/Saa-Saa


Kocham Was! Saa

niedziela, 13 grudnia 2015

ROZDZIAŁ 17.

Od dobrych dwóch miesięcy, wszystko jest... idealne? Aż dziwne. Wiem, że nie powinnam tak myśleć tylko się cieszyć, ale to takie nie codzienne. Pomiędzy mną a Zaynem nie doszło do kłótni od 60 dni. Mieszkamy nawet razem w apartamencie, który kupiliśmy wspólnie. Perrie się nie wtrąca, Andrew się nie odzywa ani razu od świąt. A Ben, jak to Ben olał mnie. W naszej grupce wszystko jest super. Harry związał się z naszą gwiazdeczką Rosie. Jedynie Louis rozszedł się z El. A byli tacy uroczy. Cóż to ich decyzja.Dopóki mam kontakt z dziewczyną jest dobrze.
Muszę wam coś powiedzieć! Wydałam płytę! Znaczy się jeszcze nie wyszła w sklepach ale już lada moment. Jestem szczęśliwa. Ale nie o tym chciałam gadać. Wiecie co to jest 'kobiece przeczucie' czy jakoś tak? No to ja własnie takie mam. Coś mi mówiło, że stanie się coś złego i  to bardzo. No własnie... Tydzień później coś zaczęło się walić. Chłopaki zaczęli się kłócić o pierdoły. Z tydzień temu Louis tak pokłócił się z Zaynem, że myślałam, ze się pozabijała. Zayn zaczął wchodzić gdzieś nocą. W ogóle nie spędzamy ze sobą tyle czasu ile kiedyś. Za to mój kontakt z chłopakami się polepszył, I to z nimi spędzam wieczory, które miałam spędzić z Malikiem. Oddaliliśmy się od siebie. Jasne mogłabym go zostawić, ale problem w tym, że go kocham. I najgorsze jest to, że wszystko odbija się nie tylko na naszym związku, ale również na zespole.


***

- Kochanie pojechałbyś ze mną do studia? - zapytałam Zayna zakładając bluzkę.
- Och... Po co?
Widzą już jego minę wiedziałam, ze nigdzie się ze mną nie wybierze.
- Dobra wiesz co nie musisz... - chciałam wyjść z pokoju, kiedy dłoń Zayna objęła mnie w pasie. Rzucił mnie na łóżko pochylając się nade mną. I szepcząc do ucha:
- A co byś powiedziała, jakbyśmy zostali cały dzień sami tylko we dwoje?
- Kontynuuj . - chwyciłam go za szyje  przybliżając go do siebie. Tak bardzo mi go brakowało... Jego ust, oczu, zapachu. W nocy spać nie mogłam, gdy nie było go przy mnie. Na wspomnienia ostatniego tygodnia, aż cała posmutniałam.
- Ej kochanie co jest? - Zayn potarł delikatnie mój policzek.
- Mam pytanie. Kochasz mnie?
- Słucham? Skąd wzięło ci się to pytanie? Kocham Cię nad życie. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Jesteś dla mnie wszystkim Victorio.
Jego słowa wydawały się szczere. Po oczach widziałam, że mówi prawdę, ale bałam się. Sama dokładnie nie wiem czego.
- To czemu ni wracasz na noc do domu?
Czułam jak jego ciało się napina. Obawiał się tego pytania. Ukrywał coś... Odepchnęłam go od siebie. Zaczęłam zbierać wszystkie potrzebne rzeczy do torebki.
- Vi skarbie...
- Nie Zayn! Skończ już z tymi gierkami. Kiedy w końcu sobie przypomnisz, że każdego wieczora w domu czeka na ciebie kobieta która cie kocha i się martwi to... - wzięłam głęboki oddech. Wiedziałam, że to co teraz powiem może go lekko przerazić.- może być już za późno. Idę nie wiem kiedy wrócę.
Wyszłam. Nie mogłam patrzeć teraz na wyraz jego twarzy, widziałam że uderzyły go moje słowa, ale co innego mogłam zrobić ? Powiedziałam mu prawdę. Byłam szczera.

Po 20 minutach byłam pod studiem, gdzie miałam się spotkać z chłopakami i Rosie. Kiedy weszłam do pokoju wystarczyło spojrzenie Stylesa, abym się rozkleiła na dobre. Harry podbiegł do mnie szybko i objął mnie.

- Zabija Skurwysyna! Czy on nie widzi, że traci nie tylko nas, ale również kobietę swojego życia!! - Wiedziałam, że Lou nie zareaguje najlepiej, ale nie spodziewałam się takiego wybuchu z jego strony. Wtuliłam się jeszcze bardziej w Harrego. Przy nim czułam się bezpieczna. Miałam wrażenie, że uchroni mnie przed bólem powodowanym przez Zayna. Chociaż dobrze wiedziałam,że najbezpieczniej jest w ramionach MOJEGO ukochanego.
- Harry ja go kocham. - szepnęłam tak cicho, że z ledwością sama siebie słyszałam, ale najwidoczniej Loczek usłyszał. W odpowiedzi dostałam krótkie 'tak wiem kochanie'.
Po jakimś czasie odsunęłam się od bruneta, otarłam łzy i sztucznie się uśmiechnęłam.
- Nie traćmy czasu. Mam ochotę się najebać.
Do domu wróciłam koło 12 w nocy. Na pewno nie byłam trzeźwa, ale też nie nawalona. Można powiedzieć, że lekko wstawiona.  I co było dziwne to, to że Zayn był w domu. Siedział na fotelu w salonie. z ramką z naszym zdjęciem w dłoni.
- Co ty tu robisz? - zapytałam zaskoczona jego obecnością w domu.
- Mieszkam?
- Nie to miałam na myśli. Co robisz o tej godzinie w mieszkaniu? Nie powinieneś? - Zayn brutalnie mi przerwał wpijając się w moje usta.
- Przepraszam cię. To wszystko mnie wykańcza. Trasy, wywiady...
Przyssał się do mojej szyi. Kierował nas w stronę sypialni, co wcale mi nie przeszkadzało. Brakowało mi jego czułości, ciała, GO! Położył mnie delikatnie na łóżku i zaczął całować całe moje ciało. Wszystko działo się tak szybko, że nawet nie zauważyłam, kiedy zostaliśmy bez ubrań.
- Kocham cię Vi. - szepnął mi do ucha, wbijając się we mnie, powodując u mnie jęki. Poruszał się powoli, czym doprowadzał mnie do szału. Czucie go w sobie, było jednym z najlepszych uczuć jakie  mogło być. Łączyliśmy się w jedność.
Po jakimś czasie czułam, że Zayn jest blisko tak samo jak ja. Kilka pchnięć i oboje doszli. Czułam jak ciepło rozlewa się w środku mnie.
- Kocham cię Zayn.

***
Dwa miesiące później


- Zayn do cholery jasnej co ty wyprawiasz?!
- O co ci chodzi? - zapytał się mnie, wielce zdziwiony moim wybuchem...
- O co mi chodzi? Czy ty się słyszysz? Znikasz po nocach, a gdy już wracasz to kompletnie masz mnie kurwa w dupie! Co się z tobą dzieje człowieku!
-Musiałem przemyśleć pewne sprawy! - wstał gwałtownie z kanapy i krzyknął.
- Co przemyśleć? - obawiałam się co mi powie, przeczuwałam że nie będzie to nic, co mnie uszczęśliwi.
- Odchodzę... - przerwał na chwile, zamykając oczy.- ze zespołu. Chce zacząć wszystko od nowa.
Stałam jak wbita w ziemie. Co mu odbiło? On jest jakiś niepoważny. Co on sobie wyobraża.
- Nie żartuj sobie ze mnie!
- Nie żartuję, Już wszystko załatwiłem... Wyjeżdżam do Stanów.
- A co z... nami? - oczy zaszły mi łzami. - Przecież dobrze wiesz, że nie mogę na razie wyjechać.
Nie mogłam wyjechać z powodu promocji płyty. I on dobrze o tym wiedział!
- Chce zacząć WSZYSTKO od nowa!
Wystarczyły tylko 5 słów, jedno zdanie.  Aby złamać mnie doszczętnie.



________________________________________________________________________________
 ZOSTAŁ TYLKO PROLOG!  MAM NADZIEJĘ, ŻE PODOBA WAM SIĘ TEN ROZDZIAŁ.
A CO DO OSTATNIEJ MOJEJ PROPOZYCJI. PODJĘŁAM JUŻ DECYZJE.
TWORZĘ NOWE OPOWIADANIE!! BOHATEROWIE SIĘ ZMIENIĄ, NIE WSZYSCY ALE GŁÓWNI NA PEWNO. I OPOWIADANIE TE BĘDZIE I NA BLOGU, ALE RÓWNIEŻ NA WATTPADZIE. ALE DODAM JE DOPIERO JAK SKOŃCZĘ, ALE BĘDĘ MIEĆ CHOCIAŻ POŁOWĘ. CO DO GŁÓWNYCH BOHATERÓW DECYZJE PODJĘŁAM TAKĄ, ŻE ZOSTANĄ NIMI. NIALL HORAN I JADE THIRLWALL. 


niedziela, 15 listopada 2015

DECYZJA!!

Kochani podjęłam już decyzje.
Napiszę ostatnie dwa rozdziały i koniec. Będzie druga część, albo inne opowiadanie z innymi bohaterami. Ale nie tak od razu. Najpierw chciałabym je napisać, a potem dodać. Nie wiem jeszcze dokładnie, co zrobię. To jest temat rzeka ;c
Wiem, że minęły 2 miesiące od ostatniego rozdziału, ale jetem tak zabiegana, że ja pierdziele. ;c
Postaram się jak najszybciej coś napisać.

A TERAZ TAKA MAŁA POMOC !!!!!!
Jeżeli zdecyduję się na inne opowiadanie to kogo chcecie w roli głównej:
a) Zayn                                  b) Niall

A dziewczynę jaką:
a)Lily Collins                    b)Selena Gomez         c)Jade Thirlwall     d)Kendall Jenner

PROSZĘ WAS POMÓŻCIE !!!
Dziękuję Wam bardzo za cierpliwość Kocham Was <3

wtorek, 22 września 2015

16 ROZDZIAŁ.

PRZECZYTAJCIE NOTKĘ NA DOLE. CHODZI O DALSZE LOSY TEGO OPOWIADANIA!

Siedzimy u Zayna od wczoraj. Dziewczyny ucieszyły się z mojego przyjazdu, ale chyba najbardziej radością tryskała Trisha. Uwielbiam tę kobietę. Od rodziców nadal nie dostałam żadnej wiadomości, ani telefonu. To przykre, ale cóż rodziny się nie wybiera.
Od rana siedzę z mamą Malika w kuchni, przygotowując ciasta na przyjazd ich rodziny. Nie wiem czemu, ale stresuję się tym spotkaniem. Nie jest to w żadnym stopniu moja rodzina, więc to chyba normalne.
Około godziny 16 siedziałam w kuchni, już ubrana i gotowa do spotkania z rodziną Malików. Dziewczyny od rana wywiały gdzieś ze swoim bratem przez to nie widziałam się z Zaynem do tego czasu. Zaraz przede mną został postawiony kubek z ciepłą herbatą.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się do Trish, która w tym momencie usiadła obok mnie.
- Victorio? Mogę o coś zapytać?
- Jasne. - odwróciłam się w jej stronę, tak żebyśmy były twarzą do siebie. Kobieta spojrzała na mnie niepewnie.
- Czujesz coś do Zayna?
Okej? Tego pytania się nie spodziewałam. Było to dziwne. Ja sama nie wiem co do niego czuje.
- Jeżeli wszystkie motylki, kiedy mnie dotyka, dreszcze i gęsia skórka, to uczucie... To chyba tak.  Ale jakie, sama nie wiem. Po za tym on ma już Perrie. A ja sama już odpuściłam - jakbym coś zaczęła - więc proszę cię zachowaj to dla siebie.
- Ale kochaniutka, ja widzę jak on na ciebie patrzy. Jest zakochany po uszy. - brunetka pocałowała mnie w czoło i odeszła. Zostawiając mnie samą, ze swoimi myślami. Czyżby Zayn był zakochany? We mnie? Wątpię. Chociaż... To jednak jej syn, zna go lepiej niż ja.
- Cześć księżniczko. - przywitał się ze mną Mulat całując mnie w policzek. - Jestem tak wykończony. Padam na twarz. Nie wyobrażasz sobie, jakie te kobiety potrafią być wkurzające, gdy co chwile zmieniają zdanie co do sukienki.
- Uwierz zdaje sobie z tego sprawę. Jakbyś nie zauważył sama jest kobietą. - zaśmiałam się wstając z krzesła. Przez co byliśmy bardzo blisko siebie, aż za blisko.
- Och zauważyłem, nawet bardzo dobrze. - chłopak chciał mnie chyba pocałować, ale do kuchni wbiegła starsza pani po 60, która zaczęła się witać - jak się okazało po chwili - ze swoim wnukiem. 
- Babciu to jest Victoria, moja...
- O jejuniu wreszcie! Kochanie, ale ty jesteś piękna! Zayn gdzieś ty znalazł taką piękną dziewczynę? Oświadczyłeś się jej już? - staliśmy jak dwa słupy soli. Czy ta kochana staruszka, która ściskała mnie z całej siły, twierdzi, że my... O nie! - Oj jaka ja głupia. Jestem Saliha, babcia Zayna. A to jest mój mąż Naim.
Do pomieszczenia wszedł starszy mężczyzna również po 60. Który nic, a nic nie zwrócił uwagi na swoją żonę. Od razu wziął swojego wnuka w ramiona.
Od 3 godzin siedzimy w salonie z prawie całą rodziną Zayna. Poznałam jego babcie, dziadka, kuzynów, kuzynki, ciocie, wujków. Nie pamiętam imion wszystkich, ale staram się je powoli zapamiętywać. Wszyscy są dla mnie przemili.
- Jak się poznaliście? - zapytała się kuzynka Camilla, jak dobrze pamiętam.
- Na przesłuchaniu do X-factor. Pamiętam to, byłam tak wściekła na Zayna, że odrzucił taki talent. Myślałam, że go rozszarpie, ale jak zobaczyłam Vi w jego domu... - odpowiedziała na nasze pytanie Wali. Widziałam, jak Zayn uśmiecha się na wspomnienie naszych 'początków'. Spojrzał na mnie tymi swoimi brązowymi oczami, w których za każdym razem się zatracałam.
- Śpiewasz? - zapytała tym razem ciocia.
- Tak, ale jeszcze nie zawodowo. Znaczy się, pracuję nad swoją płytą, ale idzie to powoli. Na razie chce zobaczyć jak to wszystko wygląda z innej strony. Dla tego też mieszkam z chłopakami. 
Zayn, który siedział po mojej prawej stronie, objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie.
- Oooo mielibyście piękne dzieci.
- Idealne. - szepnął Zayn, myśląc, że tego nie słyszę. Odwróciłam głowę w jego stronę. Spalił buraka. Pocałowałam go w policzek, wstając z kanapy. Pożegnałam się ze wszystkim i poszłam na górę. Byłam okropnie zmęczona.
Kiedy się już ogarnęłam położyłam się i zasnęłam.

Zayn pov

Kiedy Victoria wychodziła, obserwowałem każdy jej ruch. Nie mogłem nacieszyć oczu.  Była taka piękna, a ja taki głupi. Żałuje wszystkich rzeczy, które ją zraniły. Ale wtedy nie wiedziałem co do niej czuje. Pff wtedy nawet nie wiedziałem, że coś czuje.  Jednakże teraz wiem co do niej czuje i jestem pewien tego w 100%.
- Zależy Ci. - powiedziała moja mama. Odwróciłem wzrok od schodów i spojrzałem na nią. Wszyscy patrzeli na mnie.
- W cholerę, mamo. W cholerę!
- To postaraj się o nią. - zachęcała mnie babcia.
- To nie takie proste.
- Kto powiedział, że miłość jest prosta, braciszku? - spojrzałem w oczy mojej starszej siostry, która uśmiechała się do mnie. Pokiwała mi głową, że mam iść na górę do Vi. Tak też zrobiłem.
Wstałem i poszedłem do góry. Słysząc jeszcze za sobą głosy mojej rodziny, która mówiła jacy my to zakochani w sobie jesteśmy.
Otwarłem powoli drzwi i wszedłem do naszego pokoju. Victoria leżała na łóżku przykryta. Oddychała miarowo co oznaczało, że spała. Poszedłem wziąć prysznic i w samych bokserkach położyłem się obok brunetki. Nie chcąc jej obudzić, leżałem dalej od niej. Leżałem i patrzałem na nią. Wyglądała tak spokojnie, pięknie. Odgarnąłem jej włosy  z buzi. Przez co się poruszyła.
- Zayn? - szepnęła.
- Tak kochanie, to ja.
Mruknęła tylko coś pod nosem i przysunęła się do mnie. Obejmując mnie w pasie i kładąc głowę na mojej klatce. Kiedy jej ręka dotknęła mojego nagiego ciała, przeszedł mnie miły dreszcz. Zaczynałem słabnąć. Wiedziałem, że ona mnie osłabia, ale i wzmacnia.

Rano obudził mnie śpiew Victorii, który dochodził za drzwi łazienki. Jej głos był tak kojący, że każdy by przy nim zasnął.  Wizja budzącej się przy mnie brunetki, witając ją słodkim pocałunkiem, każdego poranka... To jest coś co chciałbym robić codziennie. Telefon Vi zaczął wydawać z siebie cholernie wkurzający dźwięk. Podniosłem go, sprawdzając kto się dobija do niej o godzinie 9 rano. Z chwilą w której spojrzałem na ekran, miałem ochotę rozjebać go o ścianę. Dzwonił ten jebany cwel - Andrew. No ja pierdole, wkurwia mnie on jak nikt inny. Za każdym razem jak się zbliża do MOJEJ Vi, mam ochotę wyjebać go przez okno. Gdyby ode mnie zależała jego praca...  Nagle telefon zaczął znowu dzwonić, jednak tym razem był to sms.

Od: Andrew <3
Kochanie jak Ci mija przerwa? Tęsknie za tobą. Oddzwoń.  :*

Nic nie poradzę, że nie mogłem się powstrzymać od usunięcia tej wiadomości.
- Czemu trzymasz mój telefon? - wystraszony spojrzałem w stronę drzwi, w których stała Vi w samym ręczniku.
- Uuu sprawdzałem godzinę.
- Okej.
Uśmiechnęła się do mnie uroczo i ruszyła do swojej walizki, bo ubrania. Gdy się schylała, czułem jak moje bokserki się napinają. Wstałem i podszedłem do niej. Prostując się zderzyła się z moim torsem.
- Jesteś piękna. - położyłem ręce, na jej biodrach.
- Zayn...
Przerwałem jej, całując ją. Jej usta były takie miękkie. Zakochałem się w nich... W całej jej...

 ******

Dzisiaj mamy wigilie. Wszyscy siedzimy przy stole i czekamy na Vi, która szykuje się i składa życzenia Tomlinsonowi. Cieszyłem się ogromnie, że te święta spędzam z rodziną i McCartney. Jednak widziałem, że tęskni za rodzicami. Nawet do niej nie zadzwonili... Znaczy się jednie jej tata przeprosił ją za to wszystko. Twierdząc, że mama to wymyśliła. Szczerze? Jakoś nie przepadam za nią. Zawsze wydawała mi się jakaś taka dziwna.
- Kochanie? - szturchnęła mnie Safaa. A bym spojrzał na mamę.
- Tak?
- Powiedz jej to dziś. - poprosiła mnie. Uśmiechając się uroczo.
- Ale co? - och dobrze wiedziałem o co jej chodzi.
- Kocham cię.
Chciałem jej odpowiedzieć, że się postaram, ale do jadalni weszła Victoria. I do cholery nie mogłem oderwać od niej oczu. Wyglądała przecudownie. Miała na sobie piękną, białą sukienkę. Sięgająca jej do kolan.

- Mhyy przepraszam, że tak długo, ale Lou nie mógł przestać gadać. - uśmiechnęła się i usiadła po mojej prawej stronie.
-Okej to no smacznego kochani. I wesołych świąt. - odezwał się mój tata.
Kiedy zaczęliśmy jeść, położyłem swoją dłoń na udzie brunetki. Miałem cichą nadzieję, że jej nie odtrąci. Lecz ona zrobiła coś całkiem innego. Swoją małą dłoń położyła na mojej, splatając nasze palce razem.
- Czas na prezenty! - Krzyknęła Safaa, gdy już każdy zjadł.
Usiedliśmy wszyscy w salonie, a dziewczyny wzięły się  za rozdawanie prezentów. Cała moja uwaga była poświęcona Victorii, która otwierała małe pudełko.
- Jeju jest piękny! - pisnęła.
- Podoba ci się?
- Żartujesz Zayn?! Jest piękny. - spojrzała na złoty łańcuszek z każdej strony, aż natknęła się na napis. - Z & V  FOREVER?
- Zayn i Victoria na zawsze. - szepnąłem, spuszczając głowę. Sam nie wiem czemu.

Victoria pov

Nie mogłam w to uwierzyć. Naprawdę kupił mi taki łańcuszek? Patrzałam na niego niedowierzająco. Miał spuszczoną głowę, jednak nie to przykuło moją uwagę. Miał na szyi łańcuszek taki sam jak ja. Chwyciłam go w palce, poszukując tego samego napisu. Nie mogłam kurwa uwierzyć! Miał identyczny, tylko zamiast FOREVER miał TOGETHER. Nie mogłam się powstrzymać, przytuliłam go z całej siły. Tak bardzo mi zależało. Z moich oczu zaczęły cieknąć łzy.
- Tak bardzo ci dziękuję Zayn. - odsunął mnie od siebie i patrzał prosto w moje oczy. Musnął delikatnie moje usta. Nie wiedziałam co mam zrobić, przecież jego rodzina siedzi koło nas i patrzy na nas. Ale byłam uzależniona od niego. Oddałam pocałunek. Zayn uśmiechnął się szeroko i powiedział dwa słowa, 9 liter, które zmieniły moje życie o 360 stopni. I sami się o tym za niedługo przekonacie.
- Kocham cię Victoria. Jestem ślepo zakochany.


____________________________________________________________________________

Kochani pewnie połowa z Was chce mnie zabić. Za to, że tak rzadko dodawałam rozdziały. Tak wiem ZAWALIŁAM, ale po prostu nie mam kiedy ich pisać i siły. Może się wydawać, że to takie łatwe, ale powiem szczerze, że nie. Dlatego mam dla Was propozycje :
1) Mogę zawiesić opowiadanie i oddawać dopiero wtedy kiedy będę miała skończoną cała pierwszą cześć (ja osobiście nie jestem za tą opcją)
2) Mogę dokończyć tą część kilkoma rozdziałami (2-4) i wziąć się za drugą część, ale drugą część zaczęłabym publikować dopiero kiedy miałaby ją całą. (PISANIE ZAJĘŁOBY MI Z KILKA MIESIĘCY) 
3) Będę pisać tą część do końca. Rozdziały bym dodawała co miesiąc, może dwa. Ale wtedy nie pisałabym drugiej części. Skończyło by się na pierwszej i tyle. 
CHOCIAŻ MACIE TEŻ OPCJE TAK: Jeżeli nie podoba Wam się przygoda McMalik mogę zawiesić opowiadanie albo skończyć je tak jak jest i zacząć pisać nowe. CAŁKIEM INNE. 
 I TERAZ NAJWAŻNIEJSZE. POMÓŻCIE. PISZĘ TO WSZYSTKO DLA WAS, WIĘC TO WASZE ZDANIE SIĘ LICZY NAJBARDZIEJ!!!!!! 

środa, 5 sierpnia 2015

15 ROZDZIAŁ



Mamy grudzień. Za oknem sypie śnieg, co nie jest za częstym zjawiskiem w Anglii. Jest dziś dokładnie 20 grudzień czyli, że jutro wyjeżdżam do Northampton. Tak, tak to moje rodzinne miasto. Jadę na święta do rodziców.  Dawno się z nimi nie widziałam, oczywiste jest to, że rozmawialiśmy przez telefon. Ale jednak to nie to samo...
Pewnie zastanawia Was mój kontakt z Malikiem. A więc nie ma za bardzo o czym mówić. Po naszym wspólny wyjeździe, który był wspaniały i myślałam, że pomiędzy nami też tak będzie. Ale jest nijak. Pogadamy, wygłupiamy się ale tyle. Ostatnio panna Edwards zrobiła się bardziej ''czuła''. Na każdym kroku musiała pokazać jaką to miłością bije do Zayna. Mu to najwyraźniej nie przeszkadza. A mnie to, nie interesuje.
Mam swoje sprawy na głowie. Na przykład nie ma kto mnie zawieźć do rodziców. Lou, Harry, Niall i Liam wyjechali kilka dni temu do swoich domów. Andrew nie może, a dziewczyny też już dawno wyjechały.. Został tylko Zayn, ale jeszcze nie miałam okazji się go spytać.
Dopakowywałam swoją walizkę, która z ledwością się domyka.
- Pomóc? - poczułam koło ucha ciepły oddech, który należał do Andrew'a.
- Nie. Skończyłam. - odwróciłam się do niego. By móc się z nim przywitać. Cmoknął mnie przelotnie w usta.  NIE, nie jesteśmy parą. Przynajmniej nic o tym nie wiem.
- Kiedy jedziesz kochanie?
- Jutro. Muszę jeszcze dziś dorwać Malika i poprosić go o podwózkę. - westchnęłam domykając walizkę.
- A może czas kupić samochód. Przecież masz kasę, więc... - przerwałam mu.
- Kupię, ale nie teraz.
- Jak chcesz. - Andre podszedł do mnie. Chwycił mnie w talii, przyciągając do swojego torsu. - Mam coś dla ciebie.
Spojrzałam na chłopaka zdziwiona. Trzymał przede mną trochę większe pudełko od tego na buty. Otworzył mi je, a w nim znajdowała się piękna, czarna sukienka. Sięgająca trochę za tyłek.
- Ale... Andre
- Proszę cię ubierz ją na imprezę sylwestrową. Wesołych świąt kochanie. - brunet chciał już wyjść jednak uniemożliwiłam mu to, chwytając go za nadgarstek. Obróciwszy się do mnie, chwyciłam go za kark i namiętnie pocałowałam.
- Dziękuję. Wesołych.
Uśmiechnął się do mnie i wyszedł. Cieszyłam się, że pomiędzy nami było dużo lepiej. Nie żałowałam, że dałam się zaprosić na te wszystkie randki.
Wieczorem po długi prysznicu, przebrałam się w wygodne ubrania i zeszłam na dół do kuchni. Musiałam zrobić sobie coś ciepłego do picia, miałam wrażenie że zamarzam. Z przygotowaną już gorącą czekoladą ruszyłam w stronę salonu. W progu zderzyłam się z silnym osobnikiem i cały napój wylał się na moją bluzkę.
 - Jasna cholera! - czułam jak pali moją skórę. Nie zwracając uwagi na osobę, która się ze mną zderzyła szybko zdjęłam bluzkę i przyłożyłam lód, który wyjęłam z zamrażalki.
- Przepraszam Vi nie zauważyłem cię.
- Okej. Spoko skąd mogłeś wiedzieć, że będę szła. - spojrzałam na Zayna, który nie spuszczał wzroku z moich rąk, którymi przytrzymuje lód.
- Pokaż to. - wyjął mi lód z rąk i przyjrzał się lekko zaczerwionemu miejscu. - na szczęście nic poważnego. Idź do salonu, zaraz przyniosę ci nową.
- Zayn! - spojrzał na mnie - Dawaj bluzę!
W bluzie Zayna ruszyłam do salonu. Włączyłam Disney i czekałam na moją czekoladę. Po 10 minutach Mulat wrócił z dwoma kubkami i usiadł koło mnie. W ciszy patrzeliśmy na bajki, popijając czekoladą.
- Nie wiedziałem, że lubisz bajki. - zachichotał co sprawiło, że poczułam ciarki. Dawno nie byliśmy w takiej sytuacji sam na sam.
- Mało jeszcze wie pan o mnie, panie Malik.
- Nie zaprzeczam. - wbił we mnie te swoje brązowe tęczówki. I gapił się bezczelnie prosto we mnie!
Minęły dobre 3 godziny, które spędziliśmy na leżeniu, patrzeniu na bajki i na gadaniu. Były to dobre 3 godziny. Mieliśmy się już rozejść do swoich pokoi, kiedy go zapytałam...
-Zayn odwiózł byś mnie jutro do domu? Znaczy się rozumiem jak nie możesz, ale...
- Nie ma spawy księżniczko. Wstań o 10. Dobranoc. - pocałował mnie w czoło i poszedł.


Zayn pov

- Zayn obudź się. Zayn... - cały czas ktoś mi szeptał do ucha. I pewnie nieźle by mnie to wkurwiło gdyby nie to, że jej głos bym bardzo kojący. Chwyciłem ją w talii i rzuciłem na łóżko, nadal nie otwierając oczu. Przysunąłem ją jak najbliżej siebie i próbowałem zasnąć. lecz utrudniało mi to drganie ze śmiechu jej klatki. - Zayn proszę cię obudź się. - jednak po raz kolejny olałem jej prośby.
Nagle spadłem z łóżka upadając na podłogę, momentalnie otwierając oczy. I to co zobaczyłem, zabrało mi cały tlen w płucach. nade mną stała roześmiana Victoria. Był to przepiękny widok.

 Nie wiem czemu nie mogłem jej się oprzeć. Byłem zazdrosny o wszystko! Może nie było tego widać, ale rozrywało mnie od środka. Nie wiedziałem co mnie do niej tak ciągnęło, ale wiedziałem jedno. Było to UCZUCIE I NIE SKOŃCZY SIĘ TO DOBRZE.  Staram się tego nie pokazywać, nic co mogło nawiązać do moich czuć do niej dlatego, robię wszystko aby być jak najdalej od niej. Ostatnio dzięki Perrie mi wychodziło. Od naszego wyjazdu było okej. Do wczoraj.
- Masz szczęście, że jesteś piękna! - wstałem udając oburzonego i poszedłem się ogarnąć.
- Masz 20 minut Panie Malik! Inaczej wyciągnę cię siłą- krzyczała za mną, kiedy zamykałem drzwi. Zaśmiałem się z niej. Całkiem spodobała mi się wizja, Victorii wyciągającej mnie siłą z wanny.
Kąpiel zajęła mi zaskakująco mało czasu. Kiedy już ubrałem na siebie swoje białe spodnie i czarną bluzkę, wyszedłem z łazienki i zeszedłem do kuchni po coś do zjedzenia na drogę. Jednak na blacie czekała karteczka od Vi. Mówiąca, że ma jedzenie dla mnie i czeka w samochodzie.
Pożegnałem się z ziomkami z ochrony i wszedłem do auta.
- To co gotowa na godzinną jazdę z nieziemsko przystojnym facetem? - poruszałem znacząco brwiami, co wywołało śmiech u dziewczyny. Z ręką na sercu mogę przysiąc, że zakochałem się w tym dźwięku.
- W drogę kutasie!
- Uważasz, że mój kutas jest tak samo przystojny co ja? Ooo słyszałeś Dylan'ku, jesteśmy przystojni. Może... - Victoria zatrzymała moją rękę, gdy sięgałem aby rozpiąć rozporek
- Nawet nie próbuj wypuścić swojego Dylan'ka! - oboje wybuchliśmy niepohamowanym śmiechem. Odpaliłem auto, ruszając z naszego podjazdu.

******************

Jechałem wzdłuż drogi, gdzie stały szeregi ładnych, dużych domów. W jednym z nich pewnie Vi spędziła swoje dzieciństwo.
- Zayn na prawo, to tu. - chwyciła mnie za dłoń abym zatrzymał samochód. Zjechałem na podjazd domu, który był z brązowej cegły. Był bardzo ładny i duży. W środku musi być naprawdę bardzo ładnie.
- Okej pomogę ci z walizką i będę się zwijać.
Wyjąłem walizkę Victorii i podszedłem do niej, kiedy otwierała drzwi kluczem. Wszedłem ostrożnie za nią, rozglądając się po bardzo eleganckim salonie. Położyłem walizkę i usiadłem na kanapie, czekając aż dziewczyna się rozbierze. Rozejrzała się po salonie uważnie, choćby jej tu coś nie pasowało.
- Mamo? - cisza. - Tato? Gdzie oni są.
- Vi uspokój się pewnie są na zakupach. - podszedłem do niej chwytając za ramiona, aby spojrzała na mnie.
- Nie Zayn oni nigdy... - wpatrywała się za mną w jeden punkt. - A co to jest? - podeszła do blatu w kuchni, który łączył się z salonem i jadalnią. Wzięła kartkę w ręce i zaczęła czytać na głos.
- Przepraszamy Cię kochanie, ale te święta spędzimy osobno. Pojechaliśmy z tatą na Karaiby. Poinformowalibyśmy cię wcześniej, ale dziś w nocy się o tym dowiedzieliśmy. Wybacz nam. Twój prezent dostaniesz jak wrócimy. Kochający rodzice.

Victoria pov

- ... Kochający rodzice. - czułam jak moje oczy wypełniają się słonym płynem. Nie mogłam w to uwierzyć. Jak mogli zostawić mnie samą w święta! Co za koszmar! Nie umiałam już trzymać łez. One po prostu wyleciały z moich oczu. Leciały strumieniem. Jednym wielkim strumieniem. Chwile potem poczuła sile ramiona, które mnie objęły i przysunęły do torsu Mulata. Zaczęłam płakać jak małe dziecko. Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej.
- Księżniczko nie płacz. To nie jest warte twoich łez. Poj...
- Nie Zayn. Nie rozumiesz. Własna matka i ojciec, zostawiają swoją córkę na święta. Samą w tak ogromnym domu. - odepchnęłam go od siebie, zamachem rzuciłam z blatu wszystko co akurat się na nim znajdowało.
- Ejeje kochanie uspokój się. Chodź się położyć. Potem coś wymyśle. - przytaknęłam mu. Zayn wziął mnie w stylu panny młodej i zaniósł do pokoju, który mu wskazałam. Położył mnie na ogromnym łóżku dwuosobowym. Zrobiłam się jakaś zmęczona. Miałam ochotę iść spać, ale wiedziałam, że sama nie dam rady. Nadal chciało mi się płakać po tym co odjebali moi rodzice. Wiecie jakie to  jest uczucie spędzać samej święta? Nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek spędzał święta sam jak palec. Chyba, że ktoś lubi. Potrzebowałam pocieszenia, a najbliżej był Malik.
- Połóż się ze mną. -szepnęłam cicho. Nawet nie wiem czemu to zrobiłam. Po prostu potrzebowałam ramienia do płakania. Zayn spojrzał na mnie niepewnie, ale po chwili ta niepewność wyparowała i położył się obok mnie.
- Będzie dobrze kochanie. - chwycił mnie za talie i przysunął bliżej siebie. Momentalnie się uśmiechnęłam, kiedy poczułam tytoń pomieszany z jego perfumami. Uwielbiałam ten zapach, mogłabym się od niego uzależnić. Jego dłoń podwinęła moją bluzkę i zaczął ''rysować'' nieznane mi wzory na moim biodrze.
- Nie chce spędzać tych świąt sama Zayn. - szepnęłam nie pozwalając wypłynąć moim łzom na powierzchnię. Obrócił nas tak, że leżałam, a on opierał się o jeden ze swoich łokci, aby widzieć moją twarz. A drugą rękę trzymał na moim brzuchu łaskocząc go.
- Nie spędzisz ich sama. - pochylił się do mojego ucha. - Spędzisz je ze mną.
- Ale ja nie mogę! Nie wypada.
- Dużo rzeczy nie wypada McCartney. A poza tym moja rodzina sama cię zaprosiła i pewnie się ucieszą jak zjawię się tam z tobą. I nie chcę słyszeć odmowy! - uśmiechnął się do mnie, tym swoim firmowym uśmieszkiem. Który wywołał stado motyli w moim brzuchu. Nie wiem czemu nadal tak na niego reagowałam. Czemu do kurwy nie mogłam tak na Andrew'a reagować!?
- Dziękuję Zayn. Jesteś najlepszy!
- Nie uważasz, że coś mi się należy? - zapytał, odwracając twarz w bok, pokazując tym samym, że mam mu dać buziaka w policzek. Przewróciłam oczami, chichocząc. Czy to grzech chcąc pocałować innego w usta? Podniosłam się lekko. Zamknęłam oczy, stykając się z jego... ustami? Tak to zdecydowanie były usta. Chłopak zaczął ruszać swoimi wargami. Każdy pocałunek z nim był inny. Ale każdy był cudowny i niesamowity.  Powodowały u mnie ciarki, motyle i dreszcze. To nie wróżyło nic dobrego.


Oddałam jego pocałunki. Co było niedorzeczne! Nie powinnam tego robić, ale nosz kurde. Jak to kiedyś Zayn powiedział, cokolwiek by nie było zawsze kończymy razem. Kiedy oboje oderwaliśmy się od siebie, aby zaczerpnąć powietrza. Odezwałam się.
- Zayn my nie powinniśmy.
- Bo? Są święta kochanie. Pozwól sobie na chwile...- zjechał wargami do mojej szyi, co było w chuj przyjemne. - przyjemności.
- Zayn nie możemy.
- Dlaczego?
- Bo ty masz Perrie, a ja Andrew'a. Nie możemy ich ranić. - spuściłam wzrok. Sama dobrze wiedziałam, że w końcu i tak skończymy razem, ale musiałam się uwolnić od Zayna. To co było pomiędzy nami było toksyczne.
- Tak masz rację. - szepnął cicho, wstając. Poczułam nieprzyjemne zimno. - Chodź mała jedziemy do Bradford! - zatańczył taniec szczęścia, wywołując u mnie śmiech. Wstałam i chwyciłam jego dłoń.
Czas jechać na niezapomniane świętą do Bradford.


 ________________________________________________________________________________

 Okej mamy rozdział 15! Wiem, że długo czekaliście i wiem, że ten rozdział dużo nie wniósł. Ale mam nadzieję, że się podoba. Zayn w końcu sam przed sobą wyznał, że czuje coś do Victorii. Mam nadzieje, że również jesteście ze mną tu nadal. Dziękuję więc, Wszystkim Wam, którzy nadal są ze mną.
FAJNIE BY BYŁO GDYBYŚCIE ZOSTAWILI PO SOBIE KOMENTARZ! <3
KOCHAM WAS !!
SAA


niedziela, 12 lipca 2015

KIEDY ROZDZIAŁ?

Kochani dostaje pytania kiedy kolejny rozdział. Jak wiecie mamy wakacje, więc każdy z nas chce jak najwięcej czasu spędzać poza domem. Ja również tak chce. Mam bardzo dużo wyjazdów, więc wtedy też mnie nie ma w domu.
Jasne mogę pisać poza domem, ale to jest męczące. Pisanie zajmuj czasem kilka godzin, a czasami 20 minut. Wszystko zależy od weny i sił i czy masz dzień na składanie polskich zdań. Potem trzeba to sprawdzić, poprawić.
Rozumiem, że możecie być na mnie wściekli, ale ja również jestem człowiekiem i mam nadzieję, że rozumiecie mnie.
Mam zarysy na 15 i 16 rozdział. I chce napisać od razu dwa, jak nie więcej. Przez ten jeden miesiąc. Żeby mieć na zapas. Myśle, że od sierpnia znowu zacznę dodawać.
Była bym mega wdzięczna gdybym wiedziała ilu was tu ze mną jeszcze jest! Mam nadzięję, że was nie zawodzę.
Pozdrawiam Wasza Saa Saa <3

niedziela, 21 czerwca 2015

14 ROZDZIAŁ.

 OTO MAMY 14 ROZDZIAŁ. MAM NADZIEJĘ, ŻE SIE SPODOBA. KOŃCÓWKI NIE SPRAWDZAŁAM. 
CZYTASZ SKOMENTUJ MNIE TO MOTYWUJE! <3 WIEM ROZDZIAŁ NIE JEST JAKOŚ DŁUGI.
POZA TYM CHCIAŁABYM WAM PODZIĘKOWAĆ ZA TE 15 OBSERWUJĄCYCH I 10611 TYS. WYŚWIETLEŃ I ZA WSZYSTKIE MIŁE KOMENTARZE JESTEŚCIE NIESAMOWICI. 
POZDRAWIAM WAS. 
SAA

_______________________________________________________________________________
- Victoria?
- Yy nie, nie to chyba pomyłka. - robiłam wszystko, tylko żeby na niego nie spojrzeć. To był ból dla moich oczu jak i serca. Po roku czasu, on znowu się pojawił! I mam nadzieję, że widzę go ostatni raz.
Szybko szarpnęłam Zayn'a za rękę. Zdezorientowany Mulat nie wiedząc co zrobić po prostu spojrzał ostatni raz na chłopaka i poszedł z mną. Do samochodu biegłam, dosłownie. Wszystko wróciło. Wspomnienia i te dobre, i złe.
- Otwierajcie te cholerne drzwi! - krzyknęłam kiedy Zayn z ochroniarzami pojawił się koło mnie. Gdy drzwi się otwarły weszłam do samochodu i czekałam, aż ruszymy. Chłopak całą drogę nie odzywał się.
Od razu gdy samochód się zatrzymał, ruszyłam w stronę pokoju. Stanęłam na środku naszego apartamentu i szarpałam się za włosy, aby tylko się uspokoić.  Pewnie se myślicie 'co za głupia laska, wpadła na jakiegoś kolesia i teraz wpada w jakiś szał'. Ale jakiś tam koleś zranił mnie raz, ale porządnie. Boli mnie to do teraz. Bardziej niż wszystko co zrobił Malik! Musze zapomnieć.
- Vi.  Co jest? Kto to był?- zapytał się. Mówił szeptem, tak jakby miała się rozlecieć przez te słowa. Czułam zbierające się łzy. Odwróciłam się do Zayn'a przodem. Stał niedaleko mnie. Musiałam odreagować i zanim się zorientowałam, stałam już przy nim, całując go namiętnie. Mulat natychmiast oddwzajemnił moje pieszczoty. Co jeszcze bardziej mnie podkręcało. Chwycił mnie za uda i podniósł, dzięki czemu owinęłam nogi wokół jego bioder. Moja dłoń powędrowała do jego włosów i lekko za nie szarpnęłam. Na co Zayn jęknął w moje usta. Poczułam, że porusza się w stronę łóżka, na którym usiadł. Zaczęłam się o niego ocierać. Oboje wydawaliśmy głośne jęki, które powstrzymywaliśmy pocałunkami. Moja i jego bluzka znalazły się w kącie pokoju. Obrócił nas tak, że leżałam pod nim. Całował moją szczękę tworząc sobie ścieżkę do mojego brzucha.
- Zayn... - jęknęłam, gdy ścisnął moją prawą pierś.
- Jesteś taka piękna!
Jego ręka odnalazła guzik od moich spodni. Pewnie skończylibyśmy oboje nago, uprawiając sex. Ale oczywiście, ktoś musiał nam przerwać! Powinnam dziękować temu komuś, że nic więcej się nie wydarzyło, ale jakoś nie umiałam. Chciałam... więcej? Kurwa co się ze mną dzieje!
- Tak? No okej... No dobra. Rozumiem. Dobra. Cześć. - spojrzałam na niego pytająco. Pochylił się do mnie z uśmiechem. - Szykuj się na imprezę kochanie. - cmoknął moje usta, wywołując u mnie fale motylków.

***

Po niecałych dwóch godzinach byliśmy już w klubie, pijąc najmocniejsze i najlepsze drinki jakiekolwiek piłam. Nie wiem czy to przez zmianę godziny, czy alkohol, ale zapomniałam o wszystkim co się wydarzyło pomiędzy mną a Malikiem. Teraz nie mogłam wzroku od niego oderwać. Chyba upadłam na głowę.
- Coś mam na twarzy? - odwrócił się w moją stronę, przygryzając seksownie wargę. Osz kurwa!

- Yyy nie... tylko... - nie wiedziałam co powiedzieć - a pierdolić, chodź tańczyć!
Zdecydowanym krokiem ruszyliśmy na parkiet. Zayn objął mnie w tali, a moje ręce wylądowały na jego szyj. Poruszaliśmy się w rytm muzyki. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, tracąc się w nich. Nie zwracaliśmy na nic uwagi byliśmy teraz tylko my.
- Co my wyrabiamy Vi? - zapytał mnie szepcząc do ucha.
- Co masz na myśli?
- Raz się nienawidzimy, jakbyśmy mogli to zabilibyśmy się, a potem wpadamy sobie w ramiona i znowu jest wszystko okej.
- To źle, że zawsze kończymy razem? - zapytałam. Z garstką nadziei, że powie, że się cieszy.
- NIE! To bardzo dobrze, ale jednak wolałbym, żebyśmy zawsze byli razem. Bez tych kłótni. McMalik razem bez kłótni. Przyjaźń bez kłótni...
- To nie przyjaźń Panie Malik! - zacisnął szczękę na moje powiedzenie. Uśmiechnęłam się do niego uroczo, na co zmrużył oczy.
- Ma Pani w sobie coś, co mnie przyciąga i mam ochotę całować Pani malinowe usta całą noc, Pani McCartney.
- Czyżby? A co z Panną Edwards? - Zayn cały się spiął na wspomnienie o jego niedoszłej jeszcze dziewczynie. Pięknie Victoria! Wszystko potrafisz zjebać. - yy Zayn przepra...
- Nie... zapomnij Vi. Idę zapalić. - odsunął się ode mnie i zostawił samą. Wściekła podeszłam do barku, prosząc barmana o najmocniejszego drinka jakiego mieli. Wypiłam już z trzy, a Zayn nadal nie wracał! Pierdole go. Nie będę stała jak idiotka! Od momentu kiedy znalazłam się na parkiecie czuje czyjś wzrok na sobie. Rozglądam się po sali, ale nie widzę żeby ktokolwiek zwracał na mnie uwagę.
Nagle na moich biodrach poczułam dwie duże dłonie. Pewnie gdyby nie alkohol nie tańczyłabym z nieznajomym w taki sposób. Mężczyzna zaczął ocierać się o mnie.
- Nadal jesteś seksowna. - szepnął mi do ucha, a ja przestałam się poruszać.
- Ben!
- Tak. Dawno się nie widzieliśmy kochanie. - chciałam się odsunąć, lecz on przysuwał mnie bliżej siebie. Jego miękkie usta przylegały do mojej szyi. Jego wargi były takie jakie je zapamiętałam ciepłe i miękkie.
- Co ty tu robisz? - zapytałam cicho. Jego usta doprowadzały mnie do szaleństwa. Wszystkie wspomnienia wróciły.
- Tańcze. - zaśmiał się. - Chciałbym wszystko naprawić. - tymi słowami sprowadził mnie na ziemię.
- Naprawić?! - prychnęłam. Jak on śmie! Zaczął mnie ciągnąć, jak chwile potem się okazało na zewnątrz. Gdy w końcu wyszliśmy, wybuchłam - Przypomnieć Ci co mi kurwa zrobiłeś? Bo pewnie już nie pamiętasz, jak śmiałeś mi się potem w twarz!
- Victoria? - obok mnie pojawił się Zayn, który wyglądał teraz na zmartwionego całą sytuacją. Uciszyłam go ręką. Lepiej będzie jak się nie będzie wtrącał.
- Pamiętam, ale żałuje! -krzyknął Ben.
- Z-Zdradziłeś mnie! Z moją najlepszą ppprzyjaciółką!  - jąkałam się przez łzy. - Byłam w tobie zakochana po uszy, a ty... a ty, tak po prostu przespałeś się z Spencer! Ufałam wam.

- Zrozumiałem... - przerwałam mu, nie mogłam go słuchać. Łzy leciały mi ciurkiem.
- Zrozumiałeś?! A pamiętasz może jak was przyłapałam, a ty mnie wyśmiałeś i powiedziałeś mi, że jestem małą, naiwną suką?! Trochę za późno na zrozumienie Ben... - ruszył wolnym krokiem do mnie. Przez co ja powoli zaczęłam się cofać.
- Porozmawiaj ze mną Vi. - prosił.
- Nie podchodź! - krzyczałam, ale on nic sobie z tego nie robił. Był coraz bliżej, a ja zachodziłam się jeszcze większym płaczem. Był coraz bliżej... - Proszę odejdź!
- Czy ty kurwa głuchy jesteś!
- Nie wtrącaj się śmieciu! - odpyskował mu Ben. Nawet nie musiałam patrzeć na Zayn'a, żeby wiedzieć, że cały się spiął i zaraz wybuchnie. Długo na to nie musieliśmy czekać. Pięść Malika znalazła się na twarzy Bena. Chłopak zatoczył się do tyłu, ale nie był długo dłużny Zayn'owi. Ten go uderzył z całej siły w brzuch. Mulat przez chwile nie umiał złapać oddechu, co wykorzystał Allen i kopnął go z kolanka w brzuch. Stałam jak wryta. Zayn nie wytrzymał i przyjebał mu w twarz. I powiem wam, że zrobił to nieźle, bo aż ja słyszałam jak łamie mu nos.
- Jeszcze raz kurwa nazwiesz mnie śmieciem, albo zbliżysz się do Victorii skończy się to jeszcze gorzej!
Malik wziął mnie za rękę i ruszył w stronę wyjścia!
- Ja nie odpuszę Vi! - krzyczał za nami Ben. Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz.
W samochodzie panowała przytłaczając cisza, która mnie dołowała! Dobrze, że ochroniarze nie mogą nas zobaczyć przez szybę. Odpięłam swój pas i powoli przysunęłam się w stronę Zayn'a. Był chyba pogrążony w swoich myślach, bo mnie nie zauważył. Wspięłam się na jego kolana i wtuliłam w tors. Chwile mu zajęło zanim również mnie przytulił. Mogłabym tak zostać wieczność.
- Dziękuję. - szepnęłam. Byłam mu wdzięczna, że tam się pojawił i mi pomógł. Jestem zmęczona całą tą sytuacją
- Nie masz za co księżniczko.Idź spać! - pocałował mnie w czoło, a ja odpłynęłam.

***

Obudziły mnie promienie słoneczne, wpadające przez okno do naszego pokoju. Z tego co pamiętam, kiedy dojechaliśmy pod hotel. Zayn wyjął mnie z samochodu i położył do łóżka, przed tym przebierając w jego koszulkę. Co do Pana Bena Allena... Nachodzi mnie w myślach... Pamiętam każdy szczegół z wczorajszej sytuacji. Co mi się w ogóle nie uśmiecha. Wstałam leniwie z łóżka, do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam nową bieliznę, narzucając na siebie jakąś koszulkę Zayn'a. Weszłam do kuchni, mając nadzieję, że spotkam tu Malika, ale nie było go tu. Podeszłam do lodówki wyciągając swój ulubiony jogurt. Zawołam Zayn'a, ale odpowiedziała mi cisza. Zrezygnowana opadłam na kanapę w salonie, podziwiając przez okna widok na basen. Jednak po chwili mój 'krajobraz' został zakłócony przez mokrą, umięśnioną sylwetkę, która wychodziła z basenu tylko po to, aby znowu do niego wskoczyć.
Podążyłam do drzwi balkonowych. Usiadłam na krawędzi basenu, zamaczając nogi w ciepłej wodzie. Postać wynurzyła się z wody, a ja wpatrywałam się w nią jak w piękny obrazek.
- Ładnie to się tak skradać Pani McCartney? - zapytał przejeżdżając ręką po mokrych włosach.
- Nie, oczywiście, że nie Panie Malik. Ale nie mogłam się powstrzymać. - uśmiechnęłam się do niego uroczo, kiedy podpływał do mnie. 
- Popływaj ze mną.
- O nie. Nie ma mowy Zayn.
- Proszę?
- Ale nie mam stroju.
- Och ale masz bieliznę. Zdejmuj... Moją? Koszulkę i wchodź. - zdjęłam powoli koszulkę, ukazując moją czarną koronkową bieliznę. Mulat chwycił za tył moich ud przysuwając mnie do siebie, tak że owinęłam nogi wokół jego bioder.
- Zayn? Jeszcze raz ci dziękuję.
- Skończ. Zasłużył chuj. - kompletnie nie wiedziałam, czy powinnam to zrobić, ale cóż... Najpierw robię potem myślę. Pochyliłam się i pocałowałam jego miękkie usta. Odsunęłam się lekko i szepnęłam:
- Nieźle mu przyjebałeś. - czułam jak się uśmiecha.
- Co się stało pomiędzy wami? - zapytał. - Jak nie chcesz nic nie mów.
- Nie w porządku, powinieneś wiedzieć za co mu wpierdoliłeś. - zaśmiałam się lekko. Ale zaraz spoważniałam. - Było to z rok temu. Byłam z Benem półtorej roku, zakochana po uszy. Ufałam mu jak nikomu innemu. Była również Spencer. Moja przyjaciółka od małego. To dzięki niej byłam z Benem. Pomogła mi go 'zdobyć' - zrobiłam w powietrzu cudzysłów. - Pff gdybym wiedziała jak to się skończy. Przez ostatnie 4 miesiące naszego związku jakoś dziwnie się zachowywali. Znikali często w tym samie czasie. Tłumaczyłam to sobie ich próbami z tańca. Oboje uczestniczyli w tej samej grupie. - zrobiło mi się jakoś smutno, opowiadając to wszystko. Zayn musiał to wyczuć, bo przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie. - Pewnego miesiąca musiałam wyjechać na tydzień do babci. Jednak postanowiłam zrobić im niespodziankę i przyjechać dwa dni wcześniej. Wtedy się nie spodziewałam tego co zastałaamm - zaczęłam się jąkać przez łzy.
- Ciii księżniczko. Nie musisz...
- Och zamknij się i słuchaj.  - wytarł kciukiem moją pojedynczą łzę. - Weszłam do domu Bena, dzięki kluczom, które mi dał. W salonie nikogo nie zastałam, tak samo w kuchni. Zmierzałam do jego sypialni skąd dochodziły dziwne odgłosy. Weszłam i zamarłam. Kochali się w jego łóżku. On i ona. Dwie najbardziej zaufane mi osoby. Zdradziły mnie. - teraz rozpłakałam się na dobre.
- Nie był Ciebie wart.
- A wiesz co jest najlepsze? Że jak ich nakryłam i żeby mi się jakoś tłumaczyć. To on mnie wyśmiał i nazwał naiwną, mała suką.
- Księżniczko! - szepnął w moje ucho, gdy byłam wtulona w jego szyje. Podniosłam wzrok i spojrzałam w te hipnotyzujące tęczówki. - Gdybyś była moją. Nigdy, nigdy bym cię nie zdradził. - wiecie jak dziwnie musiało to brzmieć w jego ustach? Mówi to ten który zdradza... W sensie nie mogę powiedzieć, ze zdradza Perrie, skoro z nią nie jest.
- Czyżby? - zapytałam, kiedy nasze twarze był coraz bliżej.
- Jesteś zbyt idealna...
Czy on powiedział to? Czy tylko mi się zdawało? To była najcudowniejsza rzecz jaką usłyszałam. Poczułam to dziwne uczucie w brzuchu, gdy to powiedział.
- Niezbyt idealna dla ciebie Panie Malik.
- Idealna akurat dla mnie! - odpowiedział mi schodząc pod wodę, łącząc nasze usta w pocałunku. Jednak ten pocałunek różnił się od pozostałych. Był delikatny i bardziej... intymny.