poniedziałek, 27 kwietnia 2015

KOCHANI!

Słuchajcie! Przez ostatni czas nie miałam laptopa i nie miałam jak pisać. A jak pewnie wiecie, pisze rozdziały na bieżąco. Ale cóż ostatnio czas mi nie sprzyja. Informuje Was, że postaram się rozdział wstawić do piątku! PRZEPRASZAM WAS Z CAŁEGO SERCA. MAM NADZIEJĘ, ŻE NADAL JESTEŚCIE ZE MNĄ.<3 
PYTANIA DO BOHATERÓW!!  

I mam dla Was pewną zabawę. Pisze w komentarzach, kto bardziej pasuje do Victorii.
Andrew czy Zayn ? 

PS. Dziękuję wszystkim za miłe słowa pod ostatnim rozdziałem. KOCHAM WAS!!

środa, 22 kwietnia 2015

11 ROZDZIAŁ.

KOCHANI BARDZO, BARDZO WAS PRZEPRASZA, ŻE MUSIELIŚCIE CZEKAĆ TAK DŁUGO NA ROZDZIAŁ.
Ale z czasem jest u mnie kiepsko. Ale wróciłam ! I mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba! Bardzo mnie zmotywuje krótki komentarz, od każdej osoby, która to czyta. CHCE WIEDZIEĆ ILE WAS ZE MNĄ JEST!!!

POSTANOWIŁAM, ŻE INFORMACJE O TYM JAK IDĄ PISANIE ROZDZIAŁÓW I TE SPRAWY BĘDĘ UMIESZCZAŁA NA ASKU,
KIEDY DOSTANE OD WAS PYTANIA. WIĘC ŚMIAŁO PYTAĆ O WSZYSTKO!!


- Victoria! -niech się już ten ktoś zamknie.
- Victoria, wstawaj. Jedziemy!! 
- Nigdzie nie jadę! - mruknęłam. Nagle zrobiło mi się nieprzyjemnie zimno. Odwróciłam się w stronę 'wroga', którym okazała się Safaa. Wskoczyła na łóżko i mocno mnie przytuliła. Właśnie łóżko?! Co? Dobrze pamiętam, że zasnęłyśmy na kanapie. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, uważnie je skanując. Świetnie znałam ten pokój, przecież to był pokój...
- O Vi wstałaś. - właśnie to był pokój Zayn'a. Tylko co ja tu robiłam. 
- Yyy tak. Słyszałam, że mamy gdzieś jechać. - uśmiechnęłam się.
- Tak. Jedziemy na wycieczkę. Dziewczyny błagały mnie, abyś jechała z nami. Masz 10 minut słonko.
Mulat posłał mi oczko i wyszedł razem z siostrzyczką. Wyglądali przeuroczo. Wstałam leniwie z łóżka. Podeszłam do stolika, na którym leżały złożone ubrania i karteczka. 
Vi razem z Wal pozwoliłyśmy sobie na wybranie ci stroju. Mam nadzieję, że ci się spodoba.  Doniya
Mówiłam już, że je uwielbiam?
Wzięłam szybki prysznic, pomalowałam się i przebrałam się w naszykowany strój. Miały naprawdę niezły styl.  Szare rurki i i biała koszula w paski idealnie pasowały do czarnych szpilek i zielonej parki. Zeszłam do salonu, gdzie wszyscy czekali na mnie już ubrani.
- Dzień dobry.  - przywitałam się. 
- Aaa wyglądasz super! - krzyknęła Waliyha, przytulając mnie. Spojrzałam w stronę jej brata, który przyglądał mi się uważnie. Zayn wstał i oznajmił nam wszystkim, że śniadanie zjemy na mieście. 
Po z jedzonym śniadaniu, najstarsza z córek zaproponowała małe zakupy, a po nich wesołe miasteczko. Na co każdy z nas się zgodził.  Współczułam Mulatowi. Robił za naszego tragarza, a te zakupy wcale nie były takie małe, jak miały być.  W końcu po 3 godzinach męczarni i narzekania Zayn'a, zadecydowałyśmy iść do miasteczka. Dziewczyny były świetne,a ich mama cudowna. Całe zakupy przegadałyśmy, śmiałyśmy się i robiłyśmy zdjęcia. Może tak je polubiłam, bo nie mam rodzeństwa, a Trish przypomniała mi matkę, którą zawsze chciałam. Nie zrozumcie mnie źle, bo kocham moją mamusie najbardziej na świecie. Ale ona wszystko bierze na poważnie i jest bardzo zajęta. Dlatego nie dogadywałyśmy się jakoś super.
- Ja chce na diabelski młyn! - biegła Safaa i Waliyha, kiedy rozmawiałam z Zayn'em o przyszyłeś trasie. Szczerze nie mogłam jej się doczekać.  Było to coś nowego. Na dodatek z piątką moich najlepszych przyjaciół. Dziewczyny pewnie też będą od czasu, do czasu z nami. Więc będzie idealnie.
-Dobra, to chodźmy. - Zayn objął mnie ramieniem i pociągną w stronę kolejki. 
- Wagony są dwu osobowe. To ja pojadę z Vi, a ty Zayn z Saffą. 
- O nie! Victoria jedzie ze mną! Nie spędziłem z nią dziś, ani godziny sam na sam. - żalił się chłopak.
- Aleeee ty ją masz na co dzień! 
- Gówno mnie to obchodzi!
- Ej, skończcie się kłócić! A ty, język! - krzyknęłam, śmiejąc się z ich dziecinnego zachowania. - pojadę z Zayn'em i tak nie dokończyliśmy rozmowy. 
- Tak!! I co teraz ci łyso?! - wszystkie śmiałyśmy się w niebo głosy z chłopaka. Staliśmy jeszcze może z 5 minut w kolejce, aż nastała nasza kolej. Usiadłam koło Zayn'a. Zapieliśmy pasy. Młyn ruszył, a ja odruchowo chwyciłam jego rękę. Mówiłam wam już, ze mam lęk wysokości? 
- To był zły pomysł. 
- Czy ty masz lęk... 
- Tak mam lęk wysokości. I zamknij się! - tak się bałam, że nie mogłam go po prostu słuchać. 
- Ej słonko spokojnie! - splótł nasz palce razem i ścisnął moją dłoń mocniej. - spójrz na mnie. 
- Nie. 
- Spójrz! - otwarłam powoli powieki, a jego oczy wpatrywały się we mnie. Zatraciliśmy się w naszych spojrzeniach. Tkwiliśmy tak do momentu, aż nasz wagon nie zatrzymał się na samej górze. Niechętnie oderwałam wzrok od Zayn'a i  powoli odwróciłam głowę w stronę horyzontu. Widok był niesamowity, wszystko było widać. Całe miasteczko. Było coś koło 19, więc słońce powoli zachodziło, co dawało zjawiskowy efekt. Zerknęłam na Mulata obok, który patrzał na mnie uważnie.  
- Co? - zapytałam.
- Nic. Słodko wyglądasz, z otwartą buzią. 
- Ej nie śmiej się ze mnie! - uderzyłam go w ramie... Znaczy zamierzała, ale był szybszy i przytrzymał moją rękę. Pochylił się nade mną.
- Nie próbuj nawet. - był tak blisko, że gdy mówił jego wargi muskały moje. Miałam taką ochotę go pocałować.  Ale nie powinnam.
- Bo co? 
- Bo to! - przywarł wargami do moich. Poruszał nimi leniwie i powoli. Doprowadzał mnie do szaleństwa. Objęłam jego szyje i przysunęłam bliżej. Ugryzł lekko moją wargę, przez co jęknęłam, umożliwiając mu dojście do języka. Wśliznął rękę pod moją bluzkę. Jeździł dłonią wzdłuż moich pleców. Jednak wszystko piękne, co się szybko kończy... Zasrany wagon musiał ruszyć, przez  co się zachwiałam i odsunęłam od Zayn'a.
- Yyy pięknie tu... - nie wiedziałam jak się zachować. Gdybyśmy byli na lądzie dawno bym uciekła. Teraz tej możliwości nie było. 
- No masz racje. 
- Wiesz,  masz najlepszą rodzinę na świecie. - bardziej oznajmiłam, niż zapytałam.
- Mhy są kochane, ale czasami wkurzające bardziej niż ty!
- Co?! 
- Haha żartuje. One cię pokochały. -oznajmił, chwytając mnie znowu za dłoń. To chyba nie jest żaden grzech trzymać przyjaciela za rękę. A po za tym on nie jest z Perrie oficjalnie. Więc nic złego nie robię.
- Ja je też. 
- Nie tylko o... 
- Proszę o wyjście.  - nie dokończył, bo jakiś facet kazał nam wyjść. Nawet nie zauważyłam kiedy zjechaliśmy na sam dół. 
- Wracamy do domu. - oznajmiła nam Trish, kiedy znaleźliśmy się pod kasą. 

***

-Victoria skup się! 
-Skończ się drzeć na mnie Harry! - kłóciliśmy się od 10 minut o to, że niby nie staram się wyciągnąć odpowiedniego dźwięku. Co to jest za idiota! Nie macie pojęcia, jak bardzo go kocham, a zarazem nienawidzę! Te całe nagrania i próby mnie ogromnie męczyły. Jest listopad, a trasa zaczyna się w styczniu. A oni meczą mnie jak idioci. Przy jednej piosence tyle zamieszania.
- Możemy już skończyć na dziś? Proszę. 
- IDŹ! - krzyknął. Podbiegłam do niego, przytulając i całując w policzek.
- Kocham cię braciszku! 
Wchodząc na górę usłyszałam znane mi głosy, które słyszałam codziennie przez tydzień. 
- Ja nie chce jechać! 
- Jak to? Jedziecie? - stanęłam koło Zayn'a i patrzyłam na dziewczyny z szeroko otwartymi oczami. 
- Tak, musimy. Musze wracać do pracy, a dziewczyny do szkoły. 
- O nie. - Trish podeszła do mnie. Wzięła mnie w swoje objęcia. 
- Słuchaj Vi. Może to nie jest za najlepszy pomysł,  ale święta są lada moment. I może chciałabyś spędzić je z nami? Znaczy się przemyśl to, ale pamiętaj, że my się bardzo ucieszymy. - dziewczyny za nami zaczęły krzyczeć, że Zayn ma się beze mnie nie pokazywać w domu. One były najlepsze. Będę za nimi tęsknić. Dzięki nim zbliżyliśmy się do siebie z Mulatem. Każdy dzień od tygodnia spędzaliśmy razem. No tak oprócz jednego, kiedy przyjechała Perrie. Aby 'poznać' się z rodziną chłopaka. Na jej nieszczęście, nie bardzo się polubili. 
- Dziękuje bardzo. Zastanowię się.
Pożegnałam się z dziewczynami, co mi trochę zajęło i poszłam z Niall'em pograć w piłkę nożną.

Kiedy wracałam do swojego pokoju, usłyszałam krzyki z pokoju Zayn'a. Nie ciekawiło mnie to co tam się działo, dopóki nie padło moje imię.
- Czemu mi kurwa powiedź, twoje zdjęcie z tą idiotką jest w gazecie?! - krzyczała,  jak się nie mylę Perrie.
- Ona się nazywa Victoria! I gówno na tym zdjęciu jest!  Idziemy koło siebie, więc skończ się czepiać!
- Nie rób, ze mnie idiotki Zayn! Po co ona była z tobą i twoją rodziną w tym miasteczku?! - czy ją pojebało. Zaraz nie wytrzymam i wejdę tam!
- Bo moję siostry chciały! Skończ się kurwa już czepiać! Ona nic dla mnie nie znaczy! -
Cofnęłam się od drzwi choćby płonęły.  Zabolało mnie to, że jednak nic dla niego nie znaczyłam. Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi... Nie no. On mnie kurwa pocałował! Był miły przez cały tydzień, jak nikt inny! Każdą noc przespaliśmy w jednym łóżku, przytuleni!  
Nagle drzwi się otwarły, a przede mną pojawiła się Perrie. Spuściłam wzrok. Usłyszałam prychnięcie i poczułam uderzenie w bark. Dziwka!! Kogo ja nazywam dziwką?! Powinnam sama o sobie tak powiedzieć.
Spojrzałam za nią, a później na chłopaka, który stał przede mną. Odwróciłam się natychmiast i weszłam do swojego pokoju. 
- Jak dużo usłyszałaś? - zapytał.
- Tyle, aby dowiedzieć się, że jestem nikim! 
- Wcale tak nie myślę.
- Nie takie kity słyszałam! 
- Vi. - położył brodę na moim ramieniu. - Musiałem jej powiedzieć coś, aby się nie czepiała! 
- Nie mogłeś powiedzieć, że się przyjaźnimy?! - zamilkł - Wyjdź !  
- Kurwa mać! O co ci chodzi?! Chodzi ci o ten jebany pocałunek?! Przecież to tylko nic znaczący pocałunek! - łzy po raz kolejny od ponad miesiąca, spłynęły po moim policzku. Znowu się mną zabawił. Tak jak w tamtą noc. Udawał, że się  przyjaźnimy? Teraz mnie to nie obchodziło. Byłam wściekła! Moja cierpliwość się skończyła.
- Wyjdź! I się do mnie nie odzywaj! 
- Co znowu zrobiłem nie tak!?
- Po prostu wyjdź! -  krzyknęłam pokazując drzwi. Zayn machnął dłonią i wyszedł.
Musiałam wyjść się rozerwać! 
Zayn POV:

Pierwszy raz w życiu byłem tak wkurwiony! Wydawało się, że wszystko jest w porządku. Że wreszcie zakopaliśmy mur wojenny. Mieliśmy zostać przyjaciółmi! Co ja pierdole?! Nie chciałem być jej przyjacielem! Ja sam nie wiem kim chciałem być! Gdy na nią patrze, mam ochotę ją pocałować, kochać się z nią i robić tysiąc innych rzeczy. Jednak potrafi mnie wyprowadzić z równowagi, jak nikt inny i wtedy... Ciągnie mnie do niej jeszcze bardziej! Przez ostatni miesiąc wiele się zmieniło pomiędzy nami. Rozmawialiśmy bez kłótni, wygłupialiśmy się jak najlepsi przyjaciele. A teraz? Przez jedno jebane zdanie, wszystko poszło się jebać! 
To wszystko przez kłótnie z Perrie. Ogólnie wszystko komplikuje ona. Kocham ją, chyba. 
Wiem, że coś do niej  czuje, ale czy to jest miłość, nie wiem. Jest... Znaczy się była bardzo ważną kobietą w moim życiu.  Dopóki nie zaczęło się pomiędzy nami psuć. Może to przez to, że ona chciała oficjalnego związku. A ja? Pff no właśnie, ja nie wiem.
Znowu zjebałem wszytko po całemu.  A najgorsze jest to, że bardziej boli mnie kłótnia z Victorią, niż z osobą którą rzekomo kocham. 

Po dobrych 5 godzinach leżenia w łóżku i rozmyślaniu, o tym co powinienem zrobić. Usłyszałem głośne śmiechy z korytarzu.
- Kurwa kto hałasuje tak głośno o 3 w nocy?! - wyjrzałem zza drzwi. I nie mogłem uwierzyć!  Mogłem się spodziewać, że się spotykają. Bo przecież widać to jak chuj, że ciągnie go do niej. Ale no kurwa, jeszcze nie dawno spała ze mną w jednym łóżku i całowała się. A teraz obacuję się najebana z tym ciulem Andre.
- Możecie kurwa ciszej?!- warknąłem
- Ooo mó-ówiłam ci, że musimy być ciszej! - zachwiała się Victoria i pewnie by upadła, gdybym jej nie złapał. 
- Co wy do jasnej cholery tu robicie? 
- Idziemy się pieprzyć. Dołączysz? - szepnęła mi do ucha. I kurwa! Zrobiła to tak gorąco, że miałem ochotę ją pieprzyć tu i teraz. Tylko kiedy doszedł do mnie sens jej słów, zrobiłem się jeszcze bardziej wkurwiony. 
- Nie dzięki! Idę spać, więc proszę cię abyś nie jęczała za głośno. - pochyliłem się do jej ucha.- I nie pomyl imion. Pamiętaj pieprzyć będziesz Andrew'a, a nie mnie.



wtorek, 7 kwietnia 2015

10 ROZDZIAŁ.

 CZYTASZ=KOMENTARZ

Obudził mnie mój telefon, który wydał z siebie odgłos, którego rano nienawidzę. Odwróciłam się na plecy, wpatrzona w sufit. W mojej głowie odtwarzały się sytuacje z wczorajszego dnia. Na myśl o tym, że pogodziłam się z Zayn mimowolnie się uśmiechnęłam. Spojrzałam na miejsce obok siebie, ale było ono puste. Co ja sobie myślałam? Że będzie tu leżała i tulił się do mojego boku? Ha ha o czym ja myślę. Sięgnęłam po telefon z szafki i odczytałam wiadomość od El. Od razu jej odpisując.
Po 5 minutach bezczynnego leżenia, zostałam zmuszona iść się przebrać i coś zjeść. Musiałam wyjść z pokoju Mulata nie zauważona, aby uniknąć krepującej sytuacji. Otworzyłam lekko drzwi, wychylając za nich głowę. Z dołu mogła usłyszeć głośny śmiech moje kochanego Niall i Louis'a. Szybko wyszłam z pokoju i biegłam w stronę swojego. Ale jak zwykle na moje nieszczęście musiało coś puść nie tak i uderzyłam biodrem o kant komody.
- Kurwa! - krzyknęłam. To bolało, bardzo bolało.
- Tori? Stało się coś? - zapytał się Lou, który jakimś cudem stał koło mnie.
- Nie, idę się umyć! - warknęłam, chociaż wcale tego nie chciałam i zrobiło mi się bardzo głupio. Musiałam go przeprosić.
Wyszłam z kabiny i spojrzałam na swoje nagie ciało w lustrze. Niby nie przytyłam, ani nic z tych rzeczy, ale brakowało mi siłowni. Poproszę któregoś z chłopaków, żeby chodzili ze mną. Zjechałam wzrokiem wzdłuż ciała. Na moim biodrze zrobił się ogromny siniak. Wyglądało to okropnie. Owinęłam wokół siebie ręcznik i wyszłam z łazienki. Nałożyłam na siebie czarną, koronkową bieliznę. Otwarłam szafę i stałam przy niej jak ostatnia kretynka. Pożałowałam, że miałam tyle ubrań. Wybór stroju stał się już moim codziennym problem.
Drzwi do mojego pokoju się otwarły, przez które wszedł Harry. Szybko zasłoniłam się rękami.
- Harry! Puka się. - krzyknęłam.
- Jeju kochanie, nie zachowuj się choćbym nigdy nie widział kobiety w bieliźnie. - zrezygnowana opuściłam ręce i odwróciłam się z powrotem do szafy.
- Po co przyszedłeś?
- Obudzić cię. A i Zayn kazał przekazać ci telefon, który zostawiłaś wczoraj u niego. - pokiwałam głową, na znak że go słucham. Harry rozłożył się na łóżku. Czułam jego wzrok na sobie, ale totalnie go olałam. Hazza był dla mnie jak starszy brat, wiedziałam że zawsze stanie w mojej obronie i mi pomoże. Wyjęłam z szafy rurki, białą bluzkę z czarnym napisem, chciałam jeszcze do tego zieloną koszule, ale nie mogłam do niej dosięgnąć.
- Te wielki mógłbyś? - stanęłam na palcach, aby sięgnąć po koszule, ale to nic nie dało. Loczek zaśmiał się cicho i wstał mi pomóc. Bez problemu sięgnął do półki i podał mi koszule. Podziękowałam mu i się odwróciłam. Ale po chwili znowu byłam przodem do niego. Stałam zdezorientowana, brunet kucnął przede mną. Co on wyprawia?! Po chwili poczułam jego palce, na moim sinym biodrze. Syknęłam lekko z bólu. Wstał szybko, widziałam w jego oczach złość.
- Kto ci to zrobił?! - zapytał o ton za głośno.
- Harry nie krzycz. Chłopaki cię usłyszą i tu przyjdą, a stoję tu w samej bieliźnie.
- Kto ci to zrobił? Nikt nie będzie dotykał mojej siostry! - znowu krzyczał.
- Harry nikt mi nic nie zrobił! Uderzyłam się o komodę na korytarzu.
- Okej. - westchnął z ulgą, a ja uśmiechałam się do niego jak głupia.
- O ja braciszku to takie kochane, że się o mnie martwisz. - objęłam go z całej siły w pasie, co on odwzajemnił.
- Dobra ubieraj się i schodź na śniadanie. Jest już 10:40.
Po tym jak Harry wyszedł, przesiedziałam w pokoju jeszcze z 20 minut. Przebrałam się w naszykowany strój, spięłam włosy w kucyk i przejechałam rzęsy lekko tuszem.
Weszłam do kuchni, a moje nozdrza wypełnił cudowny zapach omletu, który smażył Liam.
- Dzień dobry. - wszyscy mi odpowiedzieli chórem. Podeszłam do Louis, który siedział na krześle barowym, robiąc coś na telefonie. Wyrwałam mu go z ręki, na co on rzucił mi złowrogie spojrzenie. Rzuciłam mu się na szyje i usiadłam na kolanach. Tak długo go przytulałam, aż nie odwzajemnił uścisku.
- Przepraszam, że byłam dziś rano taka nie miła.
- Rozumiem Torii. Co się w ogóle stało? - zapytał.
- A uderzyłam się o tą cholerną komodę na korytarzu. Nie wiem po co ją w ogóle mamy. Co w niej trzymacie?
- Oj Torii. Kiedyś ci pokaże. - szepnął mi do ucha. Zaśmiałam się.
- Zboczeniec! I od kiedy mówisz do mnie Torii?
- Od dziś. A teraz idź jeść. - pokiwałam głową, odwróciłam się do blatu, ale nadal nie zeszłam z jego kolan.
Z jakieś dobre 5 godziny siedzimy z chłopakami w pokoju. Przez pierwsze dwie godziny śpiewaliśmy, potem jedliśmy, bo Niall zgłodniał. A teraz gramy w fife. Ograłam już wszystkich. Byłam w tym najlepsza! Spojrzałam na zegarek  i wstałam jak oparzona.
-  Kurwa już tak późno! - była już 15:50, a do Starbucksa miałam z 20 minut pieszo. Potrzebowałam auta, a jedyną deską ratunku, był jeden z tych frajerów.
- Ejjjjj wiecie jak was kocham, prawda? - zrobiłam maślane oczy.
- Gadaj co chcesz McCartney. - odpowiedział mi, śmiejąc się Liam.
- Umówiłam się z dziewczynami i potrzebuje samochód. Obiecuje, że nie zniszczę! Proszeee...
- Kluczyki mam w lewej kieszeni kurtki. - podbiegłam do Zayn'a. Wskoczyłam mu na kolana i wycałowałam chyba całą twarz. Rzuciłam krótkie cześć i wyszłam.

***

Razem z Rosie, El i Sophi, opuściłyśmy Starbucks i teraz kierowałyśmy się do parku. Usiadłyśmy na ławce przy jeziorku. Świeciło słońce i było wystarczająco ciepło, abyśmy mogły pogadać na zewnątrz, bez dodatkowych par uszu. Na razie nasze tematy krążyły koło nowej płyty Rose i Sophi do której miałam milion pytań. Może z dwa razy podeszły do nas jakieś dziewczyny prosząc o zdjęcie i autograf. Było to dla mnie ogromnie dziwne. Dobra, zdarzały mi się już kilka razy takie sytuacje, ale nadal nie mogłam do tego przywyknąć.
- O co chodzi z tobą i z Malikem? - zapytała mnie El, kiedy kilka młodych dziewczyny odeszło ode mnie.
- Nic. Tylko troszkę się posprzeczaliśmy.
- Troszkę? Słyszałam od Liam'a co innego. - odezwała się teraz Sophia. Super wiedzieć, Ci idioci nie mają co robić już ze swoimi dziewczynami?! Mogą je pieprzyć całą noc, a ci se o mnie gadają!
- Och... Dobra trochę bardziej się posprzeczaliśmy, ale już jest w porządku.
- Ale o co? Mów McCartney! - kurde... Wszystko zaczęło się od tej cholernej nocy, ale tego im nie powiem. Nie zrozumcie mnie źle. Ufam im i są moimi najlepszymi przyjaciółkami, pomimo to mieliśmy o tym zapomnieć i nikomu nie gadać. Musiałam trochę ukrócić moją historię.
- Zaczeło się od randki z Andre.
- Czekaj, co ma Zayn do twojej randki? - przerwała mi Rosie, a ja przewróciłam oczami. Ciężko będzie im cokolwiek wytłumaczyć, jak będą mi co chwile przerywać.
- Nic. Siedź cicho i słuchaj. Kiedy z niej wracałam, było grubo po 2 w nocy. Weszłam do swojego pokoju, z nadzieją że położę się spać. Ale moje plany poszły się jebać, z chwilą otwarcia drzwi. Siedział tam Zayn, oglądając mój prywatny film, z przed kilku lat. Nieźle się wkurzyłam, że grzebał w moich prywatnych rzeczach. Zaczęłam się na niego drzeć, że nie ma prawa szperać w moich rzeczach. Wiecie ta płyta nie leżała sobie na wierzchu. Ale najlepsze w tym wszystkim jest to, że powiedział, że wyżywam się teraz na nim bo Andrew nie zaspokoił mnie tak jak trzeba. 
I to chyba tyle. - skończyłam swój monolog. Spojrzałam na każdą z nich. A one nic nie mówiły.
- Aha... A co było na tym nagraniu? Chyba nie była to żadna seks taśma? - zapytała śmiejąc się Sophi, ale było widać powagę w jej oczach.
- Co? Nie! Było to nagranie z 2012, jak tańczyłam.
- I co w tym takiego złego że Malik to zobaczył? Przecież zajebiście tańczyć, więc nie masz co się martwić. - rzuciła El. A ja spuściłam wzrok. Teraz będą mnie męczyć tysiącami pytań.
- Tak. Ale nie tańczyłam już długo. A imprez unikałam jak ognia. Tylko ostatnio wy i chłopaki to utrudniacie. Zaczęłam tańczyć dzięki mojej kochanej babuni. A przestałam rok temu, kiedy zmarła. I wychodziło mi to bardzo dobrze dopóki was nie poznała. - uśmiechnęłam się do niech przez łzy, które zgromadziły się w kącikach moich oczu. Dziewczyny je zauważyły i po chwili byłam zgnieciona przez trzy wariatki. Na skutek czego spadłyśmy z ławki. Po jakieś chwili leżenia i śmiania wstałyśmy, i ruszyłyśmy wzdłuż jezior.
- A teraz tak z innej beczki. - zaczęła Sophi. - Kto was pociąga najbardziej z naszego kochanego ONE DIRECTION?! Ty się zamknij El, my już dobrze wiemy kogo lubisz zadowalać ustami. - wybuchłyśmy niepohamowanym śmiechem. A brunetka zalała się rumieńcami.
- Myślę, że Harry. - odezwała się nieśmiało Rosie.
- Ooo Harold! Pasowalibyście się do siebie! Bierz się z tego idiotę! - zaczęłam krzyczeć. Wyobrażam ich sobie razem. Byli by uroczą parą! Mój stary brat z najlepszą przyjaciółką.
- Dobra, zamknij się. Mam za dużo na głowie. A ciebie kto pociąga?! - droczyła się blondynka.
- Nikt. - skłamałam. Mimo to dziewczyny uśmiechnęły się jedno znacznie do siebie i nie ciągły dalej tematu.
Po godzinie gadania w parku, ruszyłyśmy na pogrom sklepów, które zajęło nam z 5 godzin.  Oczywiście nie obyło się bez pytań, na temat mojej randki.

Weszłam do domu, w którym było dziwnie cicho. Wszędzie było ciemno. Co oznaczało, że chłopaków nie ma lub śpią. Ale była dopiero 22, a oni buszują co najmniej do 12 w nocy. Z salonu usłyszałam odgłosy telewizora. Podeszłam cicho do kanapy, na której leżała jakaś postać wpatrzona w telewizor.
- Buu! - krzyknęłam, przeskakując kanapie i spadając na chłopaka.
- Kurwa! Siostra pojebało cię?
- Przepraszam Harry. -  położyłam się na jego torsie, wtulając głowę w szyje.
- Jak było?
- Dobrze, padam na ryj. Targałam chyba z 6 toreb ciuchów. Jednak dziwi mnie to, czemu tu jest tak cicho.
- A trochę popiliśmy, no i zaliczyli zgon. Śpią u siebie w pokojach. - mruknęłam cicho, na znak że go słyszałam. Był tak wygodny, że prawie zasnęłam. I pewnie bym spała, gdyby się nie odezwał.
- Vi pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.
- Wiem Harry. Kocham Cię, ale idź spać. - poczułam jak jego klatka wibruje od chichotu. Uwielbiam go, jest najlepszym przyjacielem na świecie.
- Też cie kocham siostrzyczko. - złożył pocałunek na moim czole i zasnęliśmy.

***
- miesiąc później-

Siłowałam się z tym cholernym kurczakiem dobre 2 godziny. Ten facet w telewizorze tak mi pomaga, że niech go chuj strzeli! W kuchni jest taki bałagan, jakiego w życiu nie widziałam. Dobrze, że tego Harry nie widzi, bo by mnie chyba ugotował razem z tym kurczakiem. Jest godzina 14:30, a ja już dostaje do głowy. Chłopaków nie ma od rana. Pojechali se na koncert beze mnie. Zabije ich! Chciałam się umówić z dziewczynami, ale one oczywiście też nie mają czasu. Andrew pojechał razem z chłopaki, więc jestem skazana na siebie. W ogóle co do mnie i Andre, spotkaliśmy się kilka razy i bardzo dobrze się dogadujemy. No ale cóż na razie nic wielkiego. Nie jestem przekonana jeszcze w 100%... Zayn. Właśnie. Dogadujemy się chyba lepiej niż kiedykolwiek. Można powiedzieć, że jesteś na dobrej drodze do przyjaźni. Nawet Perrie nie widuję za często, więc jest okej.
- Dobra mam dość cie kurczaku! Nie chcesz się upiec to nie! - wkurzyłam się. Musiałam wyglądać idiotycznie krzycząc na kurczaka. Moją kłótnie z kurczakiem przerwał dzwonek do drzwi.
- Jeszcze z tobą nie skończyłam! - rzuciłam do kurczaka. Przejrzałam się w lustrze koło drzwi, żeby ocenić mój stan wyglądu. Okej, nie było źle. Otwarłam drzwi, a przede mną stały 4 dziewczyny z torbami. Najstarsza z nich, która była chyba ich mamą przyglądała mi się z uśmiechem. Dziewczyna z czarnymi długimi włosami i najniższa z nich, jak zgaduj też najmłodsza, wpatrywały się we mnie z szeroko otwartymi oczami, co było mega dziwne ale za razem urocze. A ostatnia z nich stała i się uśmiechała.
- W czym mogę pomóc? - zapytałam, posyłając im szczery uśmiech.
- My do Zayn'a.
- Yyy Zayn pojechał na koncert i nie wiem kiedy wróci. Ale wejdźcie. - otwarłam szerzej drzwi umożliwiając wejście.
- Oj na prawdę? Nic mi o tym nie powiedział.
- Ale powinni wrócić dziś w nocy. Tak po za tym jestem Victoria. - podałam dłoń najstarszej z nich, którą odrzuciła. W zamian za to zostałam przytulona.
- Miło mi. Jestem Trisha mama Zayn'a. Przepraszam, że przeszkadzamy, ale miałyśmy dziś przyjechać na tydzień w odwiedzinach.
- Nie ma za co pani przepraszać. Zayn musiał zapomnieć powiedzieć, ale nic nie szkodzi. Tak się składa, że ja umieram z nudów. Zostawcie tu torby, potem zaniesiemy je do pokoi. - kiedy się rozebrały weszłyśmy do kuchni, a ja momentalnie zalałam się rumieńcami.
- Przepraszam za bałagan, no ale cóż próbowałam upiec kurczaka.
- Nie ma sprawy. Razem z Doniya się nim zajmę. Tak się składa, że jesteśmy głodne. A wy idźcie coś porobić.
Po krótkiej 'sprzeczce' o to kto ma gotować, poddałam się i z dziewczynami udałam się do salonu.
- W takim razie wy to siostry Zayn'a? - zapytałam się.
- Tak. Jestem Waliyha, a to Safaa.
- Powiem Ci Waliyha, ze jesteś bardzo podobna do brata. - pokiwała głową i uśmiechnęła się szeroko. Usiadła koło mnie i włączyła telewizor. Do obiadu rozmawiałam i śmiałam się z nimi. Są takie kochane i urocze. Od razu je polubiłam. Dowiedziałam się, że Waliyha jest moją fanką, jak można to tak nazwać. I była wściekła na brata, kiedy nie przepuścił mnie dalej. Zrobiłyśmy z 500 zdjęć, wybierając najlepsze i wstawiłyśmy na swoje instagramy.
- Dziewczyny obiad. - zawołano nas kiedy toczyłam wojnę z Safaa na łaskotki. W kuchni unosił się cudowny zapach pieczonego kurczaka. Usiadłam pomiędzy najmłodszymi dziewczynami. Mama Mulata usiadła naprzeciwko mnie, a koło niej najstarsza z jej córek. Jadłyśmy cały czas rozmawiając, ani razu nie zapadła niezręczna cisza. Dziewczyny zadały mi pytania, co tu robię, czy nagram własną płytę i tym podobne. Ja również dużo się o nich dowiedziałam, ile mają lat, co lubią robić. Trish była najmilszą kobietą, jaką kiedykolwiek poznała. Z Doniya rozumiałyśmy się nawet bez słów, dosłownie. Waliyha gadała jak najęta, ale przez tą godzinę zdołałam ją pokochać, a Safaa to skarb. Po obiedzie, zaprowadziłam ich do wolnych pokoi, co było trochę problem. Zostały nam 2 pokoje gościnne, więc udostępniłam najmłodszym swoją sypialnie. Po ciężkich bojach zgodziły przyjąć się moją propozycje. Na wieczór postanowiłyśmy pooglądać jakieś filmy. Pani Trish, Doniya i Safaa nie wytrzymały do końca drugiego filmu i poszły spać. Powiem szczerze pokochałam te dziewczyny. Był miłe, zabawne i szczere. Razem z Wali obejrzałyśmy może jeszcze 2 filmy, a potem zasnęłyśmy.
___________________________________________________________________________________
Cześć kochani! Mamy o to 10 rozdział... i szczerze nie jestem jakoś bardzo z niego zadowolona. Nic się w nim superowego nie dzieje, ale mam nadzieję, że niektórym z Was się spodoba. I pamiętajcie komentujecie, to motywuje mnie do dalszego pisanie. Bym zapomniała. Nie wiem kiedy pojawi się 11 rozdział, bo mam lekkie problemy z internetem. :) DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM ZA MIŁE KOMENTARZE <3
CZYTASZ=KOMENTARZ

środa, 1 kwietnia 2015

9 ROZDZIAŁ.

PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM !!

Rano obudziłam się w nie najlepszym nastroju. Byłam wściekła, smutna, a zarazem szczęśliwa. Wczorajsza randka z Andrew'em była świetna. Jedna z lepszy na których byłam. Ale wszystko co dobre szybko się kończy. Zayn wszystko zjebał. Zapomnijmy już o tamtej nocy, jednak to że grzebał w moich prywatnych rzeczach i powiedział słowa, które mnie jeszcze bardziej zraniły, przebiły wszystko. Chłopaki byli kochani. Zostali ze mną tak długo, aż usnęłam. Nie próbowali wypytywać się o to, o co poszło mi z Malikem. Teraz mogę się spodziewać tysiąc pytań z ich strony.  Od razu jak tylko Mulat wyszedł rzuciłam się na łóżko, nawet się nie przebierając.
Przetarłam zaspane oczy dłonią i powoli wstałam z łóżka. Zegarek pokazywał 7:30. W ogóle się nie wyspałam, ale nie dałabym rady znowu usnąć. Musiałam się czymś zająć. Wzięłam z szafy spodenki sportowe, top i buty. Przebrałam się i ruszyłam na dół w poszukiwaniu siłowni. Niall wspominał mi, że gdzieś ją tu mają. Tylko teraz muszę ją znaleźć. Weszłam szybko do kuchni po butelkę wody. Na parterze żadne drzwi nie prowadziły do siłowni. Na górze były same sypialnie, więc została mi piwnica. Rozejrzałam się po niej dokładnie. Były tam dwie pary drzwi. Na jednych była plakietka 'sala prób', a drugie były szklane przez które było widać sprzęt do ćwiczeń. Od razu podeszłam do rowerka. Później poszłam na bieżnie. Uwielbiam biegać jest to moja druga miłość, zaraz po tańcu i śpiewie.
- Udajesz, że mnie nie widzisz? - usłyszałam za sobą męski głos. O mało co bym nie spadła, gdyby nie została przytrzymana. Odwróciłam się nadal trzymana, przez chłopaka. Szarpałam się na wszystkie strony, aby mnie puścił. On tylko przyciągnął mnie jeszcze bliżej swojej klatki.
- Puść mnie!
- Nie, chce pogadać. - powiedział spokojnie. Natomiast ja prychnęłam mu prosto w twarz.
- Pogadać? Niby o czym?
- O twojej randce. - jaki on jest bezczelny i głupi.
- Pff o randce tak? Jesteś zasrany idiotą Zayn, gówno powinno cię to obchodzić! Nie masz mi nic do powiedzenia za wczoraj?! - podniosłam trochę głos.
- Niby co?! Nic nie zrobiłem.
- Może. Jedno. Cholerne. Przepraszam?! - krzyczałam mu prosto w twarz. Niech wie jak go nienawidzę. Chyba sama w to nie wierzysz.
- Pff przepraszać? Niby za co? Za to, ze tak dobrze cię pieprzyłem czy za to, że twój chłoptaś nie umiał cię zaspokoić? - przegiął. Do moich oczu mimowolnie napłynęły łzy. Pierwszy raz poczułam się jak śmieć. Jedna łza spłynęła po policzku, a za nią kolejne.

 Spojrzałam w jego oczy uważnie. Przez moment myślałam, że widzę w nich poczucie winy. Ale powiedzmy sobie szczerze. Zayn to zimny chuj, żeby cokolwiek czuć. Odepchnęłam go z całej siły.
- Uwierz, że pieprzy lepiej niż ty! A wiesz co jest najlepsze? On ma przynajmniej jakieś uczucia.
- Dziwka! - stałam jak słup soli. Nie mogłam uwierzyć własnym uszom.
- I kto to mówi? Spierdalaj ode mnie. Nie chce cię na oczy widzieć!
Po chwili zostałam przywarta do zimnej ściany. Ręce Zayn'a były po obu stronach mojej głowy, a jego klatka stykała się z moją. Wiem, że nie powinnam czuć nic oprócz obrzydzenia do jego osoby, ale moje ciało reaguje całkiem inaczej na jego dotyk, niż chce mózg. Jego usta muskały moją szczękę.
- Nie mów czegoś, czego będziesz żałować Vi. - pocałował przelotnie moje usta i wyszedł.

****

Ubrałam na siebie rurki, szarą bluzkę i sweterek w kwiatki. Najchętniej poszłabym spać, ale nie mogłam. Harry oznajmił mi, że za 10 minut wychodzimy i mam być gotowa. Dziś zobaczę chłopaków pierwszy raz w akcji. Ubierałam swoje czarne vansy, kiedy do pokoju wszedł Liam. Usiadł obok i patrzał na mnie swoim dziwnym wzrokiem.
- Co jest? - zapytałam zaniepokojona.
- Martwię się o ciebie i Zayn'a. - westchnęłam głośno. Nie spuszczał ze mnie wzroku.
- Nie ma o co Li. My się po prostu nie dogadujemy.
- Właśnie! Nie dogadujecie, a niedawno wszystko było pomiędzy wami okej. Czemu nie chcesz mi powiedzieć? - wstał i klekną przede mną. Objął moje policzki dłońmi, tak żebym na niego spojrzała.
- Nic się stało. Dziękuję, że się martwisz i to doceniam, ale nie ma o co. Przyjdę do ciebie jak co tatusiu. - uśmiechnął się do mnie, a ja dałam mu buziaka w policzek. Wstaliśmy oboje i wyszliśmy. 
W samochodzie panowała dziwna atmosfera. Siedziałam koło Liam'a, a naprzeciwko siebie miałam Zayn'a, który siedział koło Louis'a. Czułam na sobie wzrok Mulata. Raz nasze spojrzenia się spotkały. Co było bardzo krępujące. W mojej głowie ciągle miałam scenę z przed kilku godzin, kiedy Zayn nazwał mnie dziwką. Chciałabym żeby powiedział to cholerne przepraszam i żeby wszystko wróciło do normy. Tak jestem na niego wściekła, pomimo tego wiem, że nie umiem na nikogo się długo gniewać. Przynajmniej nie na niego. I chłopaków.
- Dobra kurwa mam dość! Albo powiecie o co wam poszło, albo się kurwa pogodzicie i będzie wszystko ok! - Louis zaczął się na nas drzeć jak opętany. Patrzeliśmy na niego w szoku. Pierwszy raz widziałam, aby się tak darł. Na szczęście cisze przerwał Niall, mówiąc że dokończymy rozmowę później, bo musimy wysiadać.

Koncert chłopaków trwał już w najlepsze. Na razie nikt od sytuacji w aucie nie poruszył tematu mnie i Zayn, za co byłam wdzięczna. Stałam za kulisami, przyglądając się idiotą. Byłam pod wrażeniem, jak swobodnie poruszają się po scenie. Nie mogłam uwierzyć, z jaką łatwością Zayn wciąga wysokie dźwięki. Przyłapałam się na ciągłym patrzeniu na Mulata. Zamiast go omijać szerokim łukiem, ja się na niego gapie jak w obrazek. W pewnym momencie chłopak popatrzał w moją stronę, zatrzymując wzrok na mnie. Ale nie trwało to długo, bo po chwili moja twarz spotkał się z zimną podłogą. Czułam na sobie dodatkowe kilogramy. 
- Vi, Boże słońce! Tęskniłam. - przewróciłam oczami na jej piskliwy głos koło mojego ucha. 
- El wstawaj z niej! - wstałyśmy szybko i natychmiast znalazłam się w objęciach dziewczyn.
- Tęskniłam suki! - Rosie i El uśmiechały się szeroko. Znam Eleanor od imprezy, ale przez cały ten czas, pisałyśmy codziennie. Pokochałam ją.
- Ta, ta wiemy to. Pewnie już zapomniałaś, że miałyśmy się dziś u ciebie spotkać. 
- Kurwa. Przepraszam, ale ta wczorajsza randka i kłótnia z Zayn'em i ten koncert... - przerwała mi Rosie.
- Zaraz. Jaka kłótnia z Zayn'em? 
- Opowiem wam kiedy indziej. Nie chce teraz o tym gadać. 
- Dobra. Ale teraz musisz kogoś poznać! Pokochasz ją! - krzyczała podekscytowana Rose. Podeszła do nas śliczna brunetka, nie za wysoka. Wydaje się być bardzo miła.I widziałam ją już gdzieś.
- Cześć jestem Sophia. 
- A ja Victoria. - przytuliłyśmy się.

I się nie myliłam Sophia była cudowna. Cały koncert chłopaków przetańczyłyśmy i prześpiewałyśmy. Dzięki dziewczyną zapomniałam o kłótni. Czekałyśmy na chłopaków. Kiedy w końcu przyszli zadecydowaliśmy, że Liam i Louis pojadą ze swoimi dziewczynami do ich domu, a ja razem z Harrym, Niall'em i Zayn'em pojedziemy do klubu. Rosie musiała wracać, ponieważ rano ma nagrać swoją nową piosenkę. Umówiłam się z tymi 3 idiotkami jutro na zakupy. Dzięki czemu będziemy mogły pogadać i poznam lepiej Sophie.

Po 30 minutowej podróży znaleźliśmy się pod klubem. Tylko kiedy usiedliśmy się w naszej loży, Harry zamówił dla nas po drinku. Po 4 drinka poszliśmy na parkiet. Moim partnerem był Niall do momentu, kiedy się nie zmęczył i nie wrócił z Harry do stolika. Potem tańczyłam cały czas z kimś innym. Po dobrych 3 godzinach, postanowiliśmy wyjść. Loczek ledwo się trzymał na nogach. Byliśmy już przy taksówce, kiedy zorientowałam się że nie ma z nami Mulata.
- Ej Niall nie ma Zayn'a.
- Poszukaj go. My poczekamy. - oznajmił. Usiłując wsadzić Harrego do samochodu.
- Nie wy jeździcie. Połóż Harrego, a ja jak tylko znajdę tego idiotę wrócę z nim do domu. I też idź spać. - blondynek zgodził się ze mną i dał mi godzinę na wrócenie. Bo inaczej dzwoni na policje. Pożegnałam się z nim i ruszyłam z powrotem do klubu. 
Przeszukałam cały klub, a Zayn'a nigdzie nie było. Zaczęłam się martwić. Jeśli mu się coś stało?
Postanowiłam sprawdzić jeszcze tylnie wyjście. Może poszedł zapalić . Miejmy taką nadzieje. Barmanka wskazała mi drzwi. Prowadziły one na tyły klubu. Gdzie było jeszcze ciemniej. Rozejrzałam się po uliczce. Moją uwagę przykuła postać siedząca pod ścianą,  z głową schowaną w kolanach. 
- Zayn? - podeszłam do niej ostrożnie. - Zayn to ty? 
Postać podniosła głowę, a ja zamarłam.  Był to Zayn. Ale wyglądał inaczej. Po moim policzku spłynęła łza. Kleknęłam przy nim, kładąc jedną z dłoni na jego kolanie. Pochyliłam się nad nim, aby przyjrzeć się jego twarzy. Miał dużego siniaka na policzku, z jego wargi leciała krew tak samo, jak z łuka brwiowego, a jego knykcie były zdarte. Drugą ręką dotknęłam jego policzka. Wzdrygnął się na mój dotyk, ale po chwili wtulił  policzek w moją rękę. Cała złość na niego wyparowała. Bolało mnie widząc go w takim stanie. Musiałam zawieść go do domu i opatrzyć.
- Jedziemy do domu. - przytaknął i wstał stękając przy tym z bólu. 
Jadąc taksówką, napisałam Niall'owi, że wracamy i ma iść spać. Cała drogę nie odzywaliśmy się z Zayn'em do siebie. Gdy dojechaliśmy do domu, kazałam iść mu do swojego pokoju. W kuchni znalazłam apteczkę. Weszłam do pokoju Mulata. 
- Chodź do łazienki. - usiadł na sedesie, a ja wyciągnęłam z apteczki gazę, oblałam ją wodą utlenioną i zaczęłam oczyszczać jego dłonie. Potem łuk brwiowy. Za każdym dotknięciem rany, jęczał i cofał się. 
- Co się stało? - zapytałam, kiedy przykładałam gazę do jego wargi. Jego usta były takie miękkie. Miałam ochotę je pocałować. Nie, nie. Skarciłam swoje myśli.
- Lekka sprzeczka. Z jakimiś facetami.  - odpowiedział, kiedy podniosłam wzrok, a jego wzrok skrzyżował się z moim.
- Lekka? Zayn oni mogli cię zabić! Widzisz jak wyglądasz? Czekaj tylko. - wyszłam z łazienki. Wyciągałam z jego szafy pierwszą lepsza koszulkę i spodnie z dresu. 
- Przebierz się! - podałam mu ubrania. A on wstał. Odwróciłam się do niego tyłem kiedy się przebierał. Jednak jego odbicie, odbijało się w lustrze. Kiedy zdjął bluzkę, odwróciłam się do niego i zatrzymałam jego ręce. Brzuch miał w małych siniakach. Opuszkami palców dotknęłam każdego z jego siniaków. Pod każdym moim dotykiem Zayn zamykał oczy, choćby mój dotyk eliminował ból 
- Bolą? - zapytałam. Patrząc w jego oczy.
- Już nie. - szepnął przybliżając swoją twarz do mojej. Nazwał cię dziwką! nagle moja podświadomość mi przypomniałam. Odsunęłam się od niego i zaczęłam sprzątać. Zayn wyszedł z łazienki. Spojrzałam na siebie w lustrze i westchnęłam głośno.
- Co ty robisz Vi? - zapytałam siebie samą.
Po załatwieniu swoich spraw i posprzątaniu wyszłam z łazienki. Zayn leżała na łóżku. Chciałam wyjść, kiedy zatrzymał mnie jego głos.
- Przepraszam. - zatrzymałam się.
- Kurwa tak cholernie przepraszam Vi. - słyszałam jak wstaje z łóżka i podchodzi do mnie.
- Nie powinienem tak się zachowywać, a co gorsza nazywać cię dziwką. Przepraszam - położył swoje dłonie na moich biodrach. Zamknęłam na chwile oczy i odsunęłam się od niego. Spojrzałam na niego. Widziałam w jego oczach żal. 
- Wiesz jak się poczuła-am? - głos mi się załamał, na wspomnienia z siłowni. 
- Wiem. I przepraszam.
- Nazwałeś mnie dziwką, ale to ty to zacząłeś! Po nocy kiedy to zrobiliśmy, nawet na mnie nie spojrzałeś! A jak ci skłamałam, że zrobiłam to z Andrew'em, nazwałeś mnie dziwką. Jak pewnie sam już kurwa pieprzyłeś Perrie! - zaczęłam rzucać rękami na wszystkie strony. I pewnie nadal bym to robiła gdyby nie ramiona Zayn, które objęły mnie tak, że nie mogłam ruszać rękami.Wierciłam się, na co on syknął z ból, ale nadal mnie nie puścił.
- Po pierwsze nazwałem cię tak pod wpływem emocji. Po drugie jak to skłamałaś? - zapytał wbijając w mnie swój wzrok.
- Normalnie. Nie wiem, samo to wyleciało z moich ust. Ale co Cie to obchodzi do chuja? 
- Nie pieprzyłem Perrie od naszej nocy. - chciałam już mu odgryźć jakiś wrednym tekstem, ale wtedy dotarły do mnie jego słowa. Nie spał z nią. Ale co mnie to obchodzi? Mam go serdecznie w dupie.
- Nie obchodzi mnie to. - powiedziałam najpewniej jak tylko mogłam.
- Okej. Ale wybaczysz mi? Nie chcesz aby było jak dawniej? Nie chcesz już grać ze mną w fife? - zrobił mnie smutnego kota. Zagryzłam wargę, powstrzymując się od śmichu.
- I tak przegrasz wtedy. - uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił tym samym. Zayn pochylił się i chwycił tył moich kolan, przerzucając mnie przez swoje ramie. Piskłam głośno, po czym zaczęłam się śmiać. 
- Co ty robisz? - zapytałam się, kiedy rzucił mnie na łóżko.
- Idziemy spać. - wytrzeszczyłam oczy, a on się głośno zaśmiał. Uwielbiam ten odgłos. Nie wcale, nie!
- Ale ja mogę iść do siebie. 
Zayn położył się obok mnie i przykrył nas kołdrą. 
- Idź spać. Nic ci nie zrobię Vi. 
- Okej. Ale nie będę w tym spała. - wstałam i wzięłam z jego szafy jakąś bluzkę którą ubrałam. Odwróciłam się i zauważyłam, że mi się przygląda. Idiotka zapomniałam, że będzie się patrzeć. Położyłam się znowu na łóżku. 
- No to dobranoc Zayn. - chwycił mnie w pasie i podniósł się na łokciu tak, że patrzał na mnie z góry. Wcale nie przeszedł mnie dreszcz na jego dotyk. Wcale...
- Dziękuję Vi. - złożył na moim czole długi pocałunek i opadł na swoją stronę. To była najbardziej kochana rzecz jaką zrobił. 
- Proszę Zayn. - uśmiechnęłam się jak głupi do sera i zasnęłam.

___________________________________________________________________________________
Hej. 9 rozdział już za nami. :) Jak większość z Was wie, Zayn odszedł z One Direction, ale to nie oznacza, że ja kończę to opowiadanie. Wszystko zależy od Was! Jeżeli widzę, że się podoba i komentujecie, to pisze dalej. Jeśli macie jakieś pytania do mnie czy bohaterów możecie zadawać je na moim  ASKU.

CZYTASZ=KOMETARZ