wtorek, 7 kwietnia 2015

10 ROZDZIAŁ.

 CZYTASZ=KOMENTARZ

Obudził mnie mój telefon, który wydał z siebie odgłos, którego rano nienawidzę. Odwróciłam się na plecy, wpatrzona w sufit. W mojej głowie odtwarzały się sytuacje z wczorajszego dnia. Na myśl o tym, że pogodziłam się z Zayn mimowolnie się uśmiechnęłam. Spojrzałam na miejsce obok siebie, ale było ono puste. Co ja sobie myślałam? Że będzie tu leżała i tulił się do mojego boku? Ha ha o czym ja myślę. Sięgnęłam po telefon z szafki i odczytałam wiadomość od El. Od razu jej odpisując.
Po 5 minutach bezczynnego leżenia, zostałam zmuszona iść się przebrać i coś zjeść. Musiałam wyjść z pokoju Mulata nie zauważona, aby uniknąć krepującej sytuacji. Otworzyłam lekko drzwi, wychylając za nich głowę. Z dołu mogła usłyszeć głośny śmiech moje kochanego Niall i Louis'a. Szybko wyszłam z pokoju i biegłam w stronę swojego. Ale jak zwykle na moje nieszczęście musiało coś puść nie tak i uderzyłam biodrem o kant komody.
- Kurwa! - krzyknęłam. To bolało, bardzo bolało.
- Tori? Stało się coś? - zapytał się Lou, który jakimś cudem stał koło mnie.
- Nie, idę się umyć! - warknęłam, chociaż wcale tego nie chciałam i zrobiło mi się bardzo głupio. Musiałam go przeprosić.
Wyszłam z kabiny i spojrzałam na swoje nagie ciało w lustrze. Niby nie przytyłam, ani nic z tych rzeczy, ale brakowało mi siłowni. Poproszę któregoś z chłopaków, żeby chodzili ze mną. Zjechałam wzrokiem wzdłuż ciała. Na moim biodrze zrobił się ogromny siniak. Wyglądało to okropnie. Owinęłam wokół siebie ręcznik i wyszłam z łazienki. Nałożyłam na siebie czarną, koronkową bieliznę. Otwarłam szafę i stałam przy niej jak ostatnia kretynka. Pożałowałam, że miałam tyle ubrań. Wybór stroju stał się już moim codziennym problem.
Drzwi do mojego pokoju się otwarły, przez które wszedł Harry. Szybko zasłoniłam się rękami.
- Harry! Puka się. - krzyknęłam.
- Jeju kochanie, nie zachowuj się choćbym nigdy nie widział kobiety w bieliźnie. - zrezygnowana opuściłam ręce i odwróciłam się z powrotem do szafy.
- Po co przyszedłeś?
- Obudzić cię. A i Zayn kazał przekazać ci telefon, który zostawiłaś wczoraj u niego. - pokiwałam głową, na znak że go słucham. Harry rozłożył się na łóżku. Czułam jego wzrok na sobie, ale totalnie go olałam. Hazza był dla mnie jak starszy brat, wiedziałam że zawsze stanie w mojej obronie i mi pomoże. Wyjęłam z szafy rurki, białą bluzkę z czarnym napisem, chciałam jeszcze do tego zieloną koszule, ale nie mogłam do niej dosięgnąć.
- Te wielki mógłbyś? - stanęłam na palcach, aby sięgnąć po koszule, ale to nic nie dało. Loczek zaśmiał się cicho i wstał mi pomóc. Bez problemu sięgnął do półki i podał mi koszule. Podziękowałam mu i się odwróciłam. Ale po chwili znowu byłam przodem do niego. Stałam zdezorientowana, brunet kucnął przede mną. Co on wyprawia?! Po chwili poczułam jego palce, na moim sinym biodrze. Syknęłam lekko z bólu. Wstał szybko, widziałam w jego oczach złość.
- Kto ci to zrobił?! - zapytał o ton za głośno.
- Harry nie krzycz. Chłopaki cię usłyszą i tu przyjdą, a stoję tu w samej bieliźnie.
- Kto ci to zrobił? Nikt nie będzie dotykał mojej siostry! - znowu krzyczał.
- Harry nikt mi nic nie zrobił! Uderzyłam się o komodę na korytarzu.
- Okej. - westchnął z ulgą, a ja uśmiechałam się do niego jak głupia.
- O ja braciszku to takie kochane, że się o mnie martwisz. - objęłam go z całej siły w pasie, co on odwzajemnił.
- Dobra ubieraj się i schodź na śniadanie. Jest już 10:40.
Po tym jak Harry wyszedł, przesiedziałam w pokoju jeszcze z 20 minut. Przebrałam się w naszykowany strój, spięłam włosy w kucyk i przejechałam rzęsy lekko tuszem.
Weszłam do kuchni, a moje nozdrza wypełnił cudowny zapach omletu, który smażył Liam.
- Dzień dobry. - wszyscy mi odpowiedzieli chórem. Podeszłam do Louis, który siedział na krześle barowym, robiąc coś na telefonie. Wyrwałam mu go z ręki, na co on rzucił mi złowrogie spojrzenie. Rzuciłam mu się na szyje i usiadłam na kolanach. Tak długo go przytulałam, aż nie odwzajemnił uścisku.
- Przepraszam, że byłam dziś rano taka nie miła.
- Rozumiem Torii. Co się w ogóle stało? - zapytał.
- A uderzyłam się o tą cholerną komodę na korytarzu. Nie wiem po co ją w ogóle mamy. Co w niej trzymacie?
- Oj Torii. Kiedyś ci pokaże. - szepnął mi do ucha. Zaśmiałam się.
- Zboczeniec! I od kiedy mówisz do mnie Torii?
- Od dziś. A teraz idź jeść. - pokiwałam głową, odwróciłam się do blatu, ale nadal nie zeszłam z jego kolan.
Z jakieś dobre 5 godziny siedzimy z chłopakami w pokoju. Przez pierwsze dwie godziny śpiewaliśmy, potem jedliśmy, bo Niall zgłodniał. A teraz gramy w fife. Ograłam już wszystkich. Byłam w tym najlepsza! Spojrzałam na zegarek  i wstałam jak oparzona.
-  Kurwa już tak późno! - była już 15:50, a do Starbucksa miałam z 20 minut pieszo. Potrzebowałam auta, a jedyną deską ratunku, był jeden z tych frajerów.
- Ejjjjj wiecie jak was kocham, prawda? - zrobiłam maślane oczy.
- Gadaj co chcesz McCartney. - odpowiedział mi, śmiejąc się Liam.
- Umówiłam się z dziewczynami i potrzebuje samochód. Obiecuje, że nie zniszczę! Proszeee...
- Kluczyki mam w lewej kieszeni kurtki. - podbiegłam do Zayn'a. Wskoczyłam mu na kolana i wycałowałam chyba całą twarz. Rzuciłam krótkie cześć i wyszłam.

***

Razem z Rosie, El i Sophi, opuściłyśmy Starbucks i teraz kierowałyśmy się do parku. Usiadłyśmy na ławce przy jeziorku. Świeciło słońce i było wystarczająco ciepło, abyśmy mogły pogadać na zewnątrz, bez dodatkowych par uszu. Na razie nasze tematy krążyły koło nowej płyty Rose i Sophi do której miałam milion pytań. Może z dwa razy podeszły do nas jakieś dziewczyny prosząc o zdjęcie i autograf. Było to dla mnie ogromnie dziwne. Dobra, zdarzały mi się już kilka razy takie sytuacje, ale nadal nie mogłam do tego przywyknąć.
- O co chodzi z tobą i z Malikem? - zapytała mnie El, kiedy kilka młodych dziewczyny odeszło ode mnie.
- Nic. Tylko troszkę się posprzeczaliśmy.
- Troszkę? Słyszałam od Liam'a co innego. - odezwała się teraz Sophia. Super wiedzieć, Ci idioci nie mają co robić już ze swoimi dziewczynami?! Mogą je pieprzyć całą noc, a ci se o mnie gadają!
- Och... Dobra trochę bardziej się posprzeczaliśmy, ale już jest w porządku.
- Ale o co? Mów McCartney! - kurde... Wszystko zaczęło się od tej cholernej nocy, ale tego im nie powiem. Nie zrozumcie mnie źle. Ufam im i są moimi najlepszymi przyjaciółkami, pomimo to mieliśmy o tym zapomnieć i nikomu nie gadać. Musiałam trochę ukrócić moją historię.
- Zaczeło się od randki z Andre.
- Czekaj, co ma Zayn do twojej randki? - przerwała mi Rosie, a ja przewróciłam oczami. Ciężko będzie im cokolwiek wytłumaczyć, jak będą mi co chwile przerywać.
- Nic. Siedź cicho i słuchaj. Kiedy z niej wracałam, było grubo po 2 w nocy. Weszłam do swojego pokoju, z nadzieją że położę się spać. Ale moje plany poszły się jebać, z chwilą otwarcia drzwi. Siedział tam Zayn, oglądając mój prywatny film, z przed kilku lat. Nieźle się wkurzyłam, że grzebał w moich prywatnych rzeczach. Zaczęłam się na niego drzeć, że nie ma prawa szperać w moich rzeczach. Wiecie ta płyta nie leżała sobie na wierzchu. Ale najlepsze w tym wszystkim jest to, że powiedział, że wyżywam się teraz na nim bo Andrew nie zaspokoił mnie tak jak trzeba. 
I to chyba tyle. - skończyłam swój monolog. Spojrzałam na każdą z nich. A one nic nie mówiły.
- Aha... A co było na tym nagraniu? Chyba nie była to żadna seks taśma? - zapytała śmiejąc się Sophi, ale było widać powagę w jej oczach.
- Co? Nie! Było to nagranie z 2012, jak tańczyłam.
- I co w tym takiego złego że Malik to zobaczył? Przecież zajebiście tańczyć, więc nie masz co się martwić. - rzuciła El. A ja spuściłam wzrok. Teraz będą mnie męczyć tysiącami pytań.
- Tak. Ale nie tańczyłam już długo. A imprez unikałam jak ognia. Tylko ostatnio wy i chłopaki to utrudniacie. Zaczęłam tańczyć dzięki mojej kochanej babuni. A przestałam rok temu, kiedy zmarła. I wychodziło mi to bardzo dobrze dopóki was nie poznała. - uśmiechnęłam się do niech przez łzy, które zgromadziły się w kącikach moich oczu. Dziewczyny je zauważyły i po chwili byłam zgnieciona przez trzy wariatki. Na skutek czego spadłyśmy z ławki. Po jakieś chwili leżenia i śmiania wstałyśmy, i ruszyłyśmy wzdłuż jezior.
- A teraz tak z innej beczki. - zaczęła Sophi. - Kto was pociąga najbardziej z naszego kochanego ONE DIRECTION?! Ty się zamknij El, my już dobrze wiemy kogo lubisz zadowalać ustami. - wybuchłyśmy niepohamowanym śmiechem. A brunetka zalała się rumieńcami.
- Myślę, że Harry. - odezwała się nieśmiało Rosie.
- Ooo Harold! Pasowalibyście się do siebie! Bierz się z tego idiotę! - zaczęłam krzyczeć. Wyobrażam ich sobie razem. Byli by uroczą parą! Mój stary brat z najlepszą przyjaciółką.
- Dobra, zamknij się. Mam za dużo na głowie. A ciebie kto pociąga?! - droczyła się blondynka.
- Nikt. - skłamałam. Mimo to dziewczyny uśmiechnęły się jedno znacznie do siebie i nie ciągły dalej tematu.
Po godzinie gadania w parku, ruszyłyśmy na pogrom sklepów, które zajęło nam z 5 godzin.  Oczywiście nie obyło się bez pytań, na temat mojej randki.

Weszłam do domu, w którym było dziwnie cicho. Wszędzie było ciemno. Co oznaczało, że chłopaków nie ma lub śpią. Ale była dopiero 22, a oni buszują co najmniej do 12 w nocy. Z salonu usłyszałam odgłosy telewizora. Podeszłam cicho do kanapy, na której leżała jakaś postać wpatrzona w telewizor.
- Buu! - krzyknęłam, przeskakując kanapie i spadając na chłopaka.
- Kurwa! Siostra pojebało cię?
- Przepraszam Harry. -  położyłam się na jego torsie, wtulając głowę w szyje.
- Jak było?
- Dobrze, padam na ryj. Targałam chyba z 6 toreb ciuchów. Jednak dziwi mnie to, czemu tu jest tak cicho.
- A trochę popiliśmy, no i zaliczyli zgon. Śpią u siebie w pokojach. - mruknęłam cicho, na znak że go słyszałam. Był tak wygodny, że prawie zasnęłam. I pewnie bym spała, gdyby się nie odezwał.
- Vi pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.
- Wiem Harry. Kocham Cię, ale idź spać. - poczułam jak jego klatka wibruje od chichotu. Uwielbiam go, jest najlepszym przyjacielem na świecie.
- Też cie kocham siostrzyczko. - złożył pocałunek na moim czole i zasnęliśmy.

***
- miesiąc później-

Siłowałam się z tym cholernym kurczakiem dobre 2 godziny. Ten facet w telewizorze tak mi pomaga, że niech go chuj strzeli! W kuchni jest taki bałagan, jakiego w życiu nie widziałam. Dobrze, że tego Harry nie widzi, bo by mnie chyba ugotował razem z tym kurczakiem. Jest godzina 14:30, a ja już dostaje do głowy. Chłopaków nie ma od rana. Pojechali se na koncert beze mnie. Zabije ich! Chciałam się umówić z dziewczynami, ale one oczywiście też nie mają czasu. Andrew pojechał razem z chłopaki, więc jestem skazana na siebie. W ogóle co do mnie i Andre, spotkaliśmy się kilka razy i bardzo dobrze się dogadujemy. No ale cóż na razie nic wielkiego. Nie jestem przekonana jeszcze w 100%... Zayn. Właśnie. Dogadujemy się chyba lepiej niż kiedykolwiek. Można powiedzieć, że jesteś na dobrej drodze do przyjaźni. Nawet Perrie nie widuję za często, więc jest okej.
- Dobra mam dość cie kurczaku! Nie chcesz się upiec to nie! - wkurzyłam się. Musiałam wyglądać idiotycznie krzycząc na kurczaka. Moją kłótnie z kurczakiem przerwał dzwonek do drzwi.
- Jeszcze z tobą nie skończyłam! - rzuciłam do kurczaka. Przejrzałam się w lustrze koło drzwi, żeby ocenić mój stan wyglądu. Okej, nie było źle. Otwarłam drzwi, a przede mną stały 4 dziewczyny z torbami. Najstarsza z nich, która była chyba ich mamą przyglądała mi się z uśmiechem. Dziewczyna z czarnymi długimi włosami i najniższa z nich, jak zgaduj też najmłodsza, wpatrywały się we mnie z szeroko otwartymi oczami, co było mega dziwne ale za razem urocze. A ostatnia z nich stała i się uśmiechała.
- W czym mogę pomóc? - zapytałam, posyłając im szczery uśmiech.
- My do Zayn'a.
- Yyy Zayn pojechał na koncert i nie wiem kiedy wróci. Ale wejdźcie. - otwarłam szerzej drzwi umożliwiając wejście.
- Oj na prawdę? Nic mi o tym nie powiedział.
- Ale powinni wrócić dziś w nocy. Tak po za tym jestem Victoria. - podałam dłoń najstarszej z nich, którą odrzuciła. W zamian za to zostałam przytulona.
- Miło mi. Jestem Trisha mama Zayn'a. Przepraszam, że przeszkadzamy, ale miałyśmy dziś przyjechać na tydzień w odwiedzinach.
- Nie ma za co pani przepraszać. Zayn musiał zapomnieć powiedzieć, ale nic nie szkodzi. Tak się składa, że ja umieram z nudów. Zostawcie tu torby, potem zaniesiemy je do pokoi. - kiedy się rozebrały weszłyśmy do kuchni, a ja momentalnie zalałam się rumieńcami.
- Przepraszam za bałagan, no ale cóż próbowałam upiec kurczaka.
- Nie ma sprawy. Razem z Doniya się nim zajmę. Tak się składa, że jesteśmy głodne. A wy idźcie coś porobić.
Po krótkiej 'sprzeczce' o to kto ma gotować, poddałam się i z dziewczynami udałam się do salonu.
- W takim razie wy to siostry Zayn'a? - zapytałam się.
- Tak. Jestem Waliyha, a to Safaa.
- Powiem Ci Waliyha, ze jesteś bardzo podobna do brata. - pokiwała głową i uśmiechnęła się szeroko. Usiadła koło mnie i włączyła telewizor. Do obiadu rozmawiałam i śmiałam się z nimi. Są takie kochane i urocze. Od razu je polubiłam. Dowiedziałam się, że Waliyha jest moją fanką, jak można to tak nazwać. I była wściekła na brata, kiedy nie przepuścił mnie dalej. Zrobiłyśmy z 500 zdjęć, wybierając najlepsze i wstawiłyśmy na swoje instagramy.
- Dziewczyny obiad. - zawołano nas kiedy toczyłam wojnę z Safaa na łaskotki. W kuchni unosił się cudowny zapach pieczonego kurczaka. Usiadłam pomiędzy najmłodszymi dziewczynami. Mama Mulata usiadła naprzeciwko mnie, a koło niej najstarsza z jej córek. Jadłyśmy cały czas rozmawiając, ani razu nie zapadła niezręczna cisza. Dziewczyny zadały mi pytania, co tu robię, czy nagram własną płytę i tym podobne. Ja również dużo się o nich dowiedziałam, ile mają lat, co lubią robić. Trish była najmilszą kobietą, jaką kiedykolwiek poznała. Z Doniya rozumiałyśmy się nawet bez słów, dosłownie. Waliyha gadała jak najęta, ale przez tą godzinę zdołałam ją pokochać, a Safaa to skarb. Po obiedzie, zaprowadziłam ich do wolnych pokoi, co było trochę problem. Zostały nam 2 pokoje gościnne, więc udostępniłam najmłodszym swoją sypialnie. Po ciężkich bojach zgodziły przyjąć się moją propozycje. Na wieczór postanowiłyśmy pooglądać jakieś filmy. Pani Trish, Doniya i Safaa nie wytrzymały do końca drugiego filmu i poszły spać. Powiem szczerze pokochałam te dziewczyny. Był miłe, zabawne i szczere. Razem z Wali obejrzałyśmy może jeszcze 2 filmy, a potem zasnęłyśmy.
___________________________________________________________________________________
Cześć kochani! Mamy o to 10 rozdział... i szczerze nie jestem jakoś bardzo z niego zadowolona. Nic się w nim superowego nie dzieje, ale mam nadzieję, że niektórym z Was się spodoba. I pamiętajcie komentujecie, to motywuje mnie do dalszego pisanie. Bym zapomniała. Nie wiem kiedy pojawi się 11 rozdział, bo mam lekkie problemy z internetem. :) DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM ZA MIŁE KOMENTARZE <3
CZYTASZ=KOMENTARZ

8 komentarzy:

  1. OMG! No jest rozdział, rzuciłam wszystko i zaczęłam czytać :). Dzoewczyno Jezu ten blog jest Z-A-J-E-B-I-S-T-Y <3Kochana no rozdział dhdgfhvhjtgjcgjcfjbjhf nie mam słów. Czekam na nexta.
    Kocham i pozdrawiam <3 !

    OdpowiedzUsuń
  2. Tego sie nie da opisac. ♡♡ Cudo ♡ Czekam na kolejny ♡ Pozdrawiam @Maliczeg♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jak zawsze mega!! I 💛 U!! Czekam na next!💜

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział piękny. Jeju uwielbiam jak piszesz, bardzo dobrane zdania dobrze ułożone, wszystko się ze sobą spaja, a jak czytałam to, aż nie mogłam się oderwać.
    Piszesz po prostu świetnie ♥♥♥
    Kocham i Pozdrawiam czekając na kolejne losy bohaterów

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję bardzo, za miłe słowa, bardzo mnie to motywuje. Ja również Was kocham! Bez Was by nie było tego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziewczyno, moim zdaniem w tym rozdziale nie brakuje niczego :) jest idealny <3 oby tak dalej <3 / Ari <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny blog <3 uwielbiam go :*
    Ale mam jedną prośbę, czy mogłabyś zamiast patrzała pisać patrzyła. Nie jest to wielki błąd, ale strasznie mnie drażni. :D kocham bardzo <3

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny rozdział , czekam na następny :) przy okazji zapraszam do siebie ---> http://dark-desires-hatred-and-creaving.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń