wtorek, 24 marca 2015

8 ROZDZIAŁ.

CZYTASZ KOMENTUJ!



- Siema. Sory Li, ale nie przyszedłem dziś do was. - wszyscy patrzeli na niego zdezorientowaniem.
- A do kogo? - zapytał Zayn, który siedział koło Perrie. Jego wzrok był jakiś dziwny. Raz patrzał na mnie, raz na Andrew'a.
- Vi mam pytanie.


Czułam się niezręcznie, każda para oczu była teraz skierowana na mnie i na Andrew'a. Jezu, a jak mi zada jakieś durne pytanie... Koleś mów, bo tu nie wysiedzę. Rzuciłam w jego stronę wymowne spojrzenia, aby kontynuował.
- No wiesz... noo - zacinał się jak jakaś przegrzany magnetofon. Louis razem z Niall'em zaśmiali się cicho, na co ochroniarz rzucił im złowrogie spojrzenie.
- Wyduś to z siebie w końcu.
- Pójdziesz ze mną na randkę?
- Co? - powiedziałam razem z Zayn'em. Rzucając mu spojrzenie 'ty się lepiej kurwa zamknij' Nie wierze, że on chce się ze mną umówić. Dlatego mnie wtedy pytał czy mam kogoś? Dlatego mnie pocałował? Wszyscy stali jak słupy soli i oczekiwali na moja odpowiedź.
- Andrew ja... - nie wiedziałam co mam mu powiedzieć, nie chciałam z nim iść. Nie zrozumcie mnie źle, bo Andre jest na prawdę niesamowicie przystojny i do tego go lubię. No, ale nie ciągnie mnie do niego tak jak go do mnie.
Przejechałam wzrokiem po każdym z chłopaków. Wszyscy się szeroko szczerzyli nawet Perrie, oprócz Zayn'a. Chyba mu nie pasowała propozycja od Andrew'a. I to przez niego powiedziałam, to co powiedziałam!
- Jasne z przyjemnością.
- Serio?
- Tak Andrew. O której mam być gotowa? - w głębi serca miałam nadzieje, że ta randka nie będzie... No wiecie taka oficjalna. Troszkę żałowałam swojej decyzji, ale tylko do czasu. Kiedy tylko spojrzałam na minę Malik od razu wiedziałam, że dobrze zrobiłam. Nawet nie wiem o co mu chodzi. Przecież to on zapomniał kogo pieprzył wczoraj w nocy i poleciał do Perrie. Z którą rzekomo nie jest... Ale mniejsza z tym.
- o 18. Teraz muszę spadać, mam do załatwienia jeszcze pewne sprawy. Na razie chłopaki. Cześć Perrie. - pochylił się nade mną i złożył na moim policzku mokry pocałunek. Kiedy drzwi się za nim zamknęły. Została brutalnie porwana przez Harrego. Ciągnął mnie za rękę w stronę swojego pokoju. Kompletnie nie wiem o co mu chodzi.
- Ała puść mnie Harry to boli. - wepchnął mnie do pokoju i wreszcie puścił moją rękę.
- Czemu mi nie powiedziałaś, że umawiasz się z Andrew'em?!
- Co? Harry ja sama nie wiedziałam, że on chce się ze mną umówić.
- Myślałem, że się przyjaźnimy.
- Harry mówię prawdę. - nie wierze w niego. Drze się na mnie jak głupi o coś, czego sama nie wiedziałam. Jest kochany, ale zarazem głupi. Ciesze się, że się przyjaźnimy. Jest dla mnie jak starszy brat.
- Dobra wierze ci. Ale masz mi wszystko mówić rozumiesz?!
- Okej Loczku. - uniosłam ręce w geście obronnym. Moment później zostałam zgnieciona w uścisku.
- Jak coś ci zrobi masz mi od razu powiedzieć. Wtedy zabije skurwysyna. A teraz chodź, idziemy na dół. - zaśmiałam się na jego słowa, ale tylko kiedy spojrzałam na niego. Wiedziałam, że mówi poważnie.

*************

Od kliku godziny siedzę z chłopakami w salonie i oglądam jakieś głupie seriale. Przepraszam siedziałam... Teraz to latamy po całym ogrodzie z pistoletami na wodę. Zostało nas sześcioro, Perrie już dawno poszła. I dobrze już działa mi na nerwy. Za każdym razem, kiedy gadałam z którymś z idiotów ona musiała wpieprzyć swoje 2 zdania. Ale to się wytnie. Podzieliliśmy się na dwie drużyny. Ja, Niall i Harry przeciwko Zayn'owi, Lou i Liam'ie. To była porażka... Kto by się spodziewał, że to blondynek i loczek, będą najsłabszymi ogniwami. Już po 20 minutach odpadli, bo byli cali mokrzy. Oczywiście to dzięki mnie odpadł już Liam. Został mi teraz Lou i Zayn, który się gdzieś schował.
Szłam w stronę kilku drzew w roku ogrodu. Mając nadzieję, że spotkam tam któregoś.
- McCartney wygraj to!
- Zamknij się Horan!! - zrobił tak komiczną minę, że aż musiałam się zatrzymać koło jednego z drzew, aby się uspokoić. Znienacka jakaś duża dłoń zakryła mi usta i przywarto mnie do drzewa.
- Wezmę rękę, ale nie wołaj chłopaków. I nie strzelaj do mnie. - pokiwałam głową na znak, że rozumiem. A po chwili mogłam już mówić.
- O co chodzi? Boisz się, że przegrasz Lou.
- Pff nie? Ale mam dla ciebie propozycje.
- Zamieniam się w słuch. - uśmiechną się do mnie jak ostatni idiota.
- Musze się zemścić na Maliku. I chce abyś mi pomogła.
- Niby jak?
- Niedawno rozbił mi na głowie cały tort bananowy. Przez tydzień! Rozumiesz tydzień, nie mogłem pozbyć się ich zapachu z włosów i czas się zemścić. Chce abyś poszła nad basen i jak on się tam zjawi to go wtedy wrzucisz. Co ty na to? Wtedy dam ci wygrać. - na wygranej mi nie zależało, ale chciałam wpierdolić tego idiotę do basenu. Dlatego się zgodziłam.
Stałam nad basenem nie całe dwie minuty, aż w końcu się pojawił pan 'idealny'.
- Wiesz, że teraz przegrasz? - zapytał.
- Czyżby? - uśmiechnęłam się bezczelnie do niego. Zaczęłam iść łukiem w jego stronę. Zayn nawet się nie kapnął o co chodzi. Zatrzymałam się, kiedy to on stał przy basenie. Podeszłam bliżej.
- Co tam u ciebie Malik? - patrzał na mnie, nie wiedząc o co mi chodzi. Podeszłam jeszcze bliżej. Tak, że staliśmy teraz od siebie kila centymetrów.
- Dobrze, a jak tamu twojego chłopaka?
- Ooo czyżby Pan Malik zazdrosny? - zaśmiał mi się w twarz. Idiota parszywy... Pochylił się do mojego ucha i szepnął.
- Tylko przypadkiem nie krzycz moje imienia jak będzie cię... - nie dokończył. Wepchałam go do basenu. Kleknęłam  przy brzegu.
- Oj nie martw się nie będę. Jedyne co mogę zrobić, kiedy będę się z nim pieprzyć, to wspomnieć sobie jaki to słaby byłeś.- widziałam jak zaciska szczękę. Wkurzył się. Nawet nie wiem czemu sam zaczął.
- Wczoraj nie narzekałaś piękna. - znowu to jego piękna. Aaa jak on mnie teraz wkurza. Pokazałam mu środkowy palec i weszłam do domu. Chłopaki siedzieli już w suchych ciuchach przed telewizorem.
- Tak zrobiłam to Louis. - przerwałam mu. Sięgnęłam po swój telefon i poszłam na górę.
Po moim długim prysznicu, postanowiłam się położyć na chwile. Gdy już prawie spałam, zabrzęczał mi telefon. Sięgnęłam po niego i odblokowałam. Pisała Rosie, szybko jej odpisałam. Jutro czeka
mnie przesłuchanie. Miałam jeszcze nie całe dwie godziny. Usiadłam przed lustrem i wzięłam się za makijaż i włosy. Po godzinie pierwsza część miałam za sobą. Teraz tylko w co się ubrać. Po krótkim namyśle postawiłam na białej spódniczce z zamkiem pośrodku, czarnej bluzce i czarnej ramonesce. 
Kiedy byłam już gotowa miałam jeszcze 10 minut.  Zdecydowałam się zadzwonić do mamy, było mi głupio. Nie zadzwoniłam do niej, ani razu od kiedy tu jestem.
Pierwszy sygnał, drugi za trzecim dopiero odebrała.
- Cześć mamo.
- Oo Victoria jak u ciebie słonko? - nie była jakoś zadowolona. 
- A w porządku, a u ciebie? Przepraszam, że nie dzwoniłam. - w tle słyszałam jakiś męski głos,  ale nie należał on do mojego ojca. Co ona tam robi? 
- Mamo kto jest z tobą? 
- Co? Co, nikogo tu ze mną nie słońce. Wiesz ja muszę kończyć. Zadzwoń w inny dzień. Pa kocham cię. 
- Ugh rozłączyła się. - powiedziałam sama do siebie. To było mega dziwne, mogę przysiąc, że ktoś tam był.
  Usłyszałam z dołu dzwonek. Wzięłam torebkę i zeszłam na dół. 
Przy drzwiach stał Andrew razem z Zayn'em. Przeszłam koło Mulata obojętnie i podeszłam do ochroniarza. Podniosłam się na palcach, dzięki czemu mogłam dać mu buziaka w policzek. Rzecz jasna nie obyło się bez prychnięcia Zayn'a. Ten koleś ma ze sobą jakieś problemy, mówię wam. 
Założyłam swoje buty i już mieliśmy wchodzić. Ale... No właśnie z nimi zawsze jest jakieś ale.
- Vi wróć przed 1! - rzucił Louis rozkazującym tonem. Czułam się w tym momencie jak 16-latka. 
- Oczywiście tato. Cześć! 
Andrew położył swoją dłoń na dole moich pleców i prowadził w stronę samochodu. Otworzył mi drzwi, a ja wpełzałam się niezdarnie na miejsce pasażera. Chwile potem jechaliśmy. 
- Gdzie mnie zabierasz? - jechaliśmy drogą której w ogóle nie znałam. Miałam poczucie, że chce mnie uprowadzić, zgwałcić i zabić. Ale oczywiście moja wyobraźnia działała na wyższych obrotach.
Jechaliśmy jeszcze chwile, aż zatrzymaliśmy się pod miejskim kinem. Serio kino?  Nie lubię ich. W sensie, że na randkach to takie oklepane.
- Chodź miejsca już mamy zaklepane. - wymusiłam uśmiech i wyszłam z auta, kierując się w stronę wejścia.

To były dwie godziny męczarni. Ten film był tak nudny, że o pożal się. Siedziałam na tej sali jak ostatni idiota. Była dopiero przed 22, a mi się już nudziło. Miałam nadzieję, że wymyśli coś lepszego. Teraz chciałam jechać do domu i pograć z chłopakami. Ale chcieć to ja sobie mogłam. Zatrzymał samochód i z niego wyszedł. Nie wiedząc co zrobić, również wysiadłam. Staliśmy przed parkiem, który był oświetlony przez jedną latarnie na krzyż. W tym momencie wiedziałam, że chce mnie zabić. Kto normalny przyprowadza dziewczynę do ciemnego parku w nocy. Odwrócił się do mnie i chwycił mnie za ręce.
- Chce Ci coś pokazać, ale zamknij oczy. - no chyba go pojebało?! Bałam się jak sam skurwysyn, a ten mi każe oczy zamykać. 
- Nie ma mowy! 
- Ha ha Vi nic ci nie zrobię. Obiecuje. 
- Okej. 
Gdy zamknęłam oczy, poczułam jak kładzie swoje dłonie na moich biodrach. Prowadził mnie w nieznane przez jakąś chwile, aż się zatrzymał. Przez ciepło przy moim uchu przeszedł mnie dreszcz.
- Otwórz oczy. - tak jak powiedział, tak zrobiłam. Otwarłam oczy i nie mogłam wydusić z siebie, ani słowa. To było piękne.
Po środku kółku z latarni był rozłożony koc na którym był szampan i jedzenie. Jednak myliłam się co do niego. 
- Chodź usiądziemy. 
- Andre to- to jest cudowne. - jąkałam się.
- Miałem nadzieję, że Ci się spodoba.
- Dziękuję. To moja najlepsza randka. 
- Nie może być inaczej laseczko. 
- Psujesz atmosferę gnoju! 
Śmialiśmy się i zajadaliśmy. Mówię poważnie to jedna z moich najlepszych randek. Najedzona położyłam się na kocu. Nad nami nie było żadnych drzew, co umożliwiało nam podziwianie gwiazd.
- Chciałabym polecieć do kosmosu. 
- Czemu? - moje widoki zasłoniła mi twarz bruneta. 
- Zobaczyć to wszystko z góry. Raz w życiu chciałbym, być gdzieś, gdzie nie muszę się przejmować niczym.
- Dlatego wybrałaś kosmos? - przytaknęłam mu głową na tak. Nie mogłam nic z siebie wydusić utonęłam w jego tęczówkach. Dopiero teraz zauważyłam jakie są cudowne. Podniosłam się lekko na łokciach, złączając nasze wargi. Całował mnie bardzo delikatnie i powoli. Wszystko było idealnie. Oprócz jednego. Nie czułam tych motylków co w zeszłej nocy. 
- Jest już późno wracamy. - musnął moje usta i pomógł mi wstać.Kiedy spojrzałam na zegarek w telefonie nie mogłam uwierzyć jak ten czas szybko leci. 

Zayn POV

Jest już po 3 w nocy, a jej nadal nie ma. Do chuja pana co ona z nim robiła?! Byłem wściekły. Czemu ona w ogóle się z nim umówiła? Przecież mówiłem jej, ze to nie facet dla nie. Chyba to nie dociera do niej! Czekam w jej pokoju od dobrej godziny. Dzwonił do nas Paul, że jutro mamy jakiś występ w programie. I że mamy przekazać Vi, że też ma być. A więc siedzie i czekam. Wstałem leniwie z łóżka. Podeszłe do jej szafy i ją otwarłem. Same ubrani i ubrania. Tak wiem, że nie powinienem, ale to jej wina. Gdyby wróciła wcześniej to bym się nie nudził i nie zaglądał do jej szafy. Moją uwagę przykuło małe pudełko. Wziąłem je i usiadłem z powrotem na łóżko. Nie było w nim nic ciekawego same jakieś zdjęcie... I płyta? Wyjąłem i wsadziłem w odtwarzać DVD. Nagranie przedstawiało nastolatkę, która tańczyła. I to nieźle. Była naprawdę niezła. Kogoś mi przypomniała. Tylko nie wiedziałem kogo. Spojrzałem na opakowanie płyty. 'Vi 14.06.2012' że co? To była Victoria. Patrzałem na nagranie zachwytem. Była w tym tak dobra. Tylko dlaczego mi nie powiedziała? Pff jak ty jesteś głupi Malik! Przecież ona mnie teraz nienawidzi. Wpatrywałem się w ekran, nie wiedziałem co się dzieje wokół mnie. Patrzałbym do końca gdyby nie trzaśnięcie drzwi. Odwróciłem głowę i od razu pożałowałem. 
- Co ty tu kurwa robisz? - zaczęła krzyczeć. Patrząc na ekran telewizora.
- Czekam na ciebie?
- Czekasz? Chyba przeglądasz moje rzeczy ciulu! - rzucała rękami na wszystkie strony. Byłą cholernie wkurwiona. Ale szczerze to cieszył mnie ten fakt.  Gdyby mnie posłuchała i nie poszła na tą randkę, to bym nie musiał tu siedzieć.
- Co się tak drzesz? 
- Malik wypierdalaj bo ci wyjebie! - nadal się darła. Nawet nie wiem o co robi tyle hałasu, to tylko nagranie. Jeszcze trochę ją po wkurwiam i pójdę.
- Ha ha ha ha ty mi? Błagam cię piękna. Twoje rączki nadają się tylko do jednego. 
Podeszła do mnie i zaczęła uderzać pięściami w mój tors. Krzycząc w tym samym momencie tysiąc wyzysk w moją osobę. Do pokoju wparowali chłopaki. Odciągając ode mnie Victorie. 
- Nienawidzę cie! Zapamiętaj to Malik. 
- Ciii uspokój się. - Liam mocno przytulił piękną, próbując ją uspokoić. 
- Zayn wyjdź stąd. - nie wierze,  że nawet Louis stoi po jej stronie. Rzuciłem mu martwe spojrzenie. Przy samych drzwiach się odwróciłem do nich. 
- Wyżywa się na mnie bo Andrew nie umiał jej dobrze zaspokoić. 
- Wyjdź! - krzyknęła, odwracając się w moją stronę. Nasz wzrok na chwile się spotkał i od razu wyszedłem.



Położyłem się do łóżka i próbowałem zasnąć. Jednak za nic nie mogłem. W głowie miałem tylko ten jej wzrok przepełniony nienawiścią i bólem. Moje zachowanie i słowa ją zabolały. Przestań o tym myśleć Zayn! Potrząsłem głową, aby wyrzuć jej obraz z moich myśli. Lecz nawet to nie pomogło.
Zraniłem ją.
- KURWA! 

________________________________________________________________

Hej! 8 rozdział już za nami. Mam nadziej, że Wam się spodoba. (opinie podawajcie w komentarzach) Będę się starała dodawać rozdział co wtorek/środa, jak mi się uda, ale różnie u mnie bywa z czasem i nie zawsze zdążę napisać rozdział.  Dziękuję Wszystkim tym którzy komentują rozdziały! To jest dla mnie bardzo ważne i mega motywuje.
CZYTASZ KOMENTUJ!

 

6 komentarzy:

  1. Co tu dużo mówić no świetny ♥ czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział <3
    Po prostu kocham to opowiadanie *.*
    Dawaj szybko next :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział cudowny *.*
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Czemu to do cholery jest tak bardzo ciekawe?! Nie mogę doczekać się następnego. :) Życzę dużo weny a w wolnej chwili zapraszam do mnie:
    http:dicey-jb.blogspot.com
    Oraz na:
    http://dangerouszaynmalik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahahaha :D Zbulwersowana Vi :D - Aisog

    OdpowiedzUsuń
  6. spoko rozdział :) <3 / Ari<3

    OdpowiedzUsuń