niedziela, 21 czerwca 2015

14 ROZDZIAŁ.

 OTO MAMY 14 ROZDZIAŁ. MAM NADZIEJĘ, ŻE SIE SPODOBA. KOŃCÓWKI NIE SPRAWDZAŁAM. 
CZYTASZ SKOMENTUJ MNIE TO MOTYWUJE! <3 WIEM ROZDZIAŁ NIE JEST JAKOŚ DŁUGI.
POZA TYM CHCIAŁABYM WAM PODZIĘKOWAĆ ZA TE 15 OBSERWUJĄCYCH I 10611 TYS. WYŚWIETLEŃ I ZA WSZYSTKIE MIŁE KOMENTARZE JESTEŚCIE NIESAMOWICI. 
POZDRAWIAM WAS. 
SAA

_______________________________________________________________________________
- Victoria?
- Yy nie, nie to chyba pomyłka. - robiłam wszystko, tylko żeby na niego nie spojrzeć. To był ból dla moich oczu jak i serca. Po roku czasu, on znowu się pojawił! I mam nadzieję, że widzę go ostatni raz.
Szybko szarpnęłam Zayn'a za rękę. Zdezorientowany Mulat nie wiedząc co zrobić po prostu spojrzał ostatni raz na chłopaka i poszedł z mną. Do samochodu biegłam, dosłownie. Wszystko wróciło. Wspomnienia i te dobre, i złe.
- Otwierajcie te cholerne drzwi! - krzyknęłam kiedy Zayn z ochroniarzami pojawił się koło mnie. Gdy drzwi się otwarły weszłam do samochodu i czekałam, aż ruszymy. Chłopak całą drogę nie odzywał się.
Od razu gdy samochód się zatrzymał, ruszyłam w stronę pokoju. Stanęłam na środku naszego apartamentu i szarpałam się za włosy, aby tylko się uspokoić.  Pewnie se myślicie 'co za głupia laska, wpadła na jakiegoś kolesia i teraz wpada w jakiś szał'. Ale jakiś tam koleś zranił mnie raz, ale porządnie. Boli mnie to do teraz. Bardziej niż wszystko co zrobił Malik! Musze zapomnieć.
- Vi.  Co jest? Kto to był?- zapytał się. Mówił szeptem, tak jakby miała się rozlecieć przez te słowa. Czułam zbierające się łzy. Odwróciłam się do Zayn'a przodem. Stał niedaleko mnie. Musiałam odreagować i zanim się zorientowałam, stałam już przy nim, całując go namiętnie. Mulat natychmiast oddwzajemnił moje pieszczoty. Co jeszcze bardziej mnie podkręcało. Chwycił mnie za uda i podniósł, dzięki czemu owinęłam nogi wokół jego bioder. Moja dłoń powędrowała do jego włosów i lekko za nie szarpnęłam. Na co Zayn jęknął w moje usta. Poczułam, że porusza się w stronę łóżka, na którym usiadł. Zaczęłam się o niego ocierać. Oboje wydawaliśmy głośne jęki, które powstrzymywaliśmy pocałunkami. Moja i jego bluzka znalazły się w kącie pokoju. Obrócił nas tak, że leżałam pod nim. Całował moją szczękę tworząc sobie ścieżkę do mojego brzucha.
- Zayn... - jęknęłam, gdy ścisnął moją prawą pierś.
- Jesteś taka piękna!
Jego ręka odnalazła guzik od moich spodni. Pewnie skończylibyśmy oboje nago, uprawiając sex. Ale oczywiście, ktoś musiał nam przerwać! Powinnam dziękować temu komuś, że nic więcej się nie wydarzyło, ale jakoś nie umiałam. Chciałam... więcej? Kurwa co się ze mną dzieje!
- Tak? No okej... No dobra. Rozumiem. Dobra. Cześć. - spojrzałam na niego pytająco. Pochylił się do mnie z uśmiechem. - Szykuj się na imprezę kochanie. - cmoknął moje usta, wywołując u mnie fale motylków.

***

Po niecałych dwóch godzinach byliśmy już w klubie, pijąc najmocniejsze i najlepsze drinki jakiekolwiek piłam. Nie wiem czy to przez zmianę godziny, czy alkohol, ale zapomniałam o wszystkim co się wydarzyło pomiędzy mną a Malikiem. Teraz nie mogłam wzroku od niego oderwać. Chyba upadłam na głowę.
- Coś mam na twarzy? - odwrócił się w moją stronę, przygryzając seksownie wargę. Osz kurwa!

- Yyy nie... tylko... - nie wiedziałam co powiedzieć - a pierdolić, chodź tańczyć!
Zdecydowanym krokiem ruszyliśmy na parkiet. Zayn objął mnie w tali, a moje ręce wylądowały na jego szyj. Poruszaliśmy się w rytm muzyki. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, tracąc się w nich. Nie zwracaliśmy na nic uwagi byliśmy teraz tylko my.
- Co my wyrabiamy Vi? - zapytał mnie szepcząc do ucha.
- Co masz na myśli?
- Raz się nienawidzimy, jakbyśmy mogli to zabilibyśmy się, a potem wpadamy sobie w ramiona i znowu jest wszystko okej.
- To źle, że zawsze kończymy razem? - zapytałam. Z garstką nadziei, że powie, że się cieszy.
- NIE! To bardzo dobrze, ale jednak wolałbym, żebyśmy zawsze byli razem. Bez tych kłótni. McMalik razem bez kłótni. Przyjaźń bez kłótni...
- To nie przyjaźń Panie Malik! - zacisnął szczękę na moje powiedzenie. Uśmiechnęłam się do niego uroczo, na co zmrużył oczy.
- Ma Pani w sobie coś, co mnie przyciąga i mam ochotę całować Pani malinowe usta całą noc, Pani McCartney.
- Czyżby? A co z Panną Edwards? - Zayn cały się spiął na wspomnienie o jego niedoszłej jeszcze dziewczynie. Pięknie Victoria! Wszystko potrafisz zjebać. - yy Zayn przepra...
- Nie... zapomnij Vi. Idę zapalić. - odsunął się ode mnie i zostawił samą. Wściekła podeszłam do barku, prosząc barmana o najmocniejszego drinka jakiego mieli. Wypiłam już z trzy, a Zayn nadal nie wracał! Pierdole go. Nie będę stała jak idiotka! Od momentu kiedy znalazłam się na parkiecie czuje czyjś wzrok na sobie. Rozglądam się po sali, ale nie widzę żeby ktokolwiek zwracał na mnie uwagę.
Nagle na moich biodrach poczułam dwie duże dłonie. Pewnie gdyby nie alkohol nie tańczyłabym z nieznajomym w taki sposób. Mężczyzna zaczął ocierać się o mnie.
- Nadal jesteś seksowna. - szepnął mi do ucha, a ja przestałam się poruszać.
- Ben!
- Tak. Dawno się nie widzieliśmy kochanie. - chciałam się odsunąć, lecz on przysuwał mnie bliżej siebie. Jego miękkie usta przylegały do mojej szyi. Jego wargi były takie jakie je zapamiętałam ciepłe i miękkie.
- Co ty tu robisz? - zapytałam cicho. Jego usta doprowadzały mnie do szaleństwa. Wszystkie wspomnienia wróciły.
- Tańcze. - zaśmiał się. - Chciałbym wszystko naprawić. - tymi słowami sprowadził mnie na ziemię.
- Naprawić?! - prychnęłam. Jak on śmie! Zaczął mnie ciągnąć, jak chwile potem się okazało na zewnątrz. Gdy w końcu wyszliśmy, wybuchłam - Przypomnieć Ci co mi kurwa zrobiłeś? Bo pewnie już nie pamiętasz, jak śmiałeś mi się potem w twarz!
- Victoria? - obok mnie pojawił się Zayn, który wyglądał teraz na zmartwionego całą sytuacją. Uciszyłam go ręką. Lepiej będzie jak się nie będzie wtrącał.
- Pamiętam, ale żałuje! -krzyknął Ben.
- Z-Zdradziłeś mnie! Z moją najlepszą ppprzyjaciółką!  - jąkałam się przez łzy. - Byłam w tobie zakochana po uszy, a ty... a ty, tak po prostu przespałeś się z Spencer! Ufałam wam.

- Zrozumiałem... - przerwałam mu, nie mogłam go słuchać. Łzy leciały mi ciurkiem.
- Zrozumiałeś?! A pamiętasz może jak was przyłapałam, a ty mnie wyśmiałeś i powiedziałeś mi, że jestem małą, naiwną suką?! Trochę za późno na zrozumienie Ben... - ruszył wolnym krokiem do mnie. Przez co ja powoli zaczęłam się cofać.
- Porozmawiaj ze mną Vi. - prosił.
- Nie podchodź! - krzyczałam, ale on nic sobie z tego nie robił. Był coraz bliżej, a ja zachodziłam się jeszcze większym płaczem. Był coraz bliżej... - Proszę odejdź!
- Czy ty kurwa głuchy jesteś!
- Nie wtrącaj się śmieciu! - odpyskował mu Ben. Nawet nie musiałam patrzeć na Zayn'a, żeby wiedzieć, że cały się spiął i zaraz wybuchnie. Długo na to nie musieliśmy czekać. Pięść Malika znalazła się na twarzy Bena. Chłopak zatoczył się do tyłu, ale nie był długo dłużny Zayn'owi. Ten go uderzył z całej siły w brzuch. Mulat przez chwile nie umiał złapać oddechu, co wykorzystał Allen i kopnął go z kolanka w brzuch. Stałam jak wryta. Zayn nie wytrzymał i przyjebał mu w twarz. I powiem wam, że zrobił to nieźle, bo aż ja słyszałam jak łamie mu nos.
- Jeszcze raz kurwa nazwiesz mnie śmieciem, albo zbliżysz się do Victorii skończy się to jeszcze gorzej!
Malik wziął mnie za rękę i ruszył w stronę wyjścia!
- Ja nie odpuszę Vi! - krzyczał za nami Ben. Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz.
W samochodzie panowała przytłaczając cisza, która mnie dołowała! Dobrze, że ochroniarze nie mogą nas zobaczyć przez szybę. Odpięłam swój pas i powoli przysunęłam się w stronę Zayn'a. Był chyba pogrążony w swoich myślach, bo mnie nie zauważył. Wspięłam się na jego kolana i wtuliłam w tors. Chwile mu zajęło zanim również mnie przytulił. Mogłabym tak zostać wieczność.
- Dziękuję. - szepnęłam. Byłam mu wdzięczna, że tam się pojawił i mi pomógł. Jestem zmęczona całą tą sytuacją
- Nie masz za co księżniczko.Idź spać! - pocałował mnie w czoło, a ja odpłynęłam.

***

Obudziły mnie promienie słoneczne, wpadające przez okno do naszego pokoju. Z tego co pamiętam, kiedy dojechaliśmy pod hotel. Zayn wyjął mnie z samochodu i położył do łóżka, przed tym przebierając w jego koszulkę. Co do Pana Bena Allena... Nachodzi mnie w myślach... Pamiętam każdy szczegół z wczorajszej sytuacji. Co mi się w ogóle nie uśmiecha. Wstałam leniwie z łóżka, do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam nową bieliznę, narzucając na siebie jakąś koszulkę Zayn'a. Weszłam do kuchni, mając nadzieję, że spotkam tu Malika, ale nie było go tu. Podeszłam do lodówki wyciągając swój ulubiony jogurt. Zawołam Zayn'a, ale odpowiedziała mi cisza. Zrezygnowana opadłam na kanapę w salonie, podziwiając przez okna widok na basen. Jednak po chwili mój 'krajobraz' został zakłócony przez mokrą, umięśnioną sylwetkę, która wychodziła z basenu tylko po to, aby znowu do niego wskoczyć.
Podążyłam do drzwi balkonowych. Usiadłam na krawędzi basenu, zamaczając nogi w ciepłej wodzie. Postać wynurzyła się z wody, a ja wpatrywałam się w nią jak w piękny obrazek.
- Ładnie to się tak skradać Pani McCartney? - zapytał przejeżdżając ręką po mokrych włosach.
- Nie, oczywiście, że nie Panie Malik. Ale nie mogłam się powstrzymać. - uśmiechnęłam się do niego uroczo, kiedy podpływał do mnie. 
- Popływaj ze mną.
- O nie. Nie ma mowy Zayn.
- Proszę?
- Ale nie mam stroju.
- Och ale masz bieliznę. Zdejmuj... Moją? Koszulkę i wchodź. - zdjęłam powoli koszulkę, ukazując moją czarną koronkową bieliznę. Mulat chwycił za tył moich ud przysuwając mnie do siebie, tak że owinęłam nogi wokół jego bioder.
- Zayn? Jeszcze raz ci dziękuję.
- Skończ. Zasłużył chuj. - kompletnie nie wiedziałam, czy powinnam to zrobić, ale cóż... Najpierw robię potem myślę. Pochyliłam się i pocałowałam jego miękkie usta. Odsunęłam się lekko i szepnęłam:
- Nieźle mu przyjebałeś. - czułam jak się uśmiecha.
- Co się stało pomiędzy wami? - zapytał. - Jak nie chcesz nic nie mów.
- Nie w porządku, powinieneś wiedzieć za co mu wpierdoliłeś. - zaśmiałam się lekko. Ale zaraz spoważniałam. - Było to z rok temu. Byłam z Benem półtorej roku, zakochana po uszy. Ufałam mu jak nikomu innemu. Była również Spencer. Moja przyjaciółka od małego. To dzięki niej byłam z Benem. Pomogła mi go 'zdobyć' - zrobiłam w powietrzu cudzysłów. - Pff gdybym wiedziała jak to się skończy. Przez ostatnie 4 miesiące naszego związku jakoś dziwnie się zachowywali. Znikali często w tym samie czasie. Tłumaczyłam to sobie ich próbami z tańca. Oboje uczestniczyli w tej samej grupie. - zrobiło mi się jakoś smutno, opowiadając to wszystko. Zayn musiał to wyczuć, bo przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie. - Pewnego miesiąca musiałam wyjechać na tydzień do babci. Jednak postanowiłam zrobić im niespodziankę i przyjechać dwa dni wcześniej. Wtedy się nie spodziewałam tego co zastałaamm - zaczęłam się jąkać przez łzy.
- Ciii księżniczko. Nie musisz...
- Och zamknij się i słuchaj.  - wytarł kciukiem moją pojedynczą łzę. - Weszłam do domu Bena, dzięki kluczom, które mi dał. W salonie nikogo nie zastałam, tak samo w kuchni. Zmierzałam do jego sypialni skąd dochodziły dziwne odgłosy. Weszłam i zamarłam. Kochali się w jego łóżku. On i ona. Dwie najbardziej zaufane mi osoby. Zdradziły mnie. - teraz rozpłakałam się na dobre.
- Nie był Ciebie wart.
- A wiesz co jest najlepsze? Że jak ich nakryłam i żeby mi się jakoś tłumaczyć. To on mnie wyśmiał i nazwał naiwną, mała suką.
- Księżniczko! - szepnął w moje ucho, gdy byłam wtulona w jego szyje. Podniosłam wzrok i spojrzałam w te hipnotyzujące tęczówki. - Gdybyś była moją. Nigdy, nigdy bym cię nie zdradził. - wiecie jak dziwnie musiało to brzmieć w jego ustach? Mówi to ten który zdradza... W sensie nie mogę powiedzieć, ze zdradza Perrie, skoro z nią nie jest.
- Czyżby? - zapytałam, kiedy nasze twarze był coraz bliżej.
- Jesteś zbyt idealna...
Czy on powiedział to? Czy tylko mi się zdawało? To była najcudowniejsza rzecz jaką usłyszałam. Poczułam to dziwne uczucie w brzuchu, gdy to powiedział.
- Niezbyt idealna dla ciebie Panie Malik.
- Idealna akurat dla mnie! - odpowiedział mi schodząc pod wodę, łącząc nasze usta w pocałunku. Jednak ten pocałunek różnił się od pozostałych. Był delikatny i bardziej... intymny.



wtorek, 9 czerwca 2015

13 ROZDZIAŁ.

Kochani jestem już tu z 13 rozdziałem. Chciałam przeprosić, że tak długo musieliście czekać, ale mam nadzieje, że zostaliście ze mną i zostaniecie do końca. Z 10  obserwowanych wzrosło mi do 14. Za co chce podziękować Wam z całego serca.  Każda osoba, która przeczyta niech napisze krótki komentarz. Chce wiedzieć ilu Was jest. _______________________________________________________________________________

- Co ty tu robisz?! - warknęłam na niego.
- Przyszedłem porozmawiać.
- O czym?! O tym jak przyjebałeś Andre czy o tym jak zmyślasz?  A może o tym, że jestem nikim?!  - Zayn wstał i podszedł do mnie. Stał niebezpiecznie blisko, a byłam w samym ręczniku.
- Widzę, że nie da się z tobą teraz porozmawiać spokojnie. Ale cóż... będę miał no to, aż 4 dni. - odsunął się tylko po to, aby przybliżyć się jeszcze bliżej mojego ucha. - przepraszam słońce. - wyszedł.

-6 dni później-

  Od jebanych sześciu dni chodzę wkurwiona na cały świat. Nikt się do mnie nie zbliża, ani nie rozmawia dłużej niż 2 minuty. Bo tylko jak mnie wkurwili, dostawali po głowach. Zayn od naszej rozmowy w pokoju nie odezwał się do mnie, nawet na mnie nie spojrzał. Czy mnie to wkurzało? Pewnie z tydzień temu tak, ale teraz miałam go serdecznie dość. Przynajmniej tak mi sie wydawało. Sama se to wmawiasz! A Andrew... od tych 6 dni próbował się skontaktować ze mną, na każdy możliwy sposób.Wydzwania, pisze, nachodzi. To są chyba jedyne czynności, które robi od kilku dni. Chciałam odciąć się od nich 2 na cały wyjazd. Ale jest to niemożliwe.
- Vi otwórz drzwi! - ten idiota Harry mnie wykończy. Wstałam powoli z kanapy i poczołgałam się do drzwi wejściowych. Otwarłam je i stanęłam jak słup.
- Cześć.
- Co tu robisz Andrew? - brunet stał przed mną z bukietem białych róż. Na dodatek były one moje ulubione.
- Chciałem Cię przeprosić. Victoria ja naprawdę nie chciałem. Zayn, ty, to wszystko... Przepraszam.
- Wejdź do środka. - weszliśmy do środka i od razu kierowaliśmy się w stronę mojego pokoju. Wchodząc po schodach trafiliśmy na Niall'a, Harrego i Zayn, który pomagał znieść im walizki. Bo ci dwaj idioci dziś wylatują do Irlandii. Kiedy Mulat zobaczył na Andre, zatrzymał się.
- Co. on. tu. do. cholery. robi! - warknął
- Skończ! Przyszedł mnie przeprosić!
- Przeprosić?! Jak ja cię chciałem przeprosić to mnie wyjebałaś za drzwi, a go to do chuja wysłuchasz! - krzyczał jak opętany.
- KURWA! Jesteś okropny. Gówno cię powinno obchodzić co robię i z kim. - stanęłam na tym samym schodku co on, aby być twarzą w twarz. - a teraz pozwól, że pójdę pożegnać z moimi przyjaciółmi. Zaczekaj na mnie w moim pokoju Andre.
- Ej chłopaki! Chyba zapomnieliście o mnie. - powiedziałam, robiąc przy tym smutną minę.
- No coś ty Vi. Ja Niall James Horan zapomnieć o mojej najlepszej przyjaciółce. Coś ty...
- Oooo przytul mnie!
- Ty gnoju puść ją! - zostałam brutalnie wyrwana z objęć Horana. - Siostrzyczko. Pamiętaj w Dubaju musisz być grzeczna i nie zrób nam siary w telewizji. A no i jak tam się trafi jakiś i przypadkiem... czego bym nie chciał. Po prostu się zabezpieczaj młoda.
- Harry! Jebnij się w główkę. - przytuliłam go.
- Okej my zmykamy. Nara młoda kochamy cię.
- Ja was też! - pomachałam im i wbiegłam jak najszybciej na górę.
Brunet siedział na moim łóżku, przyglądając się swoim dłoniom. Które z daleka jak szło zauważyć miał lekko sine. Kleknęłam przy nim i chwyciłam jego dłonie.
- Dlaczego? - zapytałam, dotykając każdej sinej kostki.
- Dlaczego, co?
- Dlaczego biłeś się z nim?
- To on uderzył mnie pierwszy. - westchnęłam. Niby dorośli, a jednak dzieci.
- Mogłeś odpuścić. Wtedy byś mnie nie uderzył i miałbyś prace.
- Spójrz na mnie. - objął moją twarz dłońmi, tak abym patrzała na niego.- o moja prace się nie martw. Zayn ma gówno do gadania. Zmienili tylko to, że nie będę już jego ochroniarzem. Teraz pracuje dla Liam'a. A co do uderzenia. Bardzo żałuje, że tak się stało. I mam nadzieję, że mi  wybaczysz.
Wszystko było by idealnie gdyby nie to, że za wszelką cenę chciałam, żeby to Zayn siedział na jego miejscu i mnie przepraszał. Ale cóż musiałam postawić mu sprawę jasno. Zranił mnie już za dużo razy.
Wiedziałam jedno. Musze wybaczyć Andre i przemyśleć pewne sprawy.
- Wybaczam. - nagle zadzwonił jego telefon. Odebrał i powiedział, że zaraz będzie. Po czym pożegnał się ze mną, powiedział żebyśmy zaczęli od nowa i zapomnieli o tym co było. Gdy miał już wychodzić odwrócił się do mnie.
- A i bym zapomniał.- podszedł do mnie pocałował mnie przelotnie w usta. - baw się dobrze w Dubaju.
Zostawił mnie samą w wielkim szoku.

- Victoria. - dotknął mojego policzka. - muszę ci coś wyznać.
- Słucham cię. - rozpływałam się pod jego dotykiem.
- Obiecaj mi, że nie odwrócisz się ode mnie . Choćby nie wiem co.
- Ale... Zayn.
- Obiecaj! - byłam zmieszana. Nie wiedziałam o co mu chodzi, a jak chce mi powiedzieć, że zabił człowieka. Tego nie zniosę.
- Ja cię ko... - nagle poczułam na policzku lodowatą ciecz.
- Kurwa! Pojebało was!
- Ooo patrz Liam nasza księżniczka wreszcie się obudziła.- Louis śmiał się tak głośno, że miałam ochotę mu przywalić.
- Co ci się śniło? Bo nieźle się śliniłaś.
- Och Liam zamknij się i znieś te walizki na dół, a ja idę się przygotować.
Dziękowałam Bogu, że nie mówię przez sen. Nigdy nie sądziłam, że ten idiota będzie mi się śnił.Wstałam leniwie z łóżka. Musiałam jak najszybciej zdjąć z siebie te przemoczone ubrania. Wzięłam ze sobą ubrania naszykowane na lot. Gdy się już ogarnęłam, nałożyłam na siebie kremowy sweterka, czarne spodnie i czarne buty.

 
Byłam nieźle podekscytowana wyjazdem. Jedyna rzecz która mi przeszkadzała to Zayn! Nie odzywaliśmy się do siebie nawet w aucie, ani na lotnisku. Tylko spoglądaliśmy na siebie z nadzieją, że drugi tego nie widzi. Tak bardzo jak mnie wkurza, to nie mogłam od niego oderwać wzroku. Co się ze mną do cholery dzieję! Na dodatek był ubrany inaczej niż zawsze. Jego brązowe rurki zwisały lekko na nim. Jego bluza była dopasowana, że z daleka mogłam zobaczyć jego napinające się mięśnie jak wsiadaliśmy do samolotu. Na głowie miał czapkę, a jego buty idealnie pasowały do całego stroju.

Usiedliśmy na swoich miejscach, które mieliśmy obok siebie. Wiecie jak jest zajebiście lecieć prywatnym samolotem? 
- Proszę zapiąć pasy, zaraz będziemy startować. - odezwała się jakaś kobieta w mikrofonie. Jakbym jeszcze wiedziała gdzie są te pasy i jak to się zapina. 
- Daj pomogę ci. 
- Nie, nie trzeba Zayn. - zaprzeczałam sama sobie.
- Ślepy nie jestem. Daj to. - kiedy zapinał moje pasy, przez przypadek dotknął mojego biodra, które się odkryło. Czułam ciarki, iskry, motyle. Wszystko na raz. Patrzeliśmy sobie w oczy przez długi moment, pewnie nadal byśmy się tak gapili, gdyby nie on. 
- Yyy proszę. 
- Dziękuję. 

Lecimy, lecimy i lecimy. Nie miałam co robić. Laptop mi się rozładował tak samo telefon. A pozostali spali. Podniosłam się z siedzenia i właśnie wtedy musiało zatrząść. Straciłam równowagę i upadłam. Oczywiście na moje nieszczęście na Malika.
- Co ty robisz? - zapyta zachrypniętym głosem, wywołując u mnie motylki. Do kurwy !
- Przepraszam potknęłam się. Już wstaje. 
- Nie! Tak mi wygodnie. - zaśmiał się, obejmując mnie w pasie i przyciągając bliżej siebie. 
- Zayn puść...
- Och zamknij się. Dobrze wiemy, że nie umiemy być długo źli na siebie. - czy on musi mieć racje?  Za każdym razem, sama przed sobą udaję, że umiem być na niego wściekła. A prawda jest całkiem inna. - widzisz nawet zaprzeczyć nie możesz. 
- Dobra już niech ci będzie.
- No uśmiechnij się. Mcmalik znowu razem.
- Haha kto? Mcmalik nie szło czegoś lepszego wymyślić Panie Malik? - zapytała z uśmiechem na twarzy.
- Nie bądź taka zadziorna Panno McCartney. 
- Zastanowię się na tym Panie... 
- Nie mów do mnie tak! 
- Dlaczego? 
- Bo to mnie pociąga. - wyszeptał mi do ucha, przygryzając przy tym płatek mego ucha. Co po raz chyba 3 wywołało o mnie ciarki. Spojrzałam na niego, a on uśmiechał się tym swoim cwaniackim uśmiechem. Dotknęłam dłonią jego policzka. On przysunął mnie jeszcze bliżej swojego ciała. Nasze twarze zbliżały się do siebie. Były coraz bliżej i bliżej, i bliżej. 
- Proszę zapjąć pasy, przechodzimy do lądowania. - piękna chwila poszła się jebać. Wstałam i usiadłam na swoje miejsce. 
On miał coś w sobie co nie dawało mi spokoju. Przyciągało do niego jak magnes. I wiem jedno, to było złe.

- Dzień dobry jestem Amanda Sulivana. I jestem do Państwa usług. - przywitała się z nami wysoka brunetka o ciemnych oczach. Była ładna.
- Proszę o pokoje rezerwowane na Malik i McCartney. 
- A tak już. - brunetka sprawdzała coś w swoich danych. Jej mina nie byłą za ciekawa. - Przepraszam Państwa bardzo, ale z systemem coś się musiało stać i mam do dyspozycji tylko dwa pokoje. Jeden dla pańskiej ochrony, a drugi dla państwa. Zrozumiem jeśli ... - przerwałam jej.
- Nic nie szkodzi. W tym pokoju ile jest łóżek? 
- Tak, tak już sprawdzam. No jest tam jedno małżeńskie. Jeśli to problem, a wezwę.
- Nie, nie trzeba. Można prosić klucz? - spojrzałam na Zayn'a, który uśmiechał się szeroko. Super jeszcze muszę dzielić z nim łóżko. Nie dam rady.
Weszliśmy na górę. Szukaliśmy swojego pokoju.  Zayn zatrzymał się przed jedną parą drzwi. Otworzył je szeroko. 
- Panie przodem. - ukłonił się na co się zaśmiałam. Weszłam do środka i zaniemówiłam. Pokój był prześliczny. Jeszcze nigdy w takim nie byłam. 
- I jak? 
- I jak?! Tu jest cudownie. - okręciłam się wokół własnej osi
- Czyżby? Jeszcze nie widziałaś najlepszego. - Zayn wziął mnie na ręce w stylu panny młodej. Co po raz kolejny wywołało u mnie śmiech. Otworzył taras i postawił mnie na ziemi.
- Czy-czy to tylko dla nas? - jąkałam się.
- Tak. Cały basen tylko dla nas.

- To jest idealne.
- A wiesz jaki widok jest najlepszy? - zapytał. Podnosząc mnie znowu i idąc w nieznaną mi drogę. Nie oglądałam się za siebie. Byłam pochłonięta jego tęczówkami. I bardzo tego żałuje.
- Jaki?
- Widzącą cię mokrą w ubraniach, w basenie.
- O nie! Nie odważysz się! - krzyczałam, wierzgałam nogami, ale to nic nie dało.
- O tak! Odważę. - teraz jedyne co czułam, to że całe ubrania mi moknął. Pan Malik pożałuje. Wyszłam z basenu. Powoli do niego podchodząc. Nawet mnie nie zauważył, był zajęty śmianiem się. Gdy byłam wystarczająco blisko, obeszłam go od tyłu i z całej siły wepchałam do basenu. Kleknęłam przy basenie. Czy tylko mi się wydaję, że podobna sytuacja miała już miejsce?
- Ze mną się nie zadziera Panie Malik. Dobranoc.

***

- Wchodzimy za 1,2,3...
- Witam Wszystkich serdecznie! Powitajmy naszych gości. Niepowtarzalnego, przystojnego Zayn'a Malika i prześliczną, podbijając swoją muzyką cały świat Victorie McCartney!
- Cześć. - odpowiedzieliśmy równocześnie, uśmiechając się do wszystkich.
- Kochani! Jest mi niesamowicie miło, że mogę was tu gościć. Mam do was tyle pytań, że hoho. - wywiad prowadziła z nami niska blondynka, która wyglądała na bardzo miłą.
-  My również się cieszymy, że możemy tu być.
- Okej dojdźmy do sedna. Zayn jak idą wam przygotowania do następnej trasy?
Kobieta zadawała nam pytania o trasę, o to czy jadę razem z chłopakami, jak zaczęła się nasz przyjaźń. Były również pytania o moje piosenki i płytę. Było naprawdę bardzo miło.
- Dochodzimy prawie do końca naszego wywiadu, ale mam jeszcze dla kilka pytań. - uśmiechnęłam się do niej.- Vi. Taka piękna, utalentowana, sympatyczna dziewczyna musi mieć jakiegoś wybranka. Zdradzisz nam kto nim jest?
Spojrzałam na Zayn'a, który mi się uważnie przyglądał. Co mam teraz powiedzieć. Przecież nie powiem, że... Czy zawsze na wywiadach muszą zadać TO pytanie?!
- Muszę cię rozczarować kochana, ale nie ma nikogo takiego.
- Jak to?! Nie uwierzę. A może łączy cię z którymś z chłopaków. Harry czy Zayn? Ostatnio byłaś widziana z Zayn'em  i jego rodziną.
- Co? Nie! Harry jest dla mnie jak starszy brat. A Zayn to mój przyjaciel, z resztą tak jak każdy z nich. - od razu zaprzeczyłam.
- To jak wyjaśnicie sytuacje z rodziną Zayn'a? - och co za irytująca baba. Cofam to co mówiłam o niej przedtem.
- Vi pojechała z nami, ponieważ moje siostry ją o to poprosiły. Są one jej fankami. I bardzo chciały ją poznać. - odpowiedział jej Zayn, za co jestem mu wdzięczna. Bo ja nie wiedziałam co jej powiedzieć.
- A więc kochani fani. Wiecie już, że Zayn'a i Victorie nic nie łączy. Muszę jednak się już z Wami żegnać. Do następnego !

- Och wreszcie! Miałem wrażenie, że nigdy nie przestanie gadać.
- Hahah przesadzasz Panie Malik! - zaśmiałam się.
- Znowu zaczynasz?
- Nie. Wymknęło mi się. - droczyłam się z nim to uwielbiałam. 
- Powiedzmy, że Ci wierzę. Chodźmy coś zjeść.
Zayn wybrał chyba najdroższą restauracje jaka była w Dubaju. Ale za to jedzenie, było ponoć przepyszne!
Zamówił nam do jedzenia spaghetti i wino.
- Mam pytanie.
- Jakie? - spojrzałam na niego. Jakie to Malik może zadać mi pytanie.
- Co łączy cię z Andrew'em? 
- Słucham? Czy ty... - nie no, nie wierzę że o to pyta.
- Tak. Pytam czy łączy cię coś z Andre. - po jego ciele zauważyłam, że się spina. Ale czemu?
- Jak chodzi ci o to czy spałam z nim tamtej nocy to... NIE! Ale wczoraj przed naszym wyjazdem, jak wiesz przyszedł. I mnie pocałował.
- Pocałował tak? A pewnie 2 godziny przed obściskiwał się z tą panna do której tak mu się spieszyło ostatnio. - podniósł głos. Zauważyłam, że Zayn ostatnio zrobił się jakiś wybuchowy. Rozglądałam się po restauracji czy przypadkiem ktoś na nas nie patrzy. Ale na szczęście, każdy był zajęty sobą.
- Zayn uspokój się! To jest moja sprawa, nie twoja. Ja się nie wtrącam w ciebie i Perrie. A więc skończmy ten temat i kończmy te jedzenie. Chce iść już spać. - Mulat mruknął coś pod nosem.  I zajęliśmy się jedzeniem.
Zjedliśmy spaghetti, które było przepyszne. Trochę inaczej smakowało, niż te co dotychczas jadłam. Ale było o niebo lepsze.  Gdy wychodziliśmy z restauracji ktoś na mnie wpadł, z taką siła, że upadłam.
- O mój Boże. Bardzo Cię przepraszam. Nie zauważyłem cię. - znałam ten głos, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd. Zayn pomógł mi wstać. A chłopak, który mnie wywalił odwrócił się. Nie mogę uwierzyć. Niech to będzie tylko sen!
- Victoria?